Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Władysław Stanisław Reymont
‹Ziemia obiecana›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZiemia obiecana
Data wydania18 sierpnia 2016
Autor
Wydawca Bellona
SeriaPerły literatury
ISBN978-83-11-14139-1
Format734s. 130×200mm; oprawa twarda
Cena14,99
Gatunekklasyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Przeczytaj to jeszcze raz: Przemiana fazowa
[Władysław Stanisław Reymont „Ziemia obiecana” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po wizycie w Łodzi, gdzie ruiny fabryk z czerwonej cegły sąsiadują dosłownie przez płot z tymi przekształconymi w luksusowe lofty, nie pozostaje nic innego, jak przeczytanie „Ziemi obiecanej”, łódzkiego klasyka klasyków. A czyta się tę powieść Reymonta jak współczesny filmowy kryminał z wielkiego amerykańskiego miasta.

Anna Nieznaj

Przeczytaj to jeszcze raz: Przemiana fazowa
[Władysław Stanisław Reymont „Ziemia obiecana” - recenzja]

Po wizycie w Łodzi, gdzie ruiny fabryk z czerwonej cegły sąsiadują dosłownie przez płot z tymi przekształconymi w luksusowe lofty, nie pozostaje nic innego, jak przeczytanie „Ziemi obiecanej”, łódzkiego klasyka klasyków. A czyta się tę powieść Reymonta jak współczesny filmowy kryminał z wielkiego amerykańskiego miasta.

Władysław Stanisław Reymont
‹Ziemia obiecana›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZiemia obiecana
Data wydania18 sierpnia 2016
Autor
Wydawca Bellona
SeriaPerły literatury
ISBN978-83-11-14139-1
Format734s. 130×200mm; oprawa twarda
Cena14,99
Gatunekklasyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Reymont miał ucho do dialogów i zadziwiające, jak bardzo czuć to nawet teraz – ponad sto lat później, kiedy opisywany świat od tak dawna nie istnieje. Powtórzyłam lekturę akurat w momencie, gdy jak słoń w pokoju towarzyszyło mi pytanie, czy to prawda, że „Ziemia obiecana” jest „taka trochę za bardzo antysemicka”. Nie umiem odpowiedzieć. Miałam raczej wrażenie, że bohaterowie wszystkich nacji konsekwentnie nie cierpią się nawzajem, oscylując między zachwyconą zazdrością a pogardą. Czy narrator – w przebłyskach wybieranych migawek lub mających być obiektywnymi sądów – staje po którejś stronie? Wydaje mi się, że nie, choć liczę się z tym, że z powodu przepaści czasowej i braku historycznego wykształcenia umykają mi niuanse kontekstu. Z mojego punktu widzenia obrywało się po równi: wszystkim typom wielkomiejskich chciwych szuj. Sposób, w jaki kipi wielojęzyczne, wieloreligijne środowisko tamtej Łodzi, skojarzył mi się z amerykańskimi filmami z tych ostrzejszych – w których wzajemne uprzedzenia balansują zawsze na granicy, za którą zaczyna się przemoc.
„Ziemia obiecana” jest powieścią bardzo nowoczesną w sposobie przedstawiania świata – świata, który się przeobraża. Przechodzi granicę przemiany fazowej tak właśnie, jak nasza współczesność, gdy porządek społeczny burzy się, a wędrówki mas zmieniają całe ich postrzeganie rzeczywistości. Tętniąca rytmem fabrycznej pracy panorama miasta – z narracją przeskakującą od jednej postaci do kolejnej, na różnych szczeblach drabiny społecznej. Borowiecki i jego fabryka dostarczają łuku fabularnego, jednak w książce najważniejsze jest uchwycenie ogromu molocha, stopklatka całości.
Popularniejsza od oryginału jest chyba interpretacja filmowa Wajdy, a ona wyraźniej podkreśla jako główny wątek działającego w myśl zasady „greed is good” Karola: łączy w sposób przyczynowo-skutkowy pożar fabryki z romansem właściciela, ale też wycina dla zachowania spójności większość wątków kobiecych. Powieść Reymonta poza nieszczęsną Anką, narzeczoną Borowieckiego, rozbudowuje też postaci kilku innych kobiet. Pojawiają się dwie znudzone dziedziczki żydowskich fabrykanckich imperiów – z których historia Meli trafia czytelnika prosto w serce, bo Mela była i dość inteligentna, i dość wrażliwa, by przeczuć, że szlacheckie środowisko mężczyzny, którego z wzajemnością pokochała, nigdy nie zaakceptuje jej jako swojej. Tu wydaje mi się, że jednak nie był Reymont (aż takim?) antysemitą, skoro rozwinął tragedię Meli jako wątek właściwie równorzędny z perypetiami Karola i Moryca – trudno ocenić, czy analogiczny, czy wręcz nie ważniejszy niż ten dotyczący Anki, bo oba wymagały zaangażowania masy statystów, niekoniecznie istotnych dla głównych bohaterów, choć nieodmiennie przewijających się w tle w małym środowisku.
Łódź dzisiaj: Księży Młyn
Łódź dzisiaj: Księży Młyn
A że Mela na koniec rzekomo tak okropnie zachowuje się w towarzystwie, tracąc całą swoją nabytą wśród inteligencji delikatność? Czy to było sto dwadzieścia lat temu podsumowanie antysemickie? Wyczulony na dialog i formy autor morderczą satyrą wyśmiewa wszelkie przejawy nieobycia i nuworyszostwa, ale to jednak niedoszła teściowa Meli, ta wspaniale urodzona i od maleńkości wychowywana w „dobrym smaku” dama, zostaje przedstawiona jako osoba, no cóż – jednoznacznie podła. Jak wielu innych łódzkich podłych ludzi.
Z wątków kobiecych mamy też polską młodą żonę szlachcica fabrykanta, której mąż tworzy świat z bajki – odcinając od dręczącej go nieuchronnej katastrofy interesów. Czy to jej wina, że chce kupować dzieła sztuki, gdy mąż jest na skraju bankructwa? To po co on utrzymuje dla niej taką iluzję? Jest też inna szlachcianka – zubożała straszliwie, walcząca o fizyczne przetrwanie rodziny własną pracą fizyczną. Niemiecka panna Mada, wykpiona w filmie Wajdy, w książce nie jest głupia karykaturalnie, a na pewno Reymont nie pokazał jej aż tak okrutnie. Żydowska femme fatale Lucy, niewierna żona, obsesyjna kochanka Karola, też u Wajdy okropnie przerysowana, w powieści jest po prostu prześliczna, namiętna i niemądra. A że nie rozumie, czym są herby na wizytówkach Karola? Nie zapominajmy kontekstu – wiemy, że wychowała się w jakimś niewielkim mieście, czyli przecież w innej kulturze, innym języku i raczej nikt jej nie tłumaczył zawiłości polskiej etykiety szlacheckiej, bo dopiero przedziwny tygiel wybuchającej w Łodzi nowoczesności sprawił, że mogą jechać z „von” Borowieckim jedną karocą – i dowolne harce wyprawiać.
Film Wajdy jest rzecz jasna wybitny, choć mnie osobiście raziła pojawiająca się miejscami zupełnie niepotrzebnie przerysowana satyrycznie stylistyka. Reymont miał dla swoich bohaterów mimo wszystko więcej szacunku. A dokładniej miał go dla nich w chwilach słabości – dla Mady, dla Lucy, które z definicji były w tych rozgrywkach bez sił. To jest ten tak niesamowity moment w dziejach, kiedy prezesi firm jeżdżą już na dwa tygodnie na szybkie wczasy do Włoch, leczą się u wegetariańskich homeopatów, śledzą doniesienia z rynków globalnych i pędzą wynajętymi prywatnie pociągami, by ratować swoje interesy, a równocześnie kobietami handluje się jak krowami, bez najmniejszej żenady. Byle posażne były, zdrowe i nadzieję wielu dzieci niosły.
Łódź dzisiaj: Pałac Herbsta
Łódź dzisiaj: Pałac Herbsta
Powieść przegrywa z Wajdą zakończeniem. Reymont pisał w ostatnich latach XIX wieku, a rewolta robotnicza z filmu jest zapewne rewolucją 1905 roku – takie cyniczne domknięcie losów Borowieckiego jest absolutnie doskonałe. W książce doznaje on tylko całkowicie osobistego – po spotkaniu po latach Anki – wstrząsu moralnego, po którym postanawia odmienić swoje postępowanie. Jest to przemiana tak całkowicie niepasująca do konstrukcji postaci, że być może należy ją uznać tylko za snute w majaku nad ranem marzenie, niemożliwe do realizacji przez Karola, który w całym swoim olśniewającym sukcesie odnalazł tylko pustkę.
Warto na koniec zauważyć, że „Ziemia obiecana” jest dobrym przykładem, iż nie tylko pisarze fantastyki tworzą światy. Ta książka chwyta obraz całości miasta „tu i teraz”, w jego frenetycznej gorączce, a przecież nie mimo to – ale właśnie dlatego – nie może być opowieścią dosłowną. Tak świetnie portretując dość wąskie środowisko, musiałaby przecież opisywać ludzi imiennie, czego nie czyni – lecz buduje od nowa, na wzór i podobieństwo „coś z niczego”: Łódź z przełomu lat dawnych i rozedrganej nowoczesności.
koniec
6 czerwca 2018
PS
Tylko czemuż, ach, czemuż nie wydano „Ziemi obiecanej” w serii różowej w rustykalne kwiatuszki? Wszak jest z XIX wieku, a wszystkie główne wątki rozwiązuje fakt, że bohaterowie bogato się żenią! Oh wait, czyżby dlatego, że Reymont nie był kobietą?

Komentarze

06 VI 2018   11:17:36

Świetny tekst; może wreszcie zabiorę się za książkę - wstyd, że tyle odkładałam lekturę (film uwielbiam).

06 VI 2018   21:10:52

Kompletnie nie interesuje mnie czy Reymont był antysemitą czy nie. Zresztą nawet gdyby był, to w tamtym czasie (zabory) wcale bym go za to nie potępiał.

07 VI 2018   00:51:00

Ziemia obiecana jest znacznie lepszą fabularnie powieścią od "Chłopów" nagrodzonych Noblem, przez co niestety ta ostatnia była wiele lat lektura obowiązkową. Dziwi również fakt, że nawet w łódzkich szkołach profesorstwo nie wysilało się, aby chociaż na kilku lekcjach omówić tę świetną powieść. Jest antysemicka? Jest. Nie udawajmy - nie znoszę takiej hipokryzji - że w naszym kraju pała się wielka miłością do ludzi żydowskiego pochodzenia. Ale antysemityzm jest tu pokazany jako fakt, a nie problem. A stylistycznie, fabularnie książka do dziś jest bardzo dobrą lekturą i wytrzymuje próbę czasu. Jeśli miałbym polecić jedną książkę Reymonta, to na pewno byłaby to "Ziemia obiecana" właśnie. Wiem, że "Chłopów" nagrodzono Noblem m.in. za kompletność opisania tego wiejskiego świata, wnikliwość obserwacji, kwiecistość opisów itd. Niemniej "Ziemię obiecaną" czyta sie po prostu lepiej.

07 VI 2018   15:52:14

A ja w tym miejscu jako rodowity łodzianin chciałbym zaprosić do mojego miasta - aby obejrzeć np. Księży Młyn (w trakcie częściowo zakończonej już renowacji), przejść się Piotrkowską czy zajrzeć do Muzeum Sztuki. Warto też obejrzeć muzeum zlokalizowane w Manufakturze bo tam można zobaczyć jak kiedyś wyglądała praca w XIX Łodzi.

08 VI 2018   08:58:11

@Sławek
Ha, ja mam dokładnie odwrotnie: Dla mnie „Chłopi” są powieścią lepszą, bo posiadają zwartą fabułę, podczas gdy „Ziemia obiecana” rozsypuje się na wiele epizodów i postaci. Co nie znaczy, że nie warto jej przeczytać.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Kto zamordował Kallego?
— Sebastian Chosiński

Czcij bliźniego swego!
— Sebastian Chosiński

Tak nieprawdopodobne, że aż przerażające
— Sebastian Chosiński

Zetrzeć uśmiech z twarzy niegodziwca
— Sebastian Chosiński

Biali i czarni – bohaterowie i kanalie
— Sebastian Chosiński

Wallander kontra komunistyczni fundamentaliści
— Sebastian Chosiński

Gliniarz po i w trakcie przejść
— Sebastian Chosiński

Eddie, Gino i Tony
— Sebastian Chosiński

Gliniarz na rowerze
— Sebastian Chosiński

Pozornie bez związku, niemal bez trupa
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

Umieranie w śniegu
— Anna Nieznaj

Uśmiech towarzyszki Kamli
— Anna Nieznaj

Czy książki czytają ludzi? Autorzy kontra czytelnicy
— Agnieszka Hałas, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Pralinka na mroczne czasy
— Anna Nieznaj

Obcy z głębin
— Anna Nieznaj

Prywatne dramaty
— Anna Nieznaj

Krótko o książkach: Ta starsza, mroczniejsza magia
— Anna Nieznaj

W niewoli bóstwa i jego skrzydlatych
— Anna Nieznaj

Absolutnie uroczy dżentelmen
— Anna Nieznaj

Niewrogie przejęcie
— Anna Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.