Zdążyć na rocznicę [Marek Rezler „Polska niepodległość 1918” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Marek Rezler, znany dzięki swoim opracowaniom traktującym o historii Wielkopolski, bierze się w „Polskiej niepodległości 1918” za szerszą niż dotychczas tematykę. Co, niestety, nie wychodzi książce na dobre.
Zdążyć na rocznicę [Marek Rezler „Polska niepodległość 1918” - recenzja]Marek Rezler, znany dzięki swoim opracowaniom traktującym o historii Wielkopolski, bierze się w „Polskiej niepodległości 1918” za szerszą niż dotychczas tematykę. Co, niestety, nie wychodzi książce na dobre.
Marek Rezler ‹Polska niepodległość 1918›Stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości 1) trafia się tylko raz, nic więc dziwnego, że poza uaktualnieniem swojej historii powstania wielkopolskiego Marek Rezler zdecydował się na napisać książkę o tym, jak ta niepodległość była odzyskiwana. Okładkowy opis wspomina o mierzeniu się z mitem założycielskim współczesnej Polski oraz wnoszeniu powiewu świeżości do narodowego dialogu. To bardzo ładne reklamowe slogany, niemające zbyt wiele wspólnego z rzeczywistą treścią książki. Nie mówiąc już o tym, że granice współczesnej Polski zostały ukształtowane bardziej w 1945 niż 1918 roku. Widząc w tytule „1918”, nieświadomy czytelnik będzie oczekiwał analiz związanych właśnie z powstawaniem II Rzeczypospolitej. Rezler miał jednak zupełnie inny pomysł i w swojej pracy sięga aż do upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów w drugiej połowie XVIII wieku, a nawet do „początku końca”, czyli połowy wieku XVII. W efekcie przeszło połowę książki zajmują rozdziały poświęcone wydarzeniom poprzedzającym 11 listopada 1918, omawiające kolejno polskie zrywy narodowowyzwoleńcze (od insurekcji kościuszkowskiej po powstanie styczniowe), działalność polityczną po 1863 oraz udział Polaków w Wielkiej Wojnie. Znający się trochę na historii czytelnik, który miał okazję zapoznać się z tezami stawianymi przez autora w innych jego książkach oraz mający jako taką znajomość historii XIX wieku, nie znajdzie w trzech pierwszych rozdziałach zbyt wiele nowości – ani pod względem przedstawionych faktów, ani pod względem ich interpretacji. W wielu miejscach Rezler przerabia tezy stawiane już wcześniej i podkreśla (ciekawe, jak wielkie znaczenie miało tu wydawnictwo odpowiedzialne za tę publikację) partykularny charakter Wielkopolski i jej mieszkańców. Omawiając losy innych zaborów trzyma się autor powszechnie znanych wydarzeń, choć warto nadmienić, że na przykład jego ocena polityki Aleksandra Wielopolskiego daleka jest od powszechnie przyjętej w dotychczasowym piśmiennictwie. Takie nietypowe spojrzenie to jednak bardziej wyjątek niż reguła. W tym skrótowym opisie XIX wieku, walk wyzwoleńczych oraz pracy organicznej nie sposób uniknąć uogólnień, zaś ostateczne wnioski dotyczące polskich powstań wpisują się w typową ich krytykę sięgającą jeszcze krakowskiej szkoły historycznej. Rezler podkreśla, że to inne działania Polaków – w szczególności mająca swoje korzenie w Wielkopolsce praca organiczna – pozwoliły w ostatecznym rozrachunku na wywalczenie niepodległości w 1918 roku. Dyskusja na temat słuszności powstań nie jest nowa i Rezler nie wnosi do niej żadnego świeżego powiewu. Jest to raczej otwarcie zatęchłej szuflady, do której, niejako przy okazji rozprawy z romantyczną wizją polskich dążeń do niepodległości, autor dorzuca powstanie warszawskie. Niewiele również wnosi analiza drugiej połowy XIX wieku, w której największy nacisk położono na społeczne, kulturalne i polityczne działania na rzecz obrony polskości we wszystkich trzech zaborach oraz bardziej pragmatyczną postawę ówczesnych działaczy. Nieco lepiej wygląda opis polskiego udziału w Wielkiej Wojnie oraz walki o granice po 1918 roku. Ale również tutaj ciekawsze obserwacje i interpretacje ukryte są w gąszczu faktów związanych z tematem kształtowania się polskiej państwowości w tym okresie. Jest więc Piłsudski i Legiony, jest Haller i Błękitna Armia, jest Dmowski, Komitet Narodowy Polski oraz konferencja pokojowa w Paryżu, jest powstanie wielkopolskie, są (opisane trochę po macoszemu) powstania śląskie, jest wreszcie wojna polsko-bolszewicka i pokój ryski. Wszystko opisane jak najbardziej poprawnie, z okazjonalnymi odniesieniami do niektórych dyskusji na temat tych wydarzeń (chociażby do sugestii Zychowicza o słuszności marszu na Moskwę), przywołaniem kilku mniej znanych epizodów (działalność Legionu Polskiego w Finlandii) i całkiem obiektywnym spojrzeniem na pozycję Polski w międzynarodowej polityce tamtego okresu. Mimo znaczącej roli odegranej przez Dmowskiego i Paderewskiego, Polska nie grała w tej samej lidze co Francja, Wielka Brytania czy USA. Tym bardziej, że jej niepodległość była tak naprawdę potrzebna głównie Francuzom jako przeciwwaga dla pokonanych, ale nie podbitych przecież Niemiec. Zgoła inny stosunek do tego mieli Anglicy, którzy mimo wygranej wojny chcieli przywrócić na kontynencie o wiele większy balans sił, bez osłabiania i upokarzania pokonanych. Ale nawet Francja z czasem przestała się interesować swoim środkowoeuropejskim sojusznikiem. Jeśli o samą niepodległość Polski chodzi, Rezler bardzo słusznie zwraca uwagę na fakt, że powszechnie utożsamiany z nią dzień 11 listopada był… zupełnie nieszczególnym dniem jeśli o proces formowania się II RP chodzi. Owszem, przekazano wtedy Piłsudskiemu dowództwo nad formującą się armią, ale on sam dopiero kilka dni później wystosował do rządów zachodnich notę z informacją o powstaniu niezależnego państwa polskiego. Jak pisał Profesor Mieczysław Biskupski, ani Piłsudski, ani nikt inny nie proklamował tego dnia niepodległości, nikt też niepodległości Polski wtedy nie uznawał, żadne oficjalne ciało ustawodawcze nie rozpoczęło swoich obrad, nie mówiąc już o tym, że nawet obszar Polski nie był jasno określony. 2)To co najważniejsze Rezler zachował na koniec. Zbierając w całość rozrzucone tu i tam spostrzeżenia dotyczące przede wszystkim okresu Wielkiej Wojny i walki o granice, przedstawia w sposób jasny i klarowny elementy, jakie złożyły się na powstanie niepodległego państwa polskiego w 1918 roku. Tymi czynnikami były według autora: wola narodu, równoczesne czasowe wyeliminowanie trzech zaborców, potrzeba odrodzenia Polski w ówczesnym układzie politycznym oraz istnienie politycznej kadry umożliwiającej pracę nad odzyskaniem niepodległości. Niestety, zamiast pogłębienia tych argumentów, przedstawienia bardziej precyzyjnego obrazu sytuacji czy też ponownej dyskusji na temat narosłych przez lata mitów, Rezler skupia się w zakończeniu na okresie międzywojennym. W połączeniu z wieloma uogólnieniami (trudnymi do uniknięcia biorąc pod uwagę, że autor serwuje nam przegląd przeszło stuletniej historii Polski), okazjonalnymi błędami merytorycznymi, wieloma problemami natury technicznej (błędy gramatyczne, powtórzenia, urwane zdania) „Polska niepodległość 1918” Marka Rezlera jest pozycją co najwyżej przeciętną. Owszem, oferuje kilka ciekawych spostrzeżeń, które jednak gubią się w natłoku monotonnej narracji. 1) Zarówno pojęcia „rozbiorów Polski”, jak i „odzyskania przez Polskę niepodległości” są, o czym często się zapomina, nieprecyzyjne. Bo to nie mityczna Polska utraciła niepodległość w 1795, ale niegdyś potężna Rzeczpospolita Obojga Narodów. W tym świetle sam rok 1918 powinien być traktowany raczej jako powstanie nowego niepodległego państwa Polskiego. Ale o tym akurat Rezler nie wspomina. 2) Biskupski jest autorem monografii „Independence Day: Myth, Symbol, and the Creation of Modern Poland” z 2012 roku, która, o ile się dobrze orientuję, nie doczekała się jeszcze swojego polskiego wydania. Warto dodać, że 11 listopada jako symboliczny dzień odzyskania niepodległości został ustanowiony dopiero w 1937, na dwa lata przed kolejną utratą niepodległości.
|
Tak bardziej wchodząc w szczegóły, to obecny kszałt Polski został określony już w Teheranie w 1943, gdy namówiono Churchilla do odpuszczenia sobie 2 frontu na Bałkanach. W Jałcie zatwierdzono tylko zachodnią granicę na Odrze i Nysie, chociaż Sowieci jeszcze długo wahali się, czy oddać nam np. Pomorze Zachodnie i Mazury.