„Królewska guwernantka” to powieść oparta na motywach biografii Marion Crawford pracującej dla brytyjskiej rodziny królewskiej. Znajdziemy tu jednak dużo więcej niż tylko sentymentalny portret opiekunki zajmującej się dziećmi.
Od prywatnej strony
[Wendy Holden „Królewska guwernantka” - recenzja]
„Królewska guwernantka” to powieść oparta na motywach biografii Marion Crawford pracującej dla brytyjskiej rodziny królewskiej. Znajdziemy tu jednak dużo więcej niż tylko sentymentalny portret opiekunki zajmującej się dziećmi.
Wendy Holden
‹Królewska guwernantka›
Wendy Holden, urodzona w 1961 roku pisarka, dziennikarka i korespondentka wojenna, ma na swoim koncie dorobek o bardzo zróżnicowanej tematyce. Przede wszystkim są to biografie, na przykład wdowy po znanym artyście Barbary Sinatry, kapitana Thomasa Moore’a (cieszącego się w Wielkiej Brytanii wielką estymą), Patrycji Gucci (wywodzącej się ze słynnego rodu projektantów mody) czy Goldie Hawn, znanej aktorki. Pisarka zajmowała się także zagadnieniami związanymi z drugą wojną światową: w Polsce ukazała się jej książki: „My, dzieci z obozów” (Wyd. Post Factum, 2015) oraz „Urodzeni, by żyć” (Wyd. Sonia Draga, 2015).
Tytułową bohaterką „Królewskiej guwernantki” jest Marion Crawford, wieloletnia wychowawczyni przyszłej królowej Elżbiety i jej młodszej siostry Małgorzaty. W tej sytuacji szczególnie widać, jak wiele w życiu mogą zmienić niespodziewane wydarzenia i zbiegi okoliczności. Sama Crawford jako młoda nauczycielka tę posadę przyjęła dosyć przypadkowo. Co więcej, nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał, że będzie ona mieć pod swoją opieką córki króla Anglii, z których jedna też zostanie w przyszłości koronowaną głową.
„Niniejsza książka to fikcja literacka z gatunku beletrystyki historycznej. Występujące w niej postaci i ich losy, poza postaciami dobrze znanymi, są wytworem wyobraźni autorki”, zastrzega wydawca. Ale wystarczy zajrzeć na koniec książki, do „Podziękowań”, gdzie autorka wymienia liczne źródła, które wykorzystała do opisania życiorysu Marion Crawford. Można więc powiedzieć, że dostajemy coś w rodzaju fabularyzowanej opowieści biograficznej. Autorka dopełnia tu fakty elementami fikcji. Jak się okazuje, z bardzo dobrym efektem, bo tę historię można odczytywać w kilku wymiarach.
Czytając „Królewską guwernantkę”, widzimy przede wszystkim dorastające podopieczne niani Crawfie w codziennych sytuacjach. Na swój sposób są to dzieci jak każde inne, zanurzone w świat gier, zabaw na świeżym powietrzu i fantazji. Ale też, jako przedstawicielki znamienitego bogatego rodu, były wychowywane w poczuciu obowiązku i wśród rygorystycznych zasad. Jedną z ambicji Marion było to, aby pokazać im prawdziwe życie zwykłych ludzi – przeczytamy o tym w książce.
Ciekawy jest zresztą ten pedagogiczny wątek, przewijający się przez całą książkę. Marion Crawford to nauczycielka, która została wykształcona już w epoce nowego spojrzenia na wychowanie. To okres odkrycia indywidualności i podmiotowości dziecka, wspierania jego swobodnego rozwoju i definiowania jego praw. Te motywy są w „Królewskiej guwernantce” mocno obecne i, jak się wydaje, mogą skłaniać do refleksji na temat istoty oddziaływań wychowawczych również dzisiaj.
Znakomicie też udało się autorce zarysować kontekst historyczny i oddać dosyć skomplikowane realia życia rodziny przyszłej królowej Elżbiety. Jej ojciec (ówcześnie książę Yorku, później Jerzy VI) był młodszym synem króla Jerzego V, zatem on, jego małżonka i córki nie zajmowali specjalnie eksponowanego stanowiska w życiu publicznym. Doszło jednak do nieoczekiwanej abdykacji wuja Elżbiety, Edwarda VIII i Yorkowie niemal z dnia na dzień trafili „na świecznik” jako rodzina królewska. Wendy Holden bardzo dobrze wykorzystała powieściową postać Marion Crawford, dzięki której i my możemy przyjrzeć się tym wydarzeniom z bliska. I ona sama również, mając swoje prywatne życie, doświadcza w nim wielu zawirowań i zmian.
Ciekawy jest również dramatyczny opis tego, co działo się w rodzinie królewskiej w okresie zmiany władców tuż przed drugą wojną światową. Autorka nie przemilczała swoistej fascynacji króla Edwarda VIII niemieckim nazizmem i jego kontaktów z hitlerowskimi politykami. Po wybuchu wojny księżniczki Elżbieta i Małgorzata zostały ewakuowane do zamku w Windsorze. Król Jerzy VI i jego rodzina odegrali zdecydowanie pozytywną rolę w podnoszeniu morale narodu, doświadczającego zagrożenia i strat spowodowanych bombardowaniami. Elżbieta, która w chwili wybuchu wojny miała 13 lat, służyła w brytyjskiej obronie terytorialnej, przeszła szkolenie jako kierowca i mechanik samochodowy.
Lektura „Królewskiej guwernantki” przynosi nadspodziewanie dużo. Można było zakładać, że będzie to dosyć sentymentalny i jednowymiarowy portret królewskiej opiekunki zajmującej się dziećmi. Okazało się jednak inaczej – i o wiele lepiej. Autorce udało się nakreślić piękny i wielowymiarowy obraz więzi między wychowawczynią a jej podopiecznymi, które w miarę upływu czasu, zmiany statusu rodziny oraz realiów życia ulegały zmianom. Świetnie oddana jest też warstwa historyczna, nie bez znaczenia jest także ciekawe przybliżenie dosyć skomplikowanych kwestii związanych z sukcesją w rodzinie Windsorów.
Niania „Crawfie”, jak była poufale nazywana, spędziła z dziećmi króla Jerzego VI prawie siedemnaście lat: od roku 1933 do 1949. Wywodziła się ze Szkocji, a jej marzeniem jako młodej i ambitnej nauczycielki była praca z dziećmi – jakiż tu paradoks! – z ubogich rodzin. W książce znajdziemy wyjaśnienie, dlaczego jej życie potoczyło się jednak inaczej. Marion Crawford była osobą, która świetnie znała rodzinę królewską od prywatnej strony, choć do niej nie należała. W 1950 roku, po odejściu ze służby, wydała swoje wspomnienia pod tytułem „Little Princesses” (które Wendy Holden także wykorzystała jako bodaj najważniejsze źródło swojej książki). Po tej publikacji rodzina królewska odcięła się od niej i już do końca życia Crawford nie miała z nimi żadnego kontaktu.
Ten przejaw ostracyzmu dosyć szeroko komentuje Andrew Marr w swojej biografii królowej Elżbiety „
Prawdziwa królowa”. Autor jest zdania, że Marion Crawford w swoich wspomnieniach przedstawia pozytywny obraz rodziny, samej Elżbiety i jej siostry. Jak pisze: „nie ma tam ani jednego faktu godnego potępienia, niczego w jakikolwiek sposób zawstydzającego” (s. 87). Było to jednak bez wątpienia naruszenie prywatności i zasad lojalności. Andrew Marr cytuje także A. N. Wilsona, stwierdzającego: „Crawfie pozostanie najważniejszym historykiem królewskim dwudziestego stulecia, a jej książka będzie zasługiwała na uwagę jeszcze długo po tym, kiedy zapomniani zostaną wszyscy konstytucyjni eksperci i wszyscy podglądacze przez królewskie dziurki od klucza z obecnej generacji” (s. 90).
Książka bardzo mocno inspiruje, aby sięgnąć po oryginalne wspomnienia Marion Crawford. Nie zostały jeszcze przetłumaczone na polski, być może ta luka będzie wypełniona, biorąc pod uwagę rosnące zainteresowanie historią brytyjskiej rodziny królewskiej.
