W dawnych czasach, gdy mężczyźni byli mężczyznami, a małe futrzaste istoty z Sagittariusa IX były małymi futrzastymi istotami z Sagittariusa IX, pewne nazwiska autorów elektryzowały czytelników fantastyki naukowej, gdy tylko je dojrzeli przy jakimkolwiek opowiadaniu. Traf chce, że takimi nazwiskami wypełniony jest czwarty tom „Kroków w Nieznane” z 1973 roku.
Konrad Wągrowski
Kroki w Nieznane: Parada mistrzów
[„Kroki w Nieznane. Tom 4” - recenzja]
W dawnych czasach, gdy mężczyźni byli mężczyznami, a małe futrzaste istoty z Sagittariusa IX były małymi futrzastymi istotami z Sagittariusa IX, pewne nazwiska autorów elektryzowały czytelników fantastyki naukowej, gdy tylko je dojrzeli przy jakimkolwiek opowiadaniu. Traf chce, że takimi nazwiskami wypełniony jest czwarty tom „Kroków w Nieznane” z 1973 roku.
‹Kroki w Nieznane. Tom 4›
Wystarczy wymienić kilka nazwisk aby każdy, kto pasjonował się fantastyką w latach 70. i 80. poczuł dreszcz podniecenia – Brian W. Aldiss, Isaac Asimov, Ray Bradbury, Frederick Pohl, Bob Shaw, Robert Sheckley, John Wyndham, Kir Bułyczow, Janusz A. Zajdel. Takich autorów udało się zebrać Lechowi Jęczmykowi w jednym tomie! Być może młodszemu czytelnikowi część z tych nazwisk niewiele powie – uwierzcie więc mi na słowo. To były gwiazdy, to byli wielcy. I dziś chyba już takich pisarzy – a przynajmniej tak jak wówczas odbieranych – nie ma…
Wracając po latach do tych opowiadań, muszę szczególnie wyróżnić trzy teksty zbioru – „Tunel pod światem” Fredericka Pohla, „Spy Story” Roberta Sheckleya i „Światło minionych dni” Boba Shawa.
Zaskakuje ten ostatni – Shaw nigdy nie należał do gwiazd absolutnie pierwszej wielkości, ale na polskim rynku stał się znany po wydaniu dwóch niezłych powieści – „Milion nowych dni” i „Człowiek z dwóch czasów” oraz zbioru opowiadań „Kosmiczna przeprowadzka”. Ze „Światłem minionych dni” można było zapoznać się na kilka lat przed premierami tamtych powieści – a jest to wizytówka przedniej próby. Shaw wprowadza do opowiadania prosty fantastyczny rekwizyt – szkło retrospektywne, przez które światło płynie z niewiarygodnie małą prędkością, dzięki czemu można oglądać w tafli takiego szkła sceny sprzed wielu lat. Dzięki temu rekwizytowi, autor tworzy nastrojową i wzruszającą opowieść o tęsknocie za tym, co już przeminęło i konieczności cieszenia się tym, co mamy w danej chwili.
Robert Sheckley z kolei przedstawia to co najlepsze w jego twórczości – bardzo dowcipne opowiadanie, będące jednocześnie zjadliwą satyrą na ludzkość i swoistą czarną wizją przyszłości.
Najbardziej złożoną fabułę z tej trójki prezentuje Pohl. Jego opowiadanie – na kilkadziesiąt lat przed premierą „Dnia świstaka” – oparte jest na pomyśle powtarzalności jednego dnia, z czego zdaje sobie sprawę tylko główny bohater. Ale nie jest to pretekst do romantycznej komedii – tu mamy do czynienia z celowym eksperymentem testowania na wybranej grupce ludzi coraz to nowszych kampanii reklamowych i weryfikowania ich skuteczności. Otrzymujemy więc nie tylko atrakcyjną, sensacyjna formę, ale i niegłupi temat. I choć z dzisiejszej perspektywy, z wiedzą o tym jak obecnie firmy udoskonaliły metody weryfikowania skuteczności przekazów reklamowych, tekst brzmi odrobinę naiwnie (opowiadanie powstało w 1954 r.!), to nie odbiera mu siły i znaczenia dla lat 50. Może i dziś fabuła takiego tekstu musiałaby być inna, ale temat – po przeszło pół wieku – pozostał nadal aktualny.
Z innych tekstów zwraca uwagę oryginalne (i skrajnie pesymistyczne) spojrzenie na stary motyw podróży w czasie u Isaaca Asimova, w tekście „Martwa przyszłość”. Ray Bradbury porusza jeden ze swoich obsesyjnych tematów – w poetyckiej formie mówi o atomowej zagładzie. Aldiss w „Świecie Scarfa”, tekście przypominającym jedno z opowiadań Lema z „Cyberiady”, przedstawia eksperyment, w którym człowiek jest twórcą osobnego świata, który jednak zaczyna żyć własnym życiem. Pesymistą jest Henry Slessar, który w podobny sposób jak Kurt Vonnegut w „Harrisonie Bergeronie” kreśli wizję świata, w którym należy ograniczać rozwój umysłowy ludzkości. Bardzo smutne opowiadanie (tym razem kojarzące mi się z twórczością Resnicka), znów o ludzkim eksperymencie, prezentuje Langdon Jones. W jego tekście krótkiej wizyty w świecie ludzkiej inteligencji dokonuje szympans, u którego jednak musi nastąpić regresja. Ujrzenie świata innym wzrokiem na kilka chwil będzie więc cierpieniem, nieszczęściem. Ciekawe opowiadanie miłosne, wykorzystujące motyw światów równoległych przedstawia John Wyndham. Ten tekst został nawet sfilmowany na początku lat 70. (z młodą jeszcze Joan Collins). Z kolei Tuli Kupferberg („Tęsknota”), Keith Laumer („W kolejce”) i David I. Mason („Urlop”) sięgają po groteskę, aby wyszydzić tematy wojny (Mason w opowiadaniu o utracie tożsamości na froncie i Kupferberg w szorcie o bombie atomowej, która chciała zostać małą kulą karabinową) i przerostu biurokracji, dzięki której ludzie całe swe życie spędzają w urzędowej kolejce (Laumer).
Odrobinę blado wypadają na tym tle twórcy radzieccy, choć – o dziwo – okazują się dużo weselsi od swych amerykańskich kolegów. Władlen Bachnow prezentuje dwa humorystyczne opowiadanka z klasycznymi wątkami cudownego wynalazku i podróży w czasie, niezapomniany Kir Bułyczow (tu nazywany Kiryłem) przenosi nas oczywiście do Wielkiego Guslaru (tu nazywanego Gęślarzem Wielkim) na krótkie spotkanie z Korneliuszem Udałowem i dodaje drugie, już nieguslarskie, ale nadal sympatyczne opowiadanie. Garść niezłych tekstów Dmitrija Bilenkina dopełnia część radziecką.
Wreszcie część polska – bez rewelacji. Mamy tu Janusza A. Zajdla w klasycznym dla siebie opowiadaniu z solidną naukową podbudową z wcześniejszego okresu twórczości, a także mniej istotne teksty Czechowskiego, Goska, Malinowskiego i Żwikiewicza. Rodzima reprezentacja nie wytrzymuje jednak porównania z zagranicą. Na deser dwa teksty okołofantastyczne – o tajemnicach Księżyca i hipotezach dotyczących wyglądu mieszkańców innych światów. Dziś czyta się ja jak sympatyczne ramotki.
Powrót po wielu latach do tego zbioru nie jest w żaden sposób rozczarowujący. Czwarty tom „Kroków w Nieznane” to kapitalny zbiór znakomitych opowiadań. Chylę czoła przed selekcjonerem – tak dobre zestawy tekstów dziś znaleźć jest niezwykle trudno.