Chciałoby się powiedzieć: umarł Amos Oz, niech żyje Yishai Sarid. To – oczywiście – pewna przesada, ale nie zmienia ona faktu, że autor wydanego kilka lat temu w Polsce „Limassol” i opublikowanego w tym roku „Potwora pamięci” wypełnia choć trochę lukę po zmarłym przed niespełna trzema laty wybitnym izraelskim pisarzu. Zwłaszcza że w swojej twórczości podejmuje tematy fundamentalne dla swojej ojczyzny.
Karmienie bestii
[Yishai Sarid „Potwór pamięci” - recenzja]
Chciałoby się powiedzieć: umarł Amos Oz, niech żyje Yishai Sarid. To – oczywiście – pewna przesada, ale nie zmienia ona faktu, że autor wydanego kilka lat temu w Polsce „Limassol” i opublikowanego w tym roku „Potwora pamięci” wypełnia choć trochę lukę po zmarłym przed niespełna trzema laty wybitnym izraelskim pisarzu. Zwłaszcza że w swojej twórczości podejmuje tematy fundamentalne dla swojej ojczyzny.
Yishai Sarid
‹Potwór pamięci›
Szoa.
Holokaust.
Zagłada.
Chociaż wydarzyła się niemal osiemdziesiąt lat temu, wciąż rzuca ponury cień na świat. Kolejne pokolenia Żydów – nie tylko mieszkających w Izraelu, ale i rozproszonych na wszystkich kontynentach – dorastają karmione tym „potworem pamięci”. Jednych ta wiedza przytłacza i przywodzi na skraj załamania nerwowego, inni starają się obejść ją szerokim łukiem, przekonani, że tylko w ten sposób umkną mrokowi. On jednak z czasem do nich dopełza, wciąga, uderza ze zdwojoną siłą. To nie przypadek, że mieszkający od 1935 roku na emigracji w Stanach Zjednoczonych prozaik Isaak Bashevis Singer, laureat literackiej Nagrody Nobla, po wojnie nigdy nie przyjechał do Polski, nie zobaczył Warszawy, choć – jak sam twierdził – mentalnie nigdy nie opuścił ulicy Krochmalnej. Chciał zapamiętać ją taką, jaka była kiedyś, a nie zobaczyć ponure cmentarzysko, jakim się stała.
Powstałe po drugiej wojnie światowej państwo Izrael przykłada ogromną rolę do przekazania kolejnym pokoleniom swoich obywateli prawdy o Holokauście. Młodzi ludzie – najczęściej uczniowie szkół średnich, ale nierzadko także dopiero co wcieleni do wojska – reagują niekiedy szokująco na traumę tego, co wydarzyło się w Auschwitz-Birkenau, Treblince, Bełżcu czy
Sobiborze. Najważniejszą wiedzę zdobywają oni, owszem, jeszcze przed przyjazdem do Polski, ale widok torów kolejowych i rampy, na której
doktor Mengele decydował o ludzkim życiu i śmierci, widok ruin jednego z krematoriów w Brzezince czy sprawiających wrażenie gotowości do działania pieców w Oświęcimiu – wymusza odreagowanie. I rodzi niewiarę na przykład w to, jak można było w malutkiej celi (jeden na jeden metr kwadratowy) w bloku jedenastym wystać praktycznie bez ruchu nawet kilkanaście dni i nocy?
Dla wielu młodych Izraelczyków wizyta w Auschwitz-Birkenau jest największą traumą w ich dotychczasowym życiu. A czym jest dla tych, którzy, będąc Żydami, nierzadko potomkami Ocaleńców, biorą na siebie trud oprowadzania tych wycieczek? Na to pytanie postanowił odpowiedzieć Yishai Sarid (rocznik 1965), jeden z najważniejszych obecnie pisarzy izraelskich, w naszym kraju znany dotąd jedynie z doskonałego sensacyjno-psychologicznego „
Limassol” (2009). Głównym bohaterem „Potwora pamięci” jest właśnie – współpracujący z Instytutem Jad Waszem w Jerozolimie – bezimienny historyk, który na marginesie swej pracy naukowej zarabia na życie, obwożąc po miejscach kaźni swoich rodaków. Chce robić to jak najlepiej pod względem merytorycznym – nieustannie więc poszerza swą wiedzę, czytając książki, rozmawiając z Ocalałymi, nawet pomagając w pracy archeologom…
Ma młodą żonę i dziecko, którzy mieszkają w Izraelu. W domu nie ma go całymi miesiącami. By bliscy mogli żyć na godnym poziomie, przyjmuje bowiem każde zlecenie. Nawet takie, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się szaleńcze. Jak na przykład uroczystości wojskowe, których finałem ma być „rekonstrukcja” akcji wyzwolenia przez komandosów izraelskich jednego z obozów zagłady na terenie Polski. Ukoronowaniem jego starań staje się przydzielenie go – jako konsultanta – do cenionego niemieckiego reżysera, który przygotowuje się do realizacji filmu poświęconego Holokaustowi (ma on powstać z okazji siedemdziesiątej piątej rocznicy konferencji w Wannsee). Historyk godzi się na to, ponieważ prosi go o to sam prezes Jad Waszem. Ich współpraca nie przebiega jednak tak, jak można się spodziewać. Kończy się burdą, po której przewodnik pisze sążnisty list do swego przełożonego. Jest on nie tylko osobistym raportem z wydarzeń, ale także swoistą spowiedzią i – chyba wcale nie na marginesie – oskarżeniem tytułowego „potwora pamięci”.
Najbardziej trywialne pytanie, jakie można by zadać, dotarłszy do ostatniego zdania powieści Yishaia Sarida, brzmiałoby: Czy główny bohater oszalał? Dokładna analiza jego „spowiedzi”, uprawomocnia takie postawienie sprawy, ale jednocześnie je maksymalnie spłyca. Jerozolimski historyk przypomina raczej człowieka, który przez lata chodzi po linie nad przepaścią. Osiągnął w tym prawdziwe mistrzostwo, lecz właśnie ono staje się powoli jego przekleństwem, ponieważ stopniowo popada w rutynę i traci czujność. Jego usta wypowiadają słowa, które nie powinny paść. Staje się coraz bardziej drażliwy. Irytują go ludzie, którzy nad tym, co jest sensem jego życia, przechodzą niemal obojętnie. Nerwowość sprawia, że lina zaczyna się huśtać, a „potwór pamięci” tylko czyha na to, by kolejna ofiara wpadła w jego paszczę.
Sarid nie napisał tej powieści, aby zrobić komuś na złość. Napisał ją z troski o to, czym stała się w Izraelu edukacja na temat Zagłady. Napisał – być może – aby wsadzić kij w mrowisko i wywołać kolejną dyskusję. Narrację prowadzoną przez głównego bohatera, który w tym przypadku staje się alter ego autora, należy odczytywać na kilku poziomach. Z jednej strony izraelski prozaik rozprawia się z dotychczasowym podejściem do przekazywania wiedzy o Auschwitz-Birkenau i obozach śmierci, która – na końcu całego procesu – okazuje się często pobieżna i groteskowa. Z drugiej natomiast wskazuje na wiążące się z tym zagrożenia – wszak Żydzi także nie są wolni od nietolerancji, także potrafią nienawidzić, a swoją nienawiść dokarmiają półprawdami i analizami wydarzeń wyjętych z kontekstu. To ostatnie jest istotne zwłaszcza dla polskich czytelników „Potwora pamięci”.