Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Edigey
‹Dzieje jednego pistoletu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzieje jednego pistoletu
Data wydania1976
Autor
Wydawca KAW
Format192s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Siedem lat na tropie
[Jerzy Edigey „Dzieje jednego pistoletu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Śmierć podczas służby wpisana jest w ryzyko zawodu milicjanta. Jak również to, że kiedy ginie funkcjonariusz, jego koledzy zobowiązani są zrobić wszystko, co możliwe (i niemożliwe również), aby ująć mordercę. Dlatego właśnie major Stanisław Makowski – bohater „Dziejów jednego pistoletu” Jerzego Edigeya – jest tak bardzo zdeterminowany. Zwłaszcza że skradziona sierżantowi MO broń służy teraz do popełniania przestępstw.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Siedem lat na tropie
[Jerzy Edigey „Dzieje jednego pistoletu” - recenzja]

Śmierć podczas służby wpisana jest w ryzyko zawodu milicjanta. Jak również to, że kiedy ginie funkcjonariusz, jego koledzy zobowiązani są zrobić wszystko, co możliwe (i niemożliwe również), aby ująć mordercę. Dlatego właśnie major Stanisław Makowski – bohater „Dziejów jednego pistoletu” Jerzego Edigeya – jest tak bardzo zdeterminowany. Zwłaszcza że skradziona sierżantowi MO broń służy teraz do popełniania przestępstw.

Jerzy Edigey
‹Dzieje jednego pistoletu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzieje jednego pistoletu
Data wydania1976
Autor
Wydawca KAW
Format192s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Połowa lat 70. ubiegłego wieku była dla Jerzego Edigeya okresem wyjątkowo pracowitym. Pomiędzy 1974 a 1976 opublikował bowiem aż dziewięć powieści: poczynając od „Szklanki czystej wody” i „Diabeł przychodzi nocą” (1974), poprzez „Najgorszy jest poniedziałek”, „Strzał na dansingu” i „Walizkę z milionami” (1975), aż po „Morderca szuka drogi” (znaną wówczas tylko z prasy), „Dwie twarze Krystyny”, „Tajemnicę starego kościółka” i omawiane dzisiaj „Dzieje jednego pistoletu” (1976). Ilość nie zawsze przechodziła w jakość, ale akurat w przypadku tej ostatniej jest pod tym względem całkiem przyzwoicie. Tego dziełka Edigey na pewno nie musiał się wstydzić.
To pod pewnymi względami pozycja bardzo nietypowa – nie tylko w dorobku warszawskiego pisarza, ale w całej historii peerelowskiej „powieści milicyjnej”. Po pierwsze: dlatego, że fabuła książki rozgrywa się w ciągu siedmiu lat (zaczyna się od wydarzenia, jakie ma miejsce w listopadzie 1965, natomiast finał śledztwa rozgrywa się wiosną 1972 roku); po drugie: ponieważ pojawia się w niej człowiek – i to wcale nie milicjant ani nawet zawodowy psycholog – który wciela się w rolę… profilera, wydatnie przy tym pomagając prowadzącemu dochodzenie majorowi Stanisławowi Makowskiemu w ujęciu pomysłowych, lecz jednocześnie bezwzględnych, a niekiedy nawet okrutnych przestępców. Zaskoczeniem może być również fakt, że jednym z najważniejszych elementów spajających akcję jest broń – tytułowy pistolet, który na samym początku zostaje skradziony pełniącemu służbę w podwarszawskim Zygmuntowie sierżantowi Stefanowi Kalisiakowi.
Pechowy funkcjonariusz przypłaca tę kradzież życiem. Dla stróżów prawa odnalezienie zabójców milicjanta jest sprawą priorytetową; ostatecznie trafia ona na biurko majora Makowskiego, który jest oficerem Komendy Głównej. Mijają jednak kolejne miesiące, a dochodzenie nie posuwa się nawet na milimetr naprzód. Owszem, w czasie obławy na zygmuntowskich – mniejszego lub większego kalibru – bandytów wykrytych zostaje sporo przestępstw, ale nie to najważniejsze. Zabójca (bądź zabójcy) Kalisiaka zapadł się pod ziemię. A jednak Makowski ma pewność, że prędzej czy później wypłynie na powierzchnię, bo przecież broń ukradł on nie przez przypadek, ale w konkretnym celu – by użyć jej w czasie kolejnego przestępstwa. I tak właśnie się dzieje.
Mija niespełna rok; jest druga połowa sierpnia. Kiedy pod budynek poczty na Bielanach podjeżdża furgonetka po pieniądze, następuje atak – uzbrojony napastnik strzela do strażników, po czym kradnie worek z gotówką (jak się później okazuje, jest w nim ponad 300 tysięcy złotych) i ucieka. Świadkowie, do których udaje się dotrzeć, zeznają, że na jednej z sąsiednich ulic na sprawcę czekał samochód osobowy (czarny wartburg), którym odjechał. Co oznacza, że bandytów było co najmniej dwóch. Technicy z Zakładu Kryminalistyki KG MO ustalają natomiast, że przestępca strzelał z broni skradzionej sierżantowi Kalisiakowi. W maju 1968 roku sytuacja powtarza się: tym razem zuchwali bandyci atakują w samym centrum stolicy. Nieopodal Banku pod Orłami (przed którym 22 grudnia 1964 roku rzeczywiście doszło do zakończonego powodzeniem „skoku”) kasjerce spółdzielni „Pomiar” zabierają teczkę, w której jest ponad 400 tysięcy. Ponownie też padają strzały. I po raz kolejny okazuje się, że to z pistoletu zabitego funkcjonariusza.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Dochodzenie za każdym razem zostaje powierzone majorowi Makowskiemu. Co z tego skoro napastnicy nie pozostawiają na miejscu zdarzenia żadnych śladów, a zeznania świadków, choć oczywiście bardzo przydatne, prowadzą donikąd. Nie pomagają ani publikowane w mediach listy gończe, ani obiecana wysoka nagroda za dostarczenie informacji, które pomogą złapać bandytów. Nic więc dziwnego, że przełożeni majora – z jego bezpośrednim szefem, pułkownikiem Zdanowiczem, na czele – zaczynają patrzeć na niego z niepokojem. Omijają go również zwyczajowe awanse. Wszystko wskazuje na to, że ta sprawa ostatecznie pogrąży Makowskiego i niebawem odejdzie on na emeryturę w niesławie. Wówczas z pomocą przychodzi mu przyjaciel z lat szkolnych i towarzysz z konspiracji, teraz profesor Polskiej Akademii Nauk, filozof Kazimierz Żywiecki. Nie ma on wprawdzie ani wykształcenia prawniczego, ani tym bardziej kryminalistycznego, ale ma za to nadzwyczaj logiczny i światły umysł. Poza tym zna się na psychice ludzkiej. To on właśnie daje majorowi kilka wskazówek, które skierują śledztwo na właściwe tory.
Na szczęście Edigey nie zdecydował się pójść na skróty. Profesor Żywiecki nie podaje Makowskiemu złodziei i zabójców na tacy, raczej uświadamia mu pewne rzeczy, wskazuje, wśród kogo powinien on szukać sprawców napadów. Bogatszy o nowo zdobytą wiedzę, major wie już, że kiedy bandyci uderzą następny raz – będzie mu łatwiej. Trzeba tylko, niestety, cierpliwie poczekać na kolejny „skok”. To jedyna niedogodność, obciążająca sumienie milicjanta. Bo przecież może zdarzyć się ponownie tak, że podczas napadu zginie kolejna niewinna osoba. Cóż, innego wyjścia nie ma… Edigey w bardziej rozbudowanych formach prozatorskich zazwyczaj radził sobie dobrze. „Dzieje jednego pistoletu” są tego potwierdzeniem. Nie musząc donikąd pędzić, autor konsekwentnie buduje napięcie, pozwala wybrzmieć poszczególnym wątkom, znajduje czas na budowanie portretów psychologicznych bohaterów (vide Makowski, jak również przestępcy, których co prawda do samego finału nie znamy z nazwiska, ale z każdym kolejnym rozdziałem dowiadujemy się na ich temat coraz więcej). Efekt? Powstał świetny kryminał, który może być ozdobą każdej kolekcji „powieści milicyjnych” z czasów Polski Ludowej.
koniec
17 marca 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.