W „Dziewczynach na skrzydłach” Anny Rudnickiej-Litwinek znajdziemy sylwetki polskich lotniczek, dla których pasja latania była i jest w życiu wszystkim. To fascynujące historie o przebijaniu szklanych sufitów i sięganiu po to, co niemożliwe.
Na równi z mężczyznami
[Anna Rudnicka-Litwinek „Dziewczyny na skrzydłach. Polskie lotniczki, które zdobyły niebo” - recenzja]
W „Dziewczynach na skrzydłach” Anny Rudnickiej-Litwinek znajdziemy sylwetki polskich lotniczek, dla których pasja latania była i jest w życiu wszystkim. To fascynujące historie o przebijaniu szklanych sufitów i sięganiu po to, co niemożliwe.
Anna Rudnicka-Litwinek
‹Dziewczyny na skrzydłach. Polskie lotniczki, które zdobyły niebo›
Aż trudno w to uwierzyć, że w Polsce wojsko otworzyło drzwi dla kobiet w szkole lotniczej dopiero w roku 1999. Niewiele lepiej było w lotnictwie cywilnym. Tak się składa, że historia lotnictwa ma niemal tyle samo lat, co dzieje pierwszych ruchów walczących o prawa kobiet: nieco ponad sto. Tymczasem, jak zauważa we wstępie Anna Rudnicka-Litwinek, okazuje się, że kobiety na całym świecie od samego początku zdobywały niebo na równi z mężczyznami.
Tak samo było i w Polsce, o czym możemy się dowiedzieć, sięgając po „Dziewczyny na skrzydłach”. Pomysł autorki na tę publikację jest bez wątpienia „strzałem w dziesiątkę”. Wspaniale, że powstała książka, która przypomina nam o odważnych, pełnych pasji pionierkach – zdobywczyniach nieba. Historie kobiecego podboju polskiego nieba są frapujące i zapierające dech w piersiach. Z wielu względów warto sięgnąć po ten tom, na który składają się sylwetki „dziewczyn, którym wyrosły skrzydła”, jak ujmuje to Anna Rudnicka – Litwinek.
Pierwszą Polką, która zdobyła licencję pilota była urodzona w 1905 roku Karolina Iwaszkiewiczówna. Miała 23 lata. W tym samym roku została też żoną Karola Olgierda, kapitana żeglugi wielkiej i autora poczytnych książek marynistycznych. Wojna przerwała karierę lotniczą Karoliny: miała ona podjąć się oblatywania polskiego samolotu jednosilnikowego, lecz do tego nigdy nie doszło. Wkrótce potem wyemigrowała przez Szwecję do Wielkiej Brytanii i tam zajęła się już zupełnie czymś innym. W zebraniu wspomnień o niej miała wielki udział córka Danuta Borchardt-Stachiewicz, z którą spotkała się autorka książki.
Lotnicza pasja w cieniu wojny przypadła też w udziale kilku innym pilotkom. Były to: Hanna Hennenberg, Anna Leska, Jadwiga Piłsudska i Stefania Wojtulanis. Z kolei Halina Kamińska-Dudek, Zofia Dziewiszek-Andrychowska, Adela Dankowska, Adelajda Szarzec-Tragarz reprezentują już pokolenie rozpoczynające lotniczą karierę już po wojnie. Pasja „fruwania w powietrzu” to nie tylko lotnictwo, o czym możemy się przekonać, czytając o Monice Bekhisz, niezwykle utytułowanej spadochroniarce. Katarzyna Arabska, Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz oraz Paulina Różyło-Nowicka to najmłodsze, nadal aktywne zawodowo kobiety-lotniczki. Wszystkie z sukcesem zrealizowały swoje marzenia, wykorzystały dane szanse, przebiły szklany sufit.
Annie Rudnickiej-Litwinek wspaniale udało się pokazać pokoleniową ciągłość: młodsze inspirowały się życiorysami starszych. Zdarzało się, że starsze pilotki szkoliły uczennice lub też wspierały je w takiej czy innej formie, udzielając rad i wskazówek. Jest też sztafeta pokoleń innego rodzaju: w miarę upływu czasu coraz szersze możliwości dla czynnych lotniczek. Wszystkie opisane w książce kobiety są pionierkami, przełamującymi kolejne bariery. Halina Kamińska-Dudek i Zofia Dziewiszek-Andrychowska, chcąc wstąpić do lotnictwa wojskowego, pisały jeszcze z prośbą o wyrażenie zgody do Bolesława Bieruta, ówczesnego I sekretarza PZPR… Adela Dankowska wielokrotnie pobijała rekordy w szybownictwie. Adelajda Szarzec-Tragarz została pierwszą kobietą-kapitanem oraz pilotem Boeingów w pasażerskich liniach lotniczych, Katarzyna Arabska służy w Straży Granicznej, patrolując granice kraju. Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz była z kolei pierwszą Polką, która wsiadła za stery wojskowego odrzutowca MiG-29 i wykonuje na nim wszelkiego rodzaju zadania taktyczne i bojowe. Paulina Różyło-Nowicka została pierwszą w Polsce kobietą oblatywaczem. W tle niemal wszystkich ich opowieści mamy jeszcze inne „powietrzne” aktywności: szybownictwo, akrobacje lotnicze czy uczestnictwo w zawodach sportowych.
W „Dziewczynach na skrzydłach” stale przewija się oczywiście wątek przeszkód i barier, które lotniczki musiały pokonać, by osiągnęły zamierzony cel. To nie tylko trudne warunki ekonomiczne i bytowe. Nie brakowało, niestety, sytuacji, w których do głosu dochodziły stereotypy i szkodliwe uprzedzenia ze strony kolegów-mężczyzn czy przełożonych. Na tym tle wyjątkowo pozytywnie wyróżniają się dyrektor i nauczyciele jednego z zielonogórskich liceów, otwarcie wspierający i traktujący jak najbardziej poważnie swoją uczennicę (Katarzynę Tomiak), która marzyła o karierze lotniczej. To dowód, jak wielkim wsparciem i pomocą w wyborze życiowej drogi może być dla młodzieży szkoła. Warto zwrócić też uwagę na coś szczególnie pozytywnego, że słowa otuchy i wsparcia płynęły i płyną też ze strony rodziców oraz partnerów.
Jak wspomniałam wcześniej, opisane w książce kobiety zajmują się różnorodnymi aspektami lotnictwa, ale łączy ich też jedno wspólne wyzwanie: jak pogodzić tak absorbującą i – powiedzmy to otwarcie – ryzykowną pracę z trudami macierzyństwa i wymogami życia rodzinnego. We wszystkich przypadkach okazuje się, że było i jest to jak najbardziej możliwe, choć nie jest łatwe, bo wymaga zrozumienia i czynnego zaangażowania się ze strony mężów i innych członków rodziny. Wszystkie bohaterki książki podkreślają też, że płeć w lotnictwie nie ma najmniejszego znaczenia, liczą się predyspozycje i umiejętności.
Nieżyjące już osoby autorka przedstawiła nam w formie sylwetek, Tam, gdzie to możliwe, Anna Rudnicka-Litwinek oddaje głos bohaterkom książki, które o swojej drodze życiowej opowiadają własnymi słowami. To one więc wybierają dla nas najważniejsze wydarzenia ze swojego życia, najbardziej wzruszające i godne zapamiętania sytuacje. Dzięki temu lektura staje się tym bardziej emocjonująca, trudno oderwać się od tej książki. Obfity materiał zdjęciowy pozwala uchwycić to, czego nie da się opowiedzieć słowami: magia skrzydeł odsłania tu przed nami jeszcze więcej tajemnic.
„Dziewczyny na skrzydłach” uświadamiają nam, że zmienia się świat, a wraz z nim zmienia się także lotnictwo. Jest w tej dziedzinie coraz więcej możliwości dla kobiet. Niebo wydaje się nie mieć dla nich granic… I tylko, jak zwraca uwagę jedna z bohaterek książki: „Nie ma szans wykonać dwa razy takiego samego lądowania”.