Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 października 2023
w Esensji w Esensjopedii

Marek Krajewski
‹Pasożyt›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPasożyt
Data wydania17 maja 2023
Autor
Wydawca Znak
CyklEdward Popielski
ISBN978-83-240-6668-1
Format384s. 140×205mm; oprawa twarda
Cena54,99
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Gwałt niech się gwałtem odciska!
[Marek Krajewski „Pasożyt” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po rozstaniu z Eberhardem Mockiem Markowi Krajewskiemu pozostał, przynajmniej jak na razie, już tylko jeden bohater – komisarz (względnie kapitan, w zależności od roli, jaką w danym momencie pełni) Edward Popielski. Po dwóch misjach, w których rywalizował z agentami Abwehry, w „Pasożycie” przychodzi mu ponownie nacisnąć na odcisk Sowietom. Ceną w tej walce jest życie szpiegujących przeciwko „czerwonym” agentów „Dwójki”.

Sebastian Chosiński

Gwałt niech się gwałtem odciska!
[Marek Krajewski „Pasożyt” - recenzja]

Po rozstaniu z Eberhardem Mockiem Markowi Krajewskiemu pozostał, przynajmniej jak na razie, już tylko jeden bohater – komisarz (względnie kapitan, w zależności od roli, jaką w danym momencie pełni) Edward Popielski. Po dwóch misjach, w których rywalizował z agentami Abwehry, w „Pasożycie” przychodzi mu ponownie nacisnąć na odcisk Sowietom. Ceną w tej walce jest życie szpiegujących przeciwko „czerwonym” agentów „Dwójki”.

Marek Krajewski
‹Pasożyt›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPasożyt
Data wydania17 maja 2023
Autor
Wydawca Znak
CyklEdward Popielski
ISBN978-83-240-6668-1
Format384s. 140×205mm; oprawa twarda
Cena54,99
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Wydanym jesienią ubiegłego roku „Błaganiem o śmierć” Marek Krajewski, jak sam twierdzi, definitywnie rozstał się z postacią Eberharda Mocka. Czy na sto procent, pewnie się jeszcze okaże. Nie należy bowiem zapominać o tym, że podobną decyzję wrocławski prozaik raz już podjął – po publikacji w 2009 roku „Głowy Minotaura”, w której to książce wprowadził na arenę drugiego ze swoich sztandarowych bohaterów, lwowskiego komisarza Edwarda Popielskiego. Gliniarz z Breslau powrócił jednak siedem lat później w powieści zatytułowanej po prostu „Mock” i doczekał się, oprócz niej, jeszcze sześciu pozycji opisujących jego policyjną karierę. Tym razem jestem jednak skłonny, choć to dla mnie bolesne, przyjąć, że Krajewski pozostanie w swym wyborze konsekwentny, aczkolwiek wciąż mam nadzieję, że wpadnie kiedyś na pomysł postawienia Eberharda na drodze któregoś ze śledztw prowadzonych przez Popielskiego (jak to już zresztą raz subtelnie uczynił, nie licząc oczywiście wspólnego śledztwa opisanego w „Głowie Minotaura”).
Przywracając w 2016 roku do łask komisarza Eberharda Mocka, Krajewski odstawił z kolei na boczny tor Edwarda Popielskiego, o którym „przypomniał” sobie dopiero cztery lata po publikacji „Areny szczurów”. Tym razem jednak narodził się zupełnie nowy „Łyssy”. Wrocławski pisarz znalazł do swego bohatera nowy klucz. Nieważne, że tym samym nieco namieszał w jego policyjnej biografii, bo uważny czytelnik może teraz zastanawiać się, jak to możliwe, że o tych wszystkich dokonaniach lwowianina opisanych kolejno w „Dziewczynie o czterech palcach” (2019), „Pomocniku kata” (2020), „Mieście szpiegów” (2021) oraz „Czasie zdrajców” (2022), nie ma ani słowa w powieściach z lat 2009-2016, których akcja rozgrywa się pomiędzy 1930 (patrz: „Liczby Charona”, 2011) a 1956 rokiem („Władca liczb”, 2014)… Jest i na to w miarę rozsądne, chociaż nie do końca satysfakcjonujące, wyjaśnienie: przygody Popielskiego przedstawione w drugiej serii powieści o nim są opisem supertajnych misji, prowadzonych pod skrzydłami „Dwójki”, czyli Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, będącego przedwojennym wywiadem i kontrwywiadem.
W czterech powieściach poprzedzających „Pasożyta” Krajewski dwukrotnie wysłał „Łyssego” na front walki z „czerwonymi” („Dziewczyna o czterech palcach” i „Pomocnik kata”), dwukrotnie też kazał mu rywalizować z podstępnymi oficerami Abwehry („Miasto szpiegów” i „Czas zdrajców”). Piąta książka musiała więc ponownie przechylić szalę na jedną ze stron. Wybór padł na bolszewików. Chronologicznie „Pasożyt” umieszczony został przez wrocławianina pomiędzy wydarzeniami opisanymi w „Czasie zdrajców” (1935 rok) a tymi z „Głowy Minotaura” (dwa lata później). Po sukcesach odniesionych w rywalizacji z wywiadem niemieckim major Jan Henryk Żychoń „odstępuje” Popielskiego swoim kolegom z Referatu „Wschód”, w efekcie we Lwowie zjawia się pułkownik Emanuel Krąpiński, który postanawia ściągnąć „Łyssego” ponownie do Warszawy i powierzyć mu kolejne ważne zadanie wywiadowcze. Choć dla Popielskiego oznacza to rozstanie z szesnastoletnią, sprawiającą typowe dla tego wieku kłopoty, ukochaną córką Ritą oraz kuzynką Leokadią – Edward wyraża zgodę, bo tylko w ten sposób może usunąć się z linii strzału komisarza Edmunda Futymy, który oskarża go o kompromitację w tak zwanej „sprawie Wełenczuka”.
Stepan Wełenczuk był gimnazjalnym kolegą Popielskiego. Nie przyjaźnili się, ale szanowali wzajemnie. Później znaleźli się po dwóch stronach barykady: Edward został w odrodzonej Rzeczpospolitej policjantem, Stepan został adwokatem i włączył się w działalność konspiracyjną prowadzoną przez nacjonalistów ukraińskich. Jedyne, co może ich jeszcze połączyć, to nienawiść do bolszewików, którzy działają nie tylko na szkodę II RP, ale starają się również infiltrować środowisko Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Jednym z najgroźniejszych agentów sowieckich w Galicji Wschodniej jest Maksym Naumiak (stary „znajomy” komisarza Popielskiego z czasów „Dziewczyny o czterech palcach”). By go aresztować, Edward zawiera ugodę ze Stepanem – puszcza go wolno w zamian za obietnicę wyjazdu przez Czechosłowację do Kanady. Schwytany Naumiak zostaje jednak szybko wymieniony na dwóch polskich szpiegów zatrzymanych w Związku Radzieckim, natomiast wyjazd Wełenczuka za Atlantyk blokuje wierchuszka OUN. Adwokat musi więc wrócić na Kresy i ukrywać się dalej przed Polakami.
Odium za to spada na Popielskiego. Odpowiadający za sprawy ukraińskie we lwowskim Okręgowym Urzędzie Policji Politycznej komisarz Futyma, który nie przepada za „Łyssym”, chce go za to pozbawić wpływów i wysłać na zapadłą prowincję, gdzie tropiłby przemytników i koniokradów. Propozycja złożona przez pułkownika Krąpińskiego okazuje się więc wybawieniem od kłopotów. Pod warunkiem, że Edward podoła zadaniu, z którym do tej pory nie poradził sobie nawet kontrwywiad „Dwójki”. A chodzi o świetnie zakonspirowanego szpiega sowieckiego, który usadowił się w samym Pałacu Saskim, czyli w siedzibie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Choć kontrwywiadowi udaje się wpaść na trop grupy przekazującej za pośrednictwem ambasady ZSRR w Warszawie informacje na Kreml i Łubiankę, to jednak nie sposób wytropić samego „Pasożyta”, jak określa go Krąpiński. Udało mu się bowiem stworzyć nadzwyczaj sprawny system zabezpieczeń; istnieje podejrzenie, że nawet jego najbliżsi współpracownicy w robocie szpiegowskiej nie mają pojęcia, kim jest.
A jego działalność wyjątkowo boleśnie dotyka „Dwójkę”. Co jakiś czas za pośrednictwem „Pasożyta” z archiwów polskiego kontrwywiadu wypływają dane osobowe agenta służącego II RP – czy to w Polsce, czy też Związku Radzieckim bądź jakimkolwiek innym kraju – który następnie zostaje skrytobójczo zamordowany. W taki sposób, aby nie powiązano tego z działalnością tajnych służb sowieckich. O udział w procederze przekazywania wiadomości „czerwonym” Krąpiński podejrzewa dwóch komunistów: malarza Mieczysława Barskiego (względnie także jego piękną żonę Irenę) oraz żydowskiego nauczyciela gimnazjalnego, doktora filozofii Adolfa Mantelmachera, który jest także redaktorem powiązanego z partią Poalej Syjon – Lewica pisma „Arbeter Wełt”. Tyle że nie sposób im niczego udowodnić, z nikim konkretnym powiązać; do tej pory nie udało się złapać ich na gorącym uczynku. Są nadzwyczaj ostrożni lub niezwykle sprytni. Bądź i to, i to. Mający już niemałe doświadczenie w pracy szpiega i jeszcze większe jako śledczy Popielski wydaje się idealnym kandydatem do rozwikłania tej łamigłówki. Zwłaszcza że po wpadce z Wełenczukiem ma za co się zrehabilitować.
Jak to zazwyczaj u Krajewskiego – fabuła jest skomplikowana, a główny bohater co rusz doznaje niepowodzeń, po których musi podnosić się jak po potężnym, nokautującym ciosie. Mimo że sprowadził z Lwowa swoich najlepszych ludzi (tych z gmachu policji i tych z półświatka), ani na krok nie zbliża się do mety. A musi przecież pamiętać o tym, że stawką w tym wyścigu jest życie ludzi, którzy służą Najjaśniejszej Rzeczpospolitej – nieistotne czy z powodów ideologicznych, czy po prostu za pieniądze (pobudki schodzą w tym przypadku na dalszy plan) – na tajnym froncie. Każda pomyłka, każda zwłoka – oznaczają śmierć kolejnego agenta. Sowieci bowiem nie patyczkują się ze swoimi wrogami. Nie mają też zamiaru przejść do porządku dziennego nad tym, że po raz kolejny występuje przeciwko nim „Łyssy”. Do rozprawy z nim aż pali się Maksym Naumiak. A to jest najlepszą gwarancją widowiskowego i dramatycznego w jednym finału. Co zadziwiające, Markowi Krajewskiemu w drugiej serii powieści o Edwardzie Popielskim udaje się uniknąć mielizn, na jakie trafiał w pozycjach publikowanych dekadę wcześniej (najmocniej zarył w muł we „Władcy liczb”). Nawet jeżeli niekiedy wrocławianin powiela schemat, co w tego typu literaturze wydaje się nieuniknione, zawsze dorzuca coś nowego i atrakcyjnego. Jak to możliwe? Odpowiedź wydaje się prosta – dzięki zaangażowaniu swojego bohatera w misje kontrwywiadowcze pisarz wyprowadził go poza opłotki Lwowa, który zużył się w kilku najwcześniejszych książkach z „Łyssym” w roli głównej.
koniec
5 czerwca 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Krótko o książkach: Łotewska „Autobiografia”
Joanna Kapica-Curzytek

30 IX 2023

Powieść „Jełgawa ′94” to świetnie napisany manifest wolności, której źródłem jest młodość i muzyka Kurta Cobaina.

więcej »

PRL w kryminale: Cień zbrodniarza
Sebastian Chosiński

29 IX 2023

Akcja „Pensjonatu na Strandvägen” Jerzego Edigeya nie rozgrywa się w Polsce, ale dotyka spraw polskich. Polscy bohaterowie mają też luźny związek ze swoją komunistyczną ojczyzną – albo odwiedzają ją turystycznie, albo w celach biznesowych. To wszystko sprawia, że wydana w końcu lat 60. XX wieku książka łapie się do „PRL-u w kryminale”. Ostrzeżenie! Kto nie lubi spoilerów (nawet nieoczywistych), nie powinien czytać ostatniego akapitu.

więcej »

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
Wojciech Gołąbowski

24 IX 2023

Dziesiąty (jubileuszowy?) tom przygód Jakuba Wędrowycza, „Faceci w gumofilcach” Andrzeja Pilipiuka, ma lepsze i słabsze strony. Dobrze, że te lepsze zajmują więcej miejsca.

więcej »

Polecamy

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”

Stare wspaniałe światy:

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Od Reinhardta do Hendrixa
— Sebastian Chosiński

Na długie jesienne wieczory…
— Sebastian Chosiński

Balsam dla duszy i ciała
— Sebastian Chosiński

Utopijna opowieść weselna
— Sebastian Chosiński

Grać obrazami, malować dźwiękami
— Sebastian Chosiński

Lamentacje nad losem ojców i synów
— Sebastian Chosiński

Trzej subtelni panowie
— Sebastian Chosiński

Kontemplacyjne rozkołysanie
— Sebastian Chosiński

Pieśń weselna w jazzowej tonacji
— Sebastian Chosiński

Kojące dźwięki daegeum
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.