Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Quentin Meillassoux
‹Metafizyka i fikcja światów spoza nauki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMetafizyka i fikcja światów spoza nauki
Tytuł oryginalnyMétaphysique et fiction des mondes hors-science
Data wydaniastyczeń 2020
Autor
PrzekładPiotr Herbich
Wydawca Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego
SeriaMiniatury filozoficzne
ISBN978-83-657-8734-7
Format142s. 110x115mm; oprawa zintegrowana
Cena35,—
Gatuneknon‑fiction, podręcznik / popularnonaukowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Dlaczego Kant i Popper nie potrafili wyjść poza fantastykę naukową?
[Quentin Meillassoux „Metafizyka i fikcja światów spoza nauki” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To nic nadzwyczajnego: literacka konwencja, jaką jest fantastyka naukowa, pomagająca w rozważaniach metafizycznych. Nieco ciekawsza zdaje się sytuacja, kiedy służy im nie tyle wymyślone uniwersum, ile samo uściślanie definicji science fiction. Takim ćwiczeniem jawi się „Metafizyka i fikcja światów spoza nauki” Quentina Meillassoux. W dodatku z wykorzystaniem na wpół kryminalnego opowiadania Isaaca Asimova, które również zmieściło się w tej niewielkiej książeczce.

Mieszko B. Wandowicz

Dlaczego Kant i Popper nie potrafili wyjść poza fantastykę naukową?
[Quentin Meillassoux „Metafizyka i fikcja światów spoza nauki” - recenzja]

To nic nadzwyczajnego: literacka konwencja, jaką jest fantastyka naukowa, pomagająca w rozważaniach metafizycznych. Nieco ciekawsza zdaje się sytuacja, kiedy służy im nie tyle wymyślone uniwersum, ile samo uściślanie definicji science fiction. Takim ćwiczeniem jawi się „Metafizyka i fikcja światów spoza nauki” Quentina Meillassoux. W dodatku z wykorzystaniem na wpół kryminalnego opowiadania Isaaca Asimova, które również zmieściło się w tej niewielkiej książeczce.

Quentin Meillassoux
‹Metafizyka i fikcja światów spoza nauki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMetafizyka i fikcja światów spoza nauki
Tytuł oryginalnyMétaphysique et fiction des mondes hors-science
Data wydaniastyczeń 2020
Autor
PrzekładPiotr Herbich
Wydawca Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego
SeriaMiniatury filozoficzne
ISBN978-83-657-8734-7
Format142s. 110x115mm; oprawa zintegrowana
Cena35,—
Gatuneknon‑fiction, podręcznik / popularnonaukowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Zacznę od autora. W Polsce nie jest postacią popularną — zresztą nawet we Francji filozofowie nie są już raczej celebrytami, a przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim bywali nimi jeszcze niedawno. Chyba że za filozofa uważać Michela Houellebecqa, co da się jakoś uzasadnić, o ile filozofię rozumieć możliwie szeroko. Jemu jednak, podobnie jak na przykład Sartre’owi, to nie przemyślenia przyniosły sławę, ale sposób składania ich w opowieść; a Quentin Meillassoux beletrystyki jak dotąd nie proponował, w każdym razie — bo trudno taką twórczość zupełnie wykluczyć — nie z tego powodu bywa gdzieniegdzie o nim głośno. Syn Claude’a Meillassoux, badającego Afrykę antropologa, który również mógł tu i ówdzie cieszyć się pewnym uznaniem, zaistniał nade wszystko jako autor esejów o tym, co konieczne, oraz o tym, co przygodne. „Metafizykę i fikcję światów spoza nauki” wolno do takich zaliczyć.
Jeszcze przed sednem — słowo o „Kuli bilardowej” Asimova. Myślę, że lepiej przeczytać opowiadanie przed przyjrzeniem się pracy Francuza, chociaż umieszczone zostało już po „Metafizyce…”. To ponad jedna trzecia książki — całość tylko za sprawą niewielkiego rozmiaru stron zajmuje ich więcej niż setkę — tym bardziej więc szkoda zepsuć sobie lekturę poznaną wcześniej treścią. „Kula…”, skoro uchwycić ją najogólniej, toczy się wokół pewnej rywalizacji między genialnym fizykiem teoretykiem a nie mniej wspaniałym wynalazcą, których walka najwyraźniej daje o sobie znać podczas ich regularnych gier w bilard. Spór zaś dotyczy grawitacji oraz antygrawitacji w świetle nowych, czyli dla nas: przyszłych, odkryć naukowych. Opowiadanie nie wydaje się szczytowym osiągnięciem wybitnego pisarza — trudno przecież o pojawianie się ich za każdym razem u istoty tworzącej w takim tempie, tak jak trudno spodziewać się po niej stylistycznego mistrzostwa — ale to całkiem przyjemny dodatek, może nie bardzo zaskakujący, lecz trzymający w jakimś napięciu. A z fabułą łączy się, prócz śmierci, pytanie: ile nauka jest i będzie w stanie przewidzieć?
Właśnie ten problem wykorzystał Meillassoux, występując przed czternastu laty w Paryżu na konferencji o związkach metafizyki i fantastyki naukowej — wydana teraz w Polsce książeczka to ten wykład w spisanej odsłonie. Dzięki temu zdaje się dość łatwa w odbiorze, nawet jeśli wymaga pewnego podstawowego rozeznania. Cel? Ukazanie obok tej przestrzeni literackiej, w której mieszczą się dzieła Lema, Dicka czy wykorzystanego tu jako narzędzie Asimova, konwencji z pozoru ją współtworzącej, ale w istocie zasługującej na wyraźne oddzielenie, bo należącej do „porządku fikcji głęboko różnego od science fiction”. Tę drugą, już własną, nazwał autor „fikcją (światów) spoza nauki”, czyli FSN. Odnosić by się miała, o ile w ogóle podatna na urzeczywistnienie, do uniwersów, w których — przytoczę — „nauka doświadczalna jest z zasady niemożliwa”, więcej przeto niż obca czy nieznana tamtejszym bohaterom.
Pierwszym, przynajmniej chronologicznie, bohaterem „Metafizyki…” jest David Hume, słynny szkocki sceptyk z osiemnastego wieku. Może zresztą — jak dostrzegł Meillassoux — inspirujący Asimova; Szkot w końcu również pisał o bilardzie. Okoliczność, jak zauważał w „Badaniach dotyczących rozumu ludzkiego”, że po prostym uderzeniu kuli o kulę w ruch wpadać zwykły obie, nie oznacza jeszcze, że za którymś razem nie wydarzy się inaczej; i nie musi to świadczyć o tym, że uderzenia owe tylko z pozoru były takie same. Świat niekoniecznie działa wedle stałych zasad, a te niestałe niekoniecznie zmieniają się według innych, wyższych — i podobna ten brak reguł ciągnąć w nieskończoność. Czy tak jest naprawdę? To kwestia osobna, ale — i tutaj sedno — z pewnością nie może trwać w takim bezładzie imaginarium science fiction, tak jak zdaniem Meillassoux nie potrafił pojąć go Karl Popper, który Hume’a nie zrozumiał. Austriak bowiem widział kłopot w ludzkiej możliwości poznania, Szkot zaś w tym, że rzeczywistość może się do poznania, nawet teoretycznie, wcale nie nadawać.
Science fiction potrzebuje praw, modeli, niechby nieodkrytych. Niewykluczone, że potrzebuje ich kosmos jako taki; tak Hume’owi — w dużym skrócie: dłuższy jest na stronach książki — odpowiadał Immanuel Kant, nie widząc w innej sytuacji niczego poza chaosem. Meillassoux nie zgodził się także z nim. Czemu bowiem nie mógłby powstać świat, w którym nie ma powszechnych, stałych zasad, jednak dla przykładu — znów zacytuję — „od tej do tej daty miał miejsce »nawrót« fizyki kwantowej, ale głównie w laboratoriach półkuli południowej”, przy czym nie brało się to z żadnych utajonych reguł? Sądzę, że to bardzo ciekawa, w dodatku zgrabnie opisana wizja.
Wszelako — czy pojawiła już się powieść idąca śladami takiego myślenia? Taka, w jakiej nie ma podszywających się pod chaos zasad: możliwie oszczędnej, ale porządkującej świat struktury? Są dzieła — zauważył francuski filozof — które mogą się takimi wydawać, jednakże prędzej czy później odkryty zostaje ich sens. Odrzucił przeto „Darwinię” Roberta Charlesa Wilsona, w której zgoła technologiczne wyjaśnienie ostatecznie się pojawia; takoż uczynił z „Autostopem przez galaktykę” Douglasa Adamsa, gdzie odnalazł zbyt daleko posuniętą przyczynowość; wykluczył też fikcję spoza nauki w pozornie niespójnej i odległej od ładu fabule książki od tamtych dwu potężniejszej: Dickowskiego „Ubika”. Spróbował znaleźć odpowiednie utwory poza kojarzącymi się zazwyczaj z science fiction, dochodząc jednak do wniosku, że ani pełne sprzeczności i zabaw logicznych historie Lewisa Carrolla, ani toczące się w niedzisiejszych a niestworzonych czasach opowieści heroic fantasy nie dotyczą światów, których reguły — albo jakiś porządek w istnieniu — nie mają uzasadnień.
Oczekiwaną przezeń powieść odnalazł wreszcie w niewydanej w Polsce, ale popularnej we Francji „Ravage” René Barjavela (po polsku: zniszczenie, spustoszenie; tytuł angielski: „Ashes, Ashes”). W niej — zwrócił uwagę — nie tylko rzeczywistość zaczęła nagle wydarzać się inaczej, lecz nie zostało to wytłumaczone w żaden sposób. (Skądinąd jej opis — zanik elektryczności, w którym wedle Meillassoux da się dostrzec pewnego rodzaju marzenie pisarza, niechętnego związanym z technologią ludzkim megalomaniom — zdaje mi się bardziej kuszący, niżby chciał sam autor „Metafizyki…”, na przesłanie Barjavela spoglądający z przekąsem). Ale czy to wystarcza, żeby odmówić owej powieści prawa do bycia science fiction: czy brak przekazanego uzasadnienia wyklucza naukowość? „Owszem, powieściowe postaci wysuwają czasem hipotezy”. Czy podział nie został dostosowany do rozważań dalekich od fantastyki nieco na siłę? „Czy — by znów przywołać słowa z książki — FSN można uznawać za gatunek1) fabularny, który mógłby rywalizować z SF?” A wreszcie — czy w „Kuli bilardowej” doszło do morderstwa? Jeśli chodzi o niektóre z tych pytań — oraz odpowiedzi, które mogą podczas lektury przyjść na myśl — mam wątpliwości. To jednak wydaje się czynić wykład Meillassoux ciekawszym — a nie trzeba przecież poświęcić wiele czasu, żeby go przeczytać.
koniec
9 marca 2020
1) Myślę, że wątpliwość związaną — moim zdaniem słusznie — z nazywaniem science fiction gatunkiem wolno tu uznać za drugorzędną.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.