Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gu Byeong-mo
‹Piekarnia czarodzieja›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiekarnia czarodzieja
Tytuł oryginalny위저드 베이커리 [Wizard Bakery]
Data wydania24 marca 2021
Autor
PrzekładAnna Diniejko, Łukasz Janik
Wydawca Young
ISBN978-83-66815-91-9
FormatePub, Mobipocket
Cena29,90
Zobacz czytniki w
Skąpiec.pl
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Gorzka czekolada
[Gu Byeong-mo „Piekarnia czarodzieja” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Piekarnia czarodzieja” Gu Byeong Mo okazała się książką ciekawą i skłaniającą do przemyśleń.

Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
[Gu Byeong-mo „Piekarnia czarodzieja” - recenzja]

„Piekarnia czarodzieja” Gu Byeong Mo okazała się książką ciekawą i skłaniającą do przemyśleń.

Gu Byeong-mo
‹Piekarnia czarodzieja›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiekarnia czarodzieja
Tytuł oryginalny위저드 베이커리 [Wizard Bakery]
Data wydania24 marca 2021
Autor
PrzekładAnna Diniejko, Łukasz Janik
Wydawca Young
ISBN978-83-66815-91-9
FormatePub, Mobipocket
Cena29,90
Zobacz czytniki w
Skąpiec.pl
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Nie będzie niczym odkrywczym, jeśli zacznę tę recenzję od stwierdzenia, że fantastyka z kręgów kulturowych innych niż anglosaski czy rosyjski trafia do Polski rzadko. Głównym powodem sięgnięcia po utwór koreańskiej pisarki była więc ciekawość. „Piekarnia czarodzieja” nie okazała się aż tak egzotyczna, jak się spodziewałam, co nie oznacza, że to zła książka. Chodzi o to, że autorka bardziej skupiła się na tym, co uniwersalne. Przedstawiona przez panią Gu historia rodzinna mogłaby się przytrafić równie dobrze w Polsce – oczywiście używane formy grzecznościowe czy zwyczaje byłyby inne, lecz sam rdzeń mógłby pozostać nienaruszony.
„Piekarnia czarodzieja” jest powieścią fantastyczną i wątek nadnaturalny odgrywa w niej ważną rolę, jednak ważniejsza wydaje się warstwa obyczajowa. Czytając, miałam skojarzenia z „Olgą i ostami” Agnieszki Hałas. W obydwu książkach poturbowani przez życie bohaterowie trafiają do siedziby maga, gdzie tak naprawdę konfrontują się z samymi sobą, z decyzjami, które będą musieli podjąć. Pobyt u czarodzieja to z jednej strony okres pewnego zawieszenia, odsunięcia od raniącej rzeczywistości, z drugiej zaś czas, w którym trzeba rozsądzić, co dalej zrobić ze swoim życiem. Gu Byeong-Mo wykorzystuje też profesję tytułowego bohatera by uwypuklić pewne zjawiska – rozdziały opowiadające o klientach piekarni i konkretnych magicznych wypiekach to krótkie historie o zawiści, interesowności, czy prowadzących do katastrofy zachciankach. Choć czarodziej sprzedaje zamknięte w swoich dziełach dobre i złe zaklęcia, uwaga narratora koncentruje się raczej na tych, które mają komuś zaszkodzić. Ostrzeżenie o tym, że magia ma swoją cenę i przeklinający dozna negatywnych skutków swojego działania nie zniechęca nabywców krzywdzących uroków.
W tym upatruję największej różnicy kulturowej – czarodziej z kart książki sprzedaje zarówno zaklęcia miłosne, jak i takie, które mogą doprowadzić do śmierci ofiary. Koreańczycy pewnie nie byliby zachwyceni moimi skojarzeniami z Japonią, ale „Piekarnia…” przypomniała mi w tym animacje studia Ghibli, z uwagi na baśniowość nierozpisaną na czerń i biel. Jak zostaje wyjaśnione – czarodziej dba o utrzymanie magicznej równowagi. Nie jest okrutnikiem, jednak nie jest też miły i życzliwy. Gardzi tymi, którzy kupują od niego klątwy, ale je sprzedaje, tyle samo uwagi i wysiłku poświęcając tworzeniu marcepanowej lalki vodoo, co ciastku mającemu przynosić powodzenie.
Jeśli chodzi o inne elementy odmienne, na które zwróciłam uwagę, poza kilkoma świętami, czy formami grzecznościowymi, były to choćby bardziej sformalizowane zachowania w rodzinie, nauczyciel bijący ucznia (co tegoż ucznia nie dziwi), czy ogłoszenia matrymonialne sformułowane bardziej jak CV, drobiazgowo wyjaśniające zalety potencjalnej małżonki. Kilkakrotnie zostaje wspomniane o długach (rozumiem, że motyw ten pojawia się także w popularnym ostatnio serialu „Squid game” i odzwierciedla faktyczne problemy Koreańczyków). Zdziwił mnie ten oto fragment: „to tylko kwestia czasu, zanim rozeszłaby się plotka, że Piekarz jest stuknięty. Wspólnota mieszkańców z pobliskich bloków mogłaby doprowadzić do zamknięcia piekarni z obawy o wartość nieruchomości.” Kilkakrotnie pojawiają się też wzmianki na temat klasy i statusu społecznego – jest to coś, na co dorośli bohaterowie książki zwracają uwagę, np. szukając partnera. Skłoniło mnie to jednak do refleksji, w wyniku której stwierdziłam, że nasze społeczeństwo także jest rozwarstwione, choć nie mówi się o tym tak otwarcie.
W internetowych komentarzach spotkałam się z opiniami, że wbrew informacjom o baśni, czy wydaniu książki w imprincie wydawnictwa o nazwie „Young” zdecydowanie nie jest to pozycja dla młodych czytelników. Jakże gorzką ironią jest to, że stanowczo zbyt wiele dzieci ma takie problemy, jak dziecięcy bohaterowie „Czarodziejskiej piekarni” – dorastanie w toksycznej rodzinie, śmierć bliskiej osoby, przemoc, wykorzystywanie seksualne. Te trudne tematy pisarka przedstawia ostro i bez taryfy ulgowej. Jednocześnie nie popada w skrajności. Macocha głównego bohatera jest postacią raczej antypatyczną, ale też można jej współczuć, zwłaszcza, gdy czyta się powieść Gu będąc w wieku bliższym pani Bae, niż jej pasierbowi. Z kolei chłopak, choć niewątpliwie ciężko doświadczony przez los, nie jest sympatycznym dzieckiem, bajkową złotowłosą sierotką, co to się stara, a wciąż każą mu oddzielać mak od piasku.
Dla mnie samej lektura „Czarodziejskiej piekarni” była miejscami wręcz trudna ze względu na trafność, z jaką przedstawione zostały pewne mechanizmy (na wszelki wypadek uprzedzam, że nie byłam ofiarą molestowania ani też nie doświadczyłam aż tak skrajnych sytuacji). Niemniej, w tej książce Gu nazwała po imieniu rzeczy, z których świadomie nie zdawałam sobie sprawy, wskazała przyczyny, zwięźle a zarazem z chirurgiczną wręcz skrupulatnością opisała narastający latami konflikt pomiędzy panią Bae a głównym bohaterem. Z pozoru drobne rzeczy, uwagi, reakcje, którym obserwator z zewnątrz nie poświęciłby uwagi, ale które się nawarstwiają i czynią życie pod jednym dachem nieznośnym. Swego rodzaju atawizm – walka o władzę, o terytorium, o pozycję w domu, pomiędzy przybranym rodzicem wkraczającym „z zewnątrz” a dzieckiem „zastanym”. W żadnym razie nie próbuję napisać tutaj, że taki model rodziny nie ma prawa się udać. Ale nie jest to łatwe i wymaga zaangażowania wszystkich stron (włączając w to oczywiście biologicznego rodzica) oraz zrozumienia tego, co się właściwie dzieje i dlaczego.
Warstwa psychologiczna jest atutem „Czarodziejskiej piekarni”. Zawiodą się natomiast ci, którzy spodziewają się barwności i uwypuklenia aspektu magicznego. Styl Gu jest surowy i raczej minimalistyczny. Wydaje się, że autorce zależało na klarowności przekazu, a nie na efektownych frazach – albo może coś jednak zaginęło w tłumaczeniu (np. melodia języka). A skoro już o nim mowa, bardzo się chwali, że czytelnik dostaje przekład z oryginału.
Redakcyjni koledzy nie lubią pisania o okładce i wydaniu, hołdując zasadzie, że treść ważniejsza jest od strony graficznej. Jednakże „Piekarnia czarodzieja” zasługuje na pochwałę – uwagę zwraca efektowana ilustracja okładkowa1), ozdobne strony otwierają też kolejne rozdziały.
Krótka i skondensowana powieść Gu nie zaspokaja „standardowych apetytów” czytelnika fantastyki na barwne, tętniące życiem światy i rozbudowane historie, jednak nie żałuję lektury. To interesująca, skłaniająca do refleksji powieść, jedna z tych, które mogą coś zmienić w życiu czytelnika.
koniec
22 stycznia 2022
PS. Przy okazji pozwalam sobie przypomnieć o mojej stronie – z początkiem roku dodałam nowe opowiadanie („Cena”).

1) Swoją drogą, patrząc na miniaturkę w Internecie, zastanawiałam się, czym jest właściwie ten ozdobiony roślinnym wzorkiem kopczyk za ozdobnymi drzwiami. Gdy kupiłam książkę, przez parę dni nadal widziałam jedynie niezidentyfikowaną stertę czegoś, zanim dostrzegłam twarz i zorientowałam się, że w istocie patrzę na siedzącą postać. W ten sposób tytułowy czarodziej niejako objawił się na okładce, co uważam za zabawny efekt.

Komentarze

22 I 2022   19:04:07

"Redakcyjni koledzy nie lubią pisania o okładce i wydaniu..." - dziwaczne i niezrozumiałe.
Jeżeli wydawnictwo dba o graficzną oprawę swoich książek, to jak najbardziej zasługuje to na podkreślenie w recenzji, normalna sprawa.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Sen o słodkiej Francji
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.