Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Edmund Białecki
‹Podwójna śmierć›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPodwójna śmierć
Data wydania2014
Autor
Wydawca Wielki Sen
CyklKapitan Molski
SeriaSeria z Warszawą
ISBN978-83-62391-66-0
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

PRL w kryminale: Trucizna czy kula?
[Edmund Białecki „Podwójna śmierć” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po niezbyt udanej „Sprawie strusia” w kolejnym roku Edmund Białecki opublikował na łamach prasy nieporównywalnie ciekawszy kryminał milicyjny zatytułowany dość zagadkowo – „Podwójna śmierć”. Tytuł z miejsca rodzi pytanie, czy można kogoś zabić dwa razy? Jak się okazuje – tak. Trzeba tylko wiedzieć, jak to zrobić.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Trucizna czy kula?
[Edmund Białecki „Podwójna śmierć” - recenzja]

Po niezbyt udanej „Sprawie strusia” w kolejnym roku Edmund Białecki opublikował na łamach prasy nieporównywalnie ciekawszy kryminał milicyjny zatytułowany dość zagadkowo – „Podwójna śmierć”. Tytuł z miejsca rodzi pytanie, czy można kogoś zabić dwa razy? Jak się okazuje – tak. Trzeba tylko wiedzieć, jak to zrobić.

Edmund Białecki
‹Podwójna śmierć›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPodwójna śmierć
Data wydania2014
Autor
Wydawca Wielki Sen
CyklKapitan Molski
SeriaSeria z Warszawą
ISBN978-83-62391-66-0
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Opisując przed tygodniem „Sprawę strusia”, „gazetowiec” Edmunda Białeckiego, narzekałem nieco na przewidywalną i zdecydowanie przekoncypowaną fabułę. Po lekturze tej „powieści milicyjnej”, opublikowanej pierwotnie w odcinkach na łamach łódzkiej popołudniówki „Express Ilustrowany” w 1970 roku i przypomnianej w wersji książkowej dopiero przed ośmioma laty, można by pomyśleć, że autor zalicza się do tych twórców peerelowskich kryminałów, którzy raczej nie rokują. A tymczasem drukowana w tej samej gazecie rok później „Podwójna śmierć” zaprzeczyłaby tej tezie w całej rozciągłości. Nie jest to wprawdzie arcydzieło tego typu literatury, ale na pewno proza sensacyjno-obyczajowa, która zasługiwała na ocalenie od całkowitego zapomnienia (co uczyniło klubowe wydawnictwo Wielki Sen) chociażby z tego powodu, że przynosi dużą satysfakcję w trakcie lektury.
Już po przeczytaniu „Podwójnej śmierci” pojawia się w głowie myśl, że konstruując fabułę, autor z jednej strony inspirował się kryminałami Jacka Wołowskiego, z drugiej natomiast – i to w jeszcze większym stopniu – „Błękitnymi szynszylami” (1960) Barbary Gordon. Podobnie jak w przypadku tej ostatniej, akcja powieści Białeckiego rozgrywa się w niewielkim miasteczku położonym nieopodal dużego centrum: u Gordon była to fikcyjna podwarszawska Brzozowa, u Białeckiego jest to – również fikcyjny – podwrocławski Orlicz. U pisarki z Warszawy do tragedii dochodzi w starej willi, u łodzianina – w niedawno wybudowanym domie jednorodzinnym. W obu z kolei w tle pojawiają się niejasne interesy prowadzone przez przedsiębiorców z niezbyt lubianego przez władze komunistyczne „sektora prywatnego”. Kolejnym wspólnym mianownikiem okazuje się, choć o tym dowiadujemy się dopiero w finale „Podwójnej śmierci”, mroczna tajemnica korzeniami sięgająca jeszcze czasów okupacji.
Głównymi bohaterami „Sprawy strusia” byli prowadzący śledztwo dwaj funkcjonariusze trójmiejskiej Milicji Obywatelskiej: kapitan Roman Molski oraz porucznik Bogdan Śliwa. Nie inaczej jest i tutaj, chociaż… Wczytując się uważnie w oba kryminały Białeckiego, można odnieść wrażenie, że w pierwszym z nich Molski i Śliwa znają się już doskonale (są nawet oficerami tej samej komendy), natomiast w drugim, mimo że już wcześniej zdarzało im się współpracować, to jednak ich zażyłość nie jest jeszcze tak duża, pracują też w różnych jednostkach. Poza tym zaskakuje rozpiętość geograficzna: tam Gdynia i Gdańsk, tutaj – Wrocław i Orlicz. Niekonsekwencji jest zresztą więcej; dość powiedzieć, że na kilkunastu zaledwie stronach Molski tytułowany jest „kapitanem”, „inspektorem”, a nawet „nadinspektorem”. Chciałoby się w tym momencie ze złością krzyknąć: To jaki w końcu jest stopień służbowy bohatera!? Być może te nieścisłości wynikały z tego, o czym wspominałem już przed tygodniem – że drukowane w odcinkach powieści Edmunda Białeckiego powstawały „na gorąco”. To tłumaczyłoby wszystkie tego typu wpadki, niekiedy denerwujące, ale na szczęście nie rzutujące aż tak mocno na ocenę całości.
Początek „Podwójnej śmierci” rozgrywa się na dużych obrotach. Kapitan Molski wraca w nocy z czterotygodniowego urlopu i kładzie się spać, mając nadzieję, że w najbliższym czasie nic nie zaburzy jego spokoju. Tymczasem o czwartej trzydzieści budzi go telefon od przełożonego; pułkownik Karol Kopańczyk, powołując się na braki kadrowe, postanawia zabrać kapitana do Orlicza, gdzie poprzedniego dnia doszło do dziwnego zdarzenia. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że przed swoim awansem, Molski zdobywał doświadczenie, pracując właśnie w Orliczu. Zna więc specyfikę miejsca, a nawet pamięta jeszcze niektórych ludzi. A co to za sprawa? W dzielnicy domków jednorodzinnych znaleziono ciało młodej kobiety; wiele wskazuje na to, że popełniła samobójstwo. Ale pułkownik ma co do tego pewne wątpliwości. Woli więc nie pozostawiać tak trudnej sprawy w rękach miejscowych funkcjonariuszy. Ofiarą okazuje się Krystyna Rawicka – (współ)właścicielka wytwórni mas plastycznych, do której prawo własności odziedziczyła po swoim zmarłym rok wcześniej dużo starszym mężu, inżynierze i wynalazcy.
Co wskazuje na samobójstwo? Fakt, że Rawicka trzyma w ręku rewolwer (niekiedy nazywany pistoletem), z którego oddano do niej strzał. Tyle że sekcja zwłok wykazuje niezbicie, iż pod takim kątem, pod jakim kula wniknęła w jej ciało, nie mogła strzelać do siebie. Jeszcze większe zaskoczenie wywołuje wykrycie w jej ciele śladów trucizny. I to wszystko działo się pod obecność w domu trojga innych osób: ciężko chorego i cały czas leżącego w łóżku Stanisława Rawickiego, szwagra ofiary, studenta piątego roku chemii Jerzego Krzywickiego, siostrzeńca byłego męża Rawickiej, wreszcie Stanisławy Boguszewskiej, gosposi, która była podobno krewną pierwszej żony inżyniera. I nikt nic nie widział ani nie słyszał. Milicjantom trudno w to uwierzyć. Zwłaszcza kiedy wychodzą na jaw kolejne trudne do wyjaśnienia fakty. Na przykład: z kim miała spotkać się piękna Krystyna? co stało się z jedną z filiżanek w salonie? kto włamał się do garażu i ukradł z samochodu… tłumik?
Dokładniejsze dochodzenie wykazuje również, że Rawicka miała wiele dziwnych znajomości i prowadziła dość niejasne interesy w różnych rejonach kraju. Na dodatek szykowała się do wyjazdu zagranicznego, z którego, jak twierdzą niektórzy z jej znajomych, planowała już nie wracać na łono socjalistycznej ojczyzny. Wspominałem już o podstawowych minusach „Podwójnej śmierci”. Co natomiast jest plusem powieści Białeckiego? Na pewno opis milicyjnych procedur, pojawiające się w treści nowinki kryminalistyczne, ale także rozmach fabuły. Nie kończy się bowiem na śmierci Krystyny; potem pada jeszcze jeden trup, mamy też do czynienia z usiłowaniem zabójstwa, do tego dochodzą również liczne przestępstwa gospodarcze. Plus wspomniana parę akapitów wyżej tajemnica z przeszłości. Gdyby za tekst wziął się porządny redaktor z renomowanego wydawnictwa, „Podwójna śmierć” mogłaby stać się ozdobą każdej peerelowskiej serii kryminalnej. A tak… popadła w zapomnienie wraz ze swoim zagadkowym autorem.
koniec
2 września 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

PRL w kryminale: W kamienicy na Złotej
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

W 1957 roku, na fali październikowej „odwilży”, swój powieściowy debiut opublikowała – dotychczas zajmująca się głównie dziennikarstwem – Anna Kłodzińska (w tym momencie miała już czterdzieści dwa lata). Wtedy nikt jeszcze nie mógł przewidywać, że za sprawą książki „Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny” na literacką scenę wkroczy jedna z najbardziej znanych postaci peerelowskiej literatury kryminalnej.

więcej »

Destrukcyjne układy
Joanna Kapica-Curzytek

11 IV 2024

W czeskiej powieści kryminalnej „Pięć martwych psów” najważniejsze są zwierzęta, i to nie tylko te tytułowe. Zespół śledczych z Ołomuńca musi poradzić sobie z trudnym zadaniem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.