Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Don Wollheim proponuje 1987›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDon Wollheim proponuje 1987
Tytuł oryginalnyThe 1987 Annual World’s Best SF
Data wydania1987
RedakcjaDon Wollheim
Wydawca Alfa
CyklDon Wollheim proponuje
ISBN83-7001-182-9
Format278s.
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Przeczytaj to jeszcze raz: Czterdzieści odblasków – część druga
[„Don Wollheim proponuje 1987”, „Don Wollheim proponuje 1988” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Druga część recenzji antologii z serii „Don Wollheim proponuje”. Tym razem o tomach z lat 1987 i 1988.

Beatrycze Nowicka

Przeczytaj to jeszcze raz: Czterdzieści odblasków – część druga
[„Don Wollheim proponuje 1987”, „Don Wollheim proponuje 1988” - recenzja]

Druga część recenzji antologii z serii „Don Wollheim proponuje”. Tym razem o tomach z lat 1987 i 1988.
Zapraszam do lektury ciągu dalszego wspominek antologii z serii „Don Wollheim proponuje…”.

‹Don Wollheim proponuje 1987›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDon Wollheim proponuje 1987
Tytuł oryginalnyThe 1987 Annual World’s Best SF
Data wydania1987
RedakcjaDon Wollheim
Wydawca Alfa
CyklDon Wollheim proponuje
ISBN83-7001-182-9
Format278s.
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
1987: Nienawiść w okowach lodu, Los Angeles w pierścieniu ognia oraz dżinny na statkach kosmicznych
Za najjaśniejszy punkt zbioru uważam nominowaną do Nebuli i nagrodzoną Hugo „Wieczną marzłoć” Rogera Zelazny’ego. Opowiadanie to czytałam dawno temu w innym tłumaczeniu – ponowna lektura okazała się jeszcze bardziej satysfakcjonująca. Wtedy, pamiętam przeszkadzało mi łączenie poetyk – jak to ujął Wollheim „niektóre (…) [elementy] należą do środków wyrazu znanych z fantasy, inne to czysta science fiction.” Teraz zwróciłam większą uwagę na pomysłowość Zelazny’ego, urodę wizji, styl i to, jak właśnie owo mieszanie konwencji nadaje całości charakter futurystycznego mitu. Bardzo dobra, oryginalna rzecz, kolejny dowód wyjątkowej wyobraźni amerykańskiego pisarza.
Na drugim miejscu wymieniłabym „Sen w butelce” Jerry’ego Mereditha i D.E. Smirla. Jest tam bardzo udany pomysł na wspomniane dżinny, które jednak nie są nadnaturalnymi istotami. Do tego dochodzi jeszcze dickowske w duchu pytanie o naturę rzeczywistości i stan, w jakim znajduje się narrator.
Przecudny jest wstęp Wollheima do nominowanej do Nebuli „Rozterki Ładnego Chłopca” Pat Cadigan: „obecnie mamy do czynienia z twórczością «cyberpunkową», która czeka jeszcze na swą właściwą definicję. Ma to coś wspólnego z komputerami i ich programowaniem.” Po dwudziestu dziewięciu latach od premiery zarówno nakreślone w opowiadaniu realia, jak i motyw przeniesienia ludzkiego umysłu do sieci nie wydają się świeże. Wciąż jednak przykuwa uwagę jakby pośpieszna narracja i styl – ostry, dosadny i nerwowy.
Zabawne i nieszablonowe jest humorystyczne „Hej, zakwitła nam dębina” Suzette Haden Elgin, o feministce, która dokonała cudu.
„Przeciwko Babilonowi” Roberta Silverberga wydało mi się swego rodzaju beta wersją „Gorących czasów w Magma City”. W opowiadaniu późniejszym przedstawiono wysiłki członków ochotniczej straży pożarnej przeciwdziałających klęskom powodowanym wzmożeniem aktywności sejsmicznej w Los Angeles, podczas gdy bohaterem wcześniejszego jest pilot samolotu walczący z gigantycznym pożarem zagrażającym Miastu Aniołów. W „Przeciwko Babilonowi” pojawiają się także przybysze z kosmosu – ich wizyta jest dość zgrabnie spleciona z historią walki z żywiołem i wątkiem obyczajowym. Choć zabrakło mi tu czegoś, co sprawiłoby, że będę to opowiadanie wspominać po latach.
„Złota czarownica” Tanith Lee to z kolei ładne opowiadanie fantasy – zwracają w nim uwagę barwne opisy i klimat. Całość czyta się bardzo przyjemnie, choć utwór nie jest zbyt odkrywczy, Lee oparła się dość mocno na mitach i legendach, nie dodając nowych elementów ani interpretacji.
W antologii znalazła się także nominowana do Nebuli historia alternatywna – „Lwy śpią dziś w nocy” Howarda Waldropa, gdzie kolonialne zapędy białej rasy zakończyły się niepowodzeniem i Europejczycy są uważani za „barbarzyńców ze skraju mapy”, podczas gdy cywilizacyjnie i kulturowo dominują Murzyni. Mnie ta wizja jakoś specjalnie nie zaskakuje, natomiast drażni przekazywanie informacji z historii świata w postaci fragmentów książki czytanej przez głównego bohatera. Sam wątek główny opowiadający o młodym chłopcu, marzącym o zostaniu dramatopisarzem jest całkiem sympatyczny, ubarwiają go zwłaszcza fragmenty pisanej przez bohatera sztuki o królu Motofuce (zastanawiam się głęboko, czy brzmienie tegoż imienia było żarcikiem autora).
„Chronoskoczek” Doris Egan wydał mi się pod niektórymi względami podobny do omawianej w poprzedniej części „Pajęczarki”. Nie chodzi o tylko tytuł („Webrider” vs „Timerider”) ale też główną bohaterkę – kobietę, specjalistkę-podróżniczkę i wątek nazwijmy to rekrutacji do zespołu. Opowiadanie Egan podobało mi się mniej, przede wszystkim dlatego, że autorka dużo obiecuje a potem nagle wręcz urywa akcję. Całość sprawia wrażenie bardziej pierwszego rozdziału powieści niż osobnego utworu i pozostawia wrażenie niedosytu.
Choć była nominowana do Hugo i została nagrodzona Nebulą „Przepustka” Luciusa Sheparda zupełnie mnie nie przekonała. Pisarz ponownie zabiera czytelnika do świata, w którym toczyła się akcja „Salwadoru” – dziwna wojna pomiędzy U.S.A a krajami Ameryki Łacińskiej trwa w najlepsze a jej uczestnicy żyją w poczuciu bezsensowności tego konfliktu. Powraca wrażenie „przestylizowania” tekstu, w opowiadaniu brakuje też wyrazistego wątku – to bardziej szereg luźnych scen, wydarzeń dziejących się w czasie tytułowej przepustki. Tekst jest dość długi, mnie wydał się nudny, zabrakło jakiejś konkluzji, punktu kulminacyjnego, zwieńczenia, puenty. Chyba, że za taką uznać stwierdzenie, iż jeśli ktoś przez lata całe płynął z prądem, to będzie to czynić nadal.
Na koniec „Sonet z Paradise” Damona Knighta o literaturoznawcy trafiającym na tytułową planetę w ramach gromadzenia materiałów do pracy poświęconej słynnej poetce. Miejsce, do którego trafił wydaje mu się istotnie rajskie do czasu, aż nie poznaje mrocznej tajemnicy z przeszłości – która niestety dla czytelnika tajemnicą nie jest, gdyż szybko można się domyślić, o co w tym wszystkim chodzi.

‹Don Wollheim proponuje 1988›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDon Wollheim proponuje 1988
Tytuł oryginalnyThe 1988 Annual World’s Best SF
Data wydania1988
RedakcjaDon Wollheim
Wydawca Alfa
CyklDon Wollheim proponuje
ISBN83-7001-233-7
Format268s.
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
1988: Od aniołów z kosmosu po fantazje Orsona Scotta Carda
W tej antologii palmę pierwszeństwa przyznałabym nominowanemu do Hugo i Nebuli opowiadaniu Pat Cadigan pt. „Anioł.” To przede wszystkim historia przyjaźni, łączącej dwoje wyrzutków. Scenografia SF przydaje mu kolorów, zwracają uwagę niektóre szczegóły (np. kelnerka bez twarzy) ale to zawarte w tekście emocje i oryginalny styl Cadigan czynią z tego utworu coś więcej. Wollheim określił „Anioła” mianem opowiadania fascynującego i niezwykłego. A ja dodam jeszcze cytat – sam początek: „Zostań ze mną jeszcze, Aniele, poprosiłam, i anioł powiedział, że zostanie. Dobrze mi było z Aniołem, dobrze mieć go przy sobie, gdy wieczór chłodny i nie ma dokąd pójść. Staliśmy razem na rogu ulicy i przyglądaliśmy się przejeżdżającym samochodom i ludziom, i w ogóle. Ulice oświetlone były jak na Gwiazdkę – uliczne latarnie, witryny sklepów, markizy nad czynnymi całą noc kinami i księgarniami błyskały i migotały: zmierzch nad wschodnim śródmieściem.” Jest w „Aniele” jakaś magia.
„Łzy pośród deszczu” okazały się najlepszym z opowiadań Tanith Lee, jakie do tej pory przeczytałam. Historia jest prosta – w świecie po wojnie atomowej biedni radzą sobie, jak mogą, chcąc zapewnić rodzinie lepszy byt. Bogaci oczywiście mają lepiej – mieszkają w miastach pod kopułami, podczas gdy reszta zmuszona jest żyć na skażonym terenie. Uwagę zwraca przede wszystkim portret matki narratorki – pierwsze wrażenie jest złe, jednak potem Lee zmusza czytelnika do przewartościowania swoich sądów na temat tej postaci i jej córki. Atutem tego opowiadania są przede wszystkim emocje, jakie ono budzi.
Ciekawym utworem jest „Na zawsze twoja, Anna” Kate Wilhelm, nagrodzone Nebulą i nominowane do Hugo. Skojarzyło mi się z „Rozplatając czas” Jeana Claude’a Dunyaha – tam ślady wizyty obcych na Ziemi znajdowali badacze zabytkowych gobelinów, tutaj element SF odkryty zostaje przez grafologa analizującego listy tytułowej Anny. „Na zawsze twoja…” jest eleganckie, lekkie i nietypowo jak na SF romantyczne.
Również nominowana do Hugo i nagrodzona Nebulą „Zakochana Rachela” Pat Murphy zwraca uwagę pomysłem i przesłaniem – autorka zdecydowanie chciała zwrócić uwagę czytelnika na złe traktowanie szympansów, na których prowadzone są badania naukowe. Sama zastanawiam się, czy pomysł z „nałożeniem umysłów” nie jest już lekką przesadą – wydaje mi się niekonieczny, by wzbudzić u odbiorcy empatię. Zakończenie z jednej strony jest raczej zgodne z oczekiwaniami czytelnika z drugiej – wydaje się nieco przesłodzone.
„Opowieść łaskawcy” Roberta Silverberga przedstawia epizod z życia hakera żyjącego na okupowanej przez obcych ziemi. Z uwagi na obraz samych obcych sądzę, że zarówno to opowiadanie, jak i wcześniejsze „Przeciwko Babilonowi” i późniejsze „Piękno wśród nocy” stanowią swego rodzaju wariacje na temat uniwersum, w którym na Ziemię przybyły Istoty. Poszczególne utwory różnią się szczegółami na tyle, że nie uznałabym ich za dziejące się w dokładnie tym samym świecie, ale elementów wspólnych jest sporo. Opowiadanie nie jest może złe, ale też niczym się nie wyróżnia, jedynym pomysłem jest tutaj profesja „łaskawcy” fałszującego wystawiane przez Istoty dokumenty.
W „Długim exodusie” James Tiptree Jr spodobała mi się stylizacja na materiały o wizycie obcych zredagowane przez archiwistkę NASA, było też tam kilka ciekawszych scen i przemyśleń, a także zapadający w pamięć pomysł z bogami. Jednak wizja przyjacielskich ośmiornicokształtnych obcych podróżujących po kosmosie w wielkich strąkach najoględniej rzecz ujmując do mnie nie przemówiła.
Opowiadaniem opartym na pomyśle są „Dinozaury” Waltera Jona Williamsa, gdzie w bardzo odległej przyszłości ludzkie statki terraformujące przypadkiem zabrały się za przekształcanie planet zamieszkanych przez rozumną rasę szczuropodobnych istot. Zaprezentowany przez autora obraz człowieka przyszłości jest wyjątkowo odstręczający (celowo, oczywiście) i – na szczęście wydaje się mało prawdopodobny. Plus za odwrócenie ról. Całość jednak niezbyt mi się spodobała, trudno mi nawet sprecyzować dlaczego.
Akcja „Słonecznego pająka” Luciusa Sheparda tym razem nie toczy się w Ameryce Południowej a na stacji kosmicznej. Jeden z głównych bohaterów zostaje w pewnym momencie nazwany alchemikiem – przyznam, że wolałabym, gdyby to faktycznie była historia o alchemiku a nie o fizyku. O ile Zelazny w „Wiecznej marzłoci” przekonał mnie do łączenia wątków nadnaturalnych z SF, tak w „Słonecznym pająku” zderzenie magiczno-mistycznej otoczki z „akcesoriami” kosmicznymi dosyć mi zgrzytało. Choć przydają one nieco posmaku retro – zwłaszcza wspominki odkrywcy wydają mi się w jakiś sposób odwoływać do twórczości ojców fantastyki. Ponadto, w miarę poznawania kolejnych utworów Sheparda coraz bardziej widać jak on się powtarza – od rozwiązań fabularnych przez pomysły i motywy, aż po drobne szczegóły. „Słoneczny pająk” jest historią o miłości i oświeceniu. W swoim zamiłowaniu do ozdobności stylu Shepard balansuje na granicy kiczu i w moim odczuciu nierzadko ją przekracza. Pozwolę sobie na kilka próbek: „do tej pory nie wierzyłem, że jest czymś więcej niźli snem, niejasną wizją magiczną, praojcem czarnoksiężników pojmanym w pułapkę płomienia, złocistego światła w samym sercu potęgi”, „zmierzam oto ku konfrontacji (…) wiedziony przez komputer znajdujący się pod kontrolą istoty ściganej przeze mnie całe życie, istoty z ognia i snów, z takiej materii, jak dusze”, „polem złotych traw pod jasnym niebem kroczy mężczyzna (…) a jego myśli są kryształowo czyste i czyste ma też serce (…) pragnie przemówić teraz do kobiety, której miłość odrzucił, której ciało ma czystość jasnego promiennego nieba i złotych traw”, „żyłam (…) w egzotycznym mieście (…), gdzie miłość jest wszechwładnym pulsem istnienia.”
Trzeba napisać, że dość mocno kiczowate jest też „Wszystko przemija” Dona Sakersa, gdzie kosmiczne drzewa zajmujące się głownie wyśpiewywaniem Pieśni Wszechświata, zastanawiają się, czy pomóc ludzkości nękanej przez tajemniczą zarazę, która to zaraza rozprzestrzenia się po kosmosie. Czy drzewa uznają, że ludzkość zasługuje na ocalenie? A ktoś ma jakieś wątpliwości? W pakiecie rozważania na temat wartości sztuki oraz historia rozpaczającego chłopca. Z jednej strony dostrzegłam ów kicz, z drugiej opowiadanie mnie wzruszyło.
Eufemistycznie rzecz ujmując, najmniej podobała mi się „Ameryka” Orsona Scotta Carda – przyznam, że im więcej poznaję jego utworów, tym bardziej „Mówca umarłych” wydaje mi się szczęśliwym przypadkiem przy pracy. Ponieważ opowiadanie zostało skonstruowane na zasadzie „a teraz wam wyjaśnię, jak to wszystko się zaczęło” kluczowe informacje na temat świata i najistotniejszych wydarzeń padają na samym początku, myślę że szkody nie uczynię, zdradzając co nieco z fabuły. Oto piętnastoletni mormon i czterdziestoletnia indiańska stara panna, na skutek interwencji sił wyższych zostają rodzicami Quetzalcoatla, który wiedzie rdzennych mieszkańców Ameryki do zwycięstwa i wyparcia białych – uwaga – z wyjątkiem mormonów. Jak miło, chciałoby się powiedzieć, urzeka mnie podejście na zasadzie „to bardzo słuszne, że ta kamienica została zwrócona prawowitym właścicielom, oczywiście za wyjątkiem mieszkania mojej cioci.” Ciekawe też, co autor przewidział dla przedstawicieli rasy czarnej, w jednym fragmencie pisze, jak to będą – cytuję – rozkwitać, ale potem nie ma już żadnej wzmianki. Są w opowiadaniu proroctwa o uciemiężonej ziemi i natchnione frazy o sprawiedliwości. Ale najgorszy jest wątek nazwijmy to erotyczny, czyli rozpisywanie się na temat wzwodów głównego bohatera, jego „pulsującego podbrzusza”, twardniejących sutków itp., to, że autor zmusza dzieciaka a to do przebieżki nago przez dżunglę, a to do powrotu do domu i rozbierania się na widoku ojca, który dostrzega fizjologiczne reakcje nastolatka i rozwlekle je komentuje (to już nie mógł chłopaczyna ulżyć sobie za krzakiem, że tak to brutalnie ujmę, nim się spotkał z rodzicielem?). Podsumowując, jest w tych opisach coś oślizgłego, spokojnie dałoby się poprowadzić akcję bez wnikania w szczegóły. Nie przekonuje mnie też to, że odzyskawszy swoją ziemię Indianie z dumą nazwaliby się Amerykanami. Po co mieliby budować swoją tożsamość na pojęciu z języka okupantów?
• • •
Zamieściłam oceny poszczególnych części, choć przyznaję, że są one rodzajem kompromisu. Z reguły około 4-5 utworów uważałam za bardzo udane. Z resztą bywało różnie, ale w zdecydowanej większości przynajmniej były one interesujące i tworzyły dość barwną mozaikę. Na koniec warto pochwalić bardzo przyzwoite tłumaczenie i redakcję. Co ciekawe, tomiki te ukazywały się niemal równolegle z wydaniami amerykańskimi i wypada – nawet po latach – docenić za to wydawcę.
koniec
26 października 2015
PS. Dziękuję AJ za dyskusję pod recenzją zbioru „Nebula ‘93” która zainspirowała mnie do napisania tego artykułu.

Komentarze

26 X 2015   16:16:09

2plusdobre:

„Łzy pośród deszczu”
Ameryka
Dinozaury
Opowieść łaskawcy - z checia przeczytalbym powiesc osadzona w tym swiecie

chronoskoczek - mega rozczarowanie gdy okazalo sie ze autorka zajmuje sie glownie pisaniem scenariuszy i napisala b. malo typowej sf/fantasy

27 X 2015   00:53:31

Miło wiedzieć, że człowiek się do czegoś przydał:)

Recenzje bardzo ciekawe, ale teraz się nie wtrącam, bo muszę przyznać, że z tych ostatnich tomów mniej pamiętam. Te opowiadania, które mi się pozytywnie kojarzą to przede wszystkim "Dinozaury", "Łzy pośród deszczu" (oryginalny tytuł - Crying in the Rain chyba jeszcze lepszy niż spolszczenie), "Na zawsze twoja Anna" i utwory Silverberga. No i jeszcze to, że znudził mnie Shepard, a zirytowała "Ameryka", mniej więcej z tych samych powodów co recenzentkę.

Nie ma co ukrywać - po przeczytaniu tej i poprzednich recenzji nabrałem ochoty na ponowną lekturę całej serii...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Kto zamordował Kallego?
— Sebastian Chosiński

Czcij bliźniego swego!
— Sebastian Chosiński

Tak nieprawdopodobne, że aż przerażające
— Sebastian Chosiński

Zetrzeć uśmiech z twarzy niegodziwca
— Sebastian Chosiński

Biali i czarni – bohaterowie i kanalie
— Sebastian Chosiński

Wallander kontra komunistyczni fundamentaliści
— Sebastian Chosiński

Gliniarz po i w trakcie przejść
— Sebastian Chosiński

Eddie, Gino i Tony
— Sebastian Chosiński

Gliniarz na rowerze
— Sebastian Chosiński

Pozornie bez związku, niemal bez trupa
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.