Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kate Elliott
‹Nadciągająca Burza›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNadciągająca Burza
Tytuł oryginalnyThe Gathering Storm
Data wydania8 września 2014
Autor
Wydawca Zysk i S-ka
CyklKorona Gwiazd
ISBN978-83-7506-933-4
Format1110s. 140×205mm
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wielkie tkanie
[Kate Elliott „Nadciągająca Burza” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W „Nadciągającej burzy” Kate Elliott stara się doprowadzić rozproszone wątki do ważnego rozstrzygnięcia. Udaje jej się to, jednak kosztem przeskoków w miejscu i czasie.

Beatrycze Nowicka

Wielkie tkanie
[Kate Elliott „Nadciągająca Burza” - recenzja]

W „Nadciągającej burzy” Kate Elliott stara się doprowadzić rozproszone wątki do ważnego rozstrzygnięcia. Udaje jej się to, jednak kosztem przeskoków w miejscu i czasie.

Kate Elliott
‹Nadciągająca Burza›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNadciągająca Burza
Tytuł oryginalnyThe Gathering Storm
Data wydania8 września 2014
Autor
Wydawca Zysk i S-ka
CyklKorona Gwiazd
ISBN978-83-7506-933-4
Format1110s. 140×205mm
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Tak, jak napisałam wcześniej, wielotomowe cykle fantasy mają tendencję do rozrastania się, w pewnym momencie trzeba jednak zebrać liczne wątki oraz postaci na potrzeby rozstrzygnięcia. Dobrze, że Kate Elliott zabrała się za to już w piątym z siedmiu tomów (w chwili pisania „Nadciągającej burzy” autorka sądziła, że ten jest przedostatni), choć wymagało to znacznych cięć. Owszem, już wcześniej zdarzało się, że kilka miesięcy, czy nawet lat w wątku danego bohatera było pomijane. W części piątej, wyjąwszy może początek, z nielicznymi wyjątkami koncentrujący się na wyprawie Sanglanta na wschód (które to rozdziały, przyznam, wydały mi się nieco nużące), tego rodzaju przeskoki w czasie stają się normą. Akcja ulega przyspieszeniu, co niestety odbywa się kosztem obrazu świata i informacji, które przydawały wydarzeniom realizmu (choćby kwestie przemarszu armii). Fabuła składana jest z fragmentów, poświęconych poszczególnym postaciom. Trochę mi szkoda utraty zakorzenienia w świecie, żal też, że o niektórych bohaterach padają jedynie wzmianki, pozwalające zorientować się, co się u nich dzieje. Zdaję sobie jednak sprawę, że bez tych dość drastycznych zabiegów „Nadciągająca burza” byłaby nie jednym1) a co najmniej trzema tomami.
Szkoda mi też Alaina – po pierwsze tak mniej więcej od połowy trzeciego tomu Elliott dręczy go niemiłosiernie, po drugie zaś widać, że jest to postać ważna dla finału cyklu, jednak wydaje się, iż autorka nie miała pomysłu co z nim zrobić w „Nadciągającej burzy”.
W recenzji tomu poprzedniego bardzo krytykowałam przekład. Część piąta wypada pod tym względem nieco lepiej, choć nadal poniżej poziomu pierwszych trzech. Nazwy i imiona również tłumaczone są odmiennie niż na początku cyklu, bywa też, że zmieniają się w obrębie samej „Nadciągającej burzy”. Większość z nich wyliczyłam w przypisie pod recenzją „Dziecka Płomienia”, tu zaś wspomnę o najważniejszych. Niezbyt fortunne okazało się tłumaczenie przydomku, jakim określają Liath magiczne istoty – w oryginale zapewne było „Bright”, co przetłumaczono na „Bystra”, a tymczasem pada wyjaśnienie, że to dlatego iż promienieje światłem. Hrabia Lavastine ni stąd ni zowąd pośmiertnie został księciem. Dość drażni też zmiana przymiotnika „wendarski” na „wendyjski”. Zdarzają się źle brzmiące zdania, czy powtórzenia (np. użycie przymiotnika „ludzki” pięć razy w pięciu następujących po sobie zdaniach) choć jest ich wyraźnie mniej. Kilka przykładów i tym razem przytoczę: „nie była to walka fair” (w ustach „średniowiecznego” księcia), „chwycił towarzysza za ramię, stopując go”, „[gryf] żywił umierających ludzi” (gryf zjadał umierających ludzi), „pewnego razu wyruszył w podróż z rozkazu ojca i nie kwestionował tego” (powinno być „dawniej wyruszał…”), „mogła nie pobić Anny na polu czarów, ale bez poparcia silnej armii Liath mogła nigdy nie dosięgnąć Anny” (domniemywam, że powinno być „mogłaby pobić Annę…”), „czyż to właśnie nie było słabym punktem, odkąd SkalneDzieci, które poza tym były silniejsze pod każdym względem? (…) Dawno temu, odkąd SkalneDzieci narodziły się z takiej burzy”, „jego eteryczne ciało nie podlegało ziemskim chorobom i ziemskiej nieśmiertelności”, „tunika, tkana tak cienkim, że prawie niewidocznym ściegiem”, „jeśli znana mi inteligencja jest prawdziwa” (chyba informacja?), „huka sowa”. Miejscami trafia się też istne zatrzęsienie literówek.
Z kwestii bardziej ogólnych, w całej „Koronie gwiazd” zwraca uwagę kreacja postaci negatywnych. Warto zaznaczyć, że bohaterów prawdziwie dobrych, bądź prawdziwie niegodziwych jest bardzo niewielu. Ci jednak, którzy postępują naprawdę plugawie zazwyczaj są bohaterami intrygującymi. W porównaniu z wieloma innymi wielotomowymi cyklami antagoniści z „Korony gwiazd” wypadają świetnie. Przekonana o swej prawości i powołaniu do sprawowania władzy biskupina Antonia, szalony wódz Qumanów Bulkezu i najważniejszy z nich – Hugo, który między innymi potrafi „miłosiernie” uciąć niewygodnemu świadkowi język i równie litościwie przetrzymywać latami swojego przeciwnika w lochach. Chwilami jedynie irytuje nieustanne przypominanie czytelnikowi o jego niezwykłej urodzie (podobnie, jak pojawiająca się regularnie informacja o tym, że książę Sanglant ma zachrypnięty głos, jakby czytelnik na tym etapie cyklu nie przyswoił sobie jeszcze tej informacji). Wracając zaś do Hugona – koncepcja wyjściowa tego bohatera była ryzykowna: łaknący władzy bękart hrabiny, opętany pożądaniem głównej bohaterki duchowny i bezwzględny czarnoksiężnik w jednym mógł bardzo łatwo stać się postacią karykaturalną. Elliott udało się jednak tego uniknąć, za co należy się jej pochwała. Hugo pozostaje jedną z ciekawszych postaci cyklu.
Punkt kulminacyjny „Nadciągającej burzy” został niestety nakreślony nieco pośpiesznie. Co ciekawe, otwiera on jednak wiele nowych możliwości. Dzięki niemu nie można przewidzieć, jak potoczy się akcja dwóch ostatnich części. Wydaje się, że właśnie teraz Kate Elliott wykracza poza klasyczny schemat fabularny. Zresztą, cała „Korona gwiazd” z jednej strony wciąż pozostaje w obrębie pewnych tradycyjnych wzorców, z drugiej zaś nie ogranicza się tylko do nich. Przyznam, że lubię tego rodzaju twórczość, to szukanie przez autorów nowych „sposobów na fantasy”.
Na koniec pozostaje mi jedynie dodać, iż mam nadzieję, że nie będzie trzeba długo czekać na szósty tom cyklu.
Dosyć opasłym, ale też i czcionka jest większa niż częściach poprzednich, co pozwala sądzić, że przy zachowaniu poprzedniego układu typograficznego powieść nie byłaby aż tak znacząco grubsza niż „Dziecko płomienia.”
koniec
13 lutego 2015

Komentarze

13 II 2015   20:59:39

Ciekawa recenzja (jak zawsze), ale ostatnie zdanie jest trochę bez sensu ;)

13 II 2015   22:06:08

Bo to miało być w przypisie, ale zagapiłam się i nie dałam odpowiedniego znacznika :(

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Przez trudy do gwiazd
— Beatrycze Nowicka

Kopernik była kobietą?
— Beatrycze Nowicka

Na królewskim dworze
— Beatrycze Nowicka

Gobelin z rycerzem, młodzieńcem i panną
— Beatrycze Nowicka

Korona nadal wysokiej próby
— Eryk Remiezowicz

Krótko o książkach: Styczeń-luty 2003
— Bartosz Jeziorski, Eryk Remiezowicz

Tchnienie prawdziwego średniowiecza
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.