Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ursula K. Le Guin
‹Sześć światów Hain›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSześć światów Hain
Data wydania3 listopada 2015
Autor
PrzekładKatarzyna Staniewska, Agnieszka Sylwanowicz
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklHain
ISBN978-83-8069-175-9
Format944s. 151×231mm; oprawa twarda
Cena69,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Sześć światów Hain: Świat szósty – dwugłos
[Ursula K. Le Guin „Sześć światów Hain”, Ursula K. Le Guin „Wydziedziczeni” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka

Sześć światów Hain: Świat szósty – dwugłos
[Ursula K. Le Guin „Sześć światów Hain”, Ursula K. Le Guin „Wydziedziczeni” - recenzja]

Ursula K. Le Guin
‹Wydziedziczeni›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWydziedziczeni
Tytuł oryginalnyThe Dispossessed
Data wydania17 lipca 2007
Autor
PrzekładŁukasz Nicpan
Wydawca Książnica
CyklHain
ISBN978-83-250-0138-4
Format370s. 110×175mm
Cena11,99
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dziedzictwo Szeveka

Beatrycze Nowicka
Przyznam, że „Wydziedziczeni” są (obok nadmiernie rozwleczonej „Malafreny”) jedną z książek Le Guin, które lubię najmniej. Choć może jest to konsekwencja lektury zbyt wczesnej. O ile bowiem w kilku innych powieściach z cyklu Haińskiego wyraźny był motyw wędrówki, pojawiły się także wątki wojny, „Wydziedziczeni” to książka o konflikcie idei, z bardzo rozbudowaną warstwą polityczno-społeczną.
Le Guin zasłynęła z tworzenia wiarygodnych wizji odmiennych kultur – tak było i w przypadku „Wydziedziczonych”, i przedstawionych na ich kartach mieszkańców Anarres. Sądzę, że polskie tłumaczenie nie oddaje do końca tytułu oryginalnego – „Dispossessed” zawiera w sobie zaprzeczenie, odrzucenie posiadania i jest to jeden z fundamentów, na których opiera się światopogląd i sposób życia duchowych spadkobierców Odo. Taka wizja społeczeństwa skłania do zastanowienia się nad tym, jak wielką rolę własność odgrywa w naszej kulturze. Pamiętam, że lektura rozdziałów poświęconych Anarres budziła we mnie czystą zgrozę i sprzeciw. Nacisk na życie w grupie, brak stabilizacji, rezygnacja z trwałych rodzin, walka z przywiązaniem do rzeczy. To, że w każdym momencie można zostać skierowanym do pracy, niekoniecznie takiej, jaka odpowiada zainteresowaniom i możliwościom, gdzieś na drugim końcu księżyca. Niechęć do manifestowania odrębności, niemożność zaszycia się w samotności, życia możliwie z dala od grupy. Nigdy nie darzyłam jakąś szczególną estymą przedmiotów zbytku i nie gromadziłam ich, jednak rozmaite rzeczy mają dla mnie ogromną wartość. Ulubione książki, pamiątki, ubrania stanowią niejako część mojej tożsamości, budulec prywatnego świata. Tymczasem na Anarres niektórych burzyła nawet myśl o tym, że jedna z bohaterek lubiła konstruować ozdobne mobile i dekorować nimi przydziałowe pomieszczenia. Wizja ludzi, którzy żyją zupełnie inaczej i uważają to za oczywistość, potrafi wstrząsnąć. Zwłaszcza, że została ona przemyślana w tylu aspektach i szczegółach, że sprawia wrażenie kompletnej. Relacje międzyludzkie, praca, sztuka, język – Le Guin regularnie dostarcza kolejnych informacji, od bardzo ogólnych, po budujące obraz drobiazgi, jak używanie słów związanych z wydalaniem w opozycji do obecnego na Urras tabu (w naszej kulturze ma się ono mocniej niż to dotyczące seksu, czego akurat nie żałuję, tylko zauważam).
W części wydań anglojęzycznych powieść ta ma także podtytuł „An ambiguous utopia”, ponieważ „Wydziedziczeni” w żadnym razie nie są pochwałą tego ustroju. Intencje były szczytne i można odnieść wrażenie, że autorka z wieloma sympatyzowała, jednak w książce pokazano też, jak niemal dwa stulecia życia w izolacji doprowadziły do niekorzystnych zmian. Główny bohater, choć wychowany w wierze, że oto żyje w najlepszym z ustrojów, dzięki rozmowom z przyjaciółmi i doświadczeniom życiowym zaczyna dostrzegać, jak opresyjne stało się jego społeczeństwo, jak idee w założeniu promujące wolność, sprawiedliwość i rozwój stworzyły mury. Jak świat bez więzień stał się jednym wielkim więzieniem. Jakiś czas temu znajomy z internetu napisał mi: „gdy myślę o hierarchii władzy, czuję, jest w tym coś złego, ale jednocześnie budowanie takich systemów zdaje się nieodłącznym elementem ludzkiej natury”. Na Anarres nie miało być rozwarstwienia, ale ono i tak się odtwarza, tylko w mniej widoczny sposób.
Napotykając ograniczenia w swojej pracy naukowej, Szevek wyrusza na Urras, planetę, z której wywodzą się jego przodkowie. Tam staje się pionkiem w politycznej rozgrywce. Dzięki przyjętemu sposobowi narracji, Le Guin każe czytelnikowi patrzeć na planetę oczami Szeveka, przyglądającego się systemowi z zewnątrz, dziwiącego się temu, co nam może wydawać się oczywiste, albo może i niewłaściwe, ale jednak zwyczajne. Urras skojarzyło mi się z dziewiętnastowieczną Europą Zachodnią. Konwenanse, blichtr klasy posiadającej, nędza tych, którzy nie mieli szczęścia urodzić się w warstwie uprzywilejowanej. Opisy Urras są krytyką kapitalizmu, zarazem pojawia się tam istotny wątek feministyczny. Szevek ma okazję skonfrontować rolę kobiet na swoim ojczystym księżycu, gdzie panuje równouprawnienie, z tą obserwowaną wśród zamożnych ludzi goszczących go na planecie. Już w jednej z pierwszych rozmów zadaje pytanie o nieobecność kobiet w nauce. W odpowiedzi słyszy: „kobiety nie są w stanie wyjść ponad poziom matury (…) nie radzą sobie z matematyką (…) To, co kobiety nazywają myśleniem, odbywa się w macicy! Oczywiście zawsze zdarzają się wyjątki, niemiłe Bogu przemądrzałe kobiety z atrofią łona”. Inny z rozmówców fizyka przejawia bardziej „postępową” postawę: „odpowiednio prowadzone kobiety mogłyby w znacznym stopniu odciążyć mężczyzn w pracach laboratoryjnych. Do żmudnych zadań są z natury zręczniejsze i szybsze od mężczyzn, do tego wytrwalsze. Nie popadają tak łatwo w zniechęcenie. Gdybyśmy lepiej wykorzystywali kobiety, moglibyśmy prędzej uwolnić mężczyzn od niepotrzebnego znoju”. Po prawdzie powagę całej sceny zepsuł mi ciąg dalszy, gdy Szevek wspomniał o swojej mentorce, na co usłyszał „Gavrab była kobietą?” Także w tym przypadku Le Guin wprowadza niuanse, przedstawiając postać Vei, która w takim systemie funkcjonuje z sukcesem i choć co jakiś czas wygłasza buntownicze kwestie, nie zamierza się wyrzec specjalnego traktowania, zrezygnować z przywilejów oraz grzeczności należnych pięknej niewieście, natchnieniu i najcenniejszej istocie na ziemi (że pozwolę sobie użyć słów jednego z urrasyjczyków). Le Guin bywała krytykowana za bycie niedostatecznie feministyczną, co kojarzy mi się z wspomnianym przez Miłosza opowiadaniem przedstawiającym ostatni dzień życia twórczyni ruchu, który zaowocował „przeprowadzką” na Anarres – stwierdza ona w pewnym momencie, że jej młodzi następcy są o wiele bardziej radykalni niż ona.
Nie mam aż takiego poczucia, jak Miłosz, że historia „kończy się na niczym”. Poza portretem dwóch społeczeństw, „Wydziedziczeni” to przecież opowieść o Szeveku, a przede wszystkim – o dochodzeniu do jego przełomowego odkrycia umożliwiającego natychmiastową komunikację. Historia życia fizyka jest nieodłącznie spleciona z jego pracą i poszukiwaniami. W końcu z Anarres wyruszył dlatego, by móc kontynuować swoje dociekania, a chociaż na Urras także napotkał przeszkody, to jednak mógł zetknąć się z ideami, które naprowadziły go na właściwą drogę. Lech Jęczmyk napisał o tej książce: „kto zauważył, że jest to dobrze zamaskowana dyskusja nad przekazaniem tajemnicy broni atomowej Sowietom? Jej bohater mógłby nazywać się Oppenheimer”. Nie do końca widzę tę analogię, choć w sieci można wyczytać, że rodzice Le Guin znali Oppenheimera i że pisarka wyznała, iż stanowił on inspirację dla postaci Szeveka. Odkrycie fizyka, choć – jak wiele innych – mogło zostać i zostało (jak wiemy chociaż ze „Świata Rocannona”) wykorzystane jako broń, w swej istocie bronią nie było, miało służyć przede wszystkim komunikacji. Może po trosze chodzi o motywację – Szevek zdecydował się przekazać swoje odkrycie Lidze Światów, ponieważ wierzył, że są oni lepsi od kapitalistów z Urras, że wykorzystają je do czegoś dobrego.
Abstrahując od aspektu politycznego, sam pomysł na teorię jednoczesności ma w sobie piękno i przekonuje. Skoro materia jest zarazem zbudowana z cząstek i fal, czas mógłby zarazem biec naprzód i stać. Nasze postrzeganie świata jest wewnętrzne względem niego, a on sam nie musi spełniać założeń i oczekiwań wynikających z naszej ograniczonej percepcji. To, co jest paradoksem dla nas, może być podstawą rzeczywistości. „Kolista” struktura fabuły w pewien sposób odzwierciedla idee, nad którymi zastanawia się Szevek rozważając pojmowanie czasu i porównując cykliczność z biegiem naprzód. Nic się nie zmieniło, a zarazem zmieniło się wszystko – teoria jednoczesności została sformułowana. Swoją drogą, urzekł mnie i głęboko poruszył opis dokonania tego odkrycia. Przygotowując się do napisania tego tekstu, odświeżyłam go sobie i ponownie miałam łzy w oczach. Le Guin w tym krótkim fragmencie uchwyciła istotę nauki i to, dlaczego ludzie się nią zajmują.
Są więc „Wydziedziczeni” historią teorii, ale też historią człowieka, który ją stworzył – a pogoń za nią współtworzyła jego.

PS. Przeglądając książkę ponownie, znalazłam też fragment, w którym pochodząca z Ziemi pani ambasador Ligi wspomina o katastrofie ekologicznej, jaka przetrzebiła jej rodaków. Myślę, że ten wątek stał się znacznie bardziej aktualny, niż przed półwieczem.
koniec
« 1 2
11 listopada 2021

Komentarze

08 XII 2021   11:26:38

powtórzę tylko za Lemem że 'Wydziedziczeni' są szczytowym osiągnięciem Le Guin w cyklu Haińskim, jeżeli ktoś uważa inaczej to mu brakuje wyobraźni, pozdrawiam

08 XII 2021   11:38:56

Gdyż albowiem co dokładnie? Bo rzucenie takim apodyktycznym tekstem to jedno, a uzasadnienie go to drugie. I nie, stwierdzenie "bo Lem" nie jest tutaj żadnym argumentem.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Sześć światów Hain: Świat piąty
— Miłosz Cybowski

Sześć światów Hain: Świat trzeci
— Miłosz Cybowski

Sześć światów Hain: Świat drugi
— Miłosz Cybowski

Sześć światów Hain: Świat pierwszy
— Miłosz Cybowski

Z dziejów Ekumeny
— Magdalena Kubasiewicz

Przeczytaj to jeszcze raz: Czy runął mur?
— Miłosz Cybowski

Z tego cyklu

Świat piąty
— Miłosz Cybowski

Świat czwarty – Powrót na Zimę
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka

Świat trzeci
— Miłosz Cybowski

Świat drugi
— Miłosz Cybowski

Świat pierwszy
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.