Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zygmunt Zeydler-Zborowski
‹Nawet umarli kłamią›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNawet umarli kłamią
Data wydania1971
Autor
Wydawca Iskry
CyklStefan Downar, Franciszek Kociuba
SeriaKlub Srebrnego Klucza
Format232s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Jeszcze dużo wody w Wiśle przepłynie…
[Zygmunt Zeydler-Zborowski „Nawet umarli kłamią”, Zygmunt Zeydler-Zborowski „Nawet umarli kłamią” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Długo musiał czekać Zygmunt Zeydler-Zborowski na uznanie wydawców. Choć publikował bardzo dużo w prasie codziennej, nie mógł pochwalić się rosnącym stosem książek swego autorstwa. Dopiero w latach 70. XX wieku twórca postaci majora Stefana Downara stał się rozchwytywanym pisarzem. A przyczyniły się ku temu między innymi tak udane kryminały milicyjne, jak „Nawet umarli kłamią”.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Jeszcze dużo wody w Wiśle przepłynie…
[Zygmunt Zeydler-Zborowski „Nawet umarli kłamią”, Zygmunt Zeydler-Zborowski „Nawet umarli kłamią” - recenzja]

Długo musiał czekać Zygmunt Zeydler-Zborowski na uznanie wydawców. Choć publikował bardzo dużo w prasie codziennej, nie mógł pochwalić się rosnącym stosem książek swego autorstwa. Dopiero w latach 70. XX wieku twórca postaci majora Stefana Downara stał się rozchwytywanym pisarzem. A przyczyniły się ku temu między innymi tak udane kryminały milicyjne, jak „Nawet umarli kłamią”.

Zygmunt Zeydler-Zborowski
‹Nawet umarli kłamią›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNawet umarli kłamią
Data wydania1971
Autor
Wydawca Iskry
CyklStefan Downar, Franciszek Kociuba
SeriaKlub Srebrnego Klucza
Format232s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
„Klub Srebrnego Klucza” był jedną z najpopularniejszych serii kryminalnych publikowanych w Polsce Ludowej. Na jej wydawanie wpadło szefostwo wydawnictwa Iskry w pamiętnym 1956 roku, kiedy to kraj ostatecznie otrząsał się z odium stalinizmu, a po Październiku mogło się nawet wydawać, że wszedł na drogę demokratycznego (choć wciąż miała to być demokracja socjalistyczna) rozwoju. Seria przetrwała aż do 2000 roku, a po kolejnych ośmiu latach próbowała ją reanimować, tyle że już bez powodzenia, oficyna Zysk i Spółka. Przez kilka dekad w „Klubie” ukazywały się książki zarówno polskich, jak i zagranicznych autorów (Agatha Christie, Arthur Conan Doyle, Erle Stanley Gardner, Leslie Charteris, Ross MacDonald, Raymond Chandler czy Georges Simenon). Nie zawsze też były to klasyczne historie detektywistyczne, ba! zdarzyły się nawet powieści z pogranicza sensacji i… science fiction, jak chociażby „Sprawa zabójstwa” Braci Strugackich (później wydana jako „Hotel pod poległym alpinistą”) czy „Pozytronowy detektyw” Isaaca Asimova. W przypadku dzieł Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego co do ich gatunkowej przynależności nie było żadnym wątpliwości.
W serii Iskier opublikował on wcześniej, czyli przed 1971 rokiem, cztery książki, spośród których dwie – „Czarnego mercedesa” (1958) i „Akcję Rudolf” (1963) – można było zaliczyć do „powieści milicyjnych”. Akcja dwóch pozostałych, to jest „Spaceru po suficie” (1957) oraz „Kapitan Bonetti szuka Magdaleny” (1968) – rozgrywała się poza Polską (tę drugą zresztą Zeydler-Zborowski opublikował pod pseudonimem Tomasz Helner). Po latach do „Klubu Srebrnego Klucza” trafiły też inne dzieła warszawskiego prozaika, w tym takie, które miały swój pierwodruk w prasie już w latach 60. XX wieku, jak na przykład „Koty Leokadii Kościelnej” (1965) czy „Sekret Julii” (1967-1968). We wszystkich jako główny bohater pojawiał się Stefan Downar (powoli awansujący od porucznika do majora). I nie inaczej jest w „Nawet umarli kłamią”.
Chociaż wielbiciele tego sympatycznego oficera z Komendy Głównej MO musieli mimo wszystko uzbroić się w cierpliwość. Wprawdzie mowa o nim jest już w pierwszym rozdziale powieści, to jednak osobiście pojawia się on dopiero w… dziewiątym (na szesnaście). Kto zatem wcześniej dźwiga na swoich barkach ciężar prowadzenia śledztwa? To młody porucznik Franciszek Kociuba, protegowany Downara, który poznał go podczas prowadzenia pewnego dochodzenia na prowincji. Kociuba zyskał sympatię majora, który najpierw przekonał go do dalszego poszerzania wiedzy – w Szkole Oficerskiej Milicji Obywatelskiej w Szczytnie – a potem pomógł znaleźć pracę w warszawskiej Komendzie Śródmieście, gdzie skromny chłopak ze wsi trafił pod skrzydła majora Władysława Płotowskiego. Franciszek wynajął wówczas pokój w kamienicy w centrum Warszawy, cały czas marząc o tym, że kiedyś dołączy do niego jego dziewczyna Hanka – studentka, która jednak z powodów rodzinnych musiała na jakiś czas przerwać naukę.
Kociuba to funkcjonariusz nadzwyczaj ambitny, marzący o poważnej sprawie, w której mógłby wykazać się talentami detektywistycznymi i przy okazji udowodnić majorowi Downarowi, że ten nie popełnił błędu, wyciągając go z zabitej dechami wsi do stolicy. I w końcu przychodzi taki moment! Zawiązawszy znajomość z córką swojej gospodyni, Justyną Lewandowską, Franciszek poznaje również grono jej znajomych – między innymi znerwicowaną studentkę Akademii Sztuk Pięknych Klaudię Pilecką oraz bon vivanta Sławomira Wołoszyńskiego, architekta i historyka sztuki, współpracującego jako ekspert z „Desą”. Jak więc widać, to kolejna powieść Zeydlera-Zborowskiego, której akcja rozgrywa się w sferach inteligenckich. I choć Kociuba niezbyt do nich pasuje, jakoś przecież musi spędzać czas wolny po pracy. Kiedy więc Justyna zaprasza go na spotkania czy imprezy, zazwyczaj nie odmawia. Dzięki temu ma okazję bliżej poznać Klaudię.

Zygmunt Zeydler-Zborowski
‹Nawet umarli kłamią›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNawet umarli kłamią
Data wydania12 sierpnia 2019
Autor
Wydawca LTW
CyklStefan Downar, Franciszek Kociuba
SeriaZ pistoletem
ISBN978-83-7565-624-4
Format260s. 130×195mm
Cena27,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dziewczyna robi na nim dziwne wrażenie. Ale też życie jej do tej pory nie oszczędzało. Po śmierci matki jej ojciec ożenił się powtórnie; macocha, jak to często bywa (a już na pewno w literaturze), nienawidziła jej. Gdy z kolei zmarł ojciec, Teresa wyszła ponownie za mąż za Karola Makerta – ten z kolei zaczął molestować Pilecką. Klaudia najchętniej wyprowadziłaby się od nich, ale nie stać jej na wynajem samodzielnego mieszkania; w takim przypadku musiałaby pójść do pracy, a to oznaczałoby z kolei przerwanie studiów. Jedyną osobą w „rodzinie”, wobec której dziewczyna żywi nieco przyjaźniejsze uczucia, jest stary wuj Makerta, August Wilner, który jednak umiera w czasie jej kilkudniowego wyjazdu do Krakowa. Z czasem Pilecka nabiera wątpliwości co do tego, czy była to śmierć naturalna, i dzieli się nimi z Kociubą. Franciszek, gdyby był doświadczonym gliną, powinien nadać temu bieg, lecz nie bardzo wie, jak „ugryźć” takie nieformalne zgłoszenie. Na dodatek jeszcze spada mu na głowę inna istotna sprawa.
Otóż do komendy zgłasza się niejaka Wanda Ratajska, Polka od ponad trzydziestu lat mieszkająca w Stanach Zjednoczonych. Kilkanaście dni temu przyjechała do kraju wraz ze swoim mężem Johnem. A w zasadzie Janem, bo to też Polak, który zmienił imię, aby jego klienci – a jest właścicielem antykwariatu w Filadelfii – nie mieli problemów z wymową. I oto jej mąż, który podobno liczył na zrobienie w Warszawie niezłego interesu i zdobycie niemałych pieniędzy, zniknął bez śladu. A że zniknięcie obcokrajowca (Ratajscy mają obywatelstwo amerykańskie) zawsze angażuje najwyższe czynniki, do sprawy zostaje odkomenderowany major Downar. Nie zamierza on jednak odbierać śledztwa Kociubie – to byłoby niepedagogiczne! – chce prowadzić je razem z nim. Szybko też okazuje się, że obie sprawy (domniemanego zabójstwa Wilnera i zaginięcia Ratajskiego) mogą się ze sobą w jakiś sposób łączyć. Zeydler-Zborowski musi nad tym nieźle pogłówkować; w efekcie „Nawet umarli kłamią” rozrasta się do, jak na tego pisarza, raczej rzadko spotykanych rozmiarów.
Ale już wcześniej można było zauważyć, że objętość zazwyczaj wpływa pozytywnie na jakość dzieł czołowego twórcy polskich „powieści milicyjnych”. Gdy tylko ma on czas i miejsce na rozwinięcie wątków, równoległe ich prowadzenie i tym samym mieszanie ze sobą – fabuła znacznie zyskuje na atrakcyjności, a jednocześnie staje się wiarygodniejsza. Przede wszystkim głębsze są portrety psychologiczne postaci. I nie chodzi tu wcale o Downara (bo cóż nowego możemy się o nim dowiedzieć po trzynastu latach znajomości?), lecz innych bohaterów dramatu – w tym konkretnym przypadku chodzi o Teresę Makertową i jej męża Karola, o Justynę Lewandowską i jej matkę, o Klaudię Pilecką i Sławomira Wołoszyńskiego, o Wandę i Johna (Jana) Ratajskich. Każdy z nich skrywa bowiem jakąś tajemnicę; klucz do rozwiązania zagadki znajduje się natomiast w przeszłości. Czy okazuje się oryginalny? Nawet jeśli nie do końca (podobny wątek Zeydler-Zborowski wykorzystał już kiedyś w „Tajemniczym pamiętniku”), to i tak wypada intrygująco. I świadczy o tym, że autor książki na bieżąco śledził różnego rodzaju afery wydawnicze, jakie miały miejsce na Zachodzie.
Pomijając zakończenie, również parę innych wątków wykorzystanych w „Nawet umarli kłamią” można zaliczyć do stałych motywów Zeydlera-Zborowskiego: począwszy od umieszczenia akcji w środowisku warszawskiej inteligencji, skończywszy na wciągnięciu do intrygi rodaków przybyłych z Zachodu. Nie zawiodą się także wielbiciele mądrości życiowych pisarza, który tym razem wkłada w usta majora Płotowskiego następujące, skierowane do porucznika Kociuby, słowa: „Praca w milicji ma niewiele wspólnego z sensacyjnymi przygodami Sherlocka Holmesa. To żmudna, codzienna harówka, często niewdzięczna, a prawie zawsze niedoceniana przez społeczeństwo. Z tym niestety musimy się pogodzić. Dużo wody jeszcze w Wiśle przepłynie, zanim ludzie u nas zrozumieją, jak bardzo ważna i niezbędna jest nasza robota”. Milicjanci musieli za takie obserwacje kochać pisarza!
koniec
27 sierpnia 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.