Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Angus Watson
‹Umrzesz kiedy umrzesz›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUmrzesz kiedy umrzesz
Tytuł oryginalnyYou Die When You Die
Data wydania31 października 2018
Autor
PrzekładMaciej Pawlak
Wydawca Fabryka Słów
CyklNa Zachód od Zachodu
ISBN978-83-7964-377-6
Format530s.
Cena44,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Z kamerą wśród idiotów
[Angus Watson „Umrzesz kiedy umrzesz” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Umrzesz, kiedy umrzesz” Angusa Watsona otwiera trylogię fantasy, którą ma szansę polubić chyba tylko ktoś, komu przypadnie do gustu mało wybredne poczucie humoru autora.

Beatrycze Nowicka

Z kamerą wśród idiotów
[Angus Watson „Umrzesz kiedy umrzesz” - recenzja]

„Umrzesz, kiedy umrzesz” Angusa Watsona otwiera trylogię fantasy, którą ma szansę polubić chyba tylko ktoś, komu przypadnie do gustu mało wybredne poczucie humoru autora.

Angus Watson
‹Umrzesz kiedy umrzesz›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUmrzesz kiedy umrzesz
Tytuł oryginalnyYou Die When You Die
Data wydania31 października 2018
Autor
PrzekładMaciej Pawlak
Wydawca Fabryka Słów
CyklNa Zachód od Zachodu
ISBN978-83-7964-377-6
Format530s.
Cena44,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Swego czasu starałam się być na bieżąco z autorami fantasy debiutującymi na naszym rynku, jednak zbyt wiele z poznanych książek okazało się mało wartościową lekturą i w pewnym momencie utraciłam motywację. Niewielka liczba tegorocznych interesujących premier sprawiła jednak, że zdecydowałam się sięgnąć także po tytuły, co do których raczej nie miałam dobrych przeczuć. O ile „Mag bitewny” Flannery’ego okazał się całkiem przyjemną rozrywką, tak nie mogę już tego powiedzieć o „Umrzesz, kiedy umrzesz” Angusa Watsona.
W podziękowaniach autor zachęca czytelników, by publikowali w sieci recenzje jego książki, ale tylko wtedy, gdy się im ona spodobała1). W przeciwnym razie radzi, by się nie kłopotać. Cóż, wychodzi na to, że jednak się nieco pofatyguję i swoje wrażenia z lektury przedstawię.
Już od samego początku uderza pewna toporność narracji oraz przedstawiania świata – może ona wręcz nieco dziwić, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że „Umrzesz, kiedy umrzesz” otwiera drugą trylogię tego autora. Na przykład stolica cesarstwa zostaje opisana słowami mężczyzny pokazującego miasto swojej kochance – oto fragment jego jakże naturalnie brzmiącej wypowiedzi: „to jest dzielnica rzemieślnicza. Wytwarza się w niej najróżniejsze rzeczy, o czym przekonasz się, gdy tam pójdziemy. W całej Calnii pracują w pocie czoła nieprzeliczone tłumy rzemieślników i artystów, a każdy z nich ma swój wkład w utrzymanie dwudziestopięciotysięcznego miasta, które roztacza władzę nad całym imperium.” Warto tutaj dodać, że cywilizacja ta została zainspirowana rdzennymi ludami Ameryk, więc zwrot „dwudziestopięciotysięczne miasto” tym bardziej nie pomaga budować klimatu.
Całość w zamierzeniu miała być humorystyczna, jednak humor ten, oględnie pisząc, lotów najwyższych nie bywa: „Finnbogi oderwał twarz od ramienia Bodili. Glut z jego nosa przykleił się do jej kamizelki z wiewiórczej skóry i rozciągał się między nimi jak most linowy nad przepaścią”, „plemieńcy uważali nagość za obraźliwą, co było w mniemaniu Eryka dziwne, bo każdy jeden klął jak szewc (…) Co to za życie, gdy człowiek nie może poczuć orzeźwiającego porannego wietrzyku na jajach?” (pozwoliłam sobie uciąć, choć rozważania bohatera w tym temacie ciągną się jeszcze przez kilka zdań, w których to omawia pozostałe drugorzędowe cechy płciowe kobiet oraz mężczyzn). Trzeba powiedzieć, że nie jest to wyłączny rodzaj humoru, jaki pojawia się w „Umrzesz…” (od czasu do czasu trafi się coś lepszego, jak choćby: „była tylko jedna rzecz, którą mogła zrobić z dwoma morderstwami ciążącymi jej na sumieniu – postanowiła, że całkowicie i bezwarunkowo sobie przebaczy”), jednak to właśnie on nadaje ton całości. W dodatku autor lubuje się w opisach (na szczęście nie są one zbyt sugestywne, bardziej groteskowe) takich „atrakcji” jak rozdzieranie człowieka żywcem, zjadanie pieczonego ubitego wroga i temu podobne. Wychodzi na to, że powieść Watsona ma szansę spodobać się głównie czytelnikowi, któremu odpowiada zarówno prezentowane wyżej poczucie humoru, jak i estetyka.
Głównym wątkiem fabuły są losy potomków quasi-Wikingów, którzy osiedlili się w tutejszym odpowiedniku Ameryki Północnej. Przez kilka pokoleń żyli sobie wygodnie, ponieważ rdzenna ludność uznała przybyszów za ulubieńców bogów, których trzeba karmić i opiekować się nimi. W pewnym momencie jednak niemiłościwie im panująca cesarzowa śni sen, wskazujący obcych jako zagrożenie i natychmiast podejmuje odpowiednie kroki, by zaradzić niebezpieczeństwu. Jak to zwykle bywa, prawie się jej udaje, a jako że prawie robi wielką różnicę, przez resztę książki czytelnik śledzi ucieczkę grupki ocalałych „Wikingów” przed elitarnym oddziałkiem napakowanych, magicznie wspomaganych i rozmiłowanych w przemocy superwojowniczek.
Z powodu braku jakichkolwiek wyzwań, z jakimi musieliby się mierzyć w dotychczasowym życiu, blade twarze stanowią grupkę niewiele umiejących, leniwych osobników, budzących głównie politowanie. Inaczej niż we wszelkich znanych mi książkach fantasy, w których wioska głównego bohatera zostaje wyrżnięta, tutaj większość ocalałych z rzezi to głupcy – od tępych osiłków, przez żałosnych oblechów, tchórzy płci obojga, po zadufaną w sobie intrygantkę-morderczynię oraz pustogłową, wiecznie paplającą o niczym dziewczynę. Nieco lepsi z całej gromadki też daleko mają do ideału – najbardziej odpowiedzialny z mężczyzn nierzadko zachowuje się głupkowato, jego żona, choć najrozsądniejsza ze wszystkich, ma psychopatyczne ciągoty, inna dziewczyna z kolei kocha się w jednym z przygłupów-mięśniaków o morderczych zapędach. Z ruin wioski wyrusza siedemnaście osób, wieczoru pierwszego dnia wyprawy dożywa czternaście, a żaden z trzech zgonów nie został spowodowany działaniami wroga. W dni następne ratowanie się idzie bohaterom nieco lepiej, jednak grupka systematycznie się kurczy – czy to w wyniku głupoty własnej, czy konfliktów pomiędzy uciekinierami. Autor bawi się eliminując kolejnych i muszę powiedzieć, że ten akurat element książki dostarcza pewnej rozrywki.
Zazwyczaj autorzy fantasy albo czynią swoich protagonistów szlachetnymi, dzielnymi i dorastającymi do wyzwań, jakie przed nimi stają, albo też uderzają w tony mroczno-tragiczne, lub też kreują okrutników. Bohaterowie Watsona sprawili na mnie wrażenie, jakby autor zaludnił strony swojej powieści postaciami o poziomie intelektualno-światopoglądowym kojarzącym się z autorami co bardziej żenujących internetowych komentarzy. Przyznam, że jakkolwiek w życiu nie chciałabym mieć z takimi ludźmi do czynienia, tak obsadzenie ich w powieści fantasy uważam za swego rodzaju powiew świeżości. Gorzej, że o ile w przypadku quasi-Wikingów ich głupota jest uzasadniona dobrobytem, w jakim żyli, tak intelektem nie błyszczy także cesarzowa i osoby z jej otoczenia (patrząc na ich poziom naiwności, nie powinni oni dożyć wieku dorosłego).
Kilka słów należy się głównemu bohaterowi – Finnbogiemu zwanemu Zbukim. Jest on całkowitym zaprzeczeniem standardowego nastoletniego sieroty z powieści fantasy. Wszystko wskazuje na to, że autor świadomie zagrał tu z konwencją, żałuję jednak, że Finn nie posiada ani jednej pozytywnej cechy. Młodzian jest egocentrykiem, tchórzem i ciamajdą, który o sobie samym ma wygórowane mniemanie. Uwielbia snuć fantazje o chwalebnych czynach w wykonaniu własnym, a gdy trafia się na to okazja, zawodzi raz za razem (co jednak nie przeszkadza mu marzyć dalej). Problemy innych niewiele go obchodzą. Pomimo tego, że teoretycznie zawalił mu się cały świat, większość przemyśleń Finnbogiego koncentruje się na tym, jak zdobyć dziewczynę, którą chłopak uznał za atrakcyjną. Zbuki uważa się także za osobę inteligentną, choć jego „cięte riposty” są niekiedy w stanie sprawić, by wstydził się za niego nawet czytelnik. Portret Finna wyszedł Watsonowi tak przekonująco i realistycznie, że właściwie mogłabym polecić lekturę „Umrzesz…” beznadziejnie zakochanym nastoletnim dziewczętom, w celu obrzydzenia sobie rówieśników płci przeciwnej.
Być może rówieśnik Finnbogiego mógłby utożsamić się z bohaterem, dorosłego czytelnika ta postać raczej znudzi. Zresztą konwencja całej książki – prosta konstrukcja fabuły, mało różnorodne opisy (w rodzaju: ptaki śpiewały, a na łące rosły żółte, niebieskie i różowe kwiatki), styl obfitujący we współczesne przekleństwa, czy wspomniane wcześniej postaci wojowniczek wskazują na to, że „Umrzesz…” pisane było z myślą o nastoletnim (i do tego niezbyt wyrobionym) odbiorcy. Jednakże akcja książki rozwija się początkowo dosyć powoli (do ataku na wioskę dochodzi w okolicach 140 strony), co stwarza ryzyko, że nawet taki „docelowy czytelnik” znudzi się i zarzuci lekturę. Gdyby autor miał lepszy styl i przyłożył się bardziej do konstrukcji świata, fabuły oraz bohaterów nie będących „Wikingami”, „Umrzesz…” może i warte byłoby zapoznania się z uwagi na świeże podejście do konwencji i miejscami czarny humor. Niestety, autor nie wykorzystał potencjału swojego pomysłu.
koniec
7 października 2020
1) Jako że redakcyjny kolega nie dowierzał i sugerował bezpośredni cytat, oto on:
„Proszę was, byście nie krępowali się i zamieścili gdzieś w internetach recenzję »Umrzesz, kiedy umrzesz«. Jeśli książka nie przypadła wam do gustu, no cóż, dzięki, że doczytaliście do tego miejsca, i jakby co, to nie kłopoczcie się recenzją”
(s. 676-677).

Komentarze

07 X 2020   16:16:25

Czyli autor właściwie prosi o same pozytywne recenzje. Chyba jest nowy w internetach. :D

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.