Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zygmunt Zeydler-Zborowski
‹Dr Orłowski prowadzi śledztwo›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDr Orłowski prowadzi śledztwo
Data wydania2011
Autor
Wydawca Wielki Sen
CyklStefan Downar
SeriaSeria z Warszawą
ISBN978-83-623915-6-1
Format188s.
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

PRL w kryminale: Psychiatry nie oszukasz!
[Zygmunt Zeydler-Zborowski „Dr Orłowski prowadzi śledztwo” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Przez kilka dobrych lat Zygmunt Zeydler-Zborowski był bardzo wierny redakcji „Kuriera Polskiego”, publikując na jego łamach sześć kolejnych „powieści milicyjnych” o poruczniku / kapitanie Stefanie Downarze. Tym większym zaskoczeniem dla czytelników tej gazety musiał być fakt, że następną (ósmą w ogóle) pisarz oddał w ręce redaktora naczelnego „Expressu Wieczornego”. To tam po raz pierwszy ukazał się „gazetowiec” „Dr Orłowski prowadzi śledztwo”.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Psychiatry nie oszukasz!
[Zygmunt Zeydler-Zborowski „Dr Orłowski prowadzi śledztwo” - recenzja]

Przez kilka dobrych lat Zygmunt Zeydler-Zborowski był bardzo wierny redakcji „Kuriera Polskiego”, publikując na jego łamach sześć kolejnych „powieści milicyjnych” o poruczniku / kapitanie Stefanie Downarze. Tym większym zaskoczeniem dla czytelników tej gazety musiał być fakt, że następną (ósmą w ogóle) pisarz oddał w ręce redaktora naczelnego „Expressu Wieczornego”. To tam po raz pierwszy ukazał się „gazetowiec” „Dr Orłowski prowadzi śledztwo”.

Zygmunt Zeydler-Zborowski
‹Dr Orłowski prowadzi śledztwo›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDr Orłowski prowadzi śledztwo
Data wydania2011
Autor
Wydawca Wielki Sen
CyklStefan Downar
SeriaSeria z Warszawą
ISBN978-83-623915-6-1
Format188s.
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Ówczesne przejście Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego z „Kuriera Polskiego” do „Expressu Wieczornego” mogło być postrzegane przez wielbicieli „powieści milicyjnych”, jak dzisiaj zmiana barw klubowych przez gwiazdę piłkarską. Bardziej jednak było to, jak się wkrótce okazało, paromiesięczne „wypożyczenie”, nie zaś „transfer definitywny”, ponieważ już po ukazaniu się opowieści o doktorze Stanisławie Orłowskim za sprawą kolejnej – „Szantażu” (1963-1964) – pisarz wrócił do swojej poprzedniej drużyny. Można więc wysnuć domniemanie, że ten zaskakujący „skok w bok” był spowodowany raczej pracowitością Zeydlera-Zborowskiego i niemożnością drukowania wszystkich, powstających w szybkim tempie historii, w jednym tylko tytule prasowym (byli przecież obecni na rynku także inni twórcy współczesnych kryminałów). Nie można też zapominać o tym, że druk powieści w odcinkach wiązał się przecież z konkretnymi zarobkami. A w portfelu takiego pisarza, jak Zeydler-Zborowski zapewne się nie przelewało…
„Express Wieczorny” był w czasach Polski Ludowej niezwykle poczytną popołudniówką. Jego wydawanie rozpoczęto w Warszawie tuż po wojnie, w 1946 roku. Początkowo gazeta znajdowała się w rękach Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), ale po Kongresie Zjednoczeniowym, jaki miał miejsce dwa lata później, przeszła na własność Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR). Na początku lat 70. XX wieku włączono ją w skład molocha wydawniczego, jakim był koncern RSW „Prasa – Książka – Ruch”; wtedy też „Express” stał się gazetą ogólnopolską. Popołudniówka przetrwała przeobrażenia polityczne z przełomu lat 80. i 90., ale z powodu nacisków nowego kierownictwa (znalazła się wtedy w rękach Porozumienia Centrum) przędła coraz gorzej, a jej szeregi opuszczali związani z tytułem przez lata dziennikarze. Ostatecznie przestała ukazywać się w 1999 roku; wcześniej jednak „wypączkował” z niej, istniejący po dziś dzień, „Super Express”. Powieść „Dr Orłowski prowadzi śledztwo” ukazywała się na łamach „Expressu” wiosną i latem 1963 roku – od numeru 143 do 200 (informacje te tradycyjnie zawdzięczamy twórcom tematycznego portalu http://www.gazetowce.klubmord.com/).
Chronologicznie należy więc umieścić ją pomiędzy dwiema publikowanymi w „Kurierze Polskim” powieściami – „Strychniną” (która w formie książkowej została przemianowana na „Akcję Rudolf”) oraz wspomnianym powyżej „Szantażem”. Przez długie lata „Dr Orłowskiego…” znali jedynie ci, którym poszczęściło się i regularnie kupowali kolejne numery „Expressu Wieczornego” (co nie należało do prostych zadań), ponieważ na pierwsze wydanie książkowe wielbiciele kryminalnej twórczości Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego musieli poczekać aż do 2011 roku. Zaskakiwać może fakt, że nikt nie zwrócił uwagi na ten tekst w czasie, kiedy on powstał – przede wszystkim dlatego, że jest to jedna z najciekawszych historii detektywistycznych ze Stefanem Downarem w roli głównej. Intryga ma spory rozmach geograficzny (od Uralu po dżunglę amazońską) i czasowy (sięga bowiem swymi korzeniami jeszcze okresu przedwojennego), oszczędnie wprawdzie, lecz podejmuje także temat Holokaustu i powstania warszawskiego. A poza tym „Dr Orłowski prowadzi śledztwo” jest po prostu świetnym kryminałem.
Zaczyna się nietypowo. Znanego warszawskiego psychiatrę, tytułowego doktora Stanisława Orłowskiego, odwiedza zdesperowana dwudziestopięcioletnia kobieta. Hanka Dziewońska jest przekonana, że cierpi na manię prześladowczą – wydaje jej się, że bez przerwy śledzą ją dwaj nieznani mężczyźni; na dodatek od jakiegoś czasu dostaje niezrozumiałe w treści anonimy, które następnie… znikają. Była już wcześniej po poradę u profesora Jakuba Zelmana (krewnego swojego narzeczonego Karola Tomczyńskiego), który zalecił jej bardzo radykalną terapię w ośrodku zamkniętym. Wizja pobytu w szpitalu psychiatrycznym przeraziła jednak nie tylko Hankę, ale i jej najbliższą przyjaciółkę – i to właśnie ona poradziła Dziewońskiej, by ta skonsultowała się z innym lekarzem. Orłowski, zbadawszy kobietę, jest zaskoczony propozycją swego kolegi po fachu, a prywatnie bardzo dobrego znajomego. Uważa, że Dziewońska może być przemęczona, wyczerpana fizycznie i psychicznie, ale nie chora. Dużo bardziej, niż leczenie szpitalne, przydałby się jej kilkutygodniowy odpoczynek w górach bądź nad morzem.
Orłowski nie zdaje sobie jeszcze wtedy sprawy, że ta, wydawałoby się, powszednia wizyta pacjentki w jego gabinecie wywoła prawdziwą lawinę dramatycznych wydarzeń. Choć trafniej byłoby powiedzieć, że te wydarzenia już się działy, lawina została puszczona w ruch już wcześniej. Znacznie wcześniej. Lekarz ma ochotę zająć się bliżej sprawą Dziewońskiej, ale zmuszony jest na jakiś czas odłożyć ją na bok; został bowiem wydelegowany przez Polską Akademię Nauk do organizacji odbywającego się w Warszawie Międzynarodowego Zjazdu Psychiatrów, który zaczyna się lada dzień. Orłowski rzuca się więc w wir przygotowań; stara się dopiąć wszystko na ostatni guzik, aby uczestnicy byli zadowoleni. Jednym z nich jest mieszkający obecnie w Londynie, ale pochodzący z Krakowa światowej sławy psychiatra profesor Weinbaum. Jego uczniami – jeszcze przed wojną – byli wspomniany już Zelman oraz profesorowie Jan Wasiński i Kazimierz Szulc. Nie widzieli oni swego mentora ćwierć wieku, a jednak żaden z nich nie wydaje się szczególnie uszczęśliwiony faktem, że niebawem spotka się z nim twarzą w twarz.
Dlaczego? To oczywiste! Każdy z nich skrywa bowiem jakąś wstydliwą tajemnicę, a przyjazd Weinbauma do Polski sprawia, że może ona po latach wyjść na światło dzienne i pogrążyć ich na zawsze. Dla wszystkich byłoby więc lepiej, aby słynny psychiatra nie żył. I taką zresztą cała trójka żywiła nadzieję, kiedy dotarła do Polski informacja o tym, że zaginął on w czasie ekspedycji naukowej do Brazylii. Ale później wrócił – cały i zdrowy – z Amazonii do Londynu, a teraz zamierza odwiedzić Warszawę. Co ciekawe, nawet przebywająca w stolicy, pod opieką Zelmana, córka profesora, Sara Weinbaum, nie wydaje się nazbyt uradowana zbliżającą się wizytą ojca. Czy można więc, biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, być zaskoczonym, że następnego dnia po przyjeździe Weinbaum zostaje zamordowany podczas porannej kąpieli w wannie? Doktor Ziemba nie ma wątpliwości, że ofierze ktoś pomógł się utopić, nagłe zasłabnięcie czy zawał serca nie mają tu nic do rzeczy. Jako że sprawa jest niezwykłej wagi, major Leśniewski powierza śledztwo kapitanowi Stefanowi Downarowi, a pomóc ma mu w tym… doktor Orłowski.
Raz, że doskonale zna środowisko; dwa, że niegdyś studiował zarówno medycynę sądową, jak i prawo oraz kryminalistykę. Na psychiatrię przerzucił się dopiero dziesięć lat temu. Pod każdym względem posiada więc wiedzę niezbędną Milicji Obywatelskiej do rozwiązania międzynarodowego skandalu, jaki zapewne wywoła wiadomość o zbrodni popełnionej na profesorze Weinbaumie. Wszystko to sprawia jednak, że Orłowski traci na jakiś czas z oczu piękną Hankę; gdy jednak Dziewońska wraca na „orbitę” zainteresowań lekarza, okazuje się, że nie ma w tym żadnego przypadku. Że zbyt wiele jest zbiegów okoliczności łączących ją z Zelmanem i Tomczyńskim, który przed laty zaprzyjaźnił się z Sarą Weinbaum w Związku Radzieckim, dokąd trafiła ona wraz z matką, uciekając w czasie wojny przed nazistami. I tym sposobem krąg podejrzanych powoli się zacieśnia, aczkolwiek do odnalezienia odpowiedzi na najważniejsze pytanie, czyli kto zamordował światowej sławy naukowca, droga wciąż jest daleka. Bez wsparcia Orłowskiego była jednak znacznie, znacznie dłuższa.
Zeydler-Zborowski przyzwyczaił swoich czytelników do tego, że Downar nie zawsze odgrywa w jego powieściach najważniejszą rolę; czasami staje się bohaterem drugiego planu. Tak było chociażby w „Szlafroku barona Boysta” (1958-1959), gdzie musiał ustąpić pola oficerowi wywiadu Janowi Stasiakowi, jak również w „Siedmiu kanarkach Maurycego” (1959), gdzie przed kapitana wybił się ślamazarny, ale nadzwyczaj sympatyczny student Maurycy Łosiński. Teraz Downar zostaje „skazany” na współpracę z doktorem Orłowskim, który w tym duecie gra bez wątpienia pierwsze skrzypce. Jest on nie tylko śledczym, który próbuje dociec prawdy, ale również spiritus movens akcji, jej istotnym elementem. Bywa że zaangażowanie psychiatry sprawia Downarowi problemy, ale z drugiej strony bez jego wsparcia kapitan miałby pewne trudności z doprowadzeniem winnych przed oblicze sprawiedliwości. „Dr Orłowski prowadzi śledztwo” to również literacko jedno z najlepszych dzieł Zeydlera-Zborowskiego, aczkolwiek przytrafiło się autorowi również kilka dłużyzn. Choć możliwe, że był to zabieg świadomy, mający na celu wyciszenie emocji przed dynamicznym finałem.
koniec
14 maja 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.