Praca milicjanta na pewno była niezwykle stresująca. Boleśnie przekonuje się o tym bohater mikropowieści Zbigniewa Safjana „Uwaga, komunikat specjalny” kapitan Piotr Miernicki, którego wyjątkowo skomplikowane śledztwo doprowadza do… zawału serca. Wówczas sprawę przejmuje po nim kapitan Rusak, który po paru tygodniach również zaczyna skarżyć się na kiepskie zdrowie.
PRL w kryminale: Femme fatale, jej mężowie i kochankowie
[Zbigniew Safjan „Uwaga, komunikat specjalny” - recenzja]
Praca milicjanta na pewno była niezwykle stresująca. Boleśnie przekonuje się o tym bohater mikropowieści Zbigniewa Safjana „Uwaga, komunikat specjalny” kapitan Piotr Miernicki, którego wyjątkowo skomplikowane śledztwo doprowadza do… zawału serca. Wówczas sprawę przejmuje po nim kapitan Rusak, który po paru tygodniach również zaczyna skarżyć się na kiepskie zdrowie.
Zbigniew Safjan
‹Uwaga, komunikat specjalny›
Zbigniewa Safjana (1922-2011), pomijając jego nie zawsze chwalebne zaangażowanie polityczne w czasach Polski Ludowej, kojarzymy przede wszystkim jako jedną drugą duetu pisarskiego Andrzej Zbych (drugą połówkę stanowił Andrzej Szypulski), który odpowiadał za wiele interesujących – aczkolwiek niekiedy kuriozalnych – seriali telewizyjnych z lat 60. i 70. ubiegłego wieku, jak „Stawka większa niż życie” (1967-1968), „Najważniejszy dzień życia” (1974) czy „Życie na gorąco” (1978). Tandem ten był również autorem trzech kryminalnych teatrów telewizji: „Ucieczka” (1969), „W imieniu prawa” (1970) oraz „Bardzo dużo pajacyków” (1977). Ten ostatni powstał na podstawie wydanej w 1968 roku książki, która była jednocześnie pierwszą „powieścią milicyjną” współtworzoną przez Zbigniewa Safjana. Kolejną byli „
Włamywacze” (1971), po których powstały jeszcze łączący elementy obyczajowe z sensacyjnymi „
Strach” (1973) oraz złożone z dwóch opowiadań „
Śledztwo” (1980). A to i tak nie wszystko…
Nie możemy bowiem zapominać o mikropowieści „Uwaga, komunikat specjalny”, która ukazała się – w potężnym, bo stutysięcznym nakładzie – w serii Iskier „Ewa wzywa 07…” w 1969 roku (jako zeszyt numer jedenaście). Chronologicznie mieści się więc między „Bardzo dużo pajacyków” a „
Włamywaczami”, co każe widzieć w niej samodzielny milicyjny debiut Safjana. Czy udany? Na pewno nie najgorszy z możliwych! Głównym bohaterem tej historii jest ambitny kapitan MO o charakterystycznym nazwisku Rusak (imienia nie poznajemy), którego poznajemy, gdy odpoczywa w domu po pracy. Nie jest mu jednak dane zaznać spokojnego wieczoru, ponieważ błogą ciszę przerywa telefon – to szef (w stopniu pułkownika), który nakazuje Rusakowi zgłosić się jak najszybciej w komendzie, wysyła nawet po niego samochód służbowy. Widać, stało się coś bardzo ważnego!
I rzeczywiście: pogotowie ratunkowe zabrało do szpitala kolegę Rusaka z wydziału zabójstw, kapitana Piotra Miernickiego. Przyczyna: zawał serca. Miernicki prowadził właśnie nadzwyczaj ważne śledztwo, które teraz ma dokończyć za niego Rusak. Od przełożonego dostaje zaledwie kilka nocnych godzin na zapoznanie się z aktami. Przeczytawszy je, kapitan ma całą masę wątpliwości, podobnie jak miał je, doszedłszy już niemal do finału dochodzenia, jego kolega. Całkiem możliwe, że to właśnie to, co odkrył, spowodowało jego kłopoty zdrowotne. Chodzi o zabójstwo niejakiego Michała Tworowskiego, czterdziestoośmiolatka, który w ciągu ostatnich kilkunastu lat był urzędnikiem, agentem handlowym, współwłaścicielem warsztatu samochodowego, ostatnio natomiast utrzymywał się z prac dorywczych. Miał też młodszą o ponad dwadzieścia lat, pracującą w Centrali Rybnej żonę Ewę, która postanowiła właśnie rozstać się z nim i wyprowadziła się z domu.
Najbardziej zastanawiający w śmierci Tworowskiego jest dla milicji fakt, że w mieszkaniu ofiary znaleziono maszynę do pisania z wkręconym w nią niedokończonym listem. Był on skierowany do… MO, a znajdowała się w nim wiadomość świadcząca o tym, że zabity rozpoznał jednego ze złodziei, którzy tego samego dnia napadli nieopodal na sklep jubilera. Skoro zdecydował się poinformować o tym władze, oznacza to, że prawdopodobnie usłyszał komunikat, jaki w tej sprawie nadała wieczorem telewizja i, co wydaje się całkiem możliwe, zginął, aby swego listu nie dokończyć i nie wysłać. A to by świadczyło o tym, że mordercą był złodziej, którego Tworowski dobrze znał i który dobrze znał Tworowskiego. Śledztwo Miernickiego szło właśnie w tym kierunku, tyle że pod jego koniec, oficer zaczął mieć poważne wątpliwości. Niestety, nie zdążył zapisać ich ani w aktach, ani w swoich prywatnych notatkach. Teraz musi zmierzyć się z nimi Rusak.
Kluczem do rozwiązania zagadki wydaje mu się osoba Ewy Tworowskiej. Zaczyna więc badać jej przeszłość i dociera do intrygujących informacji, dotyczących wydarzeń, jakie miały miejsce kilka lat wcześniej, kiedy kobieta była jeszcze nastolatką i uczyła się w klasie maturalnej. Zbigniew Safjan chętnie wplatał w fabułę swoich kryminałów wątki obyczajowe i tutaj również ich nie brakuje. Ich „nośnikiem” staje się właśnie Ewa – wciąż młoda i piękna, przywodząca na myśl literackie i filmowe femme fatale. Mająca za męża człowieka dużo od siebie starszego, z którym prawdopodobnie niewiele ją łączyło. Czy, chcąc wyzwolić się spod jego panowania, była gotowa zabić? Jeżeli tak, nie pasowałoby to do pierwotnej hipotezy, jakoby za śmiercią Tworowskiego stał jeden z dwóch złodziei, którzy okradli jubilera. Trzeba przyznać, że kapitan Rusak ma twardy orzech do zgryzienia. Ale, jak zostało to już nadmienione wcześniej, jest on ambitnym oficerem, więc możemy być pewni, że zrobi wszystko, aby wyciągnąć prawdę na światło dzienne.
Safjan zbudował swoją opowieść na kilku przenikających się wątkach: jedne rozgrywają się współcześnie, inne poznajemy za sprawą retrospekcji. Co rusz też na arenie pojawiają się nowe, mające uatrakcyjnić fabułę, postaci, jak chociażby Stefan Lachowski, przyjaciel Miernickiego, pracujący jako księgowy w Centrali Rybnej, czy Klemens Kwaśniewski, człowiek, który wychodzi właśnie na wolność po kilku latach odsiadki. Z przeszłości natomiast wyłania się jeszcze jeden bohater, chyba najtragiczniejszy w całym tym rozdaniu – inżynier Borzęcki, wybitny chemik, wynalazca i racjonalizator. Z tych składników na pewno dało się upichcić smaczne danie i Safjan to zrobił. W kategorii „powieści milicyjnych” „Uwaga, komunikat specjalny” na pewno nie przynosi ujmy swojemu gatunkowi. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Akcja książki zaczyna się – to można dokładnie wskazać – w sobotę 14 października 1967 roku, a więc tego samego dnia i roku co akcja wydanego w tej samej serii kilka miesięcy wcześniej „
Zabójstwa Thomasa Jonesa” Aleksandra Minkowskiego (ukrywającego się tutaj pod pseudonimem Marcin Dor). Przypadek czy świadome nawiązanie?