Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andrzej Pilipiuk
‹Upiór w ruderze›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUpiór w ruderze
Data wydania19 czerwca 2020
Autor
IlustracjeAndrzej Łaski
Wydawca Fabryka Słów
ISBN978-83-7964-574-9
Format376s. 125×195mm
Cena44,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ani śmieszno, ani straszno
[Andrzej Pilipiuk „Upiór w ruderze” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Można było się spodziewać, że „straszliwa historya o duszach przez wieki pokutujących” (czyli „Upiór w ruderze” Andrzeja Pilipiuka) nie będzie taka straszna. Ale że nie będzie też zabawna…?

Wojciech Gołąbowski

Ani śmieszno, ani straszno
[Andrzej Pilipiuk „Upiór w ruderze” - recenzja]

Można było się spodziewać, że „straszliwa historya o duszach przez wieki pokutujących” (czyli „Upiór w ruderze” Andrzeja Pilipiuka) nie będzie taka straszna. Ale że nie będzie też zabawna…?

Andrzej Pilipiuk
‹Upiór w ruderze›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUpiór w ruderze
Data wydania19 czerwca 2020
Autor
IlustracjeAndrzej Łaski
Wydawca Fabryka Słów
ISBN978-83-7964-574-9
Format376s. 125×195mm
Cena44,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Fabuła zbioru opowiadań (nazwanego powieścią) o pokutujących duchach trzech dziewcząt rozpoczyna się w sierpniu 1812 roku, gdy wszystkie znajdują się jeszcze pośród żywych. Prolog przedstawia wydarzenia, które doprowadziły do wybuchowego zawiązania akcji właściwej (to nie spojler, szeroko informuje o tym okładka). Lukrecja, Kornelia i Marcelina, skazane przez sąd anielski na pięćset lat pokutowania w murach pałacu, będą się naprzykrzać kolejnym pokoleniom – najeźdźcom oraz krajowym cwaniakom – oszczędzając jedynie prawowitych właścicieli oraz wiernych im sprzymierzeńców (a nawet współpracując z nimi).
Czym objawiało się pokutowanie dam w XIX oraz pierwszej połowie XX wieku – nie napisano, wiadomo jedynie, że wszyscy okoliczni mieszkańcy doskonale wiedzą, że nocą w rejony pałacu lepiej się nie zapuszczać. Przybyłym jednak w czasie drugiej wojny światowej SS-manom nikt nie ośmiela się tego mówić, więc urządzają tam swą kwaterę główną. Tymczasem młody hrabia Paweł Liszkowski, będąc mianowany porucznikiem, ukrywa się ze swoim oddziałem partyzanckim w pobliskich lasach. Ma dziarskich chłopaków, ale ani on, ani prości rekruci z okolicznych wsi nie znają teorii ni praktyki prowadzenia działań wojennych. Czuwa jednak nad nimi kapitan Gryf (przed wojną nauczyciel młodego hrabiego), łącznik ze strukturami AK.
Szczęściem lokalny scharführer Hans Nockerl (w cywilu księgowy) też nie jest zbytnio wyrywny, pragnąc w spokoju doczekać końca wojny (a i nieco na niej zarobić). Sęk w tym, że przełożeni oczekują wyników… Dochodzi do zawarcia przedziwnego układu, na mocy którego AK likwiduje element typowo przestępczy (nie ruszając spokojnych Niemców, by nie doszło do odwetowej pacyfikacji), ubierając rozstrzeliwanych w mundury Armii Czerwonej – by SS mogło się wykazać w statystykach. Niestety, wychodzi to aż za dobrze, więc Nockerla przenoszą dalej na wschód, na jego miejsce przysyłając „tradycyjnego” fanatyka. Pokutniczki muszą pomóc hrabiemu w likwidacji śmiertelnego zagrożenia ze strony nowoprzybyłego oddziału SS.
Kolejne lato – rok 1944 – przynosi „oswobodzenie” Liszkowa. W ślad za Armią Czerwoną do miasteczka przybywa jednak NKWD, osadzając w pałacu majora Kabanowa. Tu zaczyna się najlepszy wątek książki – ciąg przyczynowo-skutkowy chowania elementu w sowieckich mundurach i wpisywania ich w niemieckie raporty jako lokalnych komunistycznych partyzantów. Bo oto jedną z najważniejszych czynności enkawudzistów staje się kreacja lokalnej mitologii o bohaterskim oddziale towarzyszy partyzantów, złożonym z krasnoarmiejców, którym udało się zbiec z jenieckich transportów. Z uwagi na zajadłość komunistów w tropieniu lokalnych struktur AK, porucznik Liszkowski wraz z kapitanem Gryfem uwiarygadniają tę zmyśloną historię, podrzucając sfałszowaną dokumentację oddziału – w której m.in. podkreślają pomoc udzielaną przez Liszkowskiego sowietom. Ostatecznie dochodzi jednak do sytuacji, w której znów duchy muszą wspomóc tych dobrych w celu eliminacji tych złych.
Kolejny etap to już rok 1952 i tworzenie w Liszkowie wzorcowego PGR-u. Na miejsce przybywa młody, ogromnego zapału (przy braku jakiegokolwiek doświadczenia) komunista i zaczyna się rozkręcać. Z pomocą zbrojnego ramienia partii grabi wszelki okoliczny żywy inwentarz (świnie trafiają do PGR-u, bydło zabiera wojsko i ubecja). Na terenach pałacowych wznosi prowizoryczne zabudowania, goniąc do pracy okolicznych bezrolnych, zabiera się także za demolowanie zabytkowych wnętrz oraz niszczenie wyposażenia. Duchy tracą cierpliwość – ale z uwagi na niepowodzenie metod tradycyjnych, spowodowane zbyt małą wyobraźnią (czytaj: wrodzoną tępotą) młodego aktywisty, proszą o pomoc lokalnego nauczyciela (który w miarę własnych możliwości ratuje cenne artefakty) – hrabiego Liszkowskiego nie ma już w kraju, przebywa na emigracji. Komunista zostaje pobity własną bronią (choć zupełnie niezrozumiałe staje się uratowanie jego życia).
I tak przychodzi epoka Gierka, rok 1974. Lokalny mit o bohaterskim sowieckim oddziale partyzantów jest już utrwalony, potwierdzony stojącą centralnie rzeźbą dowódcy oraz nakręconym przez sowietów filmem fabularnym. Do Liszkowa przybywa świeżo upieczony magister historii z misją utworzenia w pałacu muzeum. Cel wydaje się szczytny, lecz po pierwsze, ma on utrwalać zakłamaną historię sowieckiego oddziału (właśnie wokół tego tematu kręciła się jego magisterka), po drugie, młodzian ma też bardziej przyziemne zamiary – nakraść ile się da. Starannie ignorując prześwity wydostającej się na światło dzienne prawdy o prawdziwej partyzantce oraz przeszłości rzekomo sowieckiego bohatera, brnie w zaparte, pod pozorem zbierania artefaktów próbując dotrzeć do czegoś naprawdę cennego – dla siebie. Gdy w końcu mu się to udaje, dziewczęta wracają do wypróbowanej wcześniej metody.
I tu właściwie kończy się zasadnicza część książki, choć do trzeciej strony okładki jeszcze daleko. Historia pleneru malarskiego z 1985 roku wygląda na tekst pospiesznie ucięty z braku dalszych pomysłów (tu dopiero wychodzi na jaw coś, co wcześniej pojawia się tylko w opowieściach tubylców – wredność duchów). Koncert z 1993 to tylko dopięcie wątku partyzanckiego, dekomunizacja gminy – duchów brak. A zamykający książkę epilog o kosmitach pasuje do wcześniejszych treści jak pięść do nosa. Oba te krótkie teksty sprawiają wrażenie luźnych pomysłów, których autorowi już nie chciało się rozwijać (podobnie jak wspomniany plener).
Na plus zaliczam niesamowity wątek przyczynowo-skutkowy, czyli fałszywą historię sowieckiego oddziału partyzanckiego – od satysfakcjonującego obie strony lokalnego układu AK-SS, poprzez mitologizację wykonaną przez NKWD i podtrzymaną przez lokalnych działaczy komunistycznych, po trudne wychodzenie na jaw prawdy historycznej i dekomunizację. Jeśli zaś chodzi o duchy… Cóż, najciekawszym wątkiem o nich pozostaje prolog. Wszelkie ich późniejsze wystąpienia nie są ani straszne, ani specjalnie śmieszne. W dodatku mało wyszukane, biorąc pod uwagę możliwość wpływania na sny (!) oraz poruszania realnymi przedmiotami. Dodając do tego dość smutne w swej wymowie tło historyczne (cóż z tego, że udawało się przegnać pojedyncze osoby, skoro nie zmieniało to biegu historii?) i nieciekawe czasy, dostajemy do ręki opowieść, którą owszem, czyta się płynnie, ale do której niekoniecznie chciałoby się wracać. Której końcówkę autor potraktował po macoszemu, jak gdyby samemu także tracąc do niej serce – lub odkrywając, że i tak nic więcej z tego już nie będzie.
koniec
5 sierpnia 2020

Komentarze

« 1 2
05 VIII 2020   23:46:15

Co do kształtu, kuliste są polskie pyzy, pielmieni są co najwyżej okrągłe. Chyba, że pomyliłaś pielmieni z gruzińskimi chinkali (mają cebulowaty kształt)

09 VIII 2020   09:29:57

To nie recenzja tylko paskudne streszczenie pełne niezapowiedzianych spojlerów, zdradzające zakończenia, niszczące 3/4 połowę przyjemności z lektury.

16 IX 2020   21:37:40

chyba najgorsza rzecz jaką ostatnio czytałem
nudne okropnie, schematyczne do bólu i całkowicie wtórne
pan Pilipiuk już nie jest grafomanem tylko kserokopiarzem

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Zbierając okruchy przeszłości
— Wojciech Gołąbowski

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski

Krótko o książkach: Nie jedzcie bajkowych kucyków
— Wojciech Gołąbowski

Dwupak tematyczny: Bez trzymanki
— Wojciech Gołąbowski

Kram z pomysłami
— Agnieszka Szady

Esensja czyta: Wrzesień 2012
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady

Esensja czyta: Listopad 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek , Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski

Mała Esensja: Dziennik, czyli co zjadłem dziś na śniadanie i dlaczego podrapałem się za lewym uchem
— Jakub Gałka

Wyższe stadia stanu podgorączkowego
— Michał Kubalski

Trochę lepiej (?), lub trochę gorzej (!)
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

Zbierając okruchy przeszłości
— Wojciech Gołąbowski

Gdy szukasz własnej drogi
— Wojciech Gołąbowski

Tylko praca dyplomowa, niestety
— Wojciech Gołąbowski

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski

Ryzykowny pomysł za sto punktów
— Wojciech Gołąbowski

Niewykorzystany potencjał
— Wojciech Gołąbowski

Nawet jeśli nie wierzysz w duchy, one wierzą w ciebie
— Wojciech Gołąbowski

10 naj… : Wehikuły czasu
— Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak pić, to w wesołym towarzystwie
— Wojciech Gołąbowski

Szkoła dorzucania do stosu
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.