Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Fiodor Sołogub
‹Mały bies›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMały bies
Tytuł oryginalnyМелкий бес [Miełkij bies]
Data wydania8 czerwca 2015
Autor
PrzekładRené Śliwowski
Wydawca Zysk i S-ka
SeriaMała klasyka
ISBN978-83-7785-662-8
Format464s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena39,90
Gatunekmainstream, obyczajowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Niedotkniątko najgorszego sortu
[Fiodor Sołogub „Mały bies” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po ponad czterdziestu latach od poprzedniego wydania ponownie zdecydowano się na przypomnienie polskiemu czytelnikowi najsłynniejszej powieści Fiodora Sołoguba – „Mały bies”. Na początku XX wieku była to jedna z najpopularniejszych książek w Rosji. I zarazem jedna z najbardziej pesymistycznych. Tym bardziej że autor w dużej mierze przedstawił w niej zdarzenia, których był świadkiem.

Sebastian Chosiński

Niedotkniątko najgorszego sortu
[Fiodor Sołogub „Mały bies” - recenzja]

Po ponad czterdziestu latach od poprzedniego wydania ponownie zdecydowano się na przypomnienie polskiemu czytelnikowi najsłynniejszej powieści Fiodora Sołoguba – „Mały bies”. Na początku XX wieku była to jedna z najpopularniejszych książek w Rosji. I zarazem jedna z najbardziej pesymistycznych. Tym bardziej że autor w dużej mierze przedstawił w niej zdarzenia, których był świadkiem.

Fiodor Sołogub
‹Mały bies›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMały bies
Tytuł oryginalnyМелкий бес [Miełkij bies]
Data wydania8 czerwca 2015
Autor
PrzekładRené Śliwowski
Wydawca Zysk i S-ka
SeriaMała klasyka
ISBN978-83-7785-662-8
Format464s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena39,90
Gatunekmainstream, obyczajowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Sołogub to nie jest prawdziwe nazwisko, ale pseudonim literacki Fiodora Kuźmicza; naprawdę nazywał się Tietiernikow i pochodził z rodziny o chłopskich korzeniach. Urodził się w Petersburgu w 1863 roku. Kiedy miał cztery lata, zmarł jego ojciec, co drastycznie pogorszyło położenie rodziny. Matka zdecydowała się wówczas zostać służącą – tylko w ten sposób mogła zapewnić jako takie utrzymanie sobie i dwojgu dzieci – synowi i córce. Postarała się też o to, by Fiodor mógł się kształcić. Jako piętnastolatek został uczniem petersburskiego Instytutu Nauczycielskiego; ukończywszy go cztery lata później, uzyskał prawo wykonywania zawodu. Wysłany został na prowincję (matkę i siostrę zabrał ze sobą) – najpierw przez trzy lata uczył w Kriestcach (w obwodzie nowogrodzkim), następnie na cztery lata trafił do Wielkich Łuków (w obwodzie pskowskim), by swoje wojaże po kraju zakończyć w malutkiej mieścinie trochę ponad dwieście kilometrów od Wołogdy – Wutierga. W sumie na „wygnaniu pedagogicznym” spędził dziesięć lat (1882-1892). W tym czasie nie tylko przekazywał wiedzę innym, ale przede wszystkim pisał – na razie głównie do szuflady. Z tego okresu pochodzą jego pierwsze wiersze i teksty prozatorskie.
W 1893 roku Fiodor Kuźmicz przeniósł się – już na stałe – do Petersburga. Zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę i odtąd próbował swych sił głównie jako literat. Dwa lata po powrocie do rodzinnego miasta opublikował pierwszą powieść – tworzone przez dwanaście lat „Ciężkie czasy”. Oceniono ją pozytywnie i przynajmniej przez następnych kilkanaście lat nazwisko/pseudonim Sołogub kojarzone było właśnie z tym dziełem. Aż do wydania „Małego biesa”. Ta książka powstawała przez dekadę. Pisarz zabrał się za nią, kiedy postanowił zerwać z nauczycielstwem. Najpierw przez kilka lat snuł plany, robił notatki, przerabiał pomysły niewykorzystane wcześniej w „Ciężkich czasach”, by potem – od 1897 roku – pracować już głównie nad ostateczną fabułą i formą. „Mały bies” był gotowy do druku pięć lat później. Ale brakowało chętnych, którzy zaryzykowaliby wydanie powieści uznanej za – to jedna z ocen – „ryzykowną i dziwną”. Fiodor Kuźmicz słał rękopis do kolejnych czasopism literackich, a one odsyłały go z podziękowaniami. W końcu nad dziełem „ulitował” się magazyn „Вопросы жизни”, którego redaktor podjął decyzję o druku.
Miało to miejsce w 1905 roku – roku rewolucji lutowej. „Mały bies” ukazywał się w odcinkach do momentu, gdy pismo padło (w sumie powieść Sołoguba pojawiła się w jedenastu numerach). Czasy nie nastrajały literacko, sytuacja ekonomiczna kraju pogarszała się, a ludzie biednieli. Kogo zainteresowały perypetie prowincjonalnego nauczyciela języka rosyjskiego Ardaliona Borysowicza Pieriedonowa, na pewno nie był ukontentowany – nie zdążono bowiem opublikować zakończenia powieści. Na szczęście dwa lata później, wiosną 1907 roku, ukazała się ona w formie książkowej. I z miejsca przyniosła swemu twórcy wielki rozgłos. Dość powiedzieć, że do chwili śmierci Fiodora Kuźmicza dwadzieścia lat później doczekała się ona aż jedenastu wydań. By potem na kilka dekad całkowicie zniknąć z księgarń i bibliotek. Jak się bowiem okazało, odmalowana przez pisarza dekadencka rzeczywistość carskiej Rosji końca XIX wieku niebezpiecznie zaczęła przypominać to, co działo się w Związku Radzieckim epoki stalinowskiej. Pieriedonowów można było spotkać na każdym kroku – w szkole, w pracy, w sklepie, wśród sąsiadów w komunałce. I zdecydowanie nie był to powód do chwały.
I chociaż „Małego biesa” nie można określić mianem powieści autobiograficznej, Sołogub nigdy nie ukrywał, że za wzór wielu opisanych sytuacji posłużyły mu zdarzenia, których był świadkiem. Swoje archetypy w rzeczywistości posiadali zarówno główny bohater, czyli Pieriedonow, jak i panny Rutiłow; prawdziwa ponoć miała być również opisana w finale, zakończona wielkim skandalem, maskarada. A wszystko to wydarzyło się we wspomnianej już powyżej Wutierdze; opisując bowiem w powieści anonimowe miasteczko, tę właśnie mieścinę pisarz miał przed oczyma. Tytuł książki nawiązuje oczywiście wprost do arcydzieła Fiodora Dostojewskiego „Biesy” i każe widzieć w Pieriedonowie postać pokrewną – swoistego ubogiego kuzyna – Nikołajowi Stawroginowi czy Piotrowi Wierchowieńskiemu. Z bohaterami Dostojewskiego łączy go wiele cech: nieuctwo, skłonność do błazenady, spryt, manipulowanie najbliższym otoczeniem, ale z drugiej strony na ich tle Ardalion Borysowicz wypada mimo wszystko blado; stopniowo popadając w szaleństwo, sam staje się skłonny poddawać manipulacjom. W porównaniu ze Stawroginem i Wierchowieńskim jest kanalią niższego rzędu (by nie rzec: gorszego sortu), zaledwie „małym biesem”.
Tytuł powieści ma też jednak drugie źródło. To symbolizująca postępujący obłęd Pieriedonowa tajemnicza, przy każdym swym pojawieniu się wprawiająca go w wyjątkowo zły nastrój, istota – „niedotkniątko” (takie urocze i chyba trochę zbyt niewinne w brzmieniu tłumaczenie rosyjskiego słowa „недотыкомка” zaproponował tłumacz powieści René Śliwowski). Ardalion Borysowicz toczy z nią nieustanne boje, zastawia na nią pułapki, pragnie zniszczyć, bojąc się, że jeśli nie on ją, to w końcu ona jego wyprawi na tamten świat. Ale niedotkniątko, jak mały czart, okazuje się zaskakująco przebiegłe. A na dodatek biorąc pod uwagę, że doprowadza do szaleństwa osobę tak szujowatą i moralnie zepsutą jak Pieriedonow, nie sposób nie czuć do niego sympatii. Bohater „Małego biesa” to człowiek do szpiku kości zgniły, a jakby tego było mało – karierowicz przekonany o swej wyższości nad innymi. Znalazłszy się na prowincji, co traktuje jak formę niezasłużonego zesłania, przeżywa z tego powodu wewnętrzny bunt, który znajduje wyraz w nienawiści do całego świata. Własne kompleksy i ułomności, które nie pozwoliły mu wybić się ponad innych, znaleźć pracy jeśli nie w stolicy, to przynajmniej w którymś z miast obwodowych, maskuje jawnie okazywaną niechęcią, przemocą fizyczną, psychiczną i słowną, satysfakcją czerpaną z ośmieszania i upokarzania.
Pieriedonow byłby zapewne tylko miejscowym kuriozum, człowiekiem żyjącym na marginesie lokalnej społeczności, odrzucanym przez nią, gdyby nie fakt, że jest nauczycielem języka rosyjskiego w miejscowej szkole, odpowiedzialnym za wychowanie młodego pokolenia, za wpajanie mu zasad i wartości. Zamiast tego, najczęściej właśnie wobec uczniów daje upust swym sadystycznym zapędom; okłamuje ich rodziców, ciesząc się, gdy oni następnie karzą swych synów. Chętnie sam uczestniczy w wymierzaniu (nie)sprawiedliwości. Jest przekonany – i zapewne ma w tym wiele racji – że takie postępowanie (bezmyślne stosowanie rygoru, donosicielstwo, szantaż) utorują mu drogę do upragnionego awansu. Marzeniem Ardaliona Borysowicza jest bowiem stanowisko inspektora. Gotów jest dojść do niego nawet – mówiąc symbolicznie – „po trupach”, żeniąc się ze swoją krewną, odpychającą nie mniej od niego, Barbarą Małoszyną (o której Sołogub pisze, że twarz jej znaczy „niezmiennie wyraz obrzydliwej chciwości”). Tylko dlatego, że dawno temu księżna, u której Barbara służyła w Petersburgu, zasugerowała w niezobowiązującej rozmowie, iż mogłaby wystarać się o posadę dla jej męża.
Lecz nie tylko Pieriedonow jest postacią godną pożałowania. Gwoli ścisłości to o większości bohaterach – także tych drugo- i trzecioplanowych – dałoby się powiedzieć to samo, co o Ardalionie Borysowiczu. To albo utracjusze, albo karierowicze. Birbanci bądź biurokraci. Ludzie mali i chciwi. Wyjątkami jawią się Polka Marta, którą sąsiadka Małoszyny i Pieriedonowa, Natalia Wierszyna, najchętniej wydałaby za mąż właśnie za nieokrzesanego nauczyciela; zafascynowana literaturą panna Nadieżda Adamienko, która nie potrafi pojąć, że człowiek odpowiedzialny za przekazywanie wiedzy młodemu pokoleniu, tak naprawdę nie ma pojęcia o przedmiocie, który wykłada; wreszcie dyrektor szkoły Mikołaj Chripacz, który stara się utrzymać w ryzach swego niesfornego podwładnego i chronić przed nim uczniów. Wszyscy pozostali zasługują już tylko na potępienie. Nawet, zdawałoby się, ułożony i pilny gimnazjalista Sasza Pylnikow, który daje się zbałamucić starszym od siebie pannom Rutiłow (głównie Ludmile). To zresztą najbardziej śmiały obyczajowo i tym samym wzbudzający największe kontrowersje wątek powieści; może nie tak szokujący jak „spowiedź Stawrogina” w „Biesach” Dostojewskiego, ale na początku XX wieku na pewno wywołujący na niejednym czytelniczym licu zawstydzenie.
„Mały bies” to powieść wpisująca się w nurt literatury dekadenckiej. Sołogub opisuje świat będący u kresu. Czego? Na to pytanie powinni odpowiedźieć sobie już sami czytelnicy. W każdym razie nie trudno dojść do wniosku, że jedyną nadzieją na wyrwanie się z wszechpanującego w mieście marazmu i urzędowego wręcz zidiocenia nie jest reformowanie ludzkich umysłów, wyprowadzanie ich na prostą poprzez jakąś akcję uświadamiającą, ale zrównanie wszystkiego z ziemią i wzniesienie na tym miejscu nowego gmachu. W tym kontekście książka Fiodora Kuźmicza idealnie wpisywała się w epokę, w jakiej powstała – buntowniczą, rewolucyjną. To z jednej strony działało na jej korzyść (wpisywała się w ogólny trend i odpowiadała zapotrzebowaniu na powieść opisującą rzeczywistość), z drugiej – mogło przynieść zupełnie odmienne skutki (książka mogła zostać uznana za niepożądaną, burzycielską). Szczęśliwie dla Sołoguba, nie przekraczał on jednak – również wzorem Dostojewskiego – pewnych granic. Nie atakował religii ani Cerkwi jako instytucji. W tym szaleńczym świecie odmalowanym na kartach „Małego biesa” wiara jawi się jako stała niepodlegająca negatywnym przeobrażeniom. Nawet gdy Pieriedonow udaje się na nabożeństwo, zachowuje się w świątyni jak na gorliwego – a niekiedy nawet nazbyt gorliwego – chrześcijanina przystało. Co ciekawe, wstępu za mury cerkwi nie miało za to niedotkniątko. Nie dochodzi więc do skalania ani profanacji. Może więc powieść Fiodora Kuźmicza nie jest wcale taka obrazoburcza, jak wydaje się na pierwszy rzut oka?
koniec
17 maja 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.