„Tożsamość. Współczesna polityka tożsamościowa i walka o uznanie” może stanowić klucz do zrozumienia wydarzeń społecznych i politycznych na świecie.
Część duszy, która pragnie godności
[Francis Fukuyama „Tożsamość” - recenzja]
„Tożsamość. Współczesna polityka tożsamościowa i walka o uznanie” może stanowić klucz do zrozumienia wydarzeń społecznych i politycznych na świecie.
Francis Fukuyama
‹Tożsamość›
Autor tej książki, Francis Fukuyama, jest politologiem, filozofem politycznym i ekonomistą. Kto wie, czy to nie jeden z najbardziej rozpoznawalnych amerykańskich intelektualistów, głównie ze względu na wygłoszoną tuż po upadku bloku państw komunistycznych w 1989 roku tezę o „końcu historii”. Główne założenia tej koncepcji zawarł w książce „Koniec historii i ostatni człowiek” (Znak 2017). Wielokrotnie z jego stwierdzeniem polemizowano, uczynił tak między innymi Timothy Snyder w niedawno wydanej u nas książce „
Droga do niewolności” .
Co ciekawe, we wstępie do „Tożsamości” Francis Fukuyama nawiązuje do krytycznych zarzutów, twierdząc jednak, że większość ich opinii opierała się na językowym (!) nieporozumieniu, polegającym na tym, że słowo „koniec” nie powinno być rozumiane dosłownie, ale w sensie heglowsko-marksistowskim jako „cel”. Można w książce przeczytać, o co dokładnie chodziło autorowi. Ponadto Fukuyama swoje poprzednie publikacje: „Historię ładu politycznego” (Rebis 2012) oraz „Ład polityczny i polityczny regres” (Rebis 2015) uznaje jako próbę napisania na nowo „Końca historii i ostatniego człowieka” – na podstawie tego, jak obecnie rozumie on świat polityki.
Co do genezy „Tożsamości”, jest ona wyjaśniona już w pierwszym zdaniu wstępu: „Ta książka by nie powstała, gdyby w listopadzie 2016 roku Donald J. Trump nie został wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych”. Fukuyama nowego prezydenta USA postrzega jako skutek i przyczynę podupadania i kostnienia amerykańskich instytucji demokratycznych. Autor zwraca też uwagę, że ma to także poważne konsekwencje międzynarodowe, grożące destabilizacją całego ładu globalnego. I o ile po 1989 roku obserwowaliśmy falę demokratyzacji w wielu krajach – obecnie, po trzech dekadach, narasta zjawisko odwrotne: wzrost autorytaryzmu i umacnianie się tak zwanych demokracji nieliberalnych.
Książka jest próbą odpowiedzi na pytanie, co sprawiło, że na świecie dokonał się taki zwrot. Fukuyama widzi przyczynę w kategorii tożsamości, będącej kluczowym czynnikiem istnienia w przestrzeni publicznej człowieka jako jednostki, jak i członka określonej zbiorowości. Korzeniem tożsamości jest, jak wyjaśnia Fukuyama, thymos – „część duszy, która pragnie godności”. Tożsamość wymaga bycia uznawanym, mamy tu zatem dosyć skomplikowany splot zależności, wychodzących przede wszystkim od poczucia godności i dążenia do uznania i szacunku. W systemie demokracji liberalnej mamy minimum równego poszanowania wszystkich. Wielu ludziom i grupom społecznym to jednak nie wystarcza, chcą być „uznani bardziej”, jak można byłoby ująć kolokwialnie myśl Hegla, do której nawiązuje autor. Te resentymenty wykorzystywane są przez polityków, stąd podgrzewane są podziały, mnożą się konflikty.
To oczywiście tylko główna, szeroko zarysowana teza tej książki. Ciekawy wywód autora prowadzi nas poprzez zwięźle i przystępnie opisaną historię myśli politycznej z uwzględnieniem kategorii tożsamości. Mamy tu więc, po pierwsze, dążenie do zachowania indywidualnej tożsamości „rozpiętej” między wewnętrznym i zewnętrznym „ja”, co zakłada zmianę prywatnego poszukiwania własnego „ja” w projekt polityczny. Według autora punktem zwrotnym w tym kierunku była myśl inicjatora reformacji, Marcina Lutra. (Fukuyama: „Luter był jednym z pierwszych zachodnich myślicieli, którzy stawiali wewnętrzne >ja< ponad zewnętrzną istotę społeczną). Po drugie, ważna jest także tożsamość w ujęciu kolektywnym, gdy poszczególne grupy zmieniają się w ruchy polityczne silnie akcentujące tożsamość, na przykład te o charakterze nacjonalistycznym czy islamistycznym. O tych przemianach w świadomości człowieka i ludzi nie można mówić w oderwaniu od przemian gospodarczych i ekonomiczno-społecznych, o których autor nie zapomina, kreśląc nam wyraziste tło w perspektywie historycznej.
Fukuyama pokazuje nam także, dlaczego otaczająca nas rzeczywistość nie może funkcjonować bez tożsamości. Otóż we współczesnym świecie różnorodność jest „zarówno faktem, jak i wartością”, jak pisze. Z drugiej strony, może ona zaostrzać podziały i podsycać konflikty, na przykład etniczne, co świetnie widać chociażby na przykładach wojny na Bałkanach czy ludobójstwa w Rwandzie. Jednak integrujące poczucie tożsamości narodowej ma, zdaniem autora, decydujące znaczenie dla utrzymania współczesnego ładu politycznego. W książce autor wskazuje, w jakich aspektach się to odbywa, opisuje też cztery procesy kształtowania się tożsamości narodowej oraz powiązanej z nią koncepcji obywatelstwa. Choć znajdziemy na ten temat wiele ciekawych przemyśleń, ogólne ujęcie autora nie jest niczym nowym. Jej sensem jest mniej więcej postawienie pytania: „jaka powinna być polityka, aby pragnienie uznania w aspekcie narodowej tożsamości nie przekształciło się w nacjonalizm czy nawet faszyzm?”.
Trzeba zwrócić uwagę, że wiele jest w tej publikacji ciekawych odniesień do pism filozoficznych oraz politologicznych, autor przywołuje i cytuje tutaj wielu wybitnych filozofów i teoretyków polityki z czasów starożytnych i nowożytnych. Wielką zaletą książki są także liczne i znakomicie dobrane przykłady wydarzeń czy stosowanych rozwiązań w różnych krajach świata, które ilustrują opisywane przez autora mechanizmy życia społecznego. Stosunkowo często przywoływana jest tutaj Polska, i to nawet już we wstępie, tyle że w jednym rzędzie wraz z Rosją, Turcją, Węgrami i Filipinami.
Takie całościowe spojrzenie autora jest ciekawe, bo pozwala nam dokonać syntezy współczesnych politycznych trendów, poszukać między nimi analogii i podobieństw oraz być może do pewnego stopnia przewidzieć, w którą stronę potoczą się wydarzenia. Można też dzięki tej książce o wiele lepiej rozumieć toczący się dyskurs polityczny i język polityków, dostrzec osie podziałów (także w Polsce). „Tożsamość” może bez wątpienia stanowić klucz do zrozumienia dokonujących się na świecie przemian społecznych i politycznych. Lecz najsłabszy jest ostatni, czternasty rozdział książki „Co robić?” Odpowiedzi na postawione tu pytanie nagle i drastycznie ograniczają się tylko do poletka Stanów Zjednoczonych. To rozczarowujący kontrast między resztą książki, uwzględniającą opis różnorodnych zjawisk i politycznych mechanizmów w szerokiej, globalnej perspektywie. Natomiast stwierdzenie Fukuyamy na zakończenie książki, że „tożsamości można użyć do dzielenia, ale też (…) do integrowania” i że jest to lekarstwo na populizm naszych czasów, nie mogło być bardziej ograne i banalne.
Czyli w wielkim skrócie: "orange man bad"? :D