Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Siewierski
‹Zaproszenie do podróży›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZaproszenie do podróży
Data wydania1972
Autor
Wydawca Iskry
SeriaEwa wzywa 07…
Format49s.
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Kolorowe sny po rozpuszczalniku
[Jerzy Siewierski „Zaproszenie do podróży” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Chciałoby się powiedzieć, że Jerzy Siewierski był mistrzem rodzimej prozy kryminalnej i grozy. Bliższe prawdy byłoby jednak stwierdzenie, że pisał powieści sensacyjne i horrory, ale mistrzostwa w tej dziedzinie – zwłaszcza jeżeli porównamy go z autorami zachodnimi – nie osiągnął. Lektura wydanego w serii „Ewa wzywa 07…” „Zaproszenia do podróży” odpowiada na pytanie, dlaczego tak się stało.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Kolorowe sny po rozpuszczalniku
[Jerzy Siewierski „Zaproszenie do podróży” - recenzja]

Chciałoby się powiedzieć, że Jerzy Siewierski był mistrzem rodzimej prozy kryminalnej i grozy. Bliższe prawdy byłoby jednak stwierdzenie, że pisał powieści sensacyjne i horrory, ale mistrzostwa w tej dziedzinie – zwłaszcza jeżeli porównamy go z autorami zachodnimi – nie osiągnął. Lektura wydanego w serii „Ewa wzywa 07…” „Zaproszenia do podróży” odpowiada na pytanie, dlaczego tak się stało.

Jerzy Siewierski
‹Zaproszenie do podróży›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZaproszenie do podróży
Data wydania1972
Autor
Wydawca Iskry
SeriaEwa wzywa 07…
Format49s.
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Kiedyś wreszcie musiał nadejść ten dzień, w którym w rubryce poświęconej peerelowskim „powieściom milicyjnym” pojawia się Jerzy Kwiryn Siewierski – pisarz płodny i sięgający po różne gatunki beletrystyczne; ewidentnie mający swoje zasługi jako krytyk literacki (w dwutygodnikach „Nowe Książki” i „Współczesność”) i autor pierwszej na polskim rynku monografii poświęconej literaturze detektywistycznej, zatytułowanej po prostu… „Powieść kryminalna” (1979). Ale też nierzadko niemiłosiernie druzgotany przez kolegów po fachu, jak chociażby pałającego szczególną „miłością” do historii o dzielnych funkcjonariuszach MO Stanisława Barańczaka. Czy zasłużenie? Niestety, bardzo często – tak! Ale nie oznacza to, że należy dzisiaj Siewierskiego sekować; swoje miejsce – gdzieś na drugim albo nawet trzecim planie – wśród autorów pokroju Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego, „Tadeusza Żołnierowicza bądź Jerzego Edigeya ma zapewnione.
Siewierski, wywodzący się ze szlacheckiego rodu, urodził się w 1932 roku w Warszawie i tam praktycznie spędził całe swoje życie. Miał to szczęście, że studia historyczne ukończył w roku pierwszego po wojnie politycznego przełomu, co sprawiło, że wraz z grupą młodych ambitnych poetów i prozaików – wśród których znaleźli się Roman Śliwonik, Stanisław Grochowiak, Bohdan Drozdowski, Ernest Bryll, Ireneusz Iredyński oraz Marek Nowakowski – na fali zmian mógł założyć nowe pismo literackie: „Współczesność”. Jako krytyka interesowała go głównie kultura wysoka, jako twórcę – popularna; dlatego poświęcił się pisaniu kryminałów, ale także – jako jeden z nielicznych autorów z czasów Polski Ludowej – horrorów. Popularność przyniosła mu już debiutancka powieść sensacyjna, czyli „Spadkobiercy pani Zuzy” (1971), którą z rozpędu przeniósł na ekran Paweł Komorowski (nieznacznie tylko zmieniając tytuł: zamiast „spadkobierców” pojawiły się „brylanty”).
A potem poszło już z górki: „Nie zabija się świętego Mikołaja” (1972), tom opowiadań „Pięć razy morderstwo” (1976), „Nalewka na wilczych jagodach” (1980), „Tam gdzie diabeł ma młode” (1981), „Jestem niewinny” (1981), „Umarli nie składają zeznań, czyli morderstwo po polsku” (1985) oraz cztery inne opowiadania z tego samego, międzynarodowego cyklu, w którym Siewierski opisał jeszcze, jak mordują Francuzi, Anglicy, Amerykanie i Szwedzi. Do tego należy dodać dwie mikropowieści opublikowane – z jedenastoletnim odstępem! – w serii „Ewa wzywa 07…”: „Zaproszenie do podróży” (1972) i „Opowieść o duchach i gorejącym sercu” (1983). Warto też wspomnieć o historiach z pogranicza horroru i grozy takich, jak „Zaufajcie Drakuli” (1979), „Sześć barw grozy” (1985), „Panią naszą upiory udusiły” (1987), „Przeraźliwy chłód” (1990) oraz „Maska szatana” (1992). Jako dojrzały już człowiek i aktywny działacz masonerii Siewierski zajął się dziejami polskiego wolnomularstwa, publikując między innymi: powieści „Choć nas potępiają umysły zacięte… Opowieść o masonach, obyczajach i pięknej Kasieńce” (1990), „Legenda o Hiramie z Tyru, synu wdowy – uczniu egipskich mędrców, budowniczym świątyni” (1999) i „Upadły Anioł z Podola – opowieść o Tadeuszu Grabiance” (2001), szkice popularnohistoryczne „Dzieci wdowy, czyli opowieści masońskie” (1992), „Wolnomularstwo a Konstytucja Trzeciego Maja” (1997), wreszcie – wydana dopiero dwa lata po śmierci pisarza – „Ilustrowana historia masonerii” (2002).
W „Zaproszeniu do podróży” Siewierski postanowił wziąć na swój literacki warsztat temat obyczajowo jak najbardziej aktualny – hippisów. To subkultura, która na początku lat 70. XX wieku zdobywała w naszym kraju coraz większą popularność, choć jej obecność wśród peerelowskiej młodzieży Służba Bezpieczeństwa odnotowała już w 1967 roku. Do młodych Polaków trafiała pokojowa ideologia szerzona przez „dzieci-kwiaty”, hasła typu: „Make love – not war” oraz kolorowo-kwasowa muzyka psychodeliczna. Nieodłącznym elementem tej subkultury były narkotyki – głównie marihuana, haszysz, LSD. Tyle że te dostępne były nielicznym, zdecydowana większość musiała zadowalać się erzacami typu „tri”, który był rozpuszczalnikiem do czyszczenia ubrań lub innymi środkami bądź lekami zawierającymi amfetaminę czy opium. W drugiej połowie lat 70. pojawił się natomiast tak zwany „kompot”. Władze były zaniepokojone szerzeniem się tej subkultury i starały się zwalczać wszelkie jej przejawy, utrudniając na przykład funkcjonowanie zespołom rockowym, których członkowie nosili… zbyt długie włosy. Ważne propagandowe zadanie do wykonania dostali też pisarze, którzy mieli zohydzić hippisów wśród starszego pokolenia.
Przodowali w tym autorzy „powieści milicyjnych”. Jeśli na ich kartach pojawiał się długowłosy chłopak bądź dziewczyna, to nawet jeśli nie okazywali się oni ostatecznie złodziejami czy mordercami – to jednak ich portret okazywał się zazwyczaj negatywny (vide „Czwartek, godzina 22” Zeydlera-Zborowskiego, „Ekspedycja” Witolda Szymanderskiego). Siewierski podążył utartą koleiną, starając się przedstawić jak najbardziej krytyczny i karykaturalny obraz rodzimych „dzieci-kwiatów”. Pytanie czy zrobił to najzupełniej świadomie, czy też wyszło mu tak przypadkiem? W każdym razie hippisi przedstawieni są albo jako ludzie zidiociali, albo kompletnie zagubieni i nieprzystosowani do życia w socjalistycznym społeczeństwie, na dodatek mający wielkie skłonności do kombinatorstwa i oszukiwania – nie tylko innych, lecz także siebie nawzajem.
Najbardziej groteskową i przejaskrawioną postacią jest „prorok” Józio – guru starszy o pokolenie od swoich wyznawców, który wciska im za duże pieniądze papierosy dla astmatyków, mające zapewnić im doznania porównywalne z paleniem skrętów z marihuany. A oni to łykają – w sensie symbolicznym i niemal dosłownym – i przeżywają przeróżne uniesienia. Co jednak takiego dzieje się w „Zaproszeniu do podróży”, że Siewierski uznał za zasadne wprowadzenie do swojego tekstu hipisów? Wszystko zaczyna się od tragicznego wydarzenia sprzed piętnastu lat, a więc z czasów, kiedy jeszcze nikt – nie tylko w Polsce, ale i na Zachodzie – nie słyszał o „dzieciach-kwiatach”. Obecny kapitan Filip, który wtedy jeszcze zapewne nie był kapitanem (Filip to jego imię, nazwiska nie poznajemy), brał udział ze swoim kolegą z pracy i jednocześnie przyjacielem (i to nawet z czasów partyzanckich) w zatrzymaniu przestępcy. Niestety, popełnił błąd, który kosztował kolegę życie. Osierocił on kilkuletnią córeczkę Beatę, którą od tej pory zajmowała się matka – „kobieta jędzowata, pretensjonalna i głupawa”.
Jakież więc jest zdziwienie kapitana, kiedy po tak długim czasie wdowa po przyjacielu pojawia się w jego warszawskim mieszkaniu (a nie w komendzie) i prosi o pomoc. Otóż okazało się, że Beata z dnia na dzień porzuciła studia w Krakowie i uciekła do stolicy, aby przyłączyć się do hippisowskiej komuny. Jest wprawdzie osobą dorosłą, może decydować o sobie, ale jest także córką nieżyjącego przyjaciela, który być może wciąż by żył, gdyby Filip nie popełnił katastrofalnego w skutkach błędu. Kapitan czuje się więc w obowiązku pomóc i nawet rezygnuje z zaplanowanego na następny dzień wyjazdu nad morze. Kiedy w końcu, przekupiwszy „proroka” Józia, udaje mu się dotrzeć do speluny, w jakiej przebywa Beata – znajduje jej trupa. A obok prawdziwego skręta z marihuaną. Tyle że to nie żaden narkotyk zabił dziewczynę, ale człowiek, który na jej szyi zacisnął skórzany pasek od spodni. Oficer MO nie ma wątpliwości, że zabójcą musi być ktoś ze znajomych ofiary. Zresztą trudno, by je miał, skoro jego zdanie o nich przedstawiało się następująco: „Kudłaci, pstrokato ubrani i wyraźnie niedomyci (…). (…) absurdalnie niedopasowani do krajobrazu Warszawy (…). (…) stado wałkoni, których trzeba zagnać do uczciwej roboty”. Aż strach zapytać, co najchętniej by z nimi zrobił kapitan, gdyby to od niego zależała decyzja.
Prowadzone przez Filipa śledztwo nie potwierdza jednak pierwotnych przypuszczeń. Zwłaszcza że niebawem ginie jeszcze „prorok” Józio, a w dochodzeniu pojawia się nowy trop – brytyjski. Na arenę wkracza też Interpol, podejrzewający, że przez Polskę Ludową tranzytem przemyca się narkotyki z Bliskiego Wschodu i Afganistanu do Szwecji. A raczej trudno podejrzewać, aby tym właśnie zajmowały się te – to już słowa wyjęte z ust innego bohatera „Zaproszenia do podróży” – „nieszczęśliwe, zakompleksione istoty (…) jednostki o poczuciu niższej wartości społecznej”. Zatem – kto? Wyjaśnienie tej zagadki, choć w jakimś stopniu prawdopodobne, wydaje się jednak nad wyraz absurdalne. Bo o ile jeszcze można zrozumieć, dlaczego osoba ta zamordowała Beatę (powodów mogłoby być wiele), o tyle trudno wyobrazić ją sobie w roli cwanego przemytnika – i to nie detalisty (jak w „Termosie”, jednym z odcinków serialu „Kapitan Sowa na tropie”), lecz hurtownika. Trochę poniosła tu Siewierskiego wyobraźnia. Nie to jednak najbardziej razi w „Zaproszeniu…”, lecz propagandowa schematyczność i nieprawdopodobieństwo fabuły.
koniec
18 marca 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.