Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Haruki Murakami
‹Tańcz, tańcz, tańcz›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTańcz, tańcz, tańcz
Tytuł oryginalnyダンス・ダンス・ダンス
Data wydania27 kwietnia 2006
Autor
PrzekładAnna Zielińska-Elliott
Wydawca Muza
CyklTetralogia Szczura
ISBN83-7319-958-6
Format536s. 145×205mm
Cena44,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kulturalne odśnieżanie
[Haruki Murakami „Tańcz, tańcz, tańcz” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Haruki Murakami w książce „Tańcz, tańcz, tańcz” po raz kolejny portretuje samotnego i niezależnego bohatera, poszukującego swojego przeznaczenia. Podczas opisywanych podróży każe mu się spotykać z niezwykłymi osobami i przeżywać niecodzienne, przedstawione z niesamowitą wręcz wiarygodnością i wrażliwością przygody, które może wreszcie przywrócą od dawna wymarzony spokój w jego duszy. Wielbiciele autora oraz osoby lubiące lekką melancholię i sentymentalizm powinny poczuć się po lekturze co najmniej usatysfakcjonowane.

Maciej Popis

Kulturalne odśnieżanie
[Haruki Murakami „Tańcz, tańcz, tańcz” - recenzja]

Haruki Murakami w książce „Tańcz, tańcz, tańcz” po raz kolejny portretuje samotnego i niezależnego bohatera, poszukującego swojego przeznaczenia. Podczas opisywanych podróży każe mu się spotykać z niezwykłymi osobami i przeżywać niecodzienne, przedstawione z niesamowitą wręcz wiarygodnością i wrażliwością przygody, które może wreszcie przywrócą od dawna wymarzony spokój w jego duszy. Wielbiciele autora oraz osoby lubiące lekką melancholię i sentymentalizm powinny poczuć się po lekturze co najmniej usatysfakcjonowane.

Haruki Murakami
‹Tańcz, tańcz, tańcz›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTańcz, tańcz, tańcz
Tytuł oryginalnyダンス・ダンス・ダンス
Data wydania27 kwietnia 2006
Autor
PrzekładAnna Zielińska-Elliott
Wydawca Muza
CyklTetralogia Szczura
ISBN83-7319-958-6
Format536s. 145×205mm
Cena44,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
„Tańcz, tańcz, tańcz”, napisane w rok po ukazaniu się „Norwegian Wood”, nawiązuje do swego poprzednika zarówno nastrojem, jak i stylem narracji. I tu, i tam wraz z rozpoczęciem lektury wkraczamy w melancholijny świat samotnego i neurotycznego bohatera, który próbuje rozwiązać pewną zagadkę i dzięki temu na nowo odnaleźć utracony sens życia. Podobnie gdzieś obok niego czai się śmierć, zabierająca bliskie mu osoby, aby mógł uzmysłowić sobie niektóre rzeczy. Różni te książki natomiast wplecenie w nowszą z nich elementów magiczno-oniryczno-fantastycznych charakterystycznych dla innych dzieł Murakamiego oraz bijący z niej większy optymizm. Ale po kolei…
Bohater i jednocześnie narrator1) „Tańcz, tańcz, tańcz” to rozwiedziony, samotny trzydziestoparolatek. Kilka lat wcześniej przeżył pół roku w na wpół magicznym, obskurnym Hotelu Dolphin2), po czym dłuższy czas spędził w oderwaniu od rzeczywistości, analizując skrupulatnie wszystko, co mu się tam przytrafiło. Teraz, kiedy prowadzi wreszcie w miarę normalne życie, wydarzenia z przeszłości dają o sobie znać w snach. W szczególności pojawia się w nich kobieta o imieniu Kiki, która zaprowadziła go do owego hotelu. Bohater czuje, że musi w końcu stawić czoła przeznaczeniu i udać się tam ponownie. Na miejscu okazuje się jednak, że stary i obskurny budynek zastąpiony został przez nowoczesny i luksusowy wieżowiec. Nic nie pozostało takie samo. Z wyjątkiem nazwy – to wciąż jest Hotel Dolphin.
W powieści pojawiają się elementy fantastyczne, na przykład kiedy okazuje się, że w nowym hotelu można odnaleźć przejście do tego starego, który wciąż gdzieś tam jest i na dodatek ktoś w nim mieszka. Odkrywając to miejsce, czytelnik czuje się tak, jakby czytał naprawdę dobrej jakości horror. W paru momentach, kiedy doświadczałem przerażenia bohaterów i słyszałem nagły odgłos szurania, aż ciarki przechodziły mi po plecach. Bardzo ważne dla fabuły są zresztą sny oraz sytuacje na wpół realne i panujący w nich oniryczny klimat. Tego wszystkiego w „Norwegian Wood” nie było.
„Tańcz, tańcz, tańcz” opowiada przede wszystkim o przeznaczeniu i bezwarunkowym podążaniu za nim z wiarą, że opór wobec losu może tylko pogorszyć sytuację. To tutaj tkwi interpretacja tytułu. Bohater ma bowiem „tańczyć” najlepiej jak potrafi, nie zastanawiając się nad wykonywanymi ruchami. Inaczej mówiąc, ma być sobą, wsłuchiwać się w swoją intuicję i żyć, jak umie najlepiej. Tylko dzięki temu będzie miał szansę wydobyć się ze swojej samotności i odnaleźć się w tym świecie. Nie ma również sensu ukrywać, że motorem jego rozwoju będzie miłość. Również bezwarunkowa. Jednakże tutaj Murakami zaskakuje. W większość jego powieści bohaterowie dążą wprawdzie do szczęścia poprzez miłość, niemniej z reguły stoją na przegranej pozycji, a ich historie przenika smutek, poświęcenie i ostateczna klęska. W „Tańcz, tańcz, tańcz” znajduje się dużo więcej optymizmu – na tyle, że można nawet wierzyć w pozytywne zakończenie.
Główny bohater jest dziwny – a przynajmniej wszyscy mu to wypominają. On sam czuje się normalny, bo przecież zawsze zachowywał się w taki, a nie inny sposób. Z dystansem do świata, zawsze spokojnie i pewnie, ale i z akceptacją. Pozostali widzą natomiast w jego postępowaniu niekonwencjonalność, czasami bezpośrednią szczerość oraz wspomniane wyżej cechy, które, zebrane razem, trochę ich niepokoją. Wydaje mi się, że dzięki narracji pierwszoosobowej Murakami mógł ukazać to pełniej i jednocześnie równie przekonująco odmalować psychikę bohatera. Zresztą pozostałe postaci – zarówno bliższego, i jak dalszego planu – ich stosunki międzyludzkie i nastawienie do świata przedstawione są bardzo wiarygodnie pod kątem psychologicznym. Jest to dla mnie jedna z największych zalet tej książki.
Szczególnie ciekawy i rozbudowany jest wątek relacji narratora z pewną trzynastolatką – Yuki3), o której istnieniu matka-artystka często zapomina i zostawia ją samą w różnych miejscach. Bohater w wyniku zbiegu okoliczności postanawia się o nią w jakiś sposób zatroszczyć. Natychmiast nasunęło mi się tu skojarzenie ze słodką „Lolitą” Nabokova. Dodatkowo dziewczyna jest bardzo ładna – jak mówi do niej narrator: „jesteś piękna, jakbym miał tyle samo lat, co ty, natychmiast bym się w tobie zakochał”. Jednak ma ich więcej i Yuki go tak naprawdę nie pociąga, chociaż zdaje on sobie sprawę z dwuznaczności ich relacji. Poza tym dziewczyna w wyniku totalnego braku opieki rodzicielskiej ma dość trudny charakter i jest bardzo zamknięta. Do tego dochodzi specyficzny czas dorastania i buntu, więc też nie ma się co dziwić, że bohater często nazywa ją „znerwicowaną trzynastolatką”. Relacje pomiędzy tym dwojgiem oddane są bardzo rzetelnie i wiarygodnie. Wydaje się nawet, że ich opisy stanowią najprzyjemniejszą w czytaniu część książki, tym bardziej, że są polane subtelnym sosem złożonym z humoru i ironii4).
Akcja powieści rozgrywa się w latach 80. w Japonii, w czasach panującego tam boomu ekonomicznego i autor co jakiś czas delikatnie, najczęściej lekko humorystycznie krytykuje konformizm i gospodarkę kapitalistyczną. Najsympatyczniejsze są momenty, w których kolejne napotkane postaci mówią bohaterowi, aby nie przejmował się tym, że go gdzieś zapraszają albo coś mu fundują, gdyż doradcy wyraźnie zasugerowali im, że muszą tworzyć koszty. W innych zaś wątkach pojawiają się wyraźne mechanizmy przerośniętej biurokracji czy też korupcjogennych powiązań wielkiego biznesu z polityką. Zresztą sam bohater, zajmujący się pisaniem na zlecenie artykułów, których i tak według niego nikt nie czyta, twierdzi, że zajmuje się kulturalnym odśnieżaniem. Zawsze się znajdzie bowiem w kapitalizmie ktoś, kto coś takiego musi robić. Wszystko to składa się na lekko pesymistyczne spojrzenie i prowokuje pytanie, w którą stronę zmierza taki świat.
Jedyne, co w tej książce rozczarowuje, to zakończenie. Finał jak na mój gust jest zbyt słodki oraz nie tak niesamowity, jak można było to sobie wymarzyć. Kulminacyjny i zwrotny moment fabuły znajduje się jakieś sześćdziesiąt stron przed końcem. Jest naprawdę należycie przedstawiony, i to tak, że aż ciarki przeszły mi po plecach i w napięciu oczekiwałem, co się stanie potem. Niestety, napięcie szybko opada, a samo zakończenie wypada słabo. Mam wrażenie, że autor popełnił tu błąd i po prostu o jakieś trzydzieści-czterdzieści stron za wcześnie pewne rzeczy skumulował. Poza tym kilka bardzo ważnych wątków pozostaje niedomkniętych, jakby niedokończonych. Brakuje tego tym bardziej, że niektóre zajmują pokaźną objętość książki i można się było spodziewać, że zostaną spuentowane bardziej wyraziście.
To właśnie przez zakończenie moja ocena „Tańcz, tańcz, tańcz” została znacznie obniżona. Pozostawia ono niesmak, ponieważ książka jest do tego momentu naprawdę świetna i czyta się ją znakomicie. Można znaleźć w niej wszystko, co najbardziej charakterystyczne dla prozy Murakamiego – sentymentalizm i melancholię, samotność bohaterów, poczucie niezrozumienia i odrzucenia przez społeczeństwo, zarówno refleksję oraz zadumę nad światem, jak i scenki humorystyczne. Dlatego jej lekturę polecam, warta jest czasu i poświęconych pieniędzy – tym bardziej, że pozostawia po sobie wiele refleksji. A dla osób wrażliwych, lubiących lekko depresyjne i smutnawe historie oraz dla fanów Murakamiego to pozycja wręcz obowiązkowa.
koniec
9 stycznia 2007
PS. Gdyby nie zerknięcie do Wikipedii podczas pisania tej recenzji, nie dowiedziałbym się, że „Tańcz, tańcz, tańcz” jest luźną kontynuacją „Przygody z owcą”. W żadnym miejscu wydawca o tym nie wspomina. Niemniej z rozmów z osobami, które obie wyżej wymienione pozycje czytały, wynika, że informacja ta nie wpływa praktycznie na lekturę, co najwyżej wyjaśnia pobieżność, z jaką autor opisuje niektóre wydarzenia z przeszłości głównego bohatera.

1) Którego imienia nie poznamy.
2) Zwany również „hotelem Pod Delfinem”.
3) Co po japońsku znaczy „śnieg” – imiona, jeśli już pojawiają się w tej powieści, niosą ze sobą z reguły jakieś głębsze znaczenie.
4) Np. ulubione powiedzenie Yuki, stosowane prawie przy każdej okazji: „to idiotyzm”.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Co pisarzowi w duszy gra
— Marcin Mroziuk

Portrety i metafory
— Marcin Mroziuk

Melodia smętnego popu
— Daniel Markiewicz

Barwny Murakami
— Daniel Markiewicz

Znika coś więcej niż słoń
— Daniel Markiewicz

Kronika pisarza przynudzacza (czasami)
— Daniel Markiewicz

Definicja przegadania
— Daniel Markiewicz

Dwa światy
— Daniel Markiewicz

Człowiek biegnący
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: IV kwartał 2008
— Artur Chruściel, Ewa Drab, Jakub Gałka, Daniel Gizicki, Anna Kańtoch, Paweł Sasko, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Nie ma zmartwienia
— Maciej Popis

A zatem jesteś Śmiercią…
— Maciej Popis

Afera gruntowa
— Jakub Gałka, Maciej Popis

Trupi posmak pocałunku
— Maciej Popis

Dziewiętnastowieczna rewolucja komputerowa
— Maciej Popis

Do 99 razy sztuka
— Maciej Popis

Panaceum na Rzeczpospolitą
— Maciej Popis

Zabawa w policjanta i mordercę
— Maciej Popis

Głębie i tajemnice
— Maciej Popis

Przypadek książki nieprzyjemnej
— Maciej Popis

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.