Spodziewalibyście się po autorze scenariuszy do seriali „Polskie drogi” i „Dom”, że napisze „powieść milicyjną”? A jednak! Wydana w serii „Ewa wzywa 07…” „Amerykańska guma do żucia «Pinky»” Jerzego Janickiego to opowieść o śledztwie w sprawie morderstwa dokonanego na bogatym, jak na warunki peerelowskie, właścicielu lodziarni w nadmorskim miasteczku.
PRL w kryminale: Powieść z podtekstem: guma i lody
[Jerzy Janicki „Amerykańska guma do żucia „Pinky”” - recenzja]
Spodziewalibyście się po autorze scenariuszy do seriali „Polskie drogi” i „Dom”, że napisze „powieść milicyjną”? A jednak! Wydana w serii „Ewa wzywa 07…” „Amerykańska guma do żucia «Pinky»” Jerzego Janickiego to opowieść o śledztwie w sprawie morderstwa dokonanego na bogatym, jak na warunki peerelowskie, właścicielu lodziarni w nadmorskim miasteczku.
Jerzy Janicki
‹Amerykańska guma do żucia „Pinky”›
Twórczość Jerzego Janickiego znają w Polsce wszyscy, którzy począwszy od lat 50. ubiegłego wieku słuchali radia, a dekadę później zostali wielbicielami telewizji. Przyszły pisarz, urodzony w 1928 roku w miejscowości Czortków (w czasach II Rzeczypospolitej w województwie tarnopolskim, obecnie w Ukrainie), młodość spędził w Buczaczu, skąd w 1944 roku przeniósł się z rodziną do Krakowa, a następnie Wrocławia, gdzie na miejscowym uniwersytecie studiował polonistykę. Kilka lat później trafił do Warszawy – tam zaczął karierę dziennikarską, a wkrótce potem spróbował swych sił jako dramaturg. W tej roli trafił w połowie lat 50. do działu literackiego Polskiego Radia. Był autorem kilkudziesięciu słuchowisk radiowych, w tym obyczajowego serialu „Matysiakowie”, którego scenariusze współtworzył przez pół wieku (od 1956 do 2007 roku, czyli momentu śmierci). Wiele z nich zostało później zekranizowanych bądź doczekało się adaptacji teatralnych.
Kiedy wyobraźnią Polaków zawładnęła telewizja, Jerzy Janicki natychmiast spróbował swych sił jako scenarzysta filmowy – i w tej roli osiągnął niewyobrażalne sukcesy. To spod jego pióra wyszły fabuły między innymi takich seriali, jak „Przygody psa Cywila” (1968-1970) Krzysztofa Szmagiera, „Polskie drogi” (1976-1977) Janusza Morgensterna, „Dom” (1980-2000) Jana Łomnickiego czy „Ballada o Januszku” (1987) Henryka Bielskiego. Do tego należałoby dorzucić jeszcze wiele filmów średnio- i pełnometrażowych („Przerwany lot”, 1964; „Człowiek z M-3”, 1968; „Milion za Laurę”, 1971; „Wolna sobota”, 1977; „Wesołych świąt”, 1977), jak również teatry telewizji, a z czasem – już po obaleniu ustroju komunistycznego w Polsce – filmy dokumentalne o Lwowie i zachodniej Ukrainie. Mało kto jednak wie, że Janicki ma na koncie także dwie powieści sensacyjne: napisaną wspólnie z Andrzejem Mularczykiem i wydaną pod pseudonimem Andrzej Jurek „Liczę na wasze grzechy”, która ukazała się w 1958 roku w serii „Z jamnikiem” (pięć lat później zekranizował ją Jerzy Zarzycki), oraz stworzoną już w pełni samodzielnie „Amerykańską gumę do żucia «Pinky»”.
Ta druga to już typowa „powieść milicyjna”. Ukazała się zresztą w 1972 roku w cyklu Iskier „Ewa wzywa 07…” (jako zeszyt numer czterdzieści siedem). Co ciekawe, przenoszono ją na ekran dwukrotnie. Po raz pierwszy w formie Teatru Sensacji „Kobra”; reżyserii podjął się wówczas legendarny Józef Słotwiński. Premiera przedstawienia miała miejsce 24 lutego 1972 roku, co każe podejrzewać, że pierwotnie tekst powstał właśnie jako scenopis spektaklu, a dopiero później doczekał się beletryzacji. O ile dzieło Słotwińskiego było bardzo wierną adaptacją mikropowieści, o tyle w scenariuszu późniejszego o piętnaście lat kinowego „Końca sezonu na lody” autorstwa Sylwestra Szyszki Janicki wprowadził kilka zmian, choć główny wątek zbrodni i jej przyczyny pozostawił bez zmian.
Kończą się właśnie wakacje letnie. Niewielkie miasteczko nad Bałtykiem (w filmie Szyszki było to Ustronie Morskie, ale w książeczce Janickiego pozostaje ono anonimowe), z którego masowo wyjeżdżają turyści, za chwilę pogrąży się w jesiennej zadumie i marazmie. Miejscowy komendant Milicji Obywatelskiej może wreszcie odetchnąć z ulgą i wybrać się motocyklem w Bieszczady na od dawna oczekiwany urlop. Na miejscu pozostawia swego zastępcę, plutonowego Pieniążka, który liczy na miesiąc słodkiego nicnierobienia (na dodatek bez kontroli ze strony szefa). Skończą się przecież awantury pijackie na plaży i w restauracjach. Zmartwiony może być tylko Karaś – miejscowy pijaczek zarabiający na życie i alkohol jako tragarz. Bo komu będzie teraz woził bagaże z dworca kolejowego do pensjonatów i willi, których właściciele wynajmują latem pokoje turystom?
Nawet lodziarz Krzysztof Listowski, który przez dwa miesiące zarabiał krocie, teraz ogranicza interes. Szykuje się właśnie do powrotu do Warszawy, w miasteczku zostawiając jedynie swoją pracownicę (i kochankę) Ilonę Rychter, która jeszcze do końca września będzie sprzedawała rurki z kremem. Z utargiem z ostatniego dnia wakacji lodziarz wieczorem, jak co dzień, udaje się na pocztę – spóźnia się jednak kilka minut i kasjerka Helena Drabik odmawia mu przyjęcia pieniędzy (a kwota jest niebagatelna, bo to ponad siedemdziesiąt tysięcy złotych!). Gdyby chwilę wcześniej nie pokłóciła się z niewiernym narzeczonym, Ziutkiem Maruchą, pewnie przyjęłaby wpłatę, ale musiała na kimś odreagować gniew. Kilka godzin później będzie tego bardzo żałować. Ale wtedy czasu nie da się już cofnąć i naprawić popełniony błąd.
Tej nocy bowiem Listkowski zostaje w willi, w której ma także lodziarnię, zamordowany. Ktoś zdzielił go lampą w głowę. Zniknęły również pieniądze. O dziwo, zabójca nie zabrał ze sobą złotego zegarka, jaki lodziarz miał na ręku, ani leżących na stoliku bonów pekao. Może nie zauważył, a może spieszył się tak bardzo, że przegapił kolejne trofea. Ale co tam, w końcu siedemdziesiąt tysięcy to też niezła zdobycz! Pierwszym funkcjonariuszem na miejscu zbrodni jest plutonowy Pieniążek, który do tej pory nie miał do czynienia ze sprawami podobnego formatu. Nie ma więc pojęcia, jak zabrać się do śledztwa. A gdyby nie towarzyszył mu obeznany w wielu sprawach mechanik samochodowy Maciejewski, nie wpadłby nawet na pomysł, aby obejść dom dookoła i rozejrzeć się po ogrodzie. Efektem tego obchodu jest między innymi znalezienie wózka należącego do tragarza Karasia i leżącej pod oknem pokoju Listkowskiego tytułowej gumy do żucia.
Gdyby to Pieniążek miał prowadzić całe dochodzenie, Jerzy Janicki prawdopodobnie musiałby rozciągnąć fabułę do rozmiarów co najmniej trylogii. Na szczęście z pomocą przybywa plutonowemu porucznik Miercik z powiatu, któremu z kolei radą służy kapitan Stanisław Wapiennik z… Komendy Głównej MO w Warszawie. A ten tu skąd? Cóż… turystycznie, po prostu wypoczywał, a że z Miercikiem zna się jeszcze ze szkoły oficerskiej w Szczytnie – nie powinno dziwić, że przychodzi mu z odsieczą. Janicki, chociaż się nie rozpisywał, wymyślił całkiem skomplikowaną historię. Mamy tu bowiem i wątek wojenny (dawny właściciel willi Listkowskiego to były żołnierz Wehrmachtu, a jego syn chce po latach odzyskać rodowe pamiątki i w tym celu przyjeżdża do Polski), i opowieść sięgającą czasów przedrewolucyjnych w Rosji (jej „nosicielem” jest pędzący bimber wieśniak Dojnarowicz), a do tego jak najbardziej współczesne zawirowania miłosne (lodziarz i jego pracownica oraz Drabikówna i Marucha). A to i tak nie wszystko.
Z uwagi na charakterystycznych bohaterów – począwszy od plutonowego Pieniążka i pijaka Karasia, poprzez starego Drabika, ojca Heleny, aż po zaciągającego „po wschodniemu” Dojnarowicza – „Amerykańską gumę do żucia «Pinky»” czyta się trochę jak opowieść komediową. Ale z drugiej strony trup jest jak najbardziej realny i śledztwo, przynajmniej od momentu pojawienia się Miercika, prowadzone zgodnie z procedurami. Widać więc wyraźnie, że Janickiemu zależało na tym, aby wyrwać się ze schematu „powieści milicyjnej” i dodać coś od siebie, co wykraczałoby poza ściśle określone ramy gatunku. To „coś” – to interesująca otoczka obyczajowa, portret małomiasteczkowej społeczności, z wyrazistymi postaciami, z których każda ma coś na sumieniu, a jedna okazuje się nawet bezwzględnym mordercą. Ortodoksyjnych wielbicieli kryminałów ten epizod serii „Ewa wzywa 07…” raczej nie zadowoli, pozostali mogą natomiast docenić autorską ironię i subtelną złośliwość, której ofiarami padają mieszkańcy miasteczka.