W publikowanej przez Wydawnictwo Harcerskie „Horyzonty” serii „Portrety” ukazało się w latach 70. XX wieku ponad dwadzieścia krótkich powieści młodzieżowo-obyczajowych, których autorzy starali się przybliżyć czytelnikom problemy ówczesnych nastolatków. Nie wszystkie pozycje bronią się do dzisiaj, ale na pewno nic złego nie można powiedzieć pod adresem „Artura”. Co zresztą nie dziwi, skoro autorem książki jest Aleksander Minkowski.
Pierwsze miłości PRL-u: Miłość pierwsza czy… ostatnia?
[Aleksander Minkowski „Artur” - recenzja]
W publikowanej przez Wydawnictwo Harcerskie „Horyzonty” serii „Portrety” ukazało się w latach 70. XX wieku ponad dwadzieścia krótkich powieści młodzieżowo-obyczajowych, których autorzy starali się przybliżyć czytelnikom problemy ówczesnych nastolatków. Nie wszystkie pozycje bronią się do dzisiaj, ale na pewno nic złego nie można powiedzieć pod adresem „Artura”. Co zresztą nie dziwi, skoro autorem książki jest Aleksander Minkowski.
Aleksander Minkowski
‹Artur›
Na początku lat 70. ubiegłego wieku Wydawnictwo Harcerskie „Horyzonty” rozpoczęło publikację „Portretów” – serii niewielkich objętościowo powieści młodzieżowych, których głównymi bohaterami byli młodsi nastolatkowie. Wszystkie książki miały ten sam mały format i podobną oprawę graficzną; tytułem było zawsze imię dziewczyny bądź chłopaka, których dotyczyła opisywana historia. Wśród autorów nie zabrakło mistrzów tego typu prozy: Aleksandra Minkowskiego („
Szaleństwo Majki Skowron”), Janusza Domagalika czy Krystyny Siesickiej („
Jezioro Osobliwości”). Ale pisywali do niej też twórcy mniej wówczas rozpoznawalni, jak Jerzy Niemczuk, Lech Borski, Janina Zającówna, a nawet znany z „powieści milicyjnych” z cyklu „Ewa wzywa 07…” Witold Szymanderski (vide „
Ekspedycja”, „
Spokojne uzdrowisko”).
Zaproszenie do podobnego projektu Aleksandra Minkowskiego (1933-2016) było czymś oczywistym. Miał już przecież wtedy na koncie między innymi „Grubego” (1966), „Nasturcję i Lwa” (1969) oraz „Ząb Napoleona” (1971), jak również kilka poczytnych kryminałów („
Zabójstwo Thomasa Jonesa”, 1969; „
Major opóźnia akcję”, 1970; „
Kiedy wracają umarli”, 1971). Był pisarzem popularnym i rozpoznawalnym; słowem: gwarantował sukces! W „Portretach” ukazały się w sumie trzy jego pozycje: „Artur” (1972), najobszerniejszy objętościowo „Krzysztof” (1975) oraz „Grażyna” (1977). Atutem Minkowskiego była przede wszystkim szczerość przekazu. Mając lat -dzieści, nie traktował swoich nastoletnich bohaterów „z góry”, nie patrzył na nich z wyższością, nie byli dla niego głupimi dzieciakami popełniającymi kardynalne błędy, których trzeba wychowywać i prostować. Przeciwnie: pochylał się nad nimi z uwagą, odnosił z szacunkiem i nie deprecjonował problemów, z jakimi musieli sobie radzić. Choć przecież wielu dorosłym mogły wydawać się one niewarte uwagi.
Grzybowo, w którym mieszka tytułowy bohater powieści Minkowskiego, to małe prowincjonalne miasteczko, które jednak, jak wiele tego typu miejscowości w pierwszych latach rządów Edwarda Gierka, przeżywa niespotykany w swej historii rozwój. Po drugiej stronie rzeki, która w całej historii odgrywa wprawdzie drugoplanową, ale za to symboliczną rolę, budowane jest nowe osiedle bloków. Tam niebawem mają przeprowadzić się Artur i jego rodzice – ojciec Antoni i matka Jagna. Nie wiedzie im się najlepiej: mężczyzna pracuje jako robotnik – jest szlifierzem – w miejscowych Zakładach (Minkowski konsekwentnie pisze o nich z wielkiej litery, jakby chciał podkreślić ich ważność dla mieszkańców miasteczka), kobieta zatrudniona jest na pół etatu jako sprzątaczka w ambulatorium. Gdyby nie mała działka, na której hodują warzywa, i przydomowy warsztat ojca, w którym wieczorami dokonuje różnych napraw – klepaliby biedę. Jak zresztą wielu ich sąsiadów.
Nastoletni Artur, choć kocha i szanuje swoich rodziców, nie chce żyć jak oni. Marzy o czymś wznioślejszym. Zwłaszcza że jest nadzwyczaj utalentowanym chłopakiem. Wraz ze szkolnymi kolegami – Karolem, Rączką i Marcinem – gra w zespole bigbeatowym; pisze teksty piosenek. Jest na tyle dobry z języka polskiego, że nauczycielka prosi go, aby pomagał swej zagrożonej oceną niedostateczną i tym samym pozostaniem na drugi rok klasowej koleżance Joannie. Swoją drogą to rudowłosa Joasia jest nie tylko przyjaciółką Artura, ale także jego pierwszą wielką miłością. A przynajmniej była, ponieważ ostatnio – na krótko przed zakończeniem roku szkolnego – pokłócili się. Chłopak podejrzewa ją o sympatyzowanie z innym, sam zresztą nie pozostaje dłużny, zapraszając na spacery Małgośkę, najładniejszą dziewczynę w szkole. Miłosne perturbacje nie są zresztą jedynym problemem nastolatka. Ma jeszcze jeden kłopot, z którym nie potrafi sobie poradzić, co wpędza go w potężną frustrację.
Parę miesięcy wcześniej dzięki jednemu z kolegów z zespołu Artur dowiedział się o organizowanym przez gazetę dla młodzieży konkursie literackim. Postanowił wziąć w nim udział i tak się składa, że został laureatem – w nagrodę w czasie wakacji ma pojechać na obóz do Bułgarii. Kumple, którzy przez cały czas podrzucali mu pomysły, są przekonani, że to ich wspólny sukces, więc i wygrana powinna być do podziału między czterech. Artur nie chce im się przyznać, że tak naprawdę nie skorzystał wcale z ich podpowiedzi, że napisał o czymś innym, w związku z czym nie czuje się zobowiązany do rezygnacji z wyjazdu nad Morze Czarne. Skąd te zahamowania przed wyznaniem kolegom prawdy? Bo chłopak napisał o swoim życiu, o miłosnych rozterkach i przyjacielskich konfliktach – gdyby się o tym dowiedzieli, mogliby mieć (włącznie z Joasią) jeszcze większy żal.
Powieść Minkowskiego ukazała się po raz pierwszy w 1972 roku (później wznawiano ją razem z „Grażyną”). Od jej premiery mija więc równo pół wieku. A jednak wciąż nie straciła dawnego uroku. Owszem, zmieniły się nie do poznania realia, inną mentalność prezentują współcześni rówieśnicy Artura, Joasi, Małgosi, ale problemy pozostały podobne. Co może zaskakiwać, bohaterowie książki wcale nie są przykładnymi postaciami. Nie sprawiają wprawdzie wielkich problemów wychowawczych, ale mimo to mają swoje „za uszami”. Joasia musi wygrzebać się z dwói na koniec roku; Artur potrafi bez wahania okłamać – dla swego świętego spokoju – nauczycieli (choć potem ma z tego powodu wyrzuty sumienia), a kiedy trzeba to nawet pobić się z rówieśnikiem. Ba! najsympatyczniejszym i najbarwniejszym bohaterem powieści jest Mietek – szkolny kumpel, który powtarza klasę; głowy do nauki nie ma, za to lubi pokombinować. I to on jeden potrafi spojrzeć na kłopoty Artura z dystansu, bardzo ironicznie i zarazem trafnie podsumowując zaistniałą sytuację.
Dodatkowym atutem książki jest odgrywająca w niej istotną rolę muzyka. Z jednej strony pojawia się więc grający rocka szkolny zespół, z drugiej – grupa weselnych chałturników, do której Mietek wciąga Artura (licząc na to, że ten będzie pisał zabawne wierszyki, które spodobają się okolicznym chłopom). Bohaterowie słuchają Skaldów, Trubadurów, Marka Grechuty, a nawet The Beatles. I, co najważniejsze, długowłosi bigbeatowcy nie pojawiają się tu wcale, jak w wielu innych książkach – niekoniecznie młodzieżowych – z tego okresu w kontekście negatywnym. Za to również należą się Aleksandrowi Minkowskiemu podziękowania.