Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Olga Tokarczuk
‹Księgi Jakubowe›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKsięgi Jakubowe
Data wydania23 października 2014
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-04939-6
Format912s. 165×240mm; oprawa twarda
Cena69,90
Gatunekhistoryczna, obyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Światło nauki, światło mistyczne, nędza istnienia
[Olga Tokarczuk „Księgi Jakubowe” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Trudno się łudzić, że nagle wszyscy w Polsce zaczną czytać „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk, a nawet gdyby jakimś cudem znalazły się na liście lektur – że młodzi ludzie będą sięgać po tak onieśmielający tom. A szkoda, bo nawet kartkując, można trafić na pojedyncze sceny same w sobie doskonałe, jak okruchy obcego, odległego świata.

Anna Nieznaj

Światło nauki, światło mistyczne, nędza istnienia
[Olga Tokarczuk „Księgi Jakubowe” - recenzja]

Trudno się łudzić, że nagle wszyscy w Polsce zaczną czytać „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk, a nawet gdyby jakimś cudem znalazły się na liście lektur – że młodzi ludzie będą sięgać po tak onieśmielający tom. A szkoda, bo nawet kartkując, można trafić na pojedyncze sceny same w sobie doskonałe, jak okruchy obcego, odległego świata.

Olga Tokarczuk
‹Księgi Jakubowe›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKsięgi Jakubowe
Data wydania23 października 2014
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-04939-6
Format912s. 165×240mm; oprawa twarda
Cena69,90
Gatunekhistoryczna, obyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Po doświadczeniu z „Lodem” Jacka Dukaja spodziewałam się chyba wyższego progu wejścia – objętość jako taka aż tak mnie nie zatrwoży, natomiast nastawiałam się na eksperymenty formalne, może jeszcze większą mozaikowość. Jak na książkę, w której strony liczone są od końca (a raczej może lepiej byłoby powiedzieć: od prawej do lewej, co stanowi urocze mrugnięcie okiem oraz dopełnienie pięknej oprawy graficznej i ilustratorskiej); książkę, w której postaci zbiorowo zmieniają imiona i nazwiska w toku narracji, nie wspominając już o tym, że obejmuje ona trzy pokolenia samych głównych bohaterów, a trafnie podsumowuje ją podtytuł: „siedem granic, pięć języków i trzy duże religie, nie licząc tych małych” – jak na to wszystko naprawdę: próg wejścia nie jest wysoki.
Wchodzimy w tę opowieść łagodnie. Po lekkim zawirowaniu tajemniczego jednostronicowego prologu o babce Jencie, co nie mogła umrzeć, zaczyna się już narracja staranna i uważna, skupiona na atmosferze i szczególe. To właśnie podoba mi się w „Księgach” najbardziej: odmalowanie świata dawnego, plastyczne i namacalne. Dlatego żałuję, że wiele osób po tę książkę nie sięgnie, z różnych przyczyn, a pozwoliłoby to zanurzyć się w świat, którego już nie ma, z próbą oddania zupełnie innego postrzegania i mentalności ludzi z tamtych lat. Oczywiście każda powieść historyczna to tylko eksperyment, może więcej mówiący o czasach powstania niż epoce fabuły – tutaj też widać bardzo, że bystre oko wszechwiedzącego (jak wędrująca dusza babki Jenty) narratora pochodzi z XXI wieku, dostrzega zdarzenia i emocje, o których już na przykład co bardziej pruderyjny narrator XIX-wieczny nie śmiałby może nawet pomyśleć, a co dopiero napisać. Jednak ci wszyscy opisywani w ten sposób ludzie wydają mi się w sposobie odczuwania świata tak bardzo od nas inni.
Może dlatego, że mnie samej najbliżej do lekarza i optyka Aszera Rubina, który z taką nadzieją chwyta nadchodzące już Oświecenie – epokę rozumu. Jednak nawet Rubin, czytelnik gazet z dalekich krajów, doniesień o nowoczesnych wynalazkach, nawet on ma chwile zwątpienia. „Cień; coś, co jest dobrze oświetlone, rzuca cień. To jest właśnie niepokojące w tym nowym pojęciu. Oświecenie zaczyna się wtedy, gdy człowiek traci wiarę w dobro i porządek świata. Oświecenie jest wyrazem nieufności”. Rubin – kiedy nazywa się już inaczej i mieszka w europejskiej metropolii – natrafia na trudny przypadek medyczny, ale nie wie, jak powiedzieć zmartwionemu i zażenowanemu zamożnemu klientowi, że być może na obłęd jego młodej żony najlepiej pomogłoby prorokowanie.
Bo to świat, w którym się prorokuje. Działają też amulety – jak ten, co sprawił, że babka Jenta nie umarła, by nie popsuć rodzinie wesela; nie umarła też i potem, i nigdy. Kiedy czytelnik śledzi miesiąc po miesiącu, rok po roku, dekadę po dekadzie powstanie i losy sekty Jakuba Franka, jego wędrówki między krajami i religiami, między mistycyzmem a zwykłą podłością, między nieszczęściem a szansą na lepsze, wreszcie godne i bezpieczne życie (i z powrotem) – czytelnik wciąż balansuje na granicy zawieszenia niewiary w samą konstrukcję świata. Różną od naszej, oświeceniowej.
A jak świat widzieli ci rzekomo bliżsi nam bohaterowie: ksiądz Benedykt Chmielowski od „Nowych Aten”, pani Elżbieta Drużbacka – poetka, polscy szlachcice, biskupi? Ludzie z naszego kręgu kulturowego, ci, o których uczymy się w szkole – bo przecież o całym tym przyprawiającym o zawrót głowy bogactwie kultur, na styku których powstał ruch Franka, w szkole w zasadzie nie dowiemy się niczego. Serio – jak sobie teraz uświadomiłam, z czterech lat bardzo starannej edukacji średniej polonistycznej nie wyniosłam absolutnie nic na temat złożoności kulturowej „Kresów” Rzeczpospolitej (już samo pojęcie „Kresów” to temat do szerokiej dyskusji, stąd pozwalam sobie na cudzysłów). Więc czy ci polscy bohaterowie są w swoim pojmowaniu świata dużo nam bliżsi? Nie jestem pewna. Może tyle, że jesteśmy z ich sposobem myślenia nieco bardziej oswojeni przez kontakt z literaturą baroku – co jednak dla niewielu czytelników jest częstym doświadczeniem.
W połowie lektury „Ksiąg” odwiedziłam Starą Oranżerię w warszawskich Łazienkach i zwiedziłam tam kolekcję rzeźby. Między innymi trafiłam na kilka portretów – w sumie mniej lub bardziej „z epoki”, zważywszy, że powieść o Franku i jego ludziach rozgrywa się od czasów „przed królem Stasiem” do „mocno po”. W ten sposób właśnie podsunęła mi datowanie pamięć (mimo konkretnych lat podawanych w tekście), co wyraźnie wskazuje, jak nieistotne w sumie dla wydarzeń było, kto aktualnie władał polskim tronem, a nawet gorzej – czy był on w ogóle polski. Tak też i rzeźby – typy ludzkie kojarzące nam się z ówczesną Rzeczpospolitą (nazywaną przez nas odruchowo „Polską”, prawda?) to albo wyperukowani eleganccy państwo w stylu króla Stanisława Augusta, albo sarmacki magnat z wąsem. W jasnym wnętrzu Oranżerii, przed białymi rzeźbami uświadomiłam sobie, że świat opisywany w „Księgach Jakubowych” to przecież jakiś kompletnie inny kosmos, a to przecież właśnie jest – nasza historia.
I ta inność dotyczyła dla mnie w tym samym stopniu zakopanych w kabalistycznych księgach rabinów, jak i poczciwego księdza Chmielowskiego. Ten zamknięty świat przednowoczesności, kiedy wieści z daleka docierają po tak długim czasie i często zniekształcone. Kiedy ksiąg ma się kilka i nie sposób wyobrazić sobie, jak wiele może ich być poza tym na świecie, co skazuje czytelnika na zapętlanie się we własnych dywagacjach, a one – strach w sumie, gdzie one potrafią zaprowadzić. Opowiedziano mi niedawno wrażenia z lektury „Ksiąg Jakubowych” w ten sposób, że „można czuć się przy czytaniu jak w zamknięciu, w ciasnym labiryncie wąskich pokoików”, co zrozumiałam jako nawiązanie do domostwa patriarchy ważnego w powieści żydowskiego rodu – drewnianego dworzyszcza tak właśnie zbudowanego na wzór plastra miodu. Jeżeli dobrze uchwyciłam sens emocjonalny metafory – to właśnie byłoby tym cieniem, przeciwieństwem oświeceniowego światła.
Główni bohaterowie żyją jednak przede wszystkim blaskiem mistycznym, tęsknotą za Bogiem, którego ścigają przez trzy religie, w każdej pozostając niebezpiecznymi odszczepieńcami; szanowani z początku, potem jednak, gdy nie wszystkie sekrety udaje się trzymać w ukryciu – gorszą herezją i łamaniem obyczajowych tabu. Czytelnik – prowadzony w kunsztownej mozaice scen od postaci do postaci – w tym jednym przypadku zawsze trzymany jest na dystans: nigdy nie wchodzimy w myśli Jakuba Franka. Ludzie widzą, jak wchodzi w niego duch Boży, widzimy wraz z nimi. Frank czyni rzeczy szokujące – godzimy się na to wraz z nimi, wszak to człowiek Boży. Czy udaje? Czy wierzy? Czy był nim naprawdę? Oświeceniowy cynizm szepcze: jak każdy przywódca sekty manipuluje ludźmi, korzysta z władzy, dopuszcza się rzeczy obrzydliwych. Ale nie jesteśmy w świecie moralności nowoczesnej, obserwujemy tylko z góry, wraz z duszą babki Jenty.
Użyłam określenia „mozaika scen”, choć może raczej powinnam powiedzieć: dywan, bo wątki są tu misternie splecione tak, by czytelnik szedł po nitkach przez dekady, nie tracąc wątku, gdy całe rodziny przyjmowały chrzest i nową, szlachecką tożsamość (ileż było lęku i starań, by była ona szlachecka – przecież polski, ruski chrześcijański chłop to jak zwierzę, jak własność, jak przedmiot, los Żyda straszny, bo Żyd wszędzie obcy, lekką ręką wyjmowany spod prawa, mordowany w pogromach przy byle ruchawce i pozbawiony prawa posiadania ziemi, lecz los chłopa czy nie straszniejszy?). A potem, odchodząc z Rzeczpospolitej – te same rodziny przyjmowały kolejną tożsamość.
To książka budująca głębsze spojrzenie na naszą historię – również z całym tym orientalnym wpływem, który staramy się sprowadzać do kontuszów szlacheckich i krzywych szabelek, podczas gdy ze światem islamu, wschodnich sekt heretyckich czy orientalnych Żydów łączył nas też przepływ religijnych i filozoficznych idei, zważywszy, że jak uczą nas „Księgi” – kupcy wędrowali z towarem, by utrzymać rodziny, lecz przy tym z głową otwartą na myśli i sercem otwartym na wiarę.
Od tekstów popularnonaukowych oczekuję opisu procesów, od beletrystyki – możliwości zanurzenia się w innym świecie, wczucia się, obcowania z bohaterami o mentalności możliwie innej od mojej własnej, o ile realia, w których żyją są inne niż moje. „Księgi Jakubowe” zdecydowanie zaspokajają te oczekiwania, pozostawiając mi w pamięci całą masę tych okruchów, z których można budować (mylne zapewne, lecz mniejsza o to) przekonanie „jak to kiedyś było”. Począwszy od budzącej lęk mgły na drodze do Rohatyna, wśród niskich, rozpadających się domków, na krańcu świata – a to przecież dla nas wcale niby nie taki kraniec świata, toż Lwów niedaleko, a w ogóle to moi przodkowie przecież ze Stryja, na mapie Google wszystko zdaje się tak blisko. No tylko, że czas jakby inny, i Google’a nikt nie umiałby przeczuć – nawet Aszer Rubin, choć czyta w gazecie o trzęsieniu ziemi w Lizbonie i studiuje przerażające ryciny przedstawiające ten kataklizm.
Na pewno postaram się pójść znów do warszawskiego Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN – poczytać więcej o Franku, bo za pierwszym razem nie starczyło mi już na niego siły, mimo że wiedziałam, że to ważna postać, coś o nim słyszałam, lecz chyba nie chciały mi się te wszystkie elementy ułożyć w spójną całość, więc uznałam je za pomyłkę: co i nic dziwnego, zważywszy jak niewiarygodna była biografia tego człowieka opisana teraz obszernie przez Olgę Tokarczuk. Przez wzgląd na Aszera Rubina i jego Gitlę (co udawała nieślubną córkę polskiego króla, tak bezczelnie, że wręcz trudno jej było zaprzeczyć) – doczytam też o Haskali, żydowskim oświeceniu.
„I staje się zupełnie jasne, że te ciała są jak liście, w których na jeden sezon, na kilka miesięcy zamieszkało światło. Potem opadają martwe i suche i ciemność miele je na proch”. Metafora tak naprawdę bardzo dwudziestopierwszowieczna w swojej dwuznaczności – jako światło możemy tu rozumieć i to mistyczne, i poetycko opisane promieniowanie badane przez optyka. Zależy, jak głęboko zejdziemy w ciasny labirynt pokoików domostwa zbudowanego na wzór plastra miodu.
koniec
7 stycznia 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Zbawienie przyjdzie przez grzech
— Katarzyna Kantner

Tegoż twórcy

Szwy rzeczywistości
— Dawid Kantor

Brulion podróżny
— Beatrycze Nowicka

Stale płynne
— Beatrycze Nowicka

Echa w pamięci
— Beatrycze Nowicka

Dziwny jest ten świat
— Marcin Mroziuk

Znudziła mi żółwia
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Czas młynka Misi
— Agnieszka Szady

Sensu stricto, sensu largo czy bez sensu?
— Paweł Sasko

Tegoż autora

Umieranie w śniegu
— Anna Nieznaj

Uśmiech towarzyszki Kamli
— Anna Nieznaj

Czy książki czytają ludzi? Autorzy kontra czytelnicy
— Agnieszka Hałas, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Pralinka na mroczne czasy
— Anna Nieznaj

Obcy z głębin
— Anna Nieznaj

Prywatne dramaty
— Anna Nieznaj

W niewoli bóstwa i jego skrzydlatych
— Anna Nieznaj

Absolutnie uroczy dżentelmen
— Anna Nieznaj

Niewrogie przejęcie
— Anna Nieznaj

Groza na rajskich wyspach
— Anna Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.