Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

K. Kwaśniewski
‹Zbrodniarz i panna›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZbrodniarz i panna
Data wydania1965
Autor
Wydawca Iskry
CyklKapitan Kazimierz Ziętek
SeriaKlub Srebrnego Klucza
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Z Kamocka do Zdrojów
[K. Kwaśniewski „Zbrodniarz i panna” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Premiera kinowa kryminału „Zbrodniarz i panna” Janusza Nasfetera, w którym główne role zagrali Ewa Krzyżewska i Zbigniew Cybulski, miała miejsce 8 lipca 1963 roku. Jego scenariusz napisał Joe Alex. Dwa lata później ukazała się jednak tak samo zatytułowana powieść, której autorem był… Kazimierz Kwaśniewski. Kto więc wymyślił tę historię? Tak naprawdę zrobił to – ukrywający się pod obydwoma pseudonimami – Maciej Słomczyński.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Z Kamocka do Zdrojów
[K. Kwaśniewski „Zbrodniarz i panna” - recenzja]

Premiera kinowa kryminału „Zbrodniarz i panna” Janusza Nasfetera, w którym główne role zagrali Ewa Krzyżewska i Zbigniew Cybulski, miała miejsce 8 lipca 1963 roku. Jego scenariusz napisał Joe Alex. Dwa lata później ukazała się jednak tak samo zatytułowana powieść, której autorem był… Kazimierz Kwaśniewski. Kto więc wymyślił tę historię? Tak naprawdę zrobił to – ukrywający się pod obydwoma pseudonimami – Maciej Słomczyński.

K. Kwaśniewski
‹Zbrodniarz i panna›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZbrodniarz i panna
Data wydania1965
Autor
Wydawca Iskry
CyklKapitan Kazimierz Ziętek
SeriaKlub Srebrnego Klucza
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
W życiu Macieja Słomczyńskiego alias Jacka M. Coopera alias Joego Alexa (bądź Józefa Aleksa) alias Kazimierza Kwaśniewskiego nic nie jest proste. Jakby ten znany pisarz i tłumacz literatury anglosaskiej czerpał szczególną radość z zacierania za sobą śladów. Jakby bawiło go budowanie wokół siebie mitów. Pierwszy dotyczy jego pochodzenia i obraca się wokół pytania, kto był jego prawdziwym ojcem. Czy na pewno – jak twierdził sam Słomczyński – Amerykanin Merian C. Cooper, który w latach 1919-1920 walczył jako pilot po stronie polskiej w wojnie przeciwko bolszewikom (współorganizator tak zwanej Eskadry Kościuszkowskiej), a po powrocie do Stanów Zjednoczonych został producentem i reżyserem filmowym (współodpowiedzialnym za pierwszego kinowego „King Konga” z 1933 roku)? Matka pisarza, Angielka Marjorie Crosby, która po 1920 roku pozostała w Polsce i wyszła za mąż za Aleksandra Słomczyńskiego (jemu więc Maciej zawdzięcza swoje prawdziwe nazwisko), miała zdradzić tę rodzinną tajemnicę dopiero w czasie drugiej wojny światowej.
Na sto procent nie jest pewna nawet data urodzin Macieja Słomczyńskiego: jedne źródła podają 1920 rok, inne – że miało to miejsce dwa lata później. Pewne natomiast jest, że jeszcze przed wojną ukończył liceum ogólnokształcące. Okupację spędził w podwarszawskim Milanówku, gdzie zaangażował się w działalność konspiracyjną w szeregach najpierw Konfederacji Narodu, a następnie Armii Krajowej. Aresztowany znalazł się za murami Pawiaka, skąd zdołał uciec i przedostać się na Zachód. W latach 1945-1947 był formalnie żołnierzem armii amerykańskiej na terenie Francji (przydał się tutaj rozpowszechniany przez niego mit o Merianie C. Cooperze). Z jakiegoś powodu jednak Słomczyński zrezygnował z urządzenia się na emigracji i w 1947 roku wrócił do kraju. Zamieszkał w Łodzi, następnie na jakiś czas przeniósł się do Gdańska (aby trochę zejść z oczu Urzędowi Bezpieczeństwa), wreszcie w 1954 roku osiadł na stałe w Krakowie.
Zadebiutował drukiem jako poeta na łamach łódzkiego „Tygodnia” w 1946 roku, a więc jeszcze kiedy przebywał na Zachodzie. Tam też napisał swą pierwszą powieść zatytułowaną „Drugi brzeg”, która jednak z przyczyn politycznych (podobnie zresztą jak powstała tuż po przełomie październikowym „Cassiopeia”) nie mogła ukazać się drukiem w Polsce Ludowej (obie wydano dopiero po śmierci pisarza). Ukazały się natomiast powieści „Lądujemy 6 czerwca” (1947) i „Zadanie porucznika Kenta” (1947), których akcja rozgrywa się na froncie zachodnim, oraz – w tym przypadku jedynie w odcinkach na łamach prasy – podpisana nazwiskiem Jack M. Cooper „Fabryka śmierci” (1947). Można powiedzieć, że wszystkie trafiły w swój czas. Rok, dwa lata później – po zadekretowaniu w polskiej literaturze realizmu socjalistycznego – autor mógłby już tylko pomarzyć o ich publikacji. Chcąc pisać dalej, musiał poddać się nowym wytycznym władz, o czym świadczą kolejne jego tomy prozy: „Szary cień” (1948), „Ulewa” (1948), „Opowiadania o sprawach osobistych” (1953) czy „Opowiadania o dalekich drogach” (1954). Dopiero po dojściu do rządów Władysława Gomułki, mógł zająć się tym, co prawdopodobnie pociągało go najbardziej – literaturą kryminalną i sensacyjną.
Tak narodził się – początkowo na potrzeby telewizyjnego Teatru Sensacji (czyli popularnej „Kobry”) – Joe Alex. Tym nazwiskiem podpisane były fabuły „Każę aktorom powtórzyć morderstwo” (1959), „Powiem wam kto zabił” (1959) oraz „Samolot do Londynu” (1960) – wszystkie wyreżyserowane przez Józefa Słotwińskiego. Wkrótce potem Alex zadebiutował jako pisarz. W sumie pod tym pseudonimem Słomczyński opublikował, nie licząc młodzieżowej serii „Czarne okręty” (1972-1975), osiem kryminałów, których akcja rozgrywała się w Anglii: „Powiem wam jak zginął” (1959), „Śmierć mówi w moim imieniu” (1960), „Jesteś tylko diabłem” (1960), „Cichym ścigałam go lotem” (1962), „Zmącony spokój Pani Labiryntu” (1965), „Gdzie przykazań brak dziesięciu” (1968), „Piekło jest we mnie” (1975) oraz – po wyjątkowo długiej przerwie – „Cicha jak ostatnie tchnienie” (1991). Książki te cieszyły się ogromną popularnością. Słomczyński nie lubił jednak marnować żadnego „materiału”, więc postanowił przerabiać na powieści także wymyślane przez siebie historie milicyjne, dziejące się w Polsce Ludowej.
Aby jednak nie pozbawiać Joego Alexa nimbu „zachodniości”, wymyślił dla ich twórcy, czyli dla siebie samego, kolejny pseudonim – Kazimierz Kwaśniewski. Pod tym nazwiskiem opublikował pięć kryminałów: „Śmierć i Kowalski” (1962), „Zbrodniarz i panna” (1965), „Każę aktorom powtórzyć morderstwo” (1965), „Gdzie jest Trzeci Król?” (1966) oraz „Ciemna jaskinia” (1967). Cztery z nich doczekały się adaptacji: jedna teatralnej („Każę aktorom powtórzyć morderstwo”), trzy filmowych: pierwszą z nich – w kolejności publikacji książkowych – przeniósł na „duży ekran” Jan Batory (jako „Ostatni kurs”, 1963), drugą – Janusz Nasfeter (także w 1963 roku), a czwartą – Ryszard Ber (1966). Co ciekawe, jako autor scenariusza widnieje tu jednak nie Kazimierz Kwaśniewski, jak można by się spodziewać, lecz… Joe Alex. Od końca lat 60. XX wieku prozatorska aktywność Słomczyńskiego zaczęła stopniowo maleć. Głównie dlatego, że skupił się on na działalności translatorskiej. Przetłumaczył na polski między innymi „Ulyssesa” Jamesa Joyce’a oraz wszystkie dzieła Williama Szekspira (w tym przypadku jakość przekładu często jest dosadnie krytykowana).
Filmowa i książkowa wersje „Zbrodniarza i panny” nie różnią się od sobą znacząco. Ciekawe jednak, co było pierwsze: czy powieść, którą następnie Słomczyński przerobił na scenariusz, czy też na odwrót? A może – w skrajnej sytuacji – było i tak, i tak. Czyli że najpierw powstała książka, która trafiła do szuflady, a po ekranizacji autor przygotował jej drugą, nieco zmienioną wersję? To oczywiście jedynie domysły. Po części wynikające z tego, że filmowy złodziej hotelowy Henryk Zawadzki (to fałszywa tożsamość), grany przez Adama Pawlikowskiego, w powieści naprawdę nazywa się… Pawlikowski. W każdym razie pewne jest to, że akcję powieści Słomczyński vel Kwaśniewski umieścił wiosną i latem (jeżeli chodzi o pory roku, jest tu drobna nieścisłość) 1961 roku. Skąd to wiadomo? Stąd, że główna bohaterka, Małgorzata Makowska, ma dwadzieścia trzy lata, a urodziła się 11 kwietnia 1938 roku. Młoda kobieta mieszka w fikcyjnym Kamocku, w którym pracuje jako kasjerka w miejscowym (powiatowym) oddziale Narodowego Banku Polskiego.
Miasto jest szare i nudne – i taka sama jest Małgorzata: powolna, nieatrakcyjna, samotna. Mieszka samotnie w starej, rozpadającej się kamienicy. Nie ma ani osobnej łazienki, ani kuchni. Praca też nie przynosi jej satysfakcji, chociaż stara się wykonywać ją najlepiej, jak potrafi. Owszem, marzy o wyjeździe z Kamocka, o innym, lepszym, ciekawszym życiu, ale tak naprawdę niewiele robi, by to marzenie się ziściło. Czyta infantylny poradnik „Nie będę Kopciuszkiem”, którego autor(ka) zapewnia, że wie, co należy zrobić, aby zdobyć bogactwo, sławę i powodzenie. Widać w przypadku Makowskiej żadna z tych rad nie przynosi efektu. Jej marne życie zmienia się jednak za sprawą dramatycznego wydarzenia. Kiedy koleżanka z pracy prosi Małgorzatę, aby zastąpiła ją podczas służbowego wyjazdu do oddziału wojewódzkiego banku po pieniądze na wypłaty dla okolicznych zakładów pracy – ta wyraża zgodę. Do głowy jej oczywiście nie przychodzi, że w drodze powrotnej wraz z kierowcą i starym strażnikiem mogą zostać napadnięci. Bandyta siedzi na drzewie i ostrzeliwuje przejeżdżający samochód z karabinu maszynowego, po czym rabuje pięćset tysięcy złotych.
Napastnik jest przekonany, że wszyscy znajdujący się w wozie zginęli, ale tak wcale się nie dzieje. Makowska nie dość, że przeżyła, to na dodatek widziała jego twarz. Owszem, zamaskowaną, ale biorąc pod uwagę jej niezwykłą spostrzegawczość – to może wystarczyć, by go rozpoznać. Dlatego staje się nadzwyczaj cennym świadkiem dla Milicji Obywatelskiej. Pułkownik MO (jego nazwiska nie poznajemy) oraz podlegający mu kapitan Kazimierz (w filmie Jan) Ziętek wpadają na pomysł, aby wysłać Makowską na Wybrzeże, czyli tam, gdzie po poprzednim bliźniaczo podobnym napadzie na konwój z pieniędzmi wypłynęły zrabowane banknoty. Funkcjonariusze przewidują, że przestępca tym razem może zachować się podobnie – po skoku udać się na odpoczynek, podczas którego puści w obieg kasę przeznaczoną dla ciężko pracujących mieszkańców powiatu kamockiego. A rozpoznać będzie go w stanie jedynie Makowska. By jednak Małgorzata mogła właściwie odegrać swoją rolę – beztroskiej i majętnej kuracjuszki – musi przeistoczyć się z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia, nad czym intensywnie pracują milicyjne stylistki. Do ochrony zostaje jej przydzielony kapitan Ziętek, który oficjalnie występuje jako brat kobiety.
Czas nagli, ponieważ krótko po napadzie media (głównie radio) zdradziły wiele istotnych szczegółów sprawy, które mogą pomóc bandycie w wymknięciu się sprawiedliwości. Przede wszystkim ten, że Makowska ocalała i teraz pomaga milicji. Chcąc mieć pewność, że go nie rozpozna i tym samym doprowadzi na stryczek, napastnik musi zabić kobietę. Chyba że wcześniej sztuka ta uda się Małgorzacie i towarzyszącemu jej Ziętkowi. Oboje zatrzymują się w „Imperialu” – najelegantszym hotelu w Zdrojach (to również fikcyjna miejscowość) – i zaczynają prowadzić bujne życie towarzyskie. Wśród ich nowych znajomych pojawiają się Henryk Zawadzki, lekarz z Łodzi, jak również przybyli do „Imperialu” tego samego dnia panowie Kapliński, Wróblewski i Rogalski. Czy wśród nich znajduje się tytułowy „zbrodniarz”?
Trzeba przyznać, że Słomczyński wymyślił bardzo ciekawą intrygę. Na dodatek, choć to „powieść milicyjna”, czuć w niej posmak Zachodu. Wszak czarny charakter to nie pierwszy lepszy złodziej okradający sklep Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, sprzedawca na bazarze nielegalnie handlujący przemycanymi towarami czy mordujący z zazdrości mąż bądź kochanek – to gangster w amerykańskim stylu: z karabinem maszynowym w ręku, który (jak za okupacji) nie waha się posłać kilka serii, aby ukraść pokaźną gotówkę. Jakby tego było mało, mamy też konkretny wątek miłosny i to wcale nie taki częsty w peerelowskich kryminałach, bo dotykający bohaterskiego stróża prawa, kapitana Ziętka, który – ze wzajemnością – zakochuje się w ochranianej przez siebie kobiecie. Na dodatek nie ma w powieści (w filmie zresztą także) Gomułkowskiej szarzyzny: czytamy o drogich, zagranicznych samochodach, hotel przypomina te na francuskiej Riwierze, bohaterowie zaś, chcąc się rozerwać, jadą na turniej tenisowy (w filmie był to koncert zespołu bigbitowego). Ech, żyć nie umierać! Pod warunkiem oczywiście, że nie jest się kasjerem w banku.
koniec
9 lipca 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.