„Ukryte działania” wypełniają znaczną lukę w wiedzy o historii i realiach Stanów Zjednoczonych XX wieku. USA jawią się nam tutaj jako kraj, dla którego priorytetem jest postęp technologiczny i dominacja w świecie, a jednocześnie jako społeczeństwo – mocno sprzeniewierza się ideałom równości i demokracji.
Reguły dzielenia
[Margot Lee Shetterly „Ukryte działania” - recenzja]
„Ukryte działania” wypełniają znaczną lukę w wiedzy o historii i realiach Stanów Zjednoczonych XX wieku. USA jawią się nam tutaj jako kraj, dla którego priorytetem jest postęp technologiczny i dominacja w świecie, a jednocześnie jako społeczeństwo – mocno sprzeniewierza się ideałom równości i demokracji.
Margot Lee Shetterly
‹Ukryte działania›
Sukces cywilizacyjny Stanów Zjednoczonych, polegający na tym, że jest to obecnie kraj o zaawansowanej technologii lotniczej i kosmicznej uznajemy – od dziesięcioleci – za coś oczywistego. Książka zajmuje się początkami tworzenia tego imperium inżynierii, sięgającymi lat drugiej wojny światowej. Inżynierowie dokonują obliczeń, drobiazgowych i precyzyjnych, by to, co zaprojektowane, funkcjonowało bezbłędnie, gdy już zostanie zbudowane. Kiedy nie było jeszcze komputerów, to tak właśnie wyglądało zaplecze wielkich projektów technicznych: dziesiątki ludzkich umysłów, przetwarzające niekończące się dane, tworzące zestawienia, raporty, nieprzerwanie dostarczające wyników swoich obliczeń. „Ukryte działania” przynoszą ze sobą swoisty przełom myślowy: otóż zaangażowane w budowanie technologicznej potęgi USA były kobiety.
Zanim ukazała się ta książka, niewiele osób, także w Stanach Zjednoczonych, uświadamiało sobie, że kraj ten zawdzięcza swój rozwój i postęp osobom, które w tamtych czasach stały najniżej drabiny społecznej: czarnoskórym kobietom. Rekrutowano te, które przejawiały wybitny talent matematyczny i zatrudniano w agencji NACA (komitecie do spraw aeronautyki, przekształconym w 1958 roku w obecne NASA). To one latami wykonywały żmudne obliczenia, symulacje, poszukując modeli matematycznych, które można było później zastosować w rozwiązaniach technicznych. Wywodziły się najczęściej ze środowiska nauczycielskiego, a do pracy przychodziły, zachęcone wyższymi zarobkami niż w szkolnictwie.
To o nich, dotychczas przeważnie anonimowych osobach, zdecydowała się napisać autorka, która we wstępie przyznaje, że wywodzi się z miasta Hampton, gdzie mieści się centrum badawcze NASA z siedzibą w Langley. I to w swoim środowisku często słyszała o kobietach, które od czasów wojny były tam zatrudnione jako „liczarki”, jak je nazywano. Margot Lee Shetterly bohaterkami „Ukrytych działań” uczyniła cztery kobiety: Dorothy Vaughan, Mary Jackson, Katherine Johnson i Christine Darden. Ich matematyczny geniusz (a także zdolności dziesiątek innych osób zatrudnionych w centrum badawczym w Langley) pozwolił Stanom Zjednoczonym na dokonanie ogromnego skoku technologicznego w dziedzinie lotnictwa i inżynierii kosmicznej.
„Ukryte działania” w pionierski sposób obnażają wielki paradoks w historii amerykańskiego społeczeństwa: w opisywanych tu czasach bycie kobietą niemal zupełnie uniemożliwiało jakąkolwiek karierę zawodową (lub chociażby samo podjęcie pracy). Dodatkowo, bycie kobietą czarną – skazywało na margines i wykluczenie. A jednak niektóre z nich zdobywały wykształcenie, a kraj – bez skrupułów korzystał z wybitnego potencjału intelektualnego Afroamerykanek, które w innych zawodach czy sytuacji społecznej byłyby całkowicie „niewidzialne”. Zadziwia, że miało to miejsce w społeczeństwie, w którym oficjalnie obowiązywały rygorystyczne reguły separacji i podziałów.
Wielkim walorem książki jest bogaty i wielowymiarowy opis realiów społecznych Stanów Zjednoczonych od lat drugiej wojny światowej, aż do lat 60. XX wieku, gdy następowały gwałtowne zmiany zmierzające w stronę zniesienia segregacji rasowej. Mamy też nieźle zarysowany stan systemu edukacji w tamtych czasach. Zauważamy, że bohaterki „Ukrytych działań”, niestety, przeżywały wiele upokorzeń, jako pracowniczki w Langley. Chodziło nie tylko o osobne łazienki czy oddzielne stoliki w stołówkach, ale także o niedopuszczanie do wykonywania pewnych zadań, zarezerwowanych dla białych mężczyzn.
Autorka zgromadziła bardzo dużo materiałów i dokumentów, które wykorzystała w książce. Przeprowadzała osobiście rozmowy z osobami, które pamiętają jeszcze czasy pracy w NACA i NASA. Od strony faktograficznej mamy do czynienia z bardzo solidnie przygotowaną książką. Miłośnicy lotnictwa i astronautyki znajdą w „Ukrytych działaniach” mnóstwo interesujących szczegółów dotyczących konstrukcji samolotów i rakiet oraz opisów, jak dochodzono do takich czy innych rozwiązań technicznych. Wątkiem nie do końca rozwiniętym (zdecydowanie za bardzo „schowanym”) , ale jakże ciekawym, jest obraz rywalizacji Stanów Zjednoczonych ze Związkiem Radzieckim, jeśli chodzi o pokonywanie kolejnych etapów podboju kosmosu.
Niestety, o wiele gorzej jest z formą „Ukrytych działań”. Oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że poruszana tu tematyka jest bardzo szeroka. Ale to nie usprawiedliwia fatalnej organizacji treści i nie zmienia faktu, że książka jest po prostu chaotyczna. Niemal z akapitu na akapit przeskakujemy od indywidualnych losów poszczególnych bohaterek do opisu realiów związanych z systemem edukacji, by za chwilę czytać o technicznych szczegółach samolotów czy rakiet, a za moment zastanawiać się z kolei nad warunkami pracy w Langley, ograniczonymi segregacją rasową. Do tego upakowano tutaj mnóstwo nazwisk, nazw, miejsc i szereg drobiazgowych informacji. Indywidualność pięciu głównych bohaterek „Ukrytych działań” zdecydowanie ginie pod natłokiem wszystkiego. Książka zawiera wiele powtórzeń, treści nieraz brakuje porządku i chronologii, stąd jej lektura nie jest płynna, ale dosyć męcząca i nużąca. Nie pomaga także polski przekład, którego styl jest chwilami za bardzo naznaczony językiem oryginału. Pochwalić za to należy świetny polski tytuł, tak samo jak oryginał budzący skojarzenia z matematyką i również zawierający dwuznaczność („figures” po angielsku oznacza i liczby, i postacie).
Tym niemniej, sięgnięcie po „Ukryte działania” zaowocuje nową dla większości z nas wiedzą o tym, jak „reguły dzielenia”, czyli zasady segregacji rasowej obowiązujące w Stanach Zjednoczonych w paradoksalny sposób miały swój udział w spektakularnym skoku technologicznym tego kraju. Hołd autorki złożony w tej książce wszystkim kobietom, które się do tego przyczyniły, jest jak najbardziej zasłużony i uzasadniony.