Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Beata Pawlikowska
‹Blondynka na Bali›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlondynka na Bali
Data wydania18 marca 2015
Autor
Wydawca Burda Książki
ISBN978-83-7596-608-4
Format360s. 170×207mm
Cena19,90
Gatuneknon‑fiction, podróżnicza / reportaż
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Blondynka i komercyjne rozczarowanie
[Beata Pawlikowska „Blondynka na Bali” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Podróżnicze książki Beaty Pawlikowskiej miały urok świeżości w opisie egzotycznych doznań. Niestety wspomnienia z Bali rozczarowują – są miałkie i pełne powtórzeń.

Anna Nieznaj

Blondynka i komercyjne rozczarowanie
[Beata Pawlikowska „Blondynka na Bali” - recenzja]

Podróżnicze książki Beaty Pawlikowskiej miały urok świeżości w opisie egzotycznych doznań. Niestety wspomnienia z Bali rozczarowują – są miałkie i pełne powtórzeń.

Beata Pawlikowska
‹Blondynka na Bali›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlondynka na Bali
Data wydania18 marca 2015
Autor
Wydawca Burda Książki
ISBN978-83-7596-608-4
Format360s. 170×207mm
Cena19,90
Gatuneknon‑fiction, podróżnicza / reportaż
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Wiele książek tej autorki ukazało się w albumowych wydaniach i można je traktować jako okazję do dotknięcia odległych miejsc – poprzez wyjątkowo piękne zdjęcia i radosne, emocjonalne opisy przeżytych w dalekich stronach chwil, olśnień, smaków i zapachów. Ujmuje też specyficzne poczucie humoru w sposobie narracji i zabawnych rysuneczkach.
Głośne ostatnio niemądre wypowiedzi Beaty Pawlikowskiej na tematy zdrowia i psychologii psują taką niewinną radość. Ktoś wykazujący dużą odporność na tezy niezgodne z jego poglądami jest w stanie filtrować je podczas lektury, ale trwa to do chwili przekroczenia wartości krytycznej, powyżej której rzucają się w oczy nawet bardziej.
Relacja z podróży na Bali na szczęście pozbawiona jest takich wątpliwej jakości mocnych wrażeń, a opis wizyty u uzdrowiciela słynnego z książki „Jedz, módl się i kochaj” jest w zasadzie przedstawiony z pozycji sceptyka – cały komizm (oraz szczypta goryczy) tego rozdziału oparty jest na pozornie bezstronnym zapisie kolejnych drobnych wydarzeń w poczekalni u „szamana” oraz rozmowy z nim. Bez komentarza od autorki, lecz w taki sposób, że nie mamy wątpliwości: nie wierzy ona w cudowność duchowej porady nic a nic, choć znając już poglądy podróżniczki, możemy się domyślać, że jej dystans wziął się niekoniecznie z w pełni racjonalistycznych przesłanek.
Pozornie więc „Blondynka na Bali” powinna zapewnić czytelnikowi tę samą przyjemność, co wcześniejsze pięknie wydane albumy: zdjęcia soczystej, tropikalnej zieleni i zabytków, od których wieku Polakowi może zakręcić się w głowie. Skrupulatnie opisywane i fotografowane potrawy, wrażenia z podróży lokalnymi busikami i grozę korzystania z niehigienicznej łazienki, przy tym tak ciekawej w konstrukcji, że aż warte jest to dokładnej dokumentacji. Uważam, że nie ma w tym nic złego, gdy autorka dzieli się z nami wyznaniem, iż szuka „prawdziwej”, nieturystycznej strony odwiedzanych przez siebie krajów, lecz są też momenty, kiedy wcale nie jest aż taką twardzielką w obliczu plantacji radosnych grzybków na terakocie.
Jednak wspomnienia z wyprawy na Bali rozczarowały mnie, a wręcz zirytowały. Poprzednie książki z tej serii były lepsze lub gorsze, zawierały plastyczne, zapadające w pamięć obrazy egzotyki – lub zbyt naiwne refleksje historyczne, jednak ogólnie bilans w większości przypadków wypadał na plus.
Tutaj widać przede wszystkim pośpiech – i to jest jak zdrada. Jeżeli autorka powtarza tę samą myśl po raz trzeci lub czwarty, to nawet pełen dobrej woli czytelnik widzi, że nabija wierszówkę. I jest to bardzo nieładne, jeżeli układ między czytelnikiem a – przyjmijmy, że narratorką – opierał się na emocjonalnym dzieleniu się impresjami. Udajemy, że się przyjaźnimy, a tu taki numer? Cóż za zgrzyt.
Rozdźwięk sięga zenitu, kiedy docieramy na koniec i dostajemy… cliffhanger. Tak się bowiem składa, że nawet śliczne okładkowe zdjęcie z wulkanem odnosi się do książki następnej: „Blondynka na Jawie”. Autorka już od kilku rozdziałów przebywała na tej właśnie wyspie (uciekła z Bali zniesmaczona jej skomercjalizowaniem), jednak budowanie dość mechaniczne niespodzianek metodą „jeszcze nie wiedziałam wtedy, że…” doprowadzone do chwili, kiedy książka nagle się kończy, burzy ostatecznie przyjacielski pakt między narratorką a czytelnikiem. Nabity w butelkę odbiorca czuje się oszukany w sposób psujący również wspomnienie o poprzednich książkach z serii.
A skoro już się nie lubimy, nie dajemy sobie taryfy ulgowej „Może to i jest odrobinę nawiedzone, ale jak cudownie optymistyczne! I jak miło czytać o słońcu i ryżu przygotowywanym na ulicy!” – no to wtedy już widać też inne problemy. Na przykład, że o ile Wojciech Cejrowski grzeszy wizją Białego Człowieka w Dziczy, o tyle Beata Pawlikowska popada w mit Szlachetnego Dzikusa. Nie da się zaprzeczyć, że Indonezja jest krajem wielokulturowym w sposób – Znów! Podobnie jak głębia historii. – dla współczesnego Polaka nie do pełnego pojęcia, ale jednak trudno udawać, że to region wszechmiłości i wszechtolerancji. Nawet do nas docierają echa wewnętrznych problemów współczesnej Indonezji.
Podobnie strasznie naiwnym jawi się oczekiwanie, że w przysłowiowo turystycznym regionie świata uniknie się kontaktów z ludźmi, którzy na tejże właśnie sławie zarabiają. Rozumiem frustrację faktem, że sam kolor skóry (sic!) izoluje podróżnika od „normy”, wpychając w system transportu, noclegów i restauracji dla przyjezdnych. Że jest się cały czas traktowanym jak potencjalny klient „luksusowy” i trudno osiągnąć taki stan, jak Polak wysiadający z PKS-u w mieście powiatowym, kiedy można sobie po prostu pójść i kupić lokalną, tanią zapiekankę. A tam nie można – bo się nie wygląda odpowiednio „miejscowo”.
Tak więc frustrację rozumiem, ale trudno mieć pretensje do ludzi z kraju rozwijającego o to, że ich kraj… rozwija się. W Polsce też już trudno trafić na wóz ciągnięty przez konika. Zabrakło mi tej właśnie refleksji, w zamian za żale i fochy, że jest się traktowaną jak turystka. W sytuacji, gdy no cóż: jest się turystką. Bo w wyprawie na Bali nie było jednak czegoś wyraźnie od turystyki odróżniającego, raczej tylko tego zwiedzania bardziej odważna wersja.
Z drobiazgów: zaciekawił mnie fakt, czy autorka opisując nam tak szczegółowo system działania lokalnych busów po prostu nabijała wierszówkę, czy naprawdę nie miała świadomości, że takie busy jeździły – a być może nadal jeżdżą – również w Polsce. Z całym malowniczym rytuałem wywoływania nazw miejscowości. Jeżeli jeździ ich teraz mniej niż w latach ’90 to tylko dlatego, że jesteśmy w mniejszym stopniu niż wtedy krajem rozwijającym się.
Bardzo żałuję, że indonezyjska przygoda nie została opisana w jednym tomie – mielibyśmy mniej powtórzeń (co zredukowałoby też siłę rażenia nietrafnych, a wielokrotnie formułowanych myśli), więcej uchwyconych w locie chwil, przebłysków zmysłowych wrażeń, które pozwalają przyjąć wspomnienia autorki za prawie własne. Nie pozostawiono by nas w poczuciu, że oto dokładnie jak Beatę Pawlikowską na Bali: zaprowadzono nas na wycieczkę, a na koniec okazało się, że to sklep dla turystów i aby poznać zakończenie, musimy zapłacić jeszcze więcej.
koniec
1 lutego 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ciocia Dobra Rada
— Michał Chmielewski

Po co się w ogóle pchać w takie miejsca?
— Agnieszka Szady

Peru dla odważnych
— Renata Blicharz

Tegoż autora

Umieranie w śniegu
— Anna Nieznaj

Uśmiech towarzyszki Kamli
— Anna Nieznaj

Czy książki czytają ludzi? Autorzy kontra czytelnicy
— Agnieszka Hałas, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Pralinka na mroczne czasy
— Anna Nieznaj

Obcy z głębin
— Anna Nieznaj

Prywatne dramaty
— Anna Nieznaj

W niewoli bóstwa i jego skrzydlatych
— Anna Nieznaj

Absolutnie uroczy dżentelmen
— Anna Nieznaj

Niewrogie przejęcie
— Anna Nieznaj

Groza na rajskich wyspach
— Anna Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.