„Doktor Bogumił” to powieść obyczajowa o środowisku lekarskim w XIX wieku, w której w ciekawy sposób została też przedstawiona historia rozwoju medycyny.
Powieść na serial!
[Ałbena Grabowska „Doktor Bogumił” - recenzja]
„Doktor Bogumił” to powieść obyczajowa o środowisku lekarskim w XIX wieku, w której w ciekawy sposób została też przedstawiona historia rozwoju medycyny.
Ałbena Grabowska
‹Doktor Bogumił›
Ałbena Grabowska jest pisarką wszechstronną, ma na swoim koncie książki zaliczane do wielu gatunków literackich: powieści dla dzieci, psychologiczne i sensacyjne. Największym jej sukcesem jak dotąd była saga „Stulecie winnych”, która została zekranizowana w formie serialu. „Doktor Bogumił” to książka szczególna w dorobku autorki: jest jej pożegnaniem z dotychczas wykonywanym zawodem lekarki specjalizującej się w neurologii, pracującej w szpitalu klinicznym. Odtąd Ałbena Grabowska będzie podążać wyłącznie ścieżką literatury.
Powieść przenosi nas do XIX-wiecznej Warszawy, gdzie doktor Bogumił Korzyński rozpoczyna praktykę w Szpitalu imienia Dzieciątka Jezus. Chce zostać ginekologiem; interesuje się światowymi dokonaniami w medycynie i ma nadzieję, że zdoła nowe odkrycia i wynalazki przenieść na rodzimy grunt. Nie zawsze jest łatwo – w grę wchodzi zawiść kolegów oraz opór przełożonych. Praca w szpitalu jest też trudna ze względu na to, że pod rosyjskim zaborem trzeba się mocno pilnować i nie podpaść władzom (ten akcent akurat w powieści wybrzmiewa najsłabiej i mógł zostać pominięty bez szkody dla całości).
Poznajemy Bogumiła Korzyńskiego nie tylko w pracy, ale i w domu. Jest mężem Domiceli, która stara się być dla niego dobrą żoną. Właśnie przyszła na świat ich trzecia córka. Nie brak im jednak małżeńskich kłopotów, z których największy polega na tym, że nie mają swojego domu i mieszkają z (toksycznymi, jak dzisiaj powiedzielibyśmy) członkami rodziny Domiceli. Oboje mocno się starają, aby ich małżeństwo się nie rozpadło.
Autorce doskonale udało się nakreślić XIX-wieczną obyczajowość, utwór nawiązuje do najlepszych tradycji powieściopisarskich z tego okresu. Snobistyczne warszawskie mieszczaństwo to świat nieprzebaczający skandali ani towarzyskich afrontów. A tych nie brakuje, bowiem postać Bogumiła wcale nie przypomina innych bohaterów bez skazy z dawnych powieści: doktora Judyma czy Mansona z „Cytadeli” Cronina. Korzyński ma w dodatku za sobą niełatwą przeszłość, która dogania go właściwie na każdym kroku. Niewolna od cieni z dawnych czasów jest także jego żona. Kłopoty w domu i w pracy piętrzą się jeden po drugim…
Lektura książki sprawi wiele przyjemności. Zwraca uwagę bardzo dobry, potoczysty i naturalny język powieści. Wszystkie postacie, także drugoplanowe, są wyraziste i świetnie przedstawione, każda z nich to indywidualność z charakterem. Intryga została nakreślona z rozmachem: zaglądamy do salonów bogatych mieszczan i biednych dzielnic. Na pierwszym planie zawsze jest medycyna i ciężka, pełna poświęceń praca lekarzy w szpitalu. Podkreślone jest tu mocno znaczenie wiedzy praktycznej i przeprowadzania badań. W (chwilami naturalistycznych) scenach sekcji zwłok pojawiają się akcenty czarnego humoru, za sprawą zabawnego i podszytego grozą wizerunku braci Lisieckich. Powieść, na wzór „Stulecia winnych”, jest też utworem bardzo dobrze nadającym się do ekranizacji – na jej podstawie mógłby powstać naprawdę ciekawy serial!
Autorka położyła w „Doktorze Bogumile” ważny akcent: nieobecność kobiet w świecie medycznym w XIX wieku, wręcz zakaz podejmowania przez nie pracy w tej dziedzinie. Jak wiele mówi o tym postać nadzwyczaj inteligentnej i wykształconej Augusty, która, niestety, nie może poświęcić się karierze zgodnie ze swoimi ambicjami. Znalazła ona jednak sposób na zaistnienie, choć tu akurat możemy mieć poczucie, że to tylko literacka fikcja, która chyba nie miałaby szans wydarzyć się w życiu…
Bardzo dobrym pomysłem autorki okazało się wzbogacenie historii o doktorze Bogumile krótkimi rozdziałami, przedstawiającymi w zbeletryzowanej formie życie i dorobek siedmiu światowych pionierów medycyny. Mieli oni wielkie zasługi w rozwoju między innymi anestezjologii, neurologii, położnictwa czy zwalczania chorób zakaźnych. Wiele refleksji wzbudza ich walka ze źle pojętą tradycją i przeświadczeniem, że nowym podejściem w medycynie „nie wolno obrażać Boga” (przykładem może być niechęć do znieczulania podczas porodu – na marginesie, w Polsce temat nadal mocno aktualny). Najmocniej wybrzmiewającym tu wątkiem jest problem, który był zmorą XIX-wiecznej medycyny na świecie: nadmierna śmiertelność kobiet w okresie okołoporodowym. Odkryto, że przyczyną ich śmierci są brudne ręce lekarzy… „Teoria miazmatów”, która przewija się na kartach powieści, była początkiem rozwoju nowoczesnej wiedzy o chorobach zakaźnych.
Ałbena Grabowska oddała w „Doktorze Bogumile” piękny hołd swojej profesji. Medycyna to dziedzina trudna: podporządkowuje sobie wszystkie inne dziedziny życia. Wymaga zespołowego działania, szybkiego podejmowania decyzji, pokonywania fizycznego zmęczenia podczas pracy. Stawia oddanym jej ludziom wiele etycznych pytań.
Jestem bardzo ciekawa, czy będzie dalszy ciąg tej powieści. Na ten temat nie mamy na okładce żadnych jednoznacznych informacji, tymczasem na niektórych stronach internetowych tytuł ten jest opatrzony adnotacją, że jest to tom pierwszy z serii „Uczniowie Hippokratesa”. Jeśli tak, warto będzie zaczekać na kontynuację, gdyż „Doktor Bogumił” rozpoczął się ciekawie i intrygująco.