Trzeci zeszyt miniserii „Fajka komisarza Maigret” zawiera kolejne dwa opowiadania Georges’a Simenona, jakie w 1950 roku opublikowano w zbiorze „Maigret i małe świnki bez ogonków”. W jednym z nich komisarz tropi na ulicach Paryża mężczyznę podejrzewanego o zabójstwo, w drugim belgijski pisarz przenosi czytelników do prowincjonalnego miasteczka, w którym od kilku tygodni mordowane są starsze kobiety.
Przeczytaj to jeszcze raz: Polowanie z nagonką i podejrzliwy krawiec
[Georges Simenon „Fajka Komisarza Maigret 3” - recenzja]
Trzeci zeszyt miniserii „Fajka komisarza Maigret” zawiera kolejne dwa opowiadania Georges’a Simenona, jakie w 1950 roku opublikowano w zbiorze „Maigret i małe świnki bez ogonków”. W jednym z nich komisarz tropi na ulicach Paryża mężczyznę podejrzewanego o zabójstwo, w drugim belgijski pisarz przenosi czytelników do prowincjonalnego miasteczka, w którym od kilku tygodni mordowane są starsze kobiety.
Georges Simenon
‹Fajka Komisarza Maigret 3›
Dlaczego w 1980 roku wydawnictwo Iskry opublikowało tylko trzy zeszyty z „Fajka komisarza Maigret” – na sto procent nie wiem. Całkiem możliwe jednak, że podstawowym powodem był fakt, iż w oryginalnie wydanym we Francji trzy dekady wcześniej zbiorze „Maigret i małe świnki bez ogonków”, z jakiego (z jednym tylko wyjątkiem) zaczerpnięto opowiadania do „Fajki…”, nie było już więcej tekstów, których głównym bohaterem był słynny policjant z Quai des Orfèvres. A widocznie nie wierzono w to, że polscy czytelnicy wykupią stutysięczne nakłady książeczek Georges’a Simenona, w których nie uświadczą postaci Maigreta. I pewnie jakaś racjonalność w takim przekonaniu istniała. Szkoda natomiast, że nie zdecydowano się na wydanie całego tomu opowiadań…
W zeszycie trzecim, podobnie jak w dwóch poprzednich, znalazły się dwa opowiadania belgijskiego pisarza: „Na ulicy” oraz „Sąsiad z przeciwka”. To pierwsze – z komisarzem Maigretem w roli głównej – Simenon napisał w 1939 roku w czasie pobytu w Nieul-sur-Mer (niedaleko od La Rochelle), a więc w tym samym miejscu i czasie co „Licytację przy świecach” z zeszytu drugiego. Po raz pierwszy ukazało się ono drukiem rok później – w dwóch grudniowych numerach tygodnika „Sept Jours”. Czas był jednak mało sprzyjający na delektowanie się literaturą kryminalną (zaledwie pół roku wcześniej Francja została rozbita przez wojska niemieckie i – w pewnym uproszczeniu – podzielona na dwie części: okupowaną przez nazistów północ oraz kolaborujące z Hitlerem Państwo Vichy na południu), więc o tekście tym szybko zapomniano. Simenon uważał go jednak za na tyle istotny, że zdecydował się przypomnieć go kilka lat po wojnie.
„Sąsiada z przeciwka” Belg napisał już po wojnie – w marcu 1947 roku w Bradenton Beach na Florydzie. Fabuła, jaką wymyślił na jego potrzeby, wydała mu się jednak na tyle intrygująca, że kilkanaście miesięcy później, w grudniu następnego roku, przebywając w arizońskim Tumacacori, rozwinął ją do rozmiarów powieści – i tak powstał „Sprzedawca kapeluszy”, który doczekał się publikacji we Francji, w paryskim wydawnictwie Presses de la Cité, w 1949 roku. Czytelnicy musieli być zapewne mocno zaskoczeni, kiedy niedługo później tę samą historię, tyle że w wersji mocno skróconej, przeczytali w tomie opowiadań „Maigret i małe świnki bez ogonków” (1950). Na początku lat 80. ubiegłego wieku opowieść o kapeluszniku z La Rochelle doczekała się nawet adaptacji filmowej; podjął się tego wyzwania nie byle kto, bo sam Claude Chabrol, który w rolach głównych obsadził wielkie gwiazdy kina francuskiego – Charles’a Aznavoura i Michela Serraulta. Gwoli ścisłości: „Na ulicy” także doczekało się ekranizacji telewizyjnej – w 1988 roku (w Maigreta wcielił się w niej Jean Richard).
„Na ulicy” to – swoją drogą – choć krótkie, ale mistrzowskie opowiadanie. Można by rzec, że to Simenon w pigułce. Belg udanie połączył w nim najważniejsze elementy znane ze swoich powieści, a więc wątek kryminalny z psychologicznym. W Lasku Bulońskim znaleziono ciało zastrzelonego mężczyzny. Szybko ustalono, że to pochodzący z Wiednia doktor Ernst Borms – człowiek, który prowadzi życie światowca i nie stroni od uciech, jakie można zdobyć za pieniądze. Sposób, w jaki go zamordowano, nie wróży nic dobrego. Jeśli zrobił to złodziej, policja może długo szukać wiatru w polu. Ale jeśli motyw był inny… Maigret wpada na pewien pomysł. Chce sprowokować zabójcę, dlatego ogłasza w prasie, że morderca został złapany i że zostanie przeprowadzona z jego udziałem wizja lokalna. Przy okazji podaje także dzień i godzinę. Na co liczy? Że zaintrygowany zbrodniarz przyjdzie na miejsce zdarzenia, aby zobaczyć, kto jest tym nieszczęśnikiem, który został oskarżony o to, czego nie zrobił.
W tłumie gapiów nie brakuje oczywiście agentów policji, którzy kiedy jest już po wszystkim, ruszają śladem kilku wytypowanych osób. Jedna z nich szczególnie przykuwa uwagę Maigreta i to na niej skupia się uwaga komisarza i jego najbliższych współpracowników. Tak zaczyna się trwające pięć dni polowanie z nagonką. Ryzykowne, bo przecież policja nie posiada żadnych dowodów, a jedynie przeczucia. Biorąc jednak pod uwagę, jak świetnym psychologiem jest Maigret, jego szefowie wychodzą z założenia, że zapewne i tym razem na rację. Czy ma? Niekoniecznie. Simenon efektownie i kunsztownie poprowadził fabułę, eksponując przede wszystkim psychologiczną rozgrywkę pomiędzy zdeterminowanym stróżem prawa a mężczyzną podejrzewanym przez niego o zbrodnię. Tyle że upór komisarza nie jest z tych, jakie zaślepiają, co w tej konkretnej sprawie okazuje się zresztą kluczowe w znalezieniu odpowiedzi na najistotniejsze pytania: „Kto zabił?” i „Dlaczego?”.
„Sąsiada z przeciwka” jest równie wyrafinowaną, chociaż utrzymaną w nieco innej tonacji, opowieścią kryminalno-psychologiczną. Jej akcja rozgrywa się w jednym z prowincjonalnych miasteczek (tutaj nienazwanym, dopiero w wersji powieściowej Simenon precyzuje, że jest to La Rochelle), które od kilku tygodni żyje w wielkim strachu. Ma to związek z działalnością seryjnego zabójcy, który – jak na razie bezkarnie – zamordował już sześć staruszek pomiędzy sześćdziesiątym trzecim a sześćdziesiątym piątym rokiem życia. Miejscowa policja nie jest w stanie wpaść na żaden trop, więc z Paryża zostaje przysłany na pomoc komisarz Micou (szkoda, że nie Maigret). Na dodatek wyznaczono również nagrodę – w wysokości dwudziestu tysięcy franków – jaka przypadnie osobie, która przekaże stróżom prawa informację pomagającą wytropić i aresztować przestępcę.
Na jej zdobycie liczy biedny, obarczony liczną rodziną, krawiec Kachoudas (z pochodzenia Ormianin), który nabiera przekonania, że zabójcą jest jego sąsiad z naprzeciwka, kapelusznik Léon Labbé. Zyskawszy podejrzenie, krawiec zaczyna go dokładnie obserwować, co jednak nie uchodzi uwagi kapelusznika. To z kolei sprawia, że Kachoudas – człowiek skromny i starający się nie rzucać w oczy (jak wielu imigrantów, którzy mają za sobą traumatyczne przeżycia) – zaczyna się bać. Z czasem zamienia się to niemal w paraliżującą psychozę. W „Sąsiedzie z przeciwka” Simenon uwypuklił wątek psychologiczny, zahaczając jednocześnie o kwestie społeczne, podkreślone za sprawą pochodzenia etnicznego krawca, który z tego powodu czuje się (i w dużym stopniu jest) obywatelem drugiej kategorii. Takim jak on nie zawsze się wierzy. Tacy jak on zapraszani są do kawiarnianego stolika tylko w ostateczności.
A kiedy zostaje popełnione przestępstwo – wśród nich przede wszystkim szuka się podejrzanych. Pamiętając, że Simenon pisał to opowiadanie, a następnie powieść, samemu będą imigrantem – łatwiej zrozumieć, dlaczego tak bardzo go to uwierało. Aczkolwiek pozycja belgijskiego pisarza w Stanach Zjednoczonych była nieporównywalna z sytuacją tysięcy Kachoudasów (sam autor traktuje swojego bohatera jako symbol), którzy po pierwszej wojnie światowej i rzezi Ormian w Imperium Osmańskim przybyli do Europy Zachodniej i osiedlili się głównie we Francji.