Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Piekara
‹Miecz Aniołów›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiecz Aniołów
Data wydania30 listopada 2004
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklJa, inkwizytor
ISBN83-89011-52-2
Format448s. 125×195mm
Cena27,99
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Sentymenty sentymentami, a żreć i chędożyć trzeba
[Jacek Piekara „Miecz Aniołów” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jacek Piekara nie jest autorem przesadnie skromnym. W przedmowie do „Miecza Aniołów” postanowił wyliczyć czytelnikom na co mają zwrócić szczególną uwagę podczas lektury.

Wojciech Gołąbowski

Sentymenty sentymentami, a żreć i chędożyć trzeba
[Jacek Piekara „Miecz Aniołów” - recenzja]

Jacek Piekara nie jest autorem przesadnie skromnym. W przedmowie do „Miecza Aniołów” postanowił wyliczyć czytelnikom na co mają zwrócić szczególną uwagę podczas lektury.

Jacek Piekara
‹Miecz Aniołów›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiecz Aniołów
Data wydania30 listopada 2004
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklJa, inkwizytor
ISBN83-89011-52-2
Format448s. 125×195mm
Cena27,99
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Trzeci tom przygód Mordimera Madderdina, licencjonowanego inkwizytora podlegającego biskupowi Hez-Hezronu, przynosi niewiele zmian. Można tu spotkać prawie wszystko to, do czego autor przyzwyczaił nas w „Słudze Bożym” i „Młocie na czarownice”. Ze wspomnianej wyżej przedmowy dowiemy się też, że i z osobami poznanymi w „Mieczu Aniołów” spotkamy się jeszcze nie raz, bo autor plany ma szerokie, koncepcję szczegółowo dopracowaną, a kolejne książki już niemal w druku.
Cóż więc otrzymujemy za niecałe trzydzieści złociszy? Klasyczną opowieść detektywistyczną, „Głupcy idą do nieba”, w której Mordimer solo kolejny już raz zarabia na chleb poszukując zagubionych owieczek. W tym przypadku: ślicznej owieczki porwanej sprzed oczu możnego i zawziętego ojca. Z tego to opowiadania pochodzi cytat-tytuł niniejszej recenzji, mogący też służyć za ewentualną odpowiedź autora na zarzut z recenzenckiego wstępu. Zaś dość nietypowym zakończeniem autor zapewne otworzył sobie furtkę do już szykowanych niespodzianek.
W prezentowanych fragmentarycznie w Esensji „Kościach i zwłokach” na scenę powraca Kostuch – ponury, raczej pozbawiony poczucia humoru rzezimieszek i podwładny Mordimera. Zwykle ślepo posłuszny swemu chlebodawcy, tutaj wykazuje się niezwykłą inicjatywą… Tak niezwykłą, że dziwi zarówno głównego bohatera, jak i czytelnika, niecnie podejrzewającego rozwiązanie typu deus ex machina. Z kolei w następujących po „Kościach…” „Sierotkach” pojawiają się kolejni podwładni Mordimera – Bliźniacy. Oba te opowiadania łączy przewijające się w tle pożeranie ludzkiego mięsa, jednak tak przyczyna, jak i podmiot prowadzonego w obu przypadkach śledztwa okazje się różnić od siebie zasadniczo. „Sierotki” zresztą okazują się być ciekawą interpretacją znanej bajki – oto bowiem mały Johann i jego siostra Margerita utrzymują, że czarownica, znalazłszy ich pośrodku lasu i skrępowawszy, chciała dziewczynkę wrzucić do pieca… W rozwiązaniu zagadki pomoże znana już umiejętność Madderdina – duchowe podążenie za niewidzialną nicią łączącą właściciela z bliską mu rzeczą – sztuczka okupywana wszak straszliwym bólem.
W „Maskaradzie” inkwizytor znów pracuje solo, choć przez większą część opowieści wędruje w duecie. Oto bowiem w jego ręce powierza się demonolog i mag, żądając dla siebie aresztu i doprowadzenia do klasztoru Amszilas… Klasztor ów (którego opat stwierdza dobitnie, że nie jest od podważania oficjalnej nauki Kościoła – mimo przeróżnych badanych „zjawisk” z tą nauką sprzecznych), jak wiadomo z poprzednich opowiadań, jest w nie do końca określony sposób powiązany z tajemniczym Wewnętrznym Kręgiem Inkwizytorium, z przedstawicielami którego Mordimer ma do czynienia w kolejnych tomach – i do którego, wyrokiem autora, nieuchronnie się zbliża. W końcowym zaś, tytułowym opowiadaniu wracamy do znajomej herezji, jakoby w ciało wiszącego na krzyżu Jezusa po jego śmierci wszedł demon (podczas gdy Kościół inkwizytora głosi, że to Jezus zstąpił z krzyża i wzniósł miecz nad ludem niewiernym); do akcji wkracza tu także Anioł Stróż głównego bohatera. Czyżbyśmy mieli więc komplet spraw i bohaterów? Brakuje bodaj jedynie wampirów, ale Piekara spieszy z zapewnieniem, że wrócą w następnym tomie, zatytułowanym „Łowcy dusz”, a na pocieszenie wydawca publikuje stosowny fragment-zapowiedź.
Bardzo interesującym fragmentem, notabene otwierającym właściwą treść książki, jest wizja inscenizacji „jasełek” (tu uwaga, w świecie Madderdina jasełkami są określane także wyobrażenia scen krzyżowania – i następnie z owego krzyża zejście). Gawiedź spokojnie przygląda się krzyżowaniu wrzeszczącego złego łotra i milczącego (bo z wyrwanym uprzednio językiem) dobrego – dwóch skazanych na śmierć kryminalistów – ale podziw wywołuje w niej dopiero scena, w której Chrystus, schodząc z krzyża, ścina mieczem głowę jednego z legionistów i po krótkiej walce przebija zaskoczonego drugiego. Mordimer zastanawia się w tym momencie nad logicznym ciągiem dalszym, wynikającym ze słów znanej w jego świecie Ewangelii „tego dnia ulice Jeruzalem spłynęły krwią”… A ja na jego miejscu zadrżałbym przed wizją „współczesnej” realizacji ciągu jeszcze dalszego: gdy wraz z Apostołami przejął władzę, tworząc Państwo Jezusowe.
Kwestie teologiczne zresztą z każdym kolejnym tomem przygód inkwizytora nabierają rumieńców. Myliłby się ten, komu wydała się jasna sprawa opisanej w poprzednich tomach herezji tyczącej przejęcia ciała Chrystusa przez złego ducha. Omawiane fragmenty objętej kościelnym indeksem księgi „Siedemdziesiąt i siedem piekielnych otchłani” pewnego szalonego Araba (brzmi znajomo?), w której Ukrzyżowany został ukazany w nader niekorzystnym świetle czy słowa padające podczas rozprawy z wyznawcami i protektorem owego kultu nieco sprawę gmatwają. Przemowa Anioła Stróża z kolei niebezpiecznie zbliża całość do granic kiczu… Miejmy nadzieję, że w głowie Jacka Piekary tkwi sensowne rozwiązanie problemu.
Johann i Margerita z „Sierotek” nie są jedynymi postmodernistycznymi nawiązaniami zawartymi w książce. Sceny z Aniołem Stróżem z ostatniego opowiadania wyglądają jak żywcem wyjęte z Tolkiena („Dalej nie postąpisz” – czyż nie jest wiernym tłumaczeniem „You shall not pass”?), a następnie z równie sławetnej „Armii Boga”. Ciekawostką jest też wymienienie wśród ksiąg zakazanych niejakiej „Necrosis”, podczas gdy taki sam tytuł nosi wydana przez Fabrykę Słów kolejna książka współautorstwa Piekary (tym razem niezwiązana z Mordimerem). Przypadek, czy…?
Umilającymi lekturę perełkami są opisy detali, które w świecie tej innej teologii przyjmują inne formy niż u nas – jak choćby „kukułka” zegara katedralnego, w którym „co godzina pojawiało się jedenastu apostołów, a co dwanaście godzin figurka Jezusa Chrystusa przebijała mieczem figurkę Judasza Iskarioty”. Małe, a cieszy.
Zabawnie śledzi się też niektóre uwagi narratora, porównując je do słów samego autora (właściwą treść książki poprzedza nie tylko wspomniana już przedmowa, ale i mini-ankieta, w której Piekara wyjawia swe poglądy na kilka życiowych spraw). W „Kościach i zwłokach” narrator kpi z pisarzy, jako z ludzi „łatwowiernych i łasych na pochwały” – w przedmowie autor pręży dumnie pierś pisząc o licznych pytaniach (w mailach i na forach dyskusyjnych), które otrzymuje w związku ze swą twórczością. W tym samym tekście pcha też do głowy bohatera myśli o winie męża opiekującego się starą i chorą żoną, zamiast wzięcia sobie „młodej, zdrowej dziewuchy” – na wstępie zaś zaznacza, że uwielbia kobiety i uroki życia…
W końcu, jak mawia mistrz Ritter, poeta, dramaturg i aktor, „sentymenty sentymentami, a żreć i chędożyć trzeba”.
koniec
26 maja 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

PRL w kryminale: W kamienicy na Złotej
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

W 1957 roku, na fali październikowej „odwilży”, swój powieściowy debiut opublikowała – dotychczas zajmująca się głównie dziennikarstwem – Anna Kłodzińska (w tym momencie miała już czterdzieści dwa lata). Wtedy nikt jeszcze nie mógł przewidywać, że za sprawą książki „Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny” na literacką scenę wkroczy jedna z najbardziej znanych postaci peerelowskiej literatury kryminalnej.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Przenajświętsza Rzeczypospolita 300 lat temu
— Maciej Kowalski

Singiel na dworze króla Artura
— Michał Foerster

Przeraźliwa pustka
— Wojciech Gołąbowski

Stary, nowy Mordimer
— Radosław Scheller

Szczęśliwa trzynastka
— Radosław Scheller

Prequel pliiiz!
— Wojciech Gołąbowski

Kochając inkwizytora
— Eryk Remiezowicz

Czarny płaszcz, ogniste serce
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

Zbierając okruchy przeszłości
— Wojciech Gołąbowski

Gdy szukasz własnej drogi
— Wojciech Gołąbowski

Tylko praca dyplomowa, niestety
— Wojciech Gołąbowski

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski

Ryzykowny pomysł za sto punktów
— Wojciech Gołąbowski

Niewykorzystany potencjał
— Wojciech Gołąbowski

Nawet jeśli nie wierzysz w duchy, one wierzą w ciebie
— Wojciech Gołąbowski

10 naj… : Wehikuły czasu
— Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak pić, to w wesołym towarzystwie
— Wojciech Gołąbowski

Szkoła dorzucania do stosu
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.