Tom reportaży „Poznań. Miasto grzechu” odsłania przed nami obraz miasta o wielu twarzach, jakie niekoniecznie chcielibyśmy znać. Jego specyficzna przeszłość wpłynęła na kulturę i atmosferę. Co kryje się za fasadami kamienic mieszczańskiego Poznania?
Poznań jak stara kamienica
[Marcin Kącki „Poznań” - recenzja]
Tom reportaży „Poznań. Miasto grzechu” odsłania przed nami obraz miasta o wielu twarzach, jakie niekoniecznie chcielibyśmy znać. Jego specyficzna przeszłość wpłynęła na kulturę i atmosferę. Co kryje się za fasadami kamienic mieszczańskiego Poznania?
Marcin Kącki ma już na swoim koncie kilka znaczących sukcesów w dziedzinie reportażu (tytuł Dziennikarza Roku w rankingu miesięcznika Press w 2007 roku, nagroda Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze oraz dwukrotnie nadana nagroda „Watergate” Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich). Jego książka „Białystok. Biała siła, czarna pamięć", była dwa lata temu nominowana do nagrody Nike.
Reportaże śledcze Marcina Kąckiego poruszają ważne problemy, niejednokrotnie przyczyniając się do wydobycia na światło dzienne pomijanych trudnych i bolesnych spraw. Tak było w przypadku „Lepperiady”, opisującej fenomen partii „Samoobrona” oraz reportażu „Maestro. Historia milczenia”, ujawniającego molestowanie chórzystów Poznańskiego Chóru Chłopięcego przez jego dyrygenta Wojciecha Kroloppa. W przypadku tej sprawy największym sukcesem Kąckiego wydaje się szczegółowe opisanie i wyjaśnienie mechanizmu wieloletniej zmowy milczenia wobec dziejącego się na oczach wszystkich zła. Autorowi udało się uchwycić ten szczególny rodzaj fasadowej moralności, która nakazuje odwracać oczy, zamiatać niewygodne rzeczy pod dywan i nie robić zamieszania, by wszystko pozostało tak jak jest.
Podobny wydźwięk ma „Poznań. Miasto grzechu”, tom tekstów składających się na – jeśli można tak to nazwać – antropologiczne studium poznańskiej społeczności. Marcin Kącki, przybliżając sylwetki znanych i, niestety, również niesławnych poznaniaków, łączy je z wizerunkiem Poznania jako miejsca o niełatwej wielonarodowej przeszłości i skomplikowanej teraźniejszości. Z pozoru to miasto o zachodniej orientacji i szerokim, światowym formacie (Międzynarodowe Targi Poznańskie!), z mieszkańcami nastawionymi wobec życia pragmatycznie i realistycznie (by wspomnieć podziwianą przez nie-poznaniaków tak zwaną wielkopolską solidność i oszczędność). Lecz gdy przyjrzeć się bliżej, tak jak czyni to Marcin Kącki – można dostrzec, że Poznań jest także środowiskiem dusznym, mrocznym i pełnym hipokryzji, między innymi na tle obyczajowym i religijnym.
W pierwszej części książki autor powraca do sprawy Wojciecha Kroloppa, niejako kontynuując opisywanie jej szerokich kontekstów. Tom „Poznań. Miasto grzechu” otwiera sylwetka Gabrysia, byłego chórzysty Poznańskiego Chóru Chłopięcego. Poznań – włączając w to także jego nad wyraz religijną matkę - wyrzeka się takich jak on, znajdujących się „na równi pochyłej ku śmierci”. Rozdział „Opiekun” ukazał się wcześniej w książce „Maestro. Zmowa milczenia”, ale zamieszczenie go tutaj pozwala jeszcze lepiej zrozumieć sytuację Gabrysia oraz opisanego w rozdziale „Ród” Dionizego, który spod skrzydeł Kroloppa trafił pod opiekę arcybiskupa poznańskiego Juliusza Paetza („zawdzięczam Paetzowi samo dobro”, jak sam mówi bohater tekstu).
Z Poznaniem związana jest także głęboko rodzina Agnieszki Ziółkowskiej, pierwszej Polki urodzonej dzięki in vitro, która dokonała w 2013 roku aktu apostazji. „Różaniec” to świetnie nakreślony obraz zderzenia kościelnych dogmatów z realiami życia – ludzkiego pragnienia posiadania dziecka i rodzinnej miłości. Ten tekst trudno zapomnieć, za względu na to, że jest opisem uczuć dziecka „in vitro” i jego rodziców, w obliczu mocnego głosu polskiego Kościoła: „aby się jedno z was narodziło, to kilkadziesiąt innych dzieci musiało zamrzeć albo być zabitych”. Ojciec Agnieszki, skądinąd głęboko wierzący i zaangażowany w sprawy Kościoła w Polsce, odpowiedział polemicznym tekstem publicystycznym „Dość!”. Matka Agnieszki, po udziale w programie telewizyjnym, w którym opowiadała o córce, została opluta w sklepie.
Świadkami apostazji Agnieszki Ziółkowskiej byli Beata i Tomasz Polakowie. „Polak” to historia wewnętrznej przemiany Tomasza, który dawniej był duchownym (nosił nazwisko Węcławski), piastując między innymi funkcję funkcję rektora Seminarium Duchownego w Poznaniu. Jak pisze Kącki, „rodzina Tomasza Węcławskiego była jedną z niewielu rdzennych poznańskich rodzin”. Jako dziekan Wydziału Teologicznego UAM Węcławski był jednym z pierwszych, którzy chcieli alarmować kościelnych przełożonych w sprawie arcybiskupa Paetza – co napotkało silny opór poznańskiego środowiska naukowego. W rezultacie to Węcławski zostaje zwolniony z urzędu. Jakiś czas później porzuca duszpasterstwo i żeni się z Beatą.
Wielu innych poznaniaków nie pasowało do wzorca mieszczańskiej moralności, na przykład Stanisław Markiewicz. „Staś” to portret człowieka otwartego i żyjącego w zgodzie ze sobą, który za swoją osobistą wolność zapłacił życiem. Adam Suwart, syn bohatera poznańskiego czerwca 1956, był także blisko związany z Juliuszem Paetzem (rozdział „Bohater”). Z kolei „Serce” to opowieść o tym, jak mieszkańcy Poznania dołożyli wszelkich starań, by do przestrzeni miasta powrócił pomnik Najświętszego Serca Pana Jezusa.
„Poznań. Miasto grzechu” ma także wątki literackie. Słynnymi mieszkańcami miasta jest także rodzeństwo: Małgorzata Musierowicz, autorka popularnych książek dla młodzieży oraz nieżyjący już poeta i tłumacz Stanisław Barańczak. Marcin Kącki, krok po kroku, przedstawia ich osobne życiowe drogi, odmienne wybory, różną wrażliwość, wzajemne trudne relacje. „Gemela” to z kolei kronika jakże dramatycznych losów Marii Rudowicz (Rataj), autorki wspomnień z przedwojennego Poznania. Jej „Zaułki grzecznego miasta” pierwotnie ukazały się jednak w mocno okrojonej wersji, ze względu na to, że nie wszystko pasowało tam do obrazu - nomen omen - „grzecznego miasta”.
Potwierdzeniem jest ostatni rozdział, „Ordnung”. To nie tylko przypomnienie wielu sylwetek mieszkańców Poznania oraz osób związanych z miastem, ale także ciekawa socjologiczna analiza. Sięgając do czasów sprzed pierwszej wojny światowej, Kącki kreśli mapę wpływów, obraz życia miasta. Nie przemilcza także podziałów społecznych, ideologicznych i religijnych. Stałym elementem politycznego krajobrazu na początku XX wieku był konflikt między rządzącą w Poznaniu endecją a piłsudczykowską sanacją. Są w książce także odniesienia do obecnej sytuacji.
„Poznań. Miasto grzechu” nie jest specjalnie przyjemną lekturą, ze względu na poruszaną tu tematykę. Marcin Kącki sięga głęboko pod poznańskie dywany, pod którymi skwapliwie zamieciono brudy i zatajono rysy na nieskazitelnym wizerunku miasta i jego mieszkańców. Rozmawia z zainteresowanymi, dociera do znajomych, rodzin, świadków. Ważny jest dla niego każdy szczegół. Nie waha się pisać ostro, ale też nie feruje sam wyroków: to pozostawia czytelnikom. Wielką zaletą książki jest jej styl: autor potrafi pisać w taki sposób, że bez reszty przyciąga uwagę czytelnika, prowokuje do przemyśleń, do tego, by nie umknęły nam kontekst i szczegóły. Trudno oprzeć się wrażeniu, że środowisko Poznania może przypominać starą kamienicę z wyremontowaną, piękną elewacją. Z zewnątrz wszystko wygląda solidnie i jest w porządku, ale w środku jest brudno i ciemno, panuje grzyb i zaduch. Można taką kamienicę zamknąć i nie zbliżać się do niej – ale można, tak jak Marcin Kącki, otworzyć okna, wpuścić świeże powietrze i zacząć ją remontować. Problemy i trudne sprawy same nie znikną tylko dlatego, że nie będziemy o nich mówić i pisać.