Czytając „Carmillę” Josepha Sheridana LeFanu można odnieść mylne wrażenie, że mamy do czynienia z kiepską podróbką „Draculi” Brama Stokera. Rzecz się ma jednak zupełnie inaczej i to twórca najsłynniejszego literackiego krwiopijcy wzorował się na dziele LeFanu.
Czekając na Draculę
[Joseph Sheridan Le Fanu „Carmilla” - recenzja]
Czytając „Carmillę” Josepha Sheridana LeFanu można odnieść mylne wrażenie, że mamy do czynienia z kiepską podróbką „Draculi” Brama Stokera. Rzecz się ma jednak zupełnie inaczej i to twórca najsłynniejszego literackiego krwiopijcy wzorował się na dziele LeFanu.
Joseph Sheridan Le Fanu
‹Carmilla›
Joseph Thomas Sheridan LeFanu (1814-1873) urodził się w Dublinie jako drugie dziecko Thomasa Philipa LeFanu i Emmy Lucrecji z domu Dobbin. Młody Joseph wychował się w Dublinie i Abington (w hrabstwie Limerick), a w 1832 rozpoczął studia w Trinity College w Dublinie. W latach 30. i 40. Le Fanu był aktywny zarówno jako publicysta (publikując anonimowo wiele artykułów w „Dublin University Magazine”), jak i polityk. W 1843 poślubił Susannę Bennett, zaś dwa lata później ukazała się jego pierwsza książka, „The Cock and Anchor”. Powieść silnie nawiązywała do modelu prozy historycznej Waltera Scotta, w której autor wykorzystywał przeszłość by omówić bardziej współczesne problemy nękające Irlandię (wówczas będącą częścią Wielkiej Brytanii). Dopiero kilka lat później, w opublikowanych w 1851 „Ghost Stories and Tales of Mystery” zaczął ujawniać się prawdziwy talent literacki LeFanu, tak wyraźny w późniejszych powieściach: „The House by the Church-Yard” (1861-3), „Wylder’s Hand” (1863–4) i „Maud Ruthyn and Uncle Silas” (1864). Niektóre z nich ukazywały się w odcinkach w „Dublin University Magazine”, nabytym przez autora na początku lat 60. Sama „Carmilla” ukazała się na początku lat 70., krótko przed śmiercią pisarza, stanowiąc ukoronowanie jego twórczości i prawdziwe arcydzieło gatunku powieści gotyckiej.
Wszelkie wątpliwości co do gatunku powieści rozwiewają już pierwsze akapity, w których narratorka z iście romantycznym uwielbieniem opisuje miejsce swojego zamieszkania, samotny, położony na uboczu zamek, a także znajdujące się w okolicy gotycką kaplicę, polanę, las, gotycki most oraz położone niedaleko ruiny wioski, kościoła i innego zamku – niegdysiejszej siedziby dumnego roku Karnsteinów. Innymi słowy mamy tu wszystko, czego klasyczna powieść gotycka potrzebuje. Scenerii dopełnia bardzo ograniczona liczba bohaterów, wśród których liczą się (przynajmniej początkowo) tylko narratorka, dziewiętnastoletnia Laura, jej posunięty w latach ojciec oraz potraktowane w powieści czysto instrumentalnie dwie guwernantki. Szybko jednak na scenę wkracza tytułowa Carmilla, zjawiająca się w okolicy zamku w nad wyraz podejrzanych i trudnych do wyjaśnienia okolicznościach.
Narratorka i przyjęta w gościnę Carmilla bardzo szybko stają się przyjaciółkami, a relację tę znamionuje bardzo emocjonalne i niekiedy dziwne zachowanie goszczącej w zamku dziewczyny, w wielu przypadkach wykraczające poza dziewiętanstowieczne ramy tego rodzaju relacji. „W owych tajemniczych nastrojach nie lubiłam jej, doświadczałam bowiem osobliwego, wzburzonego, nawet przyjemnego podniecenia, połączonego z mglistą odrazą i lękiem.” – wspomina Laura. Jednak to, co można by wziąć za element jakiegoś rodzaju dziwnej przyjaźni czy dziewczęcej miłości Carmilli do Laury okazuje się mieć o wiele bardziej złowrogie podstawy.
Współczesny czytelnik bardzo szybko domyśli się, kim tak naprawdę jest tytułowa bohaterka, aczkolwiek wizja LeFanu jest tak wyjątkowa, że niekiedy mogą nachodzić nas wątpliwości, czy poprawnie interpretujemy pozostawione przez niego ślady. Wychowani przez post-Stokerowe wizje krwiopijców możemy się często zdziwić sposobowi, w jaki przedstawiona została Carmilla. Nie tylko nie boi się światła dziennego, ale też nie chodzi jej jedynie o wysysanie krwi z byle kogo, co raczej o nawiązanie bliskiej relacji z ofiarą (w tym przypadku z Laurą), która (niepozbawiona wspomnianych wyżej elementów homoseksualnych) stopniowo, acz nieuchronnie prowadzi do śmierci obiektu owej „miłości”. Można jednak dostrzec pewną nieścisłość: mimo bliskości między Carmillą i Laurą przez książkę raz za razem przewijają się wspomnienia o umierających w okolicy wieśniakach. Jak łatwo się domyślić, są to także ofiary, ale z którymi już wampirzyca (rezydująca na zamku) wydaje się nie nawiązywać żadnych szczególnych kontaktów.
LeFanu w ciekawy sposób wykorzystał wiele elementów znanych z folkloru przy tworzeniu postaci Carmilli (stanowiącej, według niektórych, pierwowzór późniejszych wampirzyc-lesbijek, z oczywistych względów pojawiających się częściej w filmach niż w literaturze). Kiedy jej grobowiec został odnaleziony przez poszukujących wyjaśnienia zagadki bohaterów i ostatecznie odkopany, okazuje się że wciąż ciepłe ciało spoczywa w trumnie wypełnionej krwią jej ofiar – wyraźne nawiązanie do niepotwierdzonych opowieści o Elżbiecie Batory, kuzynce króla Stefana Batorego. Z drugiej strony widać też wyraźnie wpływ autora na późniejsze książki o podobnej tematyce, ze szczególnym uwzględnieniem rasowego łowcy wampirów, którego zjawienie się na scenie pozwala bardzo szybko uporać się z problemem.
Ciekawie przedstawia się też zawarta w „Carmilli” opowieść w opowieści, czyli historia przedstawiona bohaterom (Laurze i jej ojcu) przez przybyłego w odwiedziny generała, którego córka niedawno zmarła w trudnych do wyjaśnienia okolicznościach. Opowiadanie to zresztą bardzo ładnie komponuje się z głównym wątkiem fabularnym, stanowiąc wprowadzenie do punktu kulminacyjnego samej powieści. Wskazuje też wyraźnie, że to, co dla czytelnika staje się oczywiste bardzo szybko, dla samych bohaterów stanowi zagadkę nie do rozwiązania, nawet jeśli opowiedziana im historia do złudzenia przypomina wydarzenia, których sami doświadczają. Jeśli mieliśmy wątpliwości co do schematyczności głównej bohaterki, to właśnie finał, w którym okazuje się ona zupełnie niedomyślna i cokolwiek tępa, rozwiewa wszelkie wątpliwości. LeFanu może zdołał wybić się ponad przeciętność jeśli chodzi o jej (oraz Carmilli) seksualność, jednak pod względem kreacji swoich bohaterów (w szczególności zaś Laury) pozostał w mrokach wieku dziewiętnastego.
Czy naprawdę nie można było napisać tej recenzji BEZ spojlerów? To, że książka jest z XIX wieku nie oznacza jeszcze, że wszyscy ją czytali.