Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksandra Janusz
‹Asystent czarodziejki›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAsystent czarodziejki
Data wydania15 czerwca 2016
Autor
Wydawca Nasza Księgarnia
CyklKroniki Rozdartego Świata
ISBN978-83-10-12945-1
Format368s. 135×204mm
Cena36,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Doskonały przepis na placek po bretańsku
[Aleksandra Janusz „Asystent czarodziejki”, Aleksandra Janusz „Utracona Bretania” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dobre opowieści mają w sobie coś ze świątecznych pierniczków: trzeba przygotować je odpowiednio wcześnie, przypilnować właściwych proporcji miodu i ostrych, aromatycznych przypraw, wyciąć w fantazyjne wzory, a na koniec połączyć tradycję z własną nieskrępowaną inwencją, ozdabiając je szalonymi wzorami. I nie przesadzić z lukrem. Właśnie taką smakowitą kompozycję tworzą dwie pierwsze części „Kronik Rozdartego Świata” Aleksandry Janusz. Chociaż – zamiast pierników – występuje tam placek po bretańsku.

Zofia Marduła

Doskonały przepis na placek po bretańsku
[Aleksandra Janusz „Asystent czarodziejki”, Aleksandra Janusz „Utracona Bretania” - recenzja]

Dobre opowieści mają w sobie coś ze świątecznych pierniczków: trzeba przygotować je odpowiednio wcześnie, przypilnować właściwych proporcji miodu i ostrych, aromatycznych przypraw, wyciąć w fantazyjne wzory, a na koniec połączyć tradycję z własną nieskrępowaną inwencją, ozdabiając je szalonymi wzorami. I nie przesadzić z lukrem. Właśnie taką smakowitą kompozycję tworzą dwie pierwsze części „Kronik Rozdartego Świata” Aleksandry Janusz. Chociaż – zamiast pierników – występuje tam placek po bretańsku.

Aleksandra Janusz
‹Asystent czarodziejki›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAsystent czarodziejki
Data wydania15 czerwca 2016
Autor
Wydawca Nasza Księgarnia
CyklKroniki Rozdartego Świata
ISBN978-83-10-12945-1
Format368s. 135×204mm
Cena36,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Eleganckie czarne okładki ze smokami zachęcają do sięgnięcia po obie książki (a nie każdy autor fantastyki ma takie szczęście do dodatkowej reklamy wizualnej) – „Asystenta czarodziejki” i „Utraconą Bretanię”. Co kryje się w środku? Opowieść, która doskonale zachowuje równowagę między autorską wyobraźnią a konwencjonalnymi motywami fantastyki. Przede wszystkim – nie jest nudno. W „Asystencie czarodziejki” zamiast nastoletniego chłopca-sierotki o nadludzkim talencie mamy zbliżającego się do wczesnej emerytury pomocnika wybitnej mistrzyni magii, który pogodził się z brakiem własnego daru magicznego i zaprząta go raczej kwestia ułożenia sobie spokojnego życia u boku narzeczonej niż ratowanie świata. Szefową Vincenta Thorpe’a jest Margueritte de Breville – mistrzyni magii niezmiernie inteligentna i równie apodyktyczna, specjalistka od niebezpiecznych misji, z powodu ryzykownych pomysłów zwana Szaloną Meg. Razem z narzeczoną Vincenta, malarką Amandine Cerise (czarującą acz niemagiczną), drugą maginią – blond pięknością Belinde Chamomille i uczennicą tej ostatniej, Kathryn Verd, zostają wciągnięci w wir wydarzeń, które rozpoczęły się dwieście lat wcześniej magicznym rozdarciem kontynentu. Aby odzyskać utraconą Bretanię, bohaterowie z Arborii muszą podjąć niebezpieczną misję na zlecenie Gildii Magów. Vincent, Amandine i czarodziejki zostają przeniesieni do zaginionej krainy, rozdzieleni i wplątani w toczącą się wojnę domową. W „Utraconej Bretanii” trzy armie zmierzają do wielkiej bitwy, a jednocześnie toczy się wyścig z czasem, którego stawką jest nie tylko tron, ale i przyszłość świata zagrożonego przez złowrogą moc Pustki. Potężne czarodziejki muszą nauczyć się radzić sobie bez magii, Vincent robi wszystko, by odnaleźć narzeczoną, a Kathryn i Lily odkrywają swoje nowe zaskakujące tożsamości.
Bohaterowie są żywi, autentyczni, mają wyraziste osobowości, poglądy, zainteresowania. Autorka traktuje ich losy poważnie, ale nie szczędzi im rysu autoironii i sarkazmu, co pozwala skutecznie uniknąć patetycznej maniery. W Arborii, a konkretnie w stolicy – Avalonie, gdzie poznajemy Vincenta, rozwój techniczny przypomina wiek XIX, a magowie myślą i zachowują się jak współcześni naukowcy; w Bretanii, która na skutek magicznej katastrofy oderwała się od reszty kontynentu, czas zatrzymał się w epoce walki na miecze i społeczeństwa feudalnego – kontrast mentalności postaci z obu tych miejsc stwarza pole do ciekawych, nierzadko zabawnych spostrzeżeń. Nieco baśniowego charakteru nadają francuskie nazwy arystokratycznych rodów pochodzące od kamieni szlachetnych czy „roślinne” nazwiska bohaterek.

Aleksandra Janusz
‹Utracona Bretania›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUtracona Bretania
Data wydania21 września 2016
Autor
Wydawca Nasza Księgarnia
CyklKroniki Rozdartego Świata
ISBN978-83-10-13079-2
Format576s. 135×204mm
Cena39,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Akcja toczy się wartko pośród czarodziejów, szpiegów i arystokratów, w obozach wojskowych, zamkach i tajnych pracowniach magów. Mamy i smoki, i avalońskie konne tramwaje, prorokinię-wojowniczkę podobną do Joanny d’Arc, zombie, uniwersytecką biurokrację i magiczno-genetyczne eksperymenty jak z Sapkowskiego, ale całość jest zaskakująco spójna. Fabuła wciąga na tyle mocno, że nawet jeśli pojawiają się jakieś wątpliwości co do szczegółów wykreowanego świata, wir wydarzeń nie pozwala się nad nimi zatrzymać. Bogactwo realiów powieści jest zresztą dodatkowym argumentem za tym, żeby do książki wrócić i spokojnie się im przyjrzeć. Zawiłości magicznego świata są wytłumaczone, ich śledzenie wymaga po prostu czasem trochę uwagi.
Autorka przedstawia ciekawą koncepcję magii: rzucanie zaklęć opiera się na wyższej matematyce i skomplikowanych obliczeniach, a największym atutem smoków – tyle chyba mogę zdradzić – jest nie zionięcie ogniem, tylko niezwykła moc obliczeniowa… Przy pierwszej wzmiance o całkowaniu i różniczkowaniu brzmiało to dla mnie osobliwie, ale szybko przyzwyczaiłam się do kwantów energii i magów przeliczających wzory. Z każdym kolejnym zaklęciem taki sposób funkcjonowania magii wydawał się bardziej naturalny. (Jak z przekąsem komentuje Vincent, zwykli ludzie, którzy naczytali się popularnych broszur, wyobrażają sobie, że praca czarodziejów polega na rzucaniu kul ognia i widowiskowych wybuchach, którym towarzyszy obłąkańczy chichot, gdy tymczasem to godziny żmudnych obliczeń i starań o granty decydują o sukcesie maga… Trzeba jednak przyznać, że ta spektakularna strona mocy również pojawi się na kartach książki.) Widać wyraźnie, że magia nie jest w przypadku tej książki jednym z „obowiązkowych rekwizytów gatunku fantasy”, z którymi autor nie wie, co zrobić – przeciwnie, Aleksandra Janusz świadomie korzysta zarówno z wolności wyobraźni, jaką zapewnia ten gatunek, jak i z kanonicznych motywów, podanych w twórczy sposób.
Ogromną zaletą powieści jest poczucie humoru – nienachalne, często bazujące na nawiązaniach literackich czy (pop)kulturowych oraz na zestawieniach różnych konwencji – ożywcze zwłaszcza jako odtrutka na serwowaną przez niektórych autorów fantasy dawkę patetycznych banałów. Moim ulubionym fragmentem jest cudowna scena dialogu po „starobretońsku” – niestety, nie mogę napisać nic więcej, żeby nie zepsuć niespodzianki. Aleksandra Janusz prowadzi z czytelnikiem grę w odgadywanie literackich aluzji – nie są one niezbędne do rozumienia fabuły, ale ich odkrywanie daje wiele prawdziwej radości: dyskretny ślad ze Śródziemia, cytat z polskiego wieszcza, dziwnie znajome nazwisko jegomościa w pudrowanej peruce, fragmenty krajobrazu z innych światów fantasy, w pewnym momencie parę brawurowych scen, jakich nie powstydziłby się Pratchett… Ale to wszystko jest tłem, nie przytłacza oryginalnego pomysłu i nie zamienia książki w pastisz en bloc czy patchwork. Za to niewątpliwie uprzyjemnia lekturę i sprawia, że nabiera się apetytu na więcej.
„Asystenta czarodziejki” i „Utraconą Bretanię” przeczytałam jednym tchem i z wielką przyjemnością. Trudno rozstać się z inteligentnymi, wyrazistymi bohaterami i ich złożonym światem pełnym niespodzianek, toteż nie mogę się doczekać kontynuacji – autorka pracuje nad następnym tomem. To oryginalna, wciągająca i zabawna opowieść w sam raz na świąteczne (i nie tylko) leniuchowanie, a także całkiem dobry pomysł na prezent.
koniec
21 grudnia 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Vivat Academia, vivant cantatrices!
— Anna Nieznaj

Całkiem zwyczajny czarodziej
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Wrzesień 2016
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lipiec 2016
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Szpiedzy, smoki i różniczki
— Anna Nieznaj

Długa droga do Avalonu
— Zofia Marduła

Przeczytaj to jeszcze raz: Bliżej nas bale naszej wyobraźni
— Beatrycze Nowicka

Cichostopy
— Aleksandra Janusz

Maestro
— Aleksandra Janusz

Magia, przyjaźń i rock’n’roll
— Agnieszka Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.