Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja czyta: Grudzień 2014
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W sylwestra nasze podsumowanie lektur grudniowych. W pakiecie osiem recenzji ośmiu książek, spisanych (recenzji, nie książek) przez szóstkę autorów.

Miłosz Cybowski, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Grudzień 2014
[ - recenzja]

W sylwestra nasze podsumowanie lektur grudniowych. W pakiecie osiem recenzji ośmiu książek, spisanych (recenzji, nie książek) przez szóstkę autorów.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski [70%]
„Matka Feministka” Agnieszki Graff, to ważna książka, jak zwykle bywa, gdy ktoś podejmie ważny temat i wypowie się nie do końca zgodnie z obowiązującą w swym środowisku wykładnią. Do tej pory w środowiskach feministycznych dominowała teoria, iż dziecko nie może powstrzymywać matki przed samorealizacją, nie może negatywnie wpływać na jej atrakcyjność na rynku pracy; a w wersji bardziej skrajnej – że w ogóle dzieci to tylko niepotrzebne, irytujące obciążenie i lepiej ich w ogóle nie mieć. Agnieszka Graff, zaangażowana działaczka, a jednocześnie mama Stasia, spróbowała spojrzeć na te kwestie, nie negując potrzeby samorealizacji, ale uznając, że dziecko jest zbyt istotnym elementem, a relacja z nim dużo silniejsza i bardziej złożona, niż w prostej dotychczasowej narracji. Zaapelowała o akceptację matczynego podejścia, zrozumienia potrzeb matki i dziecka, zrozumienia, że miłość i poświęcenie dla dziecka nie wyklucza się z poglądami feministycznymi, że niedostrzeganie tego, to oddawanie pola ideologicznym przeciwnikom. To tylko jedna strona tej książki – bo autorka dużo miejsca poświęca ciężkiemu losowi matek we współczesnej Polsce. Jeśli chce wrócić szybko do pracy – uchodzi w społeczeństwie za wyrodną rodzicielkę. Jeśli pragnie zająć się dłużej dzieckiem – jest roszczeniową „wózkową”, nieuczciwym pracownikiem i obciążeniem dla pracodawcy. Graff apeluje o rozwiązania sprawdzone w wielu bardziej rozwiniętych krajach, o umożliwienie podziału obowiązków między matką i ojcem, o ochronę matek na rynku pracy, a przede wszystkim o zrozumienie, że wychowywanie dzieci jest ciężką pracą, również dużo wartą dla społeczeństwa. Naprawdę warto zapoznać się z tymi poglądami, bo Graff argumentuje rozsądnie, bez zacietrzewienia, przedstawiając konsekwencje niepodejmowania słusznych decyzji – a poza tym pisze nieźle, nie stroniąc od ironii.
Trochę gorzej wypada przy tym sama konstrukcja książki, która – jak to niestety nieraz bywa z wydaniami Krytyki Politycznej – jest składana trochę na szybko, budowana z tekstów publikowanych na konferencjach, w czasopismach i lżejszych w formie felietonach z miesięcznika „Dziecko”. Daje to wrażenie pewnego chaosu i niespójności, dla dobra wydania trzeba by było chyba lepiej to poukładać, dodać jakieś nowe tekst łączące wątki. Gorzej też wypada warstwa konkretów – o ile autorka celnie punktuje problemy, stosunkowo słabo prezentuje rozwiązania, które miałyby te problemy likwidować (ta część książki jest opisana raczej ogólnikami). Co nie zmienia faktu, że – jak wspomniałem – to książka ważna, której nie powinno się przemilczeć.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Miłosz Cybowski
Pierwszym skojarzeniem związanym z tym zbiorem opowiadań jest Grabiński i jego liczne historie niesamowite. Prędko jednak okazuje się, że skojarzenie to, choć pozornie dobre, zupełnie się nie sprawdza. Tam bowiem, gdzie u Grabińskiego mieliśmy dość monotematyczne i miejscami (szczególnie w początkowym okresie twórczości autora) po prostu nudne opowieści, które w wielu przypadkach opierały się na podobnych założeniach, Lange potrafi zainteresować różnorodnością swoich pomysłów. Należy oczywiście mieć na uwadzie, że „W czwartym wymiarze” to wciąż zbiór dość leciwy, prezentujący teksty fantastyczne i fantastycznonaukowe w stylu o wiele bardziej przywodzącym na myśl baśnie niż to, do czego współcześnie przywykliśmy. Nie jest to oczywiście wada, bo każdy opowiadanie jest dzięki temu krótkie, skondensowane i posiada bardzo wyraźną puentę. Jak sugeruje sam tytuł, wątkiem przewodnim (nie zawsze zresztą wyraźnie zarysowanym) zawartych w zbiorze historii jest czas. Występuje on pod wieloma bardzo odmiennymi postaciami: jako wyznacznik zmian na skalę globalną („Memoriał Doktora Czg-Fu-Li”), element iście symboliczny („Władca czasu”) czy odwracalny i płynny element rzeczywistości („Babunia”, „Kometa”). Ale także tam, gdzie czas nie dominuje całkowicie nad narracją („Eksperyment”, „Almanazor”, a w szczególności oniryczny i przywodzący na myśl niektóre dzieła Poego „Sen”) ujawnia się nieprzeciętna pomysłowość autora.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Miłosz Cybowski [50%]
Od mojego pierwszego spotkania z Ksinem na łamach „Magii i Miecza” minęły długie lata i muszę przyznać, że z prozą Lewandowskiego, nawet jeśli odświeżoną, czas nie obszedł się zbyt łaskawie. Choć „Ksin. Początek” ma stanowić wstęp do późniejszych przygód tytułowego kotołaka i z pewnością zainteresuje fanów tej postaci (uchowali się jeszcze tacy?), to jednak ów prequel trudno uznać za dzieło wybitne. Oczywiście nie jest to też powieść przesadnie zła. Mimo prostoty fabuły (której zupełnie nie zmieniają wprowadzane tu i ówdzie, bez większego wyczucia, zwroty akcji) czyta się „Ksina” nad wyraz dobrze. Krótkie rozdziały przedstawiające dwie części historii, łączące się pod sam koniec w jedną całość, stanowią u Lewandowskiego zaletę, nie wadę. Wystarczy bowiem trafić na dłuższy kawałek tekstu (na przykład końcową historię), by dostrzec, że bardziej złożone opisy okazują się nad wyraz monotonne i pozbawione polotu. Z braku innych wyrazistych elementów, książka stara się zatrzymać uwagę czytelnika mało wysublimowanymi literacko scenami łóżkowymi („sutki kurczyły się w małe rożki”) albo też iście groteskowymi (a przy tym raczej zniesmaczającymi) opisami krwawych tortur czy ataków pomiotów Onego (przedstawiona z iście anatomicznym zacięciem scena ataku pająkołaka). Z opisami w „Ksinie” jest zresztą w ogóle pewien kłopot, bo narracja przechodzi dość irytująco płynnie z przedstawienia wydarzeń do iście encyklopedycznego wprowadzenia czytelnika w świat (który jest zresztą zarysowany tak ogólnie i bez wyrazu, że prędko zarzuciłem próby zrozumienia jego geografii i specyfiki) lub równie monotonnego informowania o kolejnych wymyślnych stworach. Co do tych ostatnich, trzeba Lewandowskiemu oddać sprawiedliwość i powiedzieć, że z typowych przecież ghuli, wampirów, wilkołaków i innych zrobił całkiem ciekawą zgraję, którą na dodatek ludzkość zdołała niejako obłaskawić i udomowić (w szczególności ghule i wampiry). Bohaterom się jednak nie poszczęściło i stanowią oni (w obu głównych historiach) nad wyraz schematyczą zgraję, poczynając od samego Ksina, kotołaka, który dzięki mocy Onego jest praktycznie nie do pokonania, przez towarzyszącego mu od pewnego momentu maga Rodmina, na sprytnej i bezwzględnej Aspai kończąc. Oczywiście każdy z nich ma swoje lepsze i gorsze chwile, ale śledzi się ich zmagania ze sobą, z potworami i ze światem bez większego zaangażowania. Nie oznacza to, że książka Lewandowskiego jest zła, ale zapowiadany przez wydawcę „wielki powrót kultowej sagi” to też z pewnością nie jest.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski [80%]
Nawet jeśli zwyczajowo nie zgadzacie się z autorem, nawet jeśli uważacie, że nie wszystkie argumenty są trafne, że pewne fakty są niepotwierdzone, a nad autorem dominuje czarnowidztwo, „Internet. Czas się bać” trzeba poznać. Choćby jako odtrutkę przed powszechnym pogodnym spojrzeniem na sieć, jako miejscem dyskusji i dzielenia się zdjęciami kotków. Wojciech Orlińskie ostro punktuje zagrożenia jakie otwiera przed nami sieć, łatwo je odgadnąć choćby z tytułów rozdziałów. „Jak straciliśmy wolność wyboru” rozprawia się z mitem, że Interet zapewni wolny wybór produktów i usług na skalę do tej pory niespotykaną (a w rzeczywistości staje się opanowany przez monopolistów). „Jak straciliśmy prawa” mówi, w jaki sposób omija się uregulowania prawne, „Jak straciliśmy dostęp do informacji” to z kolei opowieść o upadku prasy i mediów, „Jak straciliśmy prywatność” – tu opis wydaje się zbędny, rzecz o tym jak Internet buduje (i udostępnia) wiedzę o nas. „Jak straciliśmy wolność słowa” – o fikcji wolnych mediów. „Jak straciliśmy pracę” – o upadku dawnych zawodów i bardzo nieatrakcyjnych nowych ich odpowiednikach. „Jak straciliśmy kulturę” – o negatywnym wpływie Internetu na twórczość kulturalną. Ostatnie dwa rozdziały – „Jak to wszystko odzyskać” i „Jak wsadzić kij w szprychy” autor poświęca programowi niezbędnej reakcji na tę sytuację, ale sam nie ukrywa, że szanse na zmianę negatywnych trendów są znikome. Książka, napisana jak to u Orlińskiego lekko, z humorem (cierpkim) i multum nawiązań kulturowych, jest więc lekturą przygnębiającą i nie dającą wiele nadziei, ale celnie punktującą zagrożenia i przynajmniej informującą, jak można niektóre z nich omijać. Z innymi, zdaje się, będziemy musieli nauczyć się żyć. Ale jeśli już się nauczyliśmy, „Internet. Czas się bać” pozwala spojrzeć na nowo na otaczający nas świat, tak bardzo uzależniony już od sieci.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Agnieszka ‘Achika’ Szady [40%]
Książka mogłaby mieć podtytuł „Przewodnik po japońskiej wsi dla początkujących”. Autorka – Amerykanka, która po wyjściu za mąż zamieszkała na japońskiej prowincji – opisuje ze szczegółami wygląd i urządzenie tradycyjnego domu, funkcje stoliko-piecyka do grzania nóg, a także obyczaje i tradycyjne święta. Ilustruje to własnymi rysunkami oraz niewielką ilością zdjęć. Tematyka jest interesująca (wszystkie znane mi książki o życiu codziennym w Japonii dotyczą wielkich miast), jednak podana nudnym, monotonnym językiem, i dziwnie bezosobowo, choć pani Otowa pisze przecież o własnym życiu.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Joanna Słupek [70%]
Na początku listopada wydawnictwo Agora zrobiło wielką niespodziankę miłośnikom twórczości Wiesława Wernica wypuszczając kompletną „Sagę traperską” (20 tomów!) w formie elektronicznej. Wiedziona sentymentem (w końcu nie bez powodu „Saga…” trafiła na esensyjną listę „Książek naszej młodości”) nie oparłam się pokusie, ale, jak często w takich przypadkach bywa, zakupowi towarzyszył lekki niepokój. Na szczęście lektura ów niepokój rozwiała. Tom pierwszy – „Tropy wiodą przez prerię” – wydany prawie pół wieku temu (1965), próbę czasu przechodzi dobrze. Nie da się ukryć że styl jest lekko staroświecki, ale nie podejmuję się dzisiaj stwierdzić czy tak pisano w latach 60, czy też Wernic umyślnie stylizował swoje książki. Treść, mimo pewnego schematyzmu – doświadczony traper Karol Gordon zabierający w prerię miejskiego lekarza Jana (nazwisko nieznane), co daje temu pierwszemu wiele okazji do wyjaśnień i pouczeń – też nie zawodzi. Mamy tu wszystko, co w porządnym westernie być powinno – strzelaniny, pościgi, tropienie i podkradanie się… Pewnym zgrzytem dla współczesnego czytelnika może być Karol objaśniający jak to powinni iść i nauczać czerwonoskórych, ale szybko okazuje się że nie jest to często spotykany motyw Cywilizowanego Białego Człowieka Nauczającego Dzikusów ale pomysł samych Indian, a w każdym razie tej ich części, która zdawała sobie sprawę że inaczej będą skazani na zagładę.
Jeśli ktoś ma ochotę na klasyczną opowieść z Dzikiego Zachodu to lektura „Sagi traperskiej” nie powinna go rozczarować.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Marcin Mroziuk [50%]
Nie da się ukryć, że czas nie obszedł się zbyt łagodnie z debiutancką powieścią Janusza Zajdla. Możemy jednak czerpać pewną przyjemność z lektury „Lalande 21185”, jeśli mamy ochotę na nostalgiczne czytelnicze doznania związane z obcowaniem z literaturą science fiction, która zakładała nie tylko dynamiczny rozwój ziemskiej cywilizacji pozwalający ludziom na podróże poza Układ Słoneczny, ale również optymistycznie podchodziła do możliwości kontaktów z cywilizacjami pozaziemskimi. Nawet całkiem łatwo przymknąć oko na to, że opisy różnych rozwiązań technologicznych po upływie pół wieku okazują się mało trafione, gorzej że nie do końca przekonujące są niektóre pomysły fabularne. Trudno choćby uznać za sensowne uzasadnienie krótkiego okresu badania planet ograniczonymi zasobami paliwa czy wskazać racjonalny powód rodzenia się dzieci w trakcie podróży, skoro w powieściowej rzeczywistości możliwe jest opóźnianie starzenia się członków załogi. Oczywiste jest przy tym, że rzeczywistą przyczyną pojawienia się młodych bohaterów w „Lalande 21185” jest adresowanie tej powieści do młodzieżowych odbiorców. Problem tkwi w tym, że postacie Teda i Ewy są jednak dość papierowe, więc raczej nie będą potrafili się z nimi utożsamiać ani współcześni nastolatkowie, ani tym bardziej starsi wielbiciele późniejszej twórczości Janusza Zajdla.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Daniel Markiewicz
Wnikliwe studium postaw, jakie ludzie przyjmowali w odpowiedzi na tragiczną wizję świata. Autor najpierw szczegółowo opisuje warianty tejże wizji, by przejść do kolejnych „lekarstw”. Ich przegląd jest o tyle interesujący, że Wojciech Załuski pokusił się nie tylko o „podstawowe dane”, bada również kontekst, różne interpretacje danej postawy, rozważa też argumenty przeciwko nim. By, jak twierdzi we wstępie, ocenę trafności danej etyki pozostawić czytelnikowi. Niestety z tym pozostawianiem to trochę nie do końca tak – w części poświęconej chrześcijaństwu możemy dostrzec wyraźne ślady tego, po której ze stron opowiada się autor (sugestia pojawia się już w tytułach podrozdziałów: przy każdej z poprzednich postaw mamy podpunkt „wątpliwości”, zaś w ostatniej – „nauka i religia”, próbujący argumentować, że konfliktu jednego z drugim tak naprawdę nie ma). Mimo to książkę warto polecić jako przegląd popularnych (w swoim czasie) filozofii, przeprowadzony pod kątem bliskim chyba każdemu człowiekowi. A przynajmniej takiemu, który choć raz uświadomił sobie ulotność własnego życia.
koniec
31 grudnia 2014

Komentarze

01 I 2015   16:42:50

Czy synek Agnieszki Graff nie ma czasem na imię Staś, a nie Jaś jak napisano w recenzji?

02 I 2015   11:58:40

Zapewne ma. :) Dzięki.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Planety czerwonego karła
— Konrad Wągrowski

Z tego cyklu

Luty 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Katarzyna Piekarz, Konrad Wągrowski

Styczeń 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Grudzień 2017
— Dominika Cirocka, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski

Listopad 2017
— Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Październik 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Sierpień 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Czerwiec 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz

Tegoż twórcy

Indianie, do jasnej ciasnej!
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Śledztwo w astrolocie
— Marcin Mroziuk

Planety czerwonego karła
— Konrad Wągrowski

Route 66 nie istnieje, ale zawsze warto się nią przejechać
— Konrad Wągrowski

Ameryka oczami geeka
— Agnieszka Szady

Komisarz Drwęcki w trasie. Przystanek Łódź
— Wojciech Woźniak

Raport z kraju, którego nie ma
— Konrad Wągrowski

Czy przyszłość będzie należeć do debili, kosmonauto?
— Sebastian Chosiński

Cień już daleko…
— Sebastian Chosiński

Komisarz Drętwy
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.