Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nik Pierumow
‹Wojownik Wielkiej Ciemności›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWojownik Wielkiej Ciemności
Tytuł oryginalnyВоин Великой Тьмы
Data wydania1 czerwca 2006
Autor
PrzekładEwa Skórska
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklKroniki Hjörwardu
ISBN83-7469-341-X
Format376s. 130×200mm
Cena39,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Dramat fantastycznie niezamierzony
[Nik Pierumow „Wojownik Wielkiej Ciemności” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Moja sympatia do twórczości Nika Pierumowa maleje z każdą kolejną przeczytaną książką. Boję się już, jakie uczucia będą mną targać, gdy zakończę lekturę ostatniego tomu „Kronik Hjorwardu”. Po drugiej odsłonie tej trylogii – „Wojowniku Wielkiej Ciemności” – odczuwam bowiem ogromną złość na autora, który – choć bezsprzecznie zdolny – tworzy powieści wtórne aż do bólu.

Sebastian Chosiński

Dramat fantastycznie niezamierzony
[Nik Pierumow „Wojownik Wielkiej Ciemności” - recenzja]

Moja sympatia do twórczości Nika Pierumowa maleje z każdą kolejną przeczytaną książką. Boję się już, jakie uczucia będą mną targać, gdy zakończę lekturę ostatniego tomu „Kronik Hjorwardu”. Po drugiej odsłonie tej trylogii – „Wojowniku Wielkiej Ciemności” – odczuwam bowiem ogromną złość na autora, który – choć bezsprzecznie zdolny – tworzy powieści wtórne aż do bólu.

Nik Pierumow
‹Wojownik Wielkiej Ciemności›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWojownik Wielkiej Ciemności
Tytuł oryginalnyВоин Великой Тьмы
Data wydania1 czerwca 2006
Autor
PrzekładEwa Skórska
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklKroniki Hjörwardu
ISBN83-7469-341-X
Format376s. 130×200mm
Cena39,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Kiedy przeczytałem notkę o Pierumowie wydrukowaną na tylnej okładce książki, szczęka opadła mi aż do podłogi. Wydawca informuje nas bowiem, że „w 2004 roku [Pierumow] został uznany za najlepszego rosyjskiego pisarza fantasy, a na konwencie Eurocon – za najlepszego autora w Europie”. Jeśli faktycznie Pierumow nie miałby sobie równych, to należałoby zebrać w jednym miejscu wszystkie powieści fantastyczne wydane do tej pory w Europie (a w Rosji nade wszystko) i dokonać ich rytualnego spalenia – taki musiałby to być, przepraszam za potoczność, szajs. Swą przygodę z Pierumowem zacząłem od „Ostrza elfów” (czyli pierwszego tomu „Pierścienia Mroku” – kontynuacji Tolkiena) i nie ukrywam, że powieść ta przypadła mi do gustu. Choć wielu znajomych kręciło na nią nosem, w prywatnych rozmowach starałem się bohatersko bronić Rosjanina. Niestety, z każdą kolejną publikowaną w naszym kraju powieścią argumentów miałem coraz mniej. Wciąż jednak towarzyszyła mi nadzieja, że już nic gorszego od „Adamantu Henny” (ostatniej części cyklu) napisać nie można. I, jak się okazało, byłem w błędzie. Pierumow tak się bowiem rozpędził, że po pierwszej trylogii postanowił napisać kolejną – „Kroniki Hjorwardu”. „Wojownik Wielkiej Ciemności” jest drugą (po „Śmierci bogów”) jej odsłoną.
Prawie niemożliwością jest z czystym sumieniem napisać o „Wojowniku…” coś dobrego. W miarę interesujących jest bowiem zaledwie kilka pierwszych rozdziałów, w których autor dopiero zawiązuje akcję. Poznajemy więc królewską rodzinę, która po dokonanym w Hjorwardzie przewrocie politycznym ucieka przed zamachowcami, chcąc ocalić skórę. Król znajduje chwilowe schronienie w domu swego wiernego sługi, zastanawia się też, co począć dalej – a przede wszystkim, jak odzyskać utraconą władzę? Nie spodziewa się, że każdy jego krok śledzony jest przez wrogów, na usługach których pozostają wojowniczki tajemniczego zakonu. Wkrótce też władca zostanie przez nie zamordowany. Z rzezi ocaleją jedynie królewskie dzieci: nastoletnia Arjata i jej malutki braciszek Trogwar. Niebawem jednak i ich drogi rozejdą się – Trogwar w magiczny sposób zniknie z oczu siostry i od tej pory będzie się wychowywał, nie mając nawet świadomości, kim jest. Odtąd zaczyna się dramat pisarza – dramat niezamierzony, bo nie sądzę przecież, aby Pierumow z pełną świadomością „popełnił” dziełko tak wtórne i byle jakie. Czegóż tu bowiem nie ma? Są Widmowe Miecze i – zamiast obdarzonych magiczną mocą pierścieni – Cztery Kamienie Hallanu, które zapewnić mają panowanie nad krainą Hjorwardu. Są bohaterskie krasnoludy i sadystyczne wojowniczki. Pojawiają się postaci Białego Czarownika, który chociażby z racji koloru przywodzić musi na myśl Gandalfa, i – sprawiającego wrażenie kolejnej inkarnacji Saurona – potwornego Rakota. Jest w końcu Czerwony Zamek, przywodzący na myśl dowolną z Tolkienowskich „dwóch wież”. Nie zabrakło nawet wątku kuszenia głównego bohatera przez złe moce. Nie ma w tej powieści tylko jednego – odrobiny oryginalności. Żeby choć Pierumow potrafił żonglować motywami stworzonymi przez innych, co jest przecież typowe dla współczesnej literatury postmodernistycznej… Ale nic z tych rzeczy – on je wykorzystuje w niemal niezmienionej postaci.
Fabuła „Wojownika…” jest całkowicie przewidywalna, co powoduje, że już w połowie książki – jeśli nie wcześniej – można stracić zainteresowanie ciągiem dalszym przygód tragicznie rozdzielonego rodzeństwa. Tym bardziej że uważny czytelnik tego typu literatury z dużym prawdopodobieństwem przewidzi, jak historia ta się zakończy. I nie pomagają tu w niczym czarodziejskie moce ani magiczne artefakty, przy pomocy których autor – stosując metodę deus ex machina – stara się zatuszować własną twórczą indolencję. Czas poświęcony na lekturę „Kronik Hjorwardu” uznać więc należy za czas stracony. A gdyby ktoś, nie daj Boże, uwierzył w prymat Pierumowa na rosyjskim rynku fantasy (o europejskim nawet nie wspominając), powinien czym prędzej sięgnąć po powieści Diaczenków, Łukianienki bądź Oldiego, by przekonać się, że przytoczone na początku tej recenzji zdanie – choć mające potwierdzenie w nagrodach, jakie autor „Wojownika…” otrzymał – potraktować należy jedynie jako chwyt reklamowy. Na wyróżnienia te bowiem wcale nie zasłużył
koniec
14 listopada 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.