Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiesław Danielak, Mariusz Wanat
‹Czarne i złote›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarne i złote
Data wydaniaI kwartał 2021
Autorzy
Wydawca Wielki Sen
SeriaSeria z Warszawą
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Od Szczecina – przez Wrocław i Kraków – do Szczecina
[Wiesław Danielak, Mariusz Wanat „Czarne i złote” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W tym samym tomie serii „Z warszawą”, w jakim ukazał się „Morderca sam przyjdzie” Waldemara Jeża, zostało przypomniane jeszcze jedno kompletnie zapomniane opowiadanie kryminalne – „Czarne i złote” Wiesława Danielaka i Mariusza Wanata. Oryginalnie opublikowano je w prasie w 1957 roku. Mimo oczywistej schematyczności, nie brakuje w nim także elementu zaskakującego – pozytywnej bohaterki-milicjantki.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Od Szczecina – przez Wrocław i Kraków – do Szczecina
[Wiesław Danielak, Mariusz Wanat „Czarne i złote” - recenzja]

W tym samym tomie serii „Z warszawą”, w jakim ukazał się „Morderca sam przyjdzie” Waldemara Jeża, zostało przypomniane jeszcze jedno kompletnie zapomniane opowiadanie kryminalne – „Czarne i złote” Wiesława Danielaka i Mariusza Wanata. Oryginalnie opublikowano je w prasie w 1957 roku. Mimo oczywistej schematyczności, nie brakuje w nim także elementu zaskakującego – pozytywnej bohaterki-milicjantki.

Wiesław Danielak, Mariusz Wanat
‹Czarne i złote›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarne i złote
Data wydaniaI kwartał 2021
Autorzy
Wydawca Wielki Sen
SeriaSeria z Warszawą
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Nie zdziwcie się, proszę, patrząc na „stopkę” książki omawianej w dzisiejszym „PRL-u w kryminale” – jej opis nie zgadza się bowiem z okładką. Ale to wcale nie jest błąd. Po prostu opowiadanie „Czarne i złote” Wiesława Danielaka i Mariusza Wanata – bohater dzisiejszego wydania tej rubryki – zostało umieszczone w tym samym woluminie co ubiegłotygodniowe „Morderca sam przyjdzie” (1959) Waldemara Jeża. Tyle że nie odnotowano tego na okładce. Dlaczego wydawnictwo Wielki Sen zdecydowało się na taki zabieg? Mam oczywiście na myśli połączenie tych dwóch tekstów, nie zaś pominięcie jednego z nich na stronie tytułowej. To akurat wydaje się zrozumiałe: oba opowiadania pochodzą z tego samego czasu, czyli drugiej połowy lat 50. XX wieku (a więc krótko po październikowej „Odwilży”) i tematycznie są do siebie zbliżone. Drugim powodem może być to, że o ich autorach nie wiadomo w zasadzie nic.
Kim byli – dziennikarzami, milicjantami, a może zawodowymi prozaikami, którzy po prostu użyli pseudonimów literackich, ukrywając przy okazji swoją prawdziwą tożsamość? Wszystko możliwe. Zwłaszcza że zarówno tekst Jeża, jak i opowiadanie Danielaka oraz Wanata zdradzają talent pisarski. To nie są chaotyczne, nieudolne kryminałki pisane przez totalnych amatorów, którym przez przypadek udostępniono łamy prasy, bo akurat było zapotrzebowanie na powieść w odcinkach. To sprawnie napisane i ciekawie skonstruowane historie milicyjne napisane przez twórców znających swój fach. Pierwodruk opowiadania „Czarne i złote” (w piętnastu odcinkach) miał miejsce w ukazującym się od 1950 roku i należącym do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej dzienniku „Trybuna Mazowiecka” (miał on zasięg regionalny; sprzedawany był także na terenie późniejszych województw warszawskiego, ciechanowskiego, ostrołęckiego, płockiego i siedleckiego).
Akcja rozpoczyna się w Szczecinie. Pewnej nocy Kazimierz Molęcki, kierownik sklepu Centrali Jubilerskiej, zostaje napadnięty w domu przez dwóch zamaskowanych mężczyzn, którzy skrępowali i zakneblowali jego i żonę, po czym ze skrytki w biurku skradli cenne precjoza. Przesłuchiwany później przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej właściciel cennych przedmiotów – zegarków, bransolet, pierścieni i sygnetów – wycenia ich wartość na pięćdziesiąt tysięcy złotych. Jak na ówczesne warunki, to spora kwota. Sprawa wydaje się na tyle dziwna, że Komenda Główna deleguje do jej rozwiązania dwóch swoich oficerów: porucznika Leona Bielicę i porucznika Andrzeja Grota, którego w tym celu odwołano nawet z urlopu spędzanego w Międzyzdrojach. Co zastanowiło mundurowych? Otóż fakt, że napastnicy znali miejsce ukrycia kosztowności. A skoro tak, to w rachubę wchodzą dwa rozwiązania: albo napad był dęty i zaplanował go sam Molęcki, albo jego tajemnicę zdradziła złodziejom osoba bliska jubilerowi bądź jego żonie.
To jest konkretny ślad, aczkolwiek kolejne tygodnie dochodzenia nie przynoszą spodziewanego przełomu. Wciąż nie udaje się wpaść na trop włamywaczy. Aż pewnego dnia w odległym od Szczecina Wrocławiu „wypływa” skradziona na Pomorzu bransoleta. To pierwszy taki trop, więc Grot i Bielica rzucają się na niego jak wygłodniałe wilczury na mięso. Wspólnymi siłami z miejscową funkcjonariuszką, chorążym Irmą Marnysz, udaje im się zatrzymać kobietę lekkich obyczajów, która dostała cenną biżuterię w prezencie za spędzoną noc, a następnie sporządzić portret pamięciowy mężczyzny, który wykazał się tak nadzwyczajną hojnością. To wciąż niewiele, ale przynajmniej coś – podobizna plus informacja, że pracuje on jako inżynier w jednym z przedsiębiorstw budowlanych w Krakowie. Teraz wystarczy tylko – właśnie, „tylko”! – odwiedzić wszystkie firmy budowlane w stolicy Małopolski i ewentualnie jej okolicach. Mając przy tym nadzieję, że wrocławska prostytutka niczego nie nazmyślała.
Reszta śledztwa wydaje się już dziecinnie prosta. Zwłaszcza gdy czyta się o tym w książce. W rzeczywistości takie sprawy mogły ciągnąć się miesiącami, a może nawet latami. I chociaż Danielak i Wanat nie bawią się w rozwlekanie opisów milicyjnej roboty, to jednak nie idą również na skróty. Wszystko jest logicznie wywiedzione i umiejętnie przedstawione, z intrygującą klamrą fabularną spinającą całość. A przy okazji udaje im się przemycić też trochę mrocznych stron funkcjonowania peerelowskiej gospodarki. Aż dziw, że cenzura przepuściła cały ten wątek dotyczący nadużyć finansowych i kradzieży na budowie. Bo choć takie rzeczy były na porządku dziennym i wszyscy zdawali sobie z tego sprawę, to jednak co innego mieć świadomość, a co innego – pisać o tym w prasie. Widocznie jednak urzędnicy z ulicy Mysiej doszli do wniosku, że w kryminale drukowanym w prasie codziennej w odcinkach taka krytyka bezwładności systemu jest dopuszczalna. A nawet może świadczyć o transparentności władzy. Zwłaszcza że ostatecznie milicja likwiduje to gniazdo zła.
„Czarne i złote” nie należy oczywiście do arcydzieł „powieści milicyjnej”, ale zapewnia całkiem przyjemną rozrywkę i wgląd w to, jak wyglądała szara peerelowska codzienność w epoce „wczesnego Gomułki”. Więcej jest prawdy na jej temat w takich tekstach niż w setkach mainstreamowych książek, jakie ukazywały się w tamtym czasie. Chyba że ich autorem był Marek Hłasko…
koniec
10 czerwca 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

PRL w kryminale: W kamienicy na Złotej
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

W 1957 roku, na fali październikowej „odwilży”, swój powieściowy debiut opublikowała – dotychczas zajmująca się głównie dziennikarstwem – Anna Kłodzińska (w tym momencie miała już czterdzieści dwa lata). Wtedy nikt jeszcze nie mógł przewidywać, że za sprawą książki „Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny” na literacką scenę wkroczy jedna z najbardziej znanych postaci peerelowskiej literatury kryminalnej.

więcej »

Destrukcyjne układy
Joanna Kapica-Curzytek

11 IV 2024

W czeskiej powieści kryminalnej „Pięć martwych psów” najważniejsze są zwierzęta, i to nie tylko te tytułowe. Zespół śledczych z Ołomuńca musi poradzić sobie z trudnym zadaniem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.