„Ostatni uścisk Mamy” to książka stawiająca poparty badaniami naukowymi wniosek: emocje są uniwersalne i ponadgatunkowe. Są one wspólne dla zwierząt – czyli także dla nas.
Koniec ery antropomorfizmu
[Frans de Waal „Ostatni uścisk Mamy” - recenzja]
„Ostatni uścisk Mamy” to książka stawiająca poparty badaniami naukowymi wniosek: emocje są uniwersalne i ponadgatunkowe. Są one wspólne dla zwierząt – czyli także dla nas.
Frans de Waal
‹Ostatni uścisk Mamy›
To kolejna już u nas książka Fransa de Waala, biologa i prymatologa. Wcześniej ukazały się między innymi „
Bonobo i ateista” oraz „
Bystre zwierzę”. Każda z książek opisuje wybrane aspekty umysłu ssaków naczelnych. Wcześniej autor zajmował się m.in. inteligencją czy moralnością. W obecnej publikacji analizuje natomiast emocje zwierząt, opisując je między innymi w kontekście podobieństw do zachowań ludzkich.
Tytuł książki nawiązuje do symbolicznej sceny, która rozegrała się w Burgers Zoo w Arnhem w Holandii. Małpa Mama była jednym z najstarszych na świecie szympansów mieszkających w zoo. Do jej klatki wszedł Jan van Hoof, profesor biologii, który przez wiele lat współpracował z Mamą. Było to ostatnie pożegnanie z umierającącą, słabą już wtedy szympansicą, która nie reagowała na żadne bodźce. Zwierzę rozpoznało van Hoofa i stopniowo się ożywiło, położyło mu rękę na głowie i wyrażało wielką radość szerokim uśmiechem. Widać było, że Mama pamięta Jana i jest między nimi wyjątkowa więź. W tej krótkiej stosunkowo scenie daje się zauważyć tyle zachowań, które są właściwe także dla ludzi. Później, gdy Mama już odeszła – zaobserwowano wiele znamiennych zachowań pozostałych członków małpiej społeczności. Były one podobne do tego, w jaki sposób ludzie żegnają się ze zmarłymi.
Książka „Ostatni uścisk Mamy” powstała na podstawie obserwacji spontanicznych zachowań zwierząt na wolności i w zamknięciu. Badacze zapisywali zdarzenia w formie tak zwanych etogramów, czyli rodzaju katalogów dokumentujących bogate repertuary zachowań nie tylko małp naczelnych, ale i innych zwierząt (m.in. koni czy kruków). Jakiego rodzaju emocje odczuwają? Jakiemu celowi to służy? Jaki jest obraz wewnętrznego życia zwierząt i jakie są podobieństwa do emocji człowieka?
Przede wszystkim autor rozpoczyna od ważnego rozróżnienia, że emocje to nie to samo co uczucia. Emocje mianowicie są to stany ciała i umysłu kierujące zachowaniem i wyzwalane przez określone bodźce. Są nimi na przykład: złość, strach, pożądanie seksualne. Z kolei uczucia to wewnętrzny, subiektywny stan, znany tylko osobie, która je odczuwa. Emocje pokazujemy i okazujemy, natomiast o uczuciach – mówimy. Trudno jest więc z całą pewnością twierdzić, co czują zwierzęta – są to tylko przypuszczenia. Dlatego to pole naukowych badań postrzegane jest jako mgliste, niejasne, wręcz „nienaukowe”. Do tego rozróżnienia w ciekawy sposób De Waal wraca także w końcowym rozdziale poświęconym wnioskom.
Umysłowe życie zwierząt jest dzisiaj jeszcze stosunkowo mało poznane. Autor zwraca uwagę, że ten temat badawczy pojawił się zaledwie po stuleciu eksperymentów z udziałem zwierząt nad komunikacją symbolami, rozpoznawaniem siebie w lustrze, zastosowaniem narzędzi, planowaniem przyszłości czy przyjmowaniem punktu widzenia innych. Emocje dodatkowo mają tę cechę, że nie zawsze są łatwe do uchwycenia i określenia. Tym niemniej De Waal przekonuje, jak ważny jest to kierunek badań, ponieważ dzięki temu jesteśmy w stanie wyjaśnić wiele sytuacji z życia społecznego ludzi. Przytacza na poparcie swojego stwierdzenia niejedną ciekawą analogię.
Poszczególne rozdziały poświęcone zostały różnorodnym zachowaniom. Autor opisuje między innymi empatię, odrazę czy wstyd u zwierząt. Przygląda się mechanizmom związanym z władzą, jej pozyskiwaniem i utrzymywaniem. Przedmiotem analiz jest także uczciwość i wolna wola. Poznamy tu szereg faktów zaobserwowanych podczas badań, autor opisuje wiele ciekawostek i scen z udziałem małp naczelnych (w mniejszym stopniu – innych zwierząt), zarówno mieszkających na wolności, jak i w ośrodkach badawczych. Dokonuje ciekawych porównań do zachowań ludzi. Autor, pracując w Narodowym centrum Naczelnych w Yerkes w Atlancie ma od kilkudziesięciu lat pokój do pracy z widokiem na wybieg dla badanych w ośrodku szympansów.
Książka wypełniona jest faktami i opisami obserwacji. Wręcz nawet – wypakowana nimi po same brzegi. Można czasami odnieść wrażenie, że na niewiele więcej jest tutaj miejsce, bo trudno o oddech, zmianę tempa czy rytmu książki. Lektura tekstu, choć sensownie rozdzielonego śródtytułami, chwilami przytłacza i sprawia, że opisy i wnioski zlewają się nam w jedno. Czytania nie ułatwia również, delikatnie mówiąc, przeciętne miejscami tłumaczenie. Mamy tu na przykład „niedziałające nogi”, „zdecydował się spróbować społecznego trzymania szympansów”, społeczny wszechświat „bogaty w narodziny, śmierć (…)”, „gigantyczne, emocjonalne spotkanie”, „uczucia unikalne dla człowieka” (najprawdopodobniej chodziło o tu uczucia będące udziałem wyłącznie człowieka), „ciężko nie podziwiać” czy też nagłówek: „Świętując mózg” (?). Przykre, że zastrzeżenia do przekładu znów mam przy okazji kolejnej pozycji tego wydawnictwa. Stojące na tak wysokim poziomie merytorycznym Copernicus Press Center zdecydowanie powinno o wiele lepiej zadbać o jakość tłumaczeń swoich pozycji.
Tym niemniej, znajdziemy w książce wiele inspiracji do refleksji. Przede wszystkim – na temat antropomorfizmu. Lubimy myśleć o zwierzętach (szczególnie na przykład o małpach człekokształtnych), że „są jak ludzie”. Tymczasem, jak zwraca uwagę autor, jest odwrotnie: to my, ludzie jesteśmy „jak zwierzęta”, bo wiele naszych zachowań wykazuje podobieństwa do nich. Co więcej, autor podkreśla, że trudno byłoby mu wymienić uczucia właściwe wyłącznie dla człowieka. To symboliczny koniec ery antropomorfizmu. My, ludzie jesteśmy częścią tego samego królestwa i emocjonalnie nie różnimy się od innych ssaków.