Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Feliks W. Kres
‹Grombelardzka legenda. Serce gór›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGrombelardzka legenda. Serce gór
Data wydania16 lipca 2021
Autor
IlustracjePrzemysław Truściński
Wydawca Fabryka Słów
CyklKsięga Całości
ISBN978-83-7964-658-6
Format580s. 125×195mm; oprawa zintegrowana
Cena49,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Górska kraina deszczu, niepowodzeń, sępów i złych kobiet
[Feliks W. Kres „Grombelardzka legenda. Serce gór”, Feliks W. Kres „Grombelardzka legenda. Wstęgi Aleru” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wydana w dwóch częściach „Grombelardzka legenda” zabiera czytelnika do kolejnego zakątku Szereru.

Beatrycze Nowicka

Górska kraina deszczu, niepowodzeń, sępów i złych kobiet
[Feliks W. Kres „Grombelardzka legenda. Serce gór”, Feliks W. Kres „Grombelardzka legenda. Wstęgi Aleru” - recenzja]

Wydana w dwóch częściach „Grombelardzka legenda” zabiera czytelnika do kolejnego zakątku Szereru.

Feliks W. Kres
‹Grombelardzka legenda. Serce gór›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGrombelardzka legenda. Serce gór
Data wydania16 lipca 2021
Autor
IlustracjePrzemysław Truściński
Wydawca Fabryka Słów
CyklKsięga Całości
ISBN978-83-7964-658-6
Format580s. 125×195mm; oprawa zintegrowana
Cena49,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Trzecia odsłona „Księgi całości” składa się z tomu opowiadań pt. „Serce gór” oraz powieści „Wstęgi Aleru”. Miejscem akcji obydwu jest górzysty region położony na północy kontynentu, słynący z ponurej aury i mrocznej przeszłości – to właśnie w Grombelardzie Szerń najzacieklej walczyła z konkurencyjną potęgą. Bohaterką pojawiającą się we wszystkich tekstach jest armektańska łuczniczka Karenira, jedna z żywych legend Kraju Chmur. Opowiadania przedstawiają rozmaite epizody z jej życia, powieść zamyka historię kobiety. Podobnie jak w przypadku „Północnej granicy” oraz „Króla bezmiarów” i tutaj narracja zawiera przeskoki pomijające część wydarzeń, choć od „Serca gór”, podtom drugi odróżnia spinający wszystko wątek tytułowych Wstęg Aleru.
Tym, co przede wszystkim zwraca uwagę i zasługuje na pochwałę, jest klimat (jeszcze bardziej nawet docenił go Eryk Remiezowicz). Mgliste, dzikie góry, ruiny, rozbójnicy, koty oraz sępy składają się na obraz wyrazisty i zapadający w pamięć. W przypadku Grombelardu Kres ofiarowuje czytelnikom to, co wielu fanów fantasy ceni sobie wysoko, a mianowicie możliwość „poczucia” innego świata. Kreację uniwersum uważam zresztą za najlepszy element „Księgi całości”, zdecydowanie budzi on zainteresowanie i zachęca do własnych rozmyślań na temat natury obecnych w Szererze sił. Z drugiej strony obraz Grombelardu jest niepełny – autor tak skoncentrował się na opisach wędrówek po bezdrożach i potyczek, że odnosi się wrażenie, jakby w tej krainie nie było zwykłych ludzi, wiodących równie zwyczajne życie. Zostali wspomniani jacyś kupcy oraz wymiana handlowa między głównymi miastami, ale i tak można się zastanowić, kto właściwie kupuje ich towary i z czego ci wszyscy zbójcy żyją. Przedstawione na kartach książek bardzo liczne zgony cesarskich żołnierzy skłaniają do refleksji, jakim cudem w Grombelardzie stacjonuje jeszcze jakiekolwiek wojsko. Chętnie dowiedziałabym się więcej o sępach, czyli trzecim inteligentnym gatunku zamieszkującym cesarstwo. Tak intrygujący pomysł aż prosił się o rozwinięcie, niestety się go nie doczekał.
Ci, którzy czytali części poprzednie, znajdą w „Grombelardzkiej legendzie” to, co zdążyli polubić – poza wyżej wzmiankowanym światem także oryginalnie poprowadzone fabuły. Nieprzewidywalność zakończeń uważam za zaletę (rozczarował mnie jedynie wątek Leyny w „Czarnych mieczach”, w zasadzie niewnoszący nic do całości). Inna sprawa, że zgodzić się muszę z jedną z osób komentujących na „Lubimy czytać” – tom trzeci jest swoistą kroniką niepowodzeń wszelakich, błędów i pomyłek. Od pewnego momentu przestaje to zaskakiwać, a zaczyna męczyć ponurą atmosferą. Przynajmniej bohaterowie nadal nie budzą sympatii, więc gdy wielu z nich ginie, nie jest jakoś specjalnie żal.
Jeśli chodzi o kreację postaci, trzeba powiedzieć, że w porównaniu z „Królem bezmiarów” jest lepiej – czytelnik dowiaduje się o nich więcej. Szkoda, że Karenira irytuje – przede wszystkim sprowadzaniem śmierci na wielu pozostałych i niedojrzałym zachowaniem (zwłaszcza w opowiadaniach). Jej osobista krucjata przeciwko sępom nie budzi chęci kibicowania jej, a chwiejność nastrojów nie zjednuje sympatii.

Feliks W. Kres
‹Grombelardzka legenda. Wstęgi Aleru›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGrombelardzka legenda. Wstęgi Aleru
Data wydania3 września 2021
Autor
IlustracjePrzemysław Truściński
Wydawca Fabryka Słów
CyklKsięga Całości
ISBN978-83-7964-665-4
Format400s. 125×195mm; oprawa zintegrowana
Cena49,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
A skoro już o tym – czas przejść do rzeczy dość mocno psującej mi lekturę, a mianowicie autorskich wynurzeń na temat kobiet popartych przykładami, czyli bohaterkami. W jednym z wywiadów przeczytałam, że Kres chciał uczynić je „po męsku silnymi, a jednocześnie kobiecymi”. Owa „kobiecość” to, jak się okazuje, głównie stereotypowe wady płci pięknej tudzież liczne opisy drugorzędowych cech płciowych. Kres z uporem godnym lepszej sprawy i zadziwiającą regularnością funduje czytelnikowi kolejne scenki z nagą Karenirą, jakby marzył o wydaniu swej powieści ilustrowanym przez Jarosława Musiała1). Miejscami wygląda to cokolwiek kuriozalnie, jak wtedy, gdy łuczniczka, zdjąwszy z siebie przemoczoną odzież, w zimnej jaskini (i nie, nie ma tam ogniska, za to jest – nieco dalej – dogorywający człowiek) leży „z nogami rozłożonymi w taki sposób, jakby zapraszała wszystkich mężczyzn świata”. Osobiście drażni mnie też bardzo porównywanie kobiecego ciała do konia: „mimowolnie ogarnął spojrzeniem okrągły, spięty jak u klaczy zad”. Rozumiem, że kobieta i kobyła mają prawdopodobnie ten sam źródłosłów, ale przypominam, że to pierwsze było na początku słowem obraźliwym.
Jakby tego było mało, zarówno we uwagach narratora, jak i w dialogach, powraca wciąż ten sam obraz. Oto wybrane przykłady:
„Z właściwym kobietom brakiem wyczucia dotknęła tej jednej, jedynej sprawy, której dotykać nie powinna”.
„Kragdob był mężczyzną; Hel-Krehiri kobietą. Nie miała żadnego pomysłu, co chciałaby w życiu osiągnąć”.
„Ot, po prostu: dwie kobiety w jednym miejscu nie mogły się lubić. Karenirę dziwił autorytet, jaki miała Kaga u podwładnych: ponadto czuła się urażona młodością i urodą rozbójniczki. Ta z kolei nie mogła darować przebiegaczce gór legendy, która otaczała jej postać (…). Wszystko to, co byłoby powodem wzajemnego szacunku dwóch mężczyzn, nieuchronnie zrażało do siebie kobiety. Zwykła rzecz na każdej ziemi i pod każdym niebem”.
„Hel-Krehiri wcale nie lubiła pleść trzy po trzy, co sprawiało, że nie każdy wierzył, iż jest prawdziwą kobietą”.
„Uważała, że dorównuje Kragdobowi i w żałosny, kobiecy sposób udowadniała to Ranerowi za pomocą siły”.
„Trudno powiedzieć, żeby lubiły się z Armą. Chociaż… Stosunki, fatalne na początku, zamiast ulec dalszemu pogorszeniu, po jakimś czasie poprawiły się nieco – rzecz niezwykła między kobietami”.
„Tutaj wszyscy, zamiast robić to, co trzeba, nagle zaczęli robić rzeczy dziwne i nie trzymające się kupy. Jak kobiety. A ty jesteś kobietą – zabrzmiało to jak obelga. – Jesteś niekonsekwentna”.
W całej książce znalazłam tylko jedną wypowiedź krytyczną o mężczyznach, padającą w dialogu (z ust kobiety, rzecz jasna). Warto jeszcze zwrócić uwagę, jak często bohaterki „Księgi całości” powtarzają, że nie rozumieją spraw tego świata i nie są w stanie ogarnąć umysłem wyjaśnień mężczyzn. W swojej recenzji Jakub Gałka nazwał Kresa „zatwardziałym mizoginem”. Ja się zastanawiam, jaka była przyczyna powyższych wtrętów – Kres znany mi z felietonów i wywiadów sprawia wrażenie człowieka rozsądnego i nie nastawionego do kobiet wrogo, a i w „Grombelardzkiej legendzie” to panie odgrywają decydującą rolę. Autor „Piekła i szpady” twierdzi też, że nie pisze po to, aby przymilać się czytelnikom, więc jeśli uznać to za prawdę, należałoby odrzucić pomysł, iż był to sposób przypodobania się odbiorcom2). Pozostaje więc wytłumaczenie takie, że Kres wplótł te uwagi w tekst bezmyślnie, że odzwierciedlają one przekonania tak głęboko zakorzenione, że nie podlegające większej refleksji, przyjęte jako oczywiste. Szkoda, bo to go ogranicza dość mocno, co zauważyli także Miłosz Cybowski oraz wyżej wspomniany Jakub Gałka, pisząc o podobieństwie przewijających się przez karty „Księgi całości” postaci kobiecych. Jeśli o mnie chodzi, przychylam się do powyższej opinii, poza tym nie bawią mnie te wszystkie fragmenty spod znaku „a teraz wujek Zdzisek wam chłopcy opowie, jakie to baby są wredne, ku pouczeniu i przestrodze”.
Niemniej, nadal intryguje mnie wątek nazwijmy to historyczno-magiczny, czyli losy cesarstwa i całego Szereru splecione z wiszącymi nad nimi mocami. Zapewne w odpowiednim czasie sięgnę po „Panią Dobrego Znaku” – mam tylko nadzieję, że to wszystko faktycznie ku czemuś zmierza.
koniec
27 września 2021
1) Młodszym czytelnikom Esensji wyjaśniam, że jego ilustracje faktycznie ozdabiały niektóre książki i opowiadania Kresa oraz że kojarzę tego rysownika z rozmiłowaniem w kreśleniu biustów (rozmiłowanie to osiągnęło taki poziom, że pamiętam ilustrację, w której na pierwszym planie znajdował się trup starej kobiety z nagimi piersiami).
2) Ze względu na klamrę kompozycyjną można by jeszcze rozważyć możliwość i potraktować całość jako stylizowaną na wypowiedź mieszkańca tego świata. Tyle, że stylistycznie i „światopoglądowo” „Grombelardzka legenda” nie różni się od części poprzednich, także sam sposób narracji nijak nie brzmi jak coś, co mógłby napisać kronikarz. A nawet jeśli Armektańczycy mieliby zwyczaj, by pisać historie bohaterskie uwzględniające takie sceny jak wypróżnianie się w korytarzu w karczmie, to przecież historia Kareniry miała być spisana na osobiste zamówienie cesarskiej córki, do tego wywodzącej się z ludu, którego kultura nie dyskryminowała kobiet (może nie całkowicie, ale zdaje się nawet mniej niż nasza). Inna sprawa, że ów kronikarz przesłał swoje dzieło, zamiast wręczyć je osobiście.
PS. Jak mam w zwyczaju robić od czasu do czasu, przypominam o mojej stronie z opowiadaniami.

Komentarze

« 1 2 3
10 X 2021   17:31:49

>Zastanawiam się najbardziej, jak się z tą piosenką czuła żona Gawlińskiego - w końcu wylicza te wszystkie kobiety - przyjaciółki i kochanki<

A skąd pomysł, że opisuje własne przeżycia? Jakoś tak nigdy nie przyszło mi do głowy, że narrator pierwszoosobowy musi oddawać doświadczenia autora...

10 X 2021   20:19:41

"„Baśka" Wilków przypominała na początku „Beast Of Burden" The Rolling Stones. Stała się wspomnieniem wymienianych z imienia dziewcząt. Opowiada Robert Gawliński: „Odzywały się takie, które błędnie myślały, że to je miałem na myśli. Odezwały się też koleżanki z różnych szkół, do których chodziłem. „Czy ty mnie masz na myśli? Może się spotkamy?" (...) Ten utwór tak działa na wyobraźnię, że do tej pory przychodzą dziewczyny i faceci. Niedawno mówi do mnie jeden: „To jest Baśka, moja żona, zobacz, jakie ma fajne piersi". Czasami jest dziwnie, często krępująco. Było tak, że dwie „Baśki" pokazywały goły biust, skacząc w oknie w garderobie. No i podpisy na biuście też się zdarzały".

Piosenka nasiąka bowiem treścią jak gąbka. W przypadku tytułowej bohaterki nie ma jednak żadnego konkretnego odwołania. Gawliński opisał za to znajomą Anię – ładną, choć między nimi nic nie było. Zośka była bardzo fajna – dobrze się z nią gadało i piło. W tej kolejności. Ela przyszła na własny ślub pijana. Karolina mieszka w Los Angeles. Iza dała kosza i kazała wracać do Beaty, pierwszej narzeczonej. Paradoks pierwszej wersji piosenki polegał na tym, że w tekście nie znalazła się Monika, żona Gawlińskiego i menedżerka Wilków. Mogła się poczuć urażona. Ostatecznie Gawliński wpisał ją do tekstu, namówiony przez Jana Kidawę. Monika Gawlińska tłumaczy, że koncertowe wykonanie przeboju jest zawsze papierkiem lakmusowym ich relacji. Jeśli Robert śpiewa „Monika jest zawsze okej" – znaczy to, że w małżeństwie się układa. Jeśli padają słowa „Monika była okej" – żona otrzymuje zdecydowane potwierdzenie rodzinnych animozji."

« 1 2 3

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

PRL w kryminale: W kamienicy na Złotej
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

W 1957 roku, na fali październikowej „odwilży”, swój powieściowy debiut opublikowała – dotychczas zajmująca się głównie dziennikarstwem – Anna Kłodzińska (w tym momencie miała już czterdzieści dwa lata). Wtedy nikt jeszcze nie mógł przewidywać, że za sprawą książki „Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny” na literacką scenę wkroczy jedna z najbardziej znanych postaci peerelowskiej literatury kryminalnej.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Biegający po górach babochłop
— Miłosz Cybowski

Baba-herod, czyli jeszcze raz to samo proszę
— Jakub Gałka

Tegoż twórcy

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Gdzie uczciwość to grzech śmiertelny
— Beatrycze Nowicka

Pod niebem Szereru
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Sierpień 2014
— Miłosz Cybowski, Konrad Wągrowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jacek Jaciubek, Daniel Markiewicz

Historia z dawna zapowiadana
— Jakub Gałka

Biegający po górach babochłop
— Miłosz Cybowski

Morskie opowieści o ciekawszej treści
— Miłosz Cybowski

Baba-herod, czyli jeszcze raz to samo proszę
— Jakub Gałka

Piraci na stałym lądzie
— Jakub Gałka

Ciemno, chłodno i do domu daleko
— Miłosz Cybowski

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.