Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marek Krajewski
‹Miasto szpiegów›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiasto szpiegów
Data wydania19 maja 2021
Autor
Wydawca Znak
CyklEdward Popielski
ISBN978-83-240-6231-7
Format384s. 140×205mm; oprawa twarda
Cena49,99
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Nie każdemu służy morskie powietrze
[Marek Krajewski „Miasto szpiegów” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kiedy dwa lata temu Marek Krajewski dokonał reaktywacji postaci Edwarda Popielskiego, miałem mnóstwo związanych z tym obaw. Na szczęście „Dziewczyna o czterech palcach” oraz „Pomocnik kata” okazały się być nadzwyczaj udanymi kryminałami retro. W dużej mierze dlatego, że wrocławski pisarz odświeżył formułę, dodając do swych powieści wątki szpiegowskie. Nie inaczej rzecz ma się z najnowszym „Miastem szpiegów”, które jednak na tle poprzedniczek wypada nieco słabiej.

Sebastian Chosiński

Nie każdemu służy morskie powietrze
[Marek Krajewski „Miasto szpiegów” - recenzja]

Kiedy dwa lata temu Marek Krajewski dokonał reaktywacji postaci Edwarda Popielskiego, miałem mnóstwo związanych z tym obaw. Na szczęście „Dziewczyna o czterech palcach” oraz „Pomocnik kata” okazały się być nadzwyczaj udanymi kryminałami retro. W dużej mierze dlatego, że wrocławski pisarz odświeżył formułę, dodając do swych powieści wątki szpiegowskie. Nie inaczej rzecz ma się z najnowszym „Miastem szpiegów”, które jednak na tle poprzedniczek wypada nieco słabiej.

Marek Krajewski
‹Miasto szpiegów›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiasto szpiegów
Data wydania19 maja 2021
Autor
Wydawca Znak
CyklEdward Popielski
ISBN978-83-240-6231-7
Format384s. 140×205mm; oprawa twarda
Cena49,99
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Problem z pierwszą serią powieści Marka Krajewskiego o Edwardzie Popielskim, która ukazywała się od 2009 (nie zapominajmy, że swój debiut lwowski komisarz zaliczył jeszcze w przynależnej do cyklu o Mocku „Głowie Minotaura”) do 2016 roku („Arena szczurów”), był taki, że główny bohater nie wychodził w zasadzie poza schemat stworzony przez wrocławskiego autora na potrzeby książek o detektywie z Breslau. Był jego polskim zwierciadlanym odbiciem: prowadził podobne sprawy, stosował niemal identyczne metody w dochodzeniu do prawdy, chętnie też korzystał z usług prostytutek i w sprawach seksualnych zdecydowanie nie był pruderyjny. Jedyną istotną różnicą było to, że Krajewski dużo bardziej poniewierał Popielskim niż Mockiem – pakował go w straszliwe tarapaty, z których wprawdzie jakoś wychodził, ale zawsze mocno poobijany fizycznie i psychicznie.
A potem „Łyssy” niespodziewanie zniknął. Przez następne trzy lata Krajewski dostarczał jedynie kolejne książki o Eberhardzie („Mock”, 2016; „Ludzkie zoo”, 2017; „Pojedynek”, 2018). Wielbiciele Popielskiego mogli już stracić nadzieje na to, że jeszcze kiedyś „zobaczą” lwowskiego policjanta w akcji. Aż nadszedł 2019 rok i pojawiła się „Dziewczyna o czterech palcach”, która pokazała go w zupełnie innym świetle. Przestał być wreszcie „cieniem Mocka”, stał się pełnoprawnym bohaterem, na dodatek oddającym wielkie zasługi krajowi. Patent, jaki tym razem zastosował Marek Krajewski, był w swej prostocie genialny: nie rezygnując z tropienia wszelkiej maści psychicznych dewiantów, wplątać „Łyssego” w konszachty z polskim wywiadem i kontrwywiadem, czyli słynną „Dwójką” (to jest Oddziałem II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego).
To, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej znalazła się Polska po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, prawdziwy samograj. Wystarczy sięgnąć do całkiem licznych już książek historycznych, których autorzy opisywali zmagania polskiej „defensywy” (tak potocznie określano kontrwywiad) z tajnymi agentami sowieckimi i niemieckimi (później, po styczniu 1933 roku, nazistowskimi) – i można czerpać inspiracje pełnymi garściami. A każda ze spraw jest tak niesamowita, że z miejsca staje się świetnym punktem wyjścia do powieści kryminalno-szpiegowskiej. W „Dziewczynie…” oraz „Pomocniku kata” (2020) Popielski starał się wywieść w pole wywiad radziecki, w najnowszej powieści – „Mieście szpiegów” – staje natomiast naprzeciw równie pomysłowych i nie mniej bezwzględnych szpicli niemieckich. Tytułowym „miastem” okazuje się zaś Gdańsk, gdzie przez cały okres międzywojenny przenikały się wpływy wielu obcych wywiadów.
Teodor Furgalski
Teodor Furgalski
Kolejną znaczącą różnicą w porównaniu z wcześniejszą serią powieści o Popielskim jest to, że w książkach ukazujących się od 2019 roku roi się od postaci historycznych, które są nie tylko tłem wydarzeń, ale odgrywają w nich znaczącą rolę. W „Mieście szpiegów” na plan pierwszy wybijają się Niemiec Oskar Reile (szef placówki Abwehry przy Prezydium Policji w Gdańsku od 1923 roku, który pod koniec lat 30. i w czasie wojny będzie zawzięcie tropił polskich kryptologów pracujących nad złamaniem szyfru Enigmy) oraz polski oficer wywiadu Jan Henryk Żychoń, któremu z racji przewodzenia bydgoskiej ekspozyturze „Dwójki” podlegało Wolne Miasto Gdańsk (jeśli pamiętacie „Akcję Wózek”, wyeksponowaną w kilku odcinkach serialu „Pogranicze w ogniu” – wiedzcie, że to właśnie on ją wymyślił i zorganizował). Reile i Żychoń toczyli ze sobą osobistą wojnę co najmniej od 1927 roku, kiedy to – jeszcze przed „zesłaniem” do Bydgoszczy – Polak pracował (na tajnym etacie) w Komisariacie Generalnym RP w Gdańsku. Ich wzajemna niechęć doprowadziła do tego, że w pewnym momencie Reile planował nawet porwanie (bądź zabicie) Żychonia, w czym miała mu pomóc mieszkająca w Sopocie sekretarka i agentka Abwehry Czesława Bociańska (posługiwała się także innymi nazwiskami) – kobieta ponoć wielkiej urody i jeszcze większego temperamentu. Całkiem prawdopodobne, że to właśnie ona stała się pierwowzorem powieściowej Ireny Arendarskiej.
Jak Edward Popielski trafia do Gdańska? Właśnie za sprawą kapitana, którego niepokoją kontakty Abwehry z ukraińskimi nacjonalistami, a zwłaszcza z nowo mianowanym szefem konspiracyjnej Egzekutywy Krajowej OUN Stepanem Banderą. Reile wysyła do Lwowa jednego ze swoich agentów, psychopatycznego Ottona Adelhardta. Żychoń chce, aby Popielski, który zasłużył się już dla „Dwójki”, zajął się nieproszonym gościem, co ten robi z wielkim oddaniem. Adelhardt zostaje więc porwany i umieszczony w tak zwanej „Pralni”, czyli nieoficjalnym więzieniu, do którego trafiają najbardziej zaciekli wrogowie „Łyssego”. Polski wywiad liczy na zdobycie cennych informacji, ale nie wszystko idzie zgodnie z planem. Za Ottonem do Lwowa przybywa bowiem ktoś jeszcze – kobieta, która ma z nim do wyrównania rachunki. Jest na tyle przebiegła, że udaje jej się wywieść w pole polską policję, dostać od „Pralni” i okrutnie zemścić na Niemcu (na co zresztą w pełni zasłużył). Szefowie Żychonia nie są zadowoleni z obrotu sprawy. Zarówno kapitan, jak i komisarz muszą tłumaczyć się w Warszawie przed samym szefem „Dwójki”, pułkownikiem Teodorem Furgalskim (to kolejna z postaci historycznych).
Jan Henryk Żychoń
Jan Henryk Żychoń
Żychoń jednak, w przeciwieństwie do swoich przełożonych, ma o działaniach Popielskiego jak najlepsze zdanie. I dlatego proponuje mu udział w wielkiej wywiadowczej mistyfikacji. Ma on osiedlić się w Gdańsku jako pochodzący ze Śląska Cieszyńskiego arystokrata Siegfried von Luzerius i na marginesie swojej działalności handlowej prowadzić działania szpiegowskie: demaskować agentów Abwehry, werbować Niemców do współpracy z „Dwójką”, ale przede wszystkim – prowadzić aktywne działania odwetowe za akty wrogości wobec Polaków mieszkających na terenie Wolnego Miasta Gdańska. By kamuflaż był pełen, Popielski przybywa nad Bałtyk z bliskimi – córką Ritą i kuzynką Leokadią Tchórznicką, której przypada rola… żony von Luzeriusa. Tym samym lwowski komisarz zajmuje miejsce wcześniej prowadzącego podobną działalność Mieczysława Arendarskiego, który – o co Żychoń podejrzewa Reilego – został pewnego dnia uprowadzony i wszelki ślad po nim zaginął.
Jako że akcja powieści rozgrywa się na przełomie lat 1933/1934, mamy już do czynienia z III Rzeszą, której jednym z głównych celów jest włączenie Gdańska do Wielkich Niemiec. Walka, jaka toczy się na ulicach miasta, prowadzona jest bez pardonu. Wróg nie cofa się przed skrytobójstwami ani atakowaniem kobiet czy dzieci, dlatego Żychoniowi potrzebny jest właśnie człowiek pokroju Popielskiego, a więc taki, który w sytuacji wyższej konieczności nie usiądzie nad brzegiem morza i nie będzie przy szumie fal zastanawiać się nad dylematami moralnymi. Czytelnik może być więc pewien, że „mocnych” scen w „Mieście szpiegów” nie zabraknie. Gorzej, że z jakiegoś powodu zabrakło tym razem wyrazistego motywu przewodniego. Wysłać „Łyssego” do Gdańska tylko po to, aby tłukł po mordzie polskożerczych Niemców – to przecież mało poważne i jest typowym marnowaniem potencjału postaci. Można odnieść wrażenie, że Krajewski wpadł trochę we własne sidła. Wprowadzenie na arenę wydarzeń tak wielu postaci rzeczywiście istniejących ograniczyło bowiem możliwości dowolnego sterowania fabułą.
Oskar Reile
Oskar Reile
Powie ktoś, że w „Dziewczynie o czterech palcach” i „Pomocniku kata” było podobnie. Owszem, ale tam mimo wszystko pisarz zostawił sobie więcej przestrzeni dla własnej wyobraźni. W „Mieście szpiegów” od pierwszego rozdziału wszedł w koleinę, którą musiał konsekwentnie podążać aż do samego finału. Niesprawiedliwością byłoby jednak stwierdzenie, że nie próbował ratować fabuły intrygującymi wtrętami. Postaci Ireny (ona akurat gra tu rolę niemal pierwszoplanową) i bratanka jej męża, Bolesława Arendarskiego, czy też zauroczonego poezją esesmana Reginalda Vierka – bez dwóch zdań wzbogacają narrację, lecz nie stanowią odpowiednio mocnej przeciwwagi dla Popielskiego. Jest jeszcze, na szczęście, Reile, którego mocne wejście do gry w finałowym rozdaniu ratuje całość. Żebyście jednak nie pomyśleli, że „Miasto szpiegów” to słaba powieść. Nic z tych rzeczy. Jedyną jej winą jest to, że nie dorównała swoim dwóm wyśmienitym poprzedniczkom.
koniec
5 lipca 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.