Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marta Abramowicz
‹Zakonnice odchodzą po cichu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZakonnice odchodzą po cichu
Data wydania20 listopada 2017
Autor
Wydawca Wydawnictwo Krytyki Politycznej
ISBN978-83-65853-26-4
Format270s. 125×195mm; oprawa twarda
Cena44,90
Gatuneknon‑fiction, podróżnicza / reportaż
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Poza zmowę milczenia
[Marta Abramowicz „Zakonnice odchodzą po cichu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Zakonnice odchodzą po cichu” to udana próba przełamania wyjątkowo trudnego tematu tabu i pokazania go w szerszej, wielowymiarowej perspektywie.

Joanna Kapica-Curzytek

Poza zmowę milczenia
[Marta Abramowicz „Zakonnice odchodzą po cichu” - recenzja]

„Zakonnice odchodzą po cichu” to udana próba przełamania wyjątkowo trudnego tematu tabu i pokazania go w szerszej, wielowymiarowej perspektywie.

Marta Abramowicz
‹Zakonnice odchodzą po cichu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZakonnice odchodzą po cichu
Data wydania20 listopada 2017
Autor
Wydawca Wydawnictwo Krytyki Politycznej
ISBN978-83-65853-26-4
Format270s. 125×195mm; oprawa twarda
Cena44,90
Gatuneknon‑fiction, podróżnicza / reportaż
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Poznajemy tu zebranych przez Martę Abramowicz dwadzieścia historii byłych sióstr zakonnych, które zdecydowały się na zerwanie z życiem w klasztorze i powrót do „świata”. Każdy z tych przypadków jest inny, a jednocześnie można dostrzec między nimi podobieństwa. Autorka podjęła wyjątkowo trudny temat, przede wszystkim ze względu na to, że nie rozumie się i nie wierzy tym kobietom, które odeszły. I dlatego, że trudno na ten temat rozmawiać samym bohaterkom tych historii, ich rodzinom oraz przełożonym opuszczonych przez nie zakonów.
Mogłoby się wydawać: cóż to takiego, taka zmiana wcześniej podjętej decyzji, narastająca z czasem świadomość niewłaściwego wyboru oraz poczucie braku przynależności. Ale to nie jest takie proste. Zakon to przecież nie miejsce pracy, korporacja, którą w każdej chwili można rzucić i zmienić miejsce pobytu. Wstępują tutaj ludzie w imieniu Boga, składając śluby na całe życie. Osoby występujące ze wspólnoty zakonnej spotykają się z milczącym potępieniem Kościoła. Prawie zawsze – ze stygmatyzacją i odrzuceniem przez rodziny byłych sióstr, a także przez lokalne społeczności. Można powiedzieć, że te kobiety są przeważnie pozostawione same sobie, wokół nich panuje trudna do przełamania zmowa milczenia, a i one same niechętnie mówią o sobie, bo wiedzą, że nie spotkają się ze zrozumieniem. To dlatego „odchodzą po cichu”. To nadal dzisiaj temat tabu. Trudno także obalić stereotypy. Wbrew powszechnym opiniom, odchodzenie z zakonu rzadko kiedy jest spowodowane „miłością do księdza” czy zajściem w ciążę. Po lekturze tej książki widzimy, że te decyzje mają dużo bardziej złożone powody.
Bohaterki reportażu szczerze opowiadają o swoim życiu: każda z ich przedstawia różne motywy decyzji o wstąpieniu do zakonu. Czytamy o klasztornej codzienności, rozmijającej się z ich oczekiwaniami – nieraz także, co gorsza, mocno różniącej się od oficjalnie formułowanych zadań stawianych sobie przez zgromadzenie. Towarzyszymy rozmówczyniom Marty Abramowicz w ich narastającym rozczarowaniu, poczuciu osaczenia, doznawanych upokorzeniach, ubezwłasnowolnieniu (nie mającemu nic wspólnego z posłuszeństwem), duchowych rozterkach. Doświadczają one także nierzadko problemów psychicznych, stąd niektóre z sióstr z tego powodu nie odeszły same, ale zostały wydalone przez swoje zgromadzenia. Jesteśmy przy tym świadomi, że nakreślony przez bohaterki reportażu obraz i tak jest niepełny, bo one same o wielu rzeczach nie chcą, nie potrafią lub nie mogą mówić. Również pewne rzeczy trudno zrozumieć, jeśli się samemu ich nie przeżyło.
Teksty z tomu „Zakonnice odchodzą po cichu” mogłyby być odebrane jako jednostronne, tendencyjne, ukazujące życie w klasztorze w złym świetle – ostatecznie rozmówczyniami autorki są te osoby, którym się nie udało. Nic prostszego, jak pokazać ich frustrację, negatywne emocje, kto wie, może nawet te kobiety z zemsty oczerniają swoje byłe zgromadzenia? Tak jednak nie jest, przede wszystkim dlatego, że Marta Abramowicz jako reportażystka ma znakomity warsztat: cierpliwie i wnikliwie wsłuchuje się w słowa swoich rozmówczyń, powstrzymuje się od jednoznacznych diagnoz, nie wartościuje, wnioski pozostawiając czytelnikowi.
Po drugie, autorka analizuje przypadki swoich bohaterek w szerokim kontekście socjologicznym, kulturowym oraz historycznym (świetny rozdział „Pokolenia zakonne”). Ich sylwetki i indywidualne losy „filtruje” przez opis rzeczywistości w żeńskich zakonach w Polsce, z ważnym tłem przemian w Kościele katolickim (Sobór watykański II, 1962-65). Niestety, płynie stąd smutny wniosek, że reformy Soboru (słynne aggiornamento) do codzienności żeńskich zakonów u nas nie dotarły. To oznacza, że „nie zauważa” się w nich nowych ról, w których mogłyby się spełniać siostry, nie docenia się ich aspiracji intelektualnych (nie tylko w dziedzinie teologii), dążenia do wolności myślenia.
Jest to o tyle zastanawiające, że Marta Abramowicz pokazuje także rzeczywistość w zakonach męskich. To zupełnie inny świat. „Zakonnicy” stanowią (oczywiście oprócz indywidualnych historii zakonnic) jeden z ciekawszych rozdziałów w książce. Wypowiadają się w nim członkowie zgromadzeń męskich, akcentując znaczące różnice dzielące je od tych żeńskich: „u nich [sióstr] nie ma nawet pozorów demokracji”, zauważa jeden z rozmówców. „Żyją w religijnym matriksie”, dodaje inny. Dostrzega się także gorsze traktowanie wykształconych sióstr, wykładowczyń w seminariach, z doktoratami. Codzienność: zaharowane, umęczone fizyczną pracą ponad siły, poświęcające się bez umiaru, skupione na mało istotnych szczegółach, bez możliwości twórczej dyskusji czy nawet wypowiadania się.
Marta Abramowicz odwołuje się w swoim reportażu między innymi do myśli Eugena Drewermanna, niemieckiego księdza katolickiego, opowiadającego się przeciw takiemu Kościołowi, „który ciemięży ludzi w imię utrzymania nad nimi władzy”, jak ujmuje to autorka. Drewermann zauważa, niestety, utrwalony od stuleci system konsekwentnego niszczenia jednostki na wszystkich płaszczyznach egzystencji. Czy takim przykładem może być sportretowana przez autorkę siostra Beniamina?
Sięgający ubiegłych stuleci konserwatyzm żeńskich zakonów wydaje się, niestety, kwestią specyficznie polską. W książce przeczytamy o przeprowadzonej reformie zakonów żeńskich na Zachodzie w duchu soborowego odrodzenia (co zostało opisane m.in. przez Zuzannę Radzik w książce „Kościół kobiet”). Zmiany dotarły także na Filipiny i do Indii. W awangardzie przemian w Kościele są siostry amerykańskie. U nas sytuacja jest odwrotna, zauważa Marta Abramowicz. Przytacza przy tym dane statystyczne, z których wyraźnie widać głębokie różnice między aktywnością zakonów męskich i żeńskich.
Nowe, specjalne wydanie „Zakonnice odchodzą po cichu” zawiera dopisaną część pt. „Echa”, w której przeczytamy o recepcji wśród publicystów i recenzentów tej publikacji, wydanej po raz pierwszy w 2016 roku. Marta Abramowicz otrzymała także wiele listów od czytelniczek i czytelników. Warto zwrócić uwagę na znamienny fakt, że gdy autorka zaczynała zbierać materiał do swojej książki, miała wielkie trudności z dotarciem do byłych zakonnic. Po publikacji dostała listy od blisko dwustu kobiet, które odeszły ze wspólnot zakonnych. Wszystkie podkreślały: „to moja historia”. Na motywach książki Marty Abramowicz powstał w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu spektakl teatralny. Sztuka stawia pytania o istotę powołania, tożsamości, metafizykę o szeroko pojęty humanizm.
Z podobnymi pytaniami pozostajemy i my, czytelnicy książki „Zakonnice odchodzą po cichu”. To lektura bolesna, nieraz zmuszająca do rewizji swojego widzenia świata. Czy publikacja zmieni zastaną rzeczywistość? Wczytajmy się w rozdział „Spotkanie”, w którym Marta Abramowicz opisuje swoje kontakty z siostrą Jolantą Olech, sekretarką generalną Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych. Obie strony się szanują, nie widać, aby siostra Jolanta zarzucała autorce ataki na Kościół i podważanie istoty powołania. „Rozjechanie się naszych światów byłoby klęską”, napisała do Marty Abramowicz siostra Jolanta Olech.
O czym więc jest ten tom reportaży? Dla mnie przede wszystkim – to książka o kobietach. Temat byłych zakonnic to pewien wycinek rzeczywistości, w którym jawi się nam kobieta i jej rola w kontekście religii, kultury, historii i socjologii. „Co pewien czas Kościół boleje nad tym, że kobiety nie mogą o niczym decydować. Mówi wówczas o potrzebie zmiany, o geniuszu, o specjalnym miejscu w dziejach ludzkości. Ale władzą się nie podzieli”, zauważa Marta Abramowicz.
koniec
31 sierpnia 2018

Komentarze

06 IX 2018   13:07:34

Też miałam okazję widzieć ten konserwatyzm, oczywiście z zewnątrz. Raz słyszałam, jak siostra zakonna przedstawia swoje działanie na misji w Afryce. Siostry zamieszkiwały w miejscu, gdzie również działali muzułmanie. Nie, że lubię muzułmanów, ale ubawiły mnie podobieństwa.

"Oni organizują akcje charytatywne, rozdają miejscowym - już nie pomnę co, zdaje się ubrania. Próbują ich przekupić" żaliła się siostra, choć wynikało z tego, że one postępowały podobnie.
Dalej było, że "oni tak obnoszą się z tą swoją religią". Chwilę później, z satysfakcją: "my organizujemy procesje".
Wyobraziłam sobie konfrontację takich grupek.

Ale najbardziej zasmuciło mnie żalenie się siostry na to, że muszą współpracować z czarnoskórymi księżmi. Wydawać by się mogło, że to powinno być powodem do radości, świadczącym, że misje spełniają swoje zadanie. Ale nie, bo to księża wyznający zasady posoborowe. Wyszło na to, że siostry prowadzą z nimi coś w rodzaju wojny podjazdowej na religijność. Tylko pytanie, czy tradycyjna polska religijność przez nie forsowana w jakikolwiek sposób przemawia do wrażliwości miejscowych?

W każdym razie z tej wypowiedzi przebijało mi poczucie wyższości, że oto jestem szlachetną wysłanniczką wiary, która będzie nawracać tych biednych murzynków Bambo i prowadzać ich w procesjach. Żeby kwiatki sypali, ale niech już lepiej nie próbują mieć własnych poglądów. Jakoś mnie to zasmuciło.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Prywatne dramaty
— Anna Nieznaj

Wiedzą wszyscy, nie mówi nikt
— Joanna Kapica-Curzytek

Tegoż autora

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
— Joanna Kapica-Curzytek

Superwizja
— Joanna Kapica-Curzytek

Destrukcyjne układy
— Joanna Kapica-Curzytek

Jeszcze jeden dzień bliżej naszego zwycięstwa
— Joanna Kapica-Curzytek

Wspierać rozwój
— Joanna Kapica-Curzytek

Jak w operze
— Joanna Kapica-Curzytek

Nie wierzyć w nieprawdę
— Joanna Kapica-Curzytek

Smuga cienia
— Joanna Kapica-Curzytek

Bieg codziennego, zwykłego życia
— Joanna Kapica-Curzytek

Oblicza strachu
— Joanna Kapica-Curzytek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.