Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

S.A. Chakraborty
‹Miasto mosiądzu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiasto mosiądzu
Tytuł oryginalnyThe City of Brass
Data wydania2 czerwca 2021
Autor
PrzekładMaciej Studencki
Wydawca We Need YA
CyklDewabad
ISBN978-83-66657-41-0
Format592s. oprawa twarda
Cena49,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Z wizytą w mieście dżinnów
[S.A. Chakraborty „Miasto mosiądzu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Otwierające trylogię o dżinnach „Miasto mosiądzu” S. A. Chakraborty to jedna z lepszych premier fantasy ostatniego roku.

Beatrycze Nowicka

Z wizytą w mieście dżinnów
[S.A. Chakraborty „Miasto mosiądzu” - recenzja]

Otwierające trylogię o dżinnach „Miasto mosiądzu” S. A. Chakraborty to jedna z lepszych premier fantasy ostatniego roku.

S.A. Chakraborty
‹Miasto mosiądzu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiasto mosiądzu
Tytuł oryginalnyThe City of Brass
Data wydania2 czerwca 2021
Autor
PrzekładMaciej Studencki
Wydawca We Need YA
CyklDewabad
ISBN978-83-66657-41-0
Format592s. oprawa twarda
Cena49,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Lekturę „Miasta mosiądzu” zawdzięczam w dużej mierze redakcyjnemu koledze Sławkowi, który wspomniał o tej książce (kilka dni później tytuł został również wymieniony w komentarzu pod którymś z esensyjnych artykułów). W przeciwnym razie w ogóle nie zwróciłabym uwagi na pozycję wydawnictwa z jednorożcem w logo, specjalizującego się w prozie dla nastolatków. Byłaby to strata, gdyż debiutancka powieść S. A. Chakraborty okazała się bardzo przyzwoitym, solidnie napisanym fantasy. Zabawna sprawa z tym wiekiem docelowego odbiorcy – takie na przykład książki, jak „Mag bitewny”, albo „Cień utraconego świata” były sprzedawane raczej jako „po prostu fantasy”, podczas gdy pod względem skomplikowania fabuły i konstrukcji psychologicznej bohaterów, tudzież dylematów, jakie przed nimi postawiono, były o wiele prostsze.
Owszem, uwaga narratora koncentruje się na losach osób młodych, pojawia się także wątek miłosny skonstruowany w sposób dość typowy dla wielu książek fantasy pisanych przez autorki z myślą o młodszych czytelniczkach (choć w przeciwieństwie do nich nie dominuje nad fabułą), niemniej „Miasto mosiądzu” ma sporo do zaoferowania także starszemu odbiorcy.
Tym, co przede wszystkim zwróciło moją uwagę, był wątek polityczny. Tytułowe miasto, zamieszkane przez dżinny oraz ich potomków spłodzonych z ludźmi, to miejsce niespokojne, targane konfliktami na tle etnicznym, religijnym i rasowym. Od wojny, w której obalono poprzednich władców Dewabadu, minęło wprawdzie ponad tysiąc lat, jednak po pierwsze magiczne istoty żyją wielokroć dłużej niż ludzie, a pod drugie zmiana władzy nie doprowadziła do powszechnej szczęśliwości, a jedynie do przetasowań na stanowiskach ofiar i beneficjentów systemu. Atmosfera oskarżeń, uprzedzeń i pamięci o doznanych krzywdach sprawia, że miasto mosiądzu, choć na pierwszy rzut oka piękne, jest beczką prochu. Jakby tego było mało, na tej beczce siedzi kilka arystokratycznych rodów, każdy ze swoimi ambicjami. Nad kruchą równowagą czuwa król Ghassan, według mnie będący najciekawszą postacią książki. Tyran i pragmatyk w stylu Herbertowskiego Fortynbrasa, któremu dylematy moralne rodem z „Mniejszego zła” nie spędzają snu z powiek. Choć i on nie jest pozbawiony słabości. Do przemyśleń inspiruje także syn władcy Dewabadu, z jednej strony, rzec można, dobry człowiek, co to biednemu pomoże i ulituje się nad losem sieroty, a przy tym młodzieniec zainteresowany zdobywaniem wiedzy, z drugiej zaś – religijny fanatyk, za którego decyzje inni płacą krwią.
Skoro już o bohaterach mowa, ich kreacja zasługuje na pochwałę. Widać, że Chakraborty starannie przemyślała zarówno ich samych (uwzględniając takie rzeczy jak charakter, przekonania, czy przeszłość), jak i łączące ich relacje. Wszystko to sprawia, że są oni wiarygodni, można przejąć się ich losem. Dawno już nie zdarzyło mi się podczas lektury złapać się na przemawianiu w myślach do postaci i doradzaniu im. Choć ma to też swoją wadę – gdy już czytelnik zaangażuje się emocjonalnie, zaczyna obmyślać, jak losy lubianych bohaterów powinny się potoczyć, a od tego tylko krok do rozczarowania, jeśli autor czy autorka poprowadzą ich wątki inaczej.
Powieść została rozpisana na rozdziały z punktu widzenia dwójki bohaterów – dziewczyny przybywającej do miasta z zewnątrz oraz księcia. To rozwiązanie uważam za udane, bo pozwala przeplatać wątki oraz nakreśla wydarzenia z różnej perspektywy. Aż chciałoby się dołożyć do tej układanki „głosy” innych postaci.
„Miasto mosiądzu” powinno przypaść do gustu tym spośród czytelników, którzy lubią opisy, gdyż Chakraborty włożyła sporo pracy w przedstawienie świata. Architektura, stroje, jedzenie i wszelkie inne elementy autorskiej wizji zostały zaprezentowane w stopniu pozwalającym wizualizować sobie przedstawiane miejsca. To ten rodzaj fantasy, który pozwala cieszyć się wizytą w innym świecie, co osobiście bardzo cenię. Ponadto, inspiracje kulturami Azji i Afryki przydają powieści przyjemnej egzotyki.
Nie przekonały mnie fragmenty początkowe teoretycznie dziejące się w „naszym” uniwersum – powracały bowiem pytania, na ile prawdopodobne byłyby losy bohaterki, samotnej dziewczyny i oszustki udającej kogoś w rodzaju wróżki-uzdrowicielki. Nie mam jednak wiedzy dotyczącej życia w Kairze za czasów Napoleona, by móc rozstrzygnąć te wątpliwości. Gdy akcja przenosi się do miasta dżinnów, tego typu rozważania można porzucić i skupić się na śledzeniu zgrabnie prowadzonej fabuły.
Z innych zastrzeżeń – trochę szkoda, że kwestia religii została zarysowana powierzchownie. Autorka od czasu do czasu wspomina o rytuałach i zwyczajach, jednak skoro dla części z jej bohaterów oraz dla losów całego miasta kwestia wierzeń jest bardzo ważna, to można było przedstawić także przemyślenia, uczucia z tym związane, czy modlitwy. Jedna z frakcji w Dewabadzie wyznaje zoroastryzm lub kult nim inspirowany – ponieważ nie jest to, jak sądzę, religia powszechnie znana, można by skorzystać z okazji i wyjawić nieco więcej na jej temat. Nietrafione wydaje mi się to, iż ci właśnie mieszkańcy nazywają siebie dewami, gdyż w zoroastryzmie tym mianem określa się złe duchy.
Jeżeli chodzi o tłumaczenie i korektę – jest całkiem dobrze. Tylko sporadycznie pojawiły się literówki, w oczy zakłuły mnie też boleśnie dwa językowe łamańce: „świadkini” oraz „gościni”. Doceniam spolszczenie pisowni większości nazw własnych i imion, takich jak Darajawahusz, Alizajd, Maniże, czy Dżamszid.
Zakończenie powieści budzi apetyt na więcej, mam więc nadzieję, że nie trzeba będzie nazbyt długo czekać na tom kolejny, zwłaszcza, że w oryginale cała trylogia została już wydana.
koniec
13 lipca 2021

Komentarze

« 1 2 3
15 IX 2021   19:52:53

>zawsze (bo widzę to po raz kolejny w różnych miejscach sieci) >musi wyskoczyć z "a dlaczego nie ma dokładnych żeńskich >odpowiedników >słów obraźliwych". Jeśli komuś strasznie zależy, >to może stworzyć i >używać, ale mam wrażenie, że nie o to im >chodzi.

@Achika
Jak bonie dydy, w tych innych miejscach sieci to nie byłem ja. Wierzyłem święcie, że jak zwykle zabłysnąłem oryginalnością tymczasem okazało się żem epigon.
Użytkownikom/użytkowniczkom/użytkownicięciom też nie o to chodzi, żeby być grzecznym, tylko żeby przekształcić język na swoją modłę. Akurat gościni i świadkini to jeszcze mały kaliber - te przynajmniej nie poniewierają zasad polskiego słowotwórstwa i logiki (co czyni wiele innych form wprowadzanych na siłę). Możliwe że gościni kiedyś się utrwali, na razie jednak brzmi zabawnie. Jeśli kogoś to nie śmieszy, trudno... Każdego bawi co innego.

Posełka na szczęście zanikła i została wyparta przez posłankę. Co do doktora w rodzaju żeńskim do usłanej różami śmierci będę mówił z szacunkiem "Pani doktor".

15 IX 2021   20:02:06

Ups! Przepraszam za potrójną replikę. Coś się zaklikałem.
"Miasto mosiądzu" dopiero mam w planach. W związku z dyskusją o feminatywach do tych co czytali albo/i tłumaczyli pytanie: czy pojawiają się w powieści dżinny rodzaju żeńskiego? Niektórzy stosują formę dżinnija, jednak polskie słowniki takiej postaci dżinna nie odnotowują.
BTW U Bolesława Leśmiana w "Klechdach sezamowych" zamiast dżinna mamy zapożyczonego z łaciny geniusza.

15 IX 2021   20:25:33

@El Lagarto, kiedyś czytałem „Księgę tysiąca i jednej nocy” (pod red. Władysława Kubiaka) i dałbym głowę, że tam występowała właśnie dżinnija, czyli dżin rodzaju żeńskiego. Tak więc słowo to nie występuje w słownikach, bo jest po prostu bardzo rzadko używane, co najwyżej w pewnym ograniczonym kręgu literatury.

16 IX 2021   08:33:02

@El Lagarto
Nie miałem potrzeby używać feminatywu od dżinna. W powieści autorka pisze po prostu o "kobietach" i "mężczyznach" (a ja za nią), a to, czy to ludzie, czy dżinny, wynika już zwykle z kontekstu.

19 IX 2021   19:21:55

@Maciej Studnicki
Dziękuję za odpowiedź. Tłumaczenie to ciężki kawałek chleba, zatem
ślę wyrazy szacunku.
Recenzja red. Beatrycze jest zachęcająca. "Miasto mosiądzu" czeka grzecznie na mnie w kolejce do przeczytania. Lubię klimaty bliskowschodnie w fantasy.

@Voight Ciekawa informacja. To by znaczyło, że dżinnija wyskoczyła jednak z "Księgi tysiąca i jednej nocy". Podejrzewałem raczej twórczość okołoRPGową. Sam baśnie czytałem zbyt dawno, by takie szczegóły pamiętać.

18 X 2021   09:56:52

Update: w trzeciej części będzie natomiast kapitanka. Kapitanka piratów :) jbc, słownik notuje, i to Doroszewski :)))

https://sjp.pwn.pl/doroszewski/kapitanka;5437859.html

« 1 2 3

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.