Kto mieszka po drugiej stronie lustra? Czy supermarkety staną się świątyniami nowej religii? Jaki potwór zabija japońskich żołnierzy na tropikalnej wyspie? Zapraszam na wędrówkę po fantastycznych światach Mai Lidii Kossakowskiej. Zapewniam, że w zbiorze opowiadań „Więzy krwi” każdy miłośnik dobrej fantastyki znajdzie coś dla siebie – jest fantasy, horror, a nawet mocna science fiction.
Opowiadanie świata
[Maja Lidia Kossakowska „Więzy krwi” - recenzja]
Kto mieszka po drugiej stronie lustra? Czy supermarkety staną się świątyniami nowej religii? Jaki potwór zabija japońskich żołnierzy na tropikalnej wyspie? Zapraszam na wędrówkę po fantastycznych światach Mai Lidii Kossakowskiej. Zapewniam, że w zbiorze opowiadań „Więzy krwi” każdy miłośnik dobrej fantastyki znajdzie coś dla siebie – jest fantasy, horror, a nawet mocna science fiction.
Maja Lidia Kossakowska
‹Więzy krwi›
Jedną z najważniejszych cech charakteryzujących dobrego pisarza jest umiejętność snucia ciekawych opowieści. Siadamy w wygodnym fotelu, otwieramy książkę i już po chwili cichnie szum ulicznego ruchu, a nasz pokój przemienia się w jaskinię pełną złota strzeżonego przez ogromnego smoka albo w mroczne wnętrze statku kosmicznego nawiedzanego przez obcą formę życia. Odrywamy się od rzeczywistości i zawieszamy ciężar niewiary, by wędrować po światach oraz krainach stworzonych mocą wyobraźni autora. Maja Lidia Kossakowska należy do grona pisarzy, którzy w swojej twórczości postawili przede wszystkim na opowiadanie ciekawych historii. W przedmowie do „Więzów krwi” napisała: „Ludzie potrzebują fikcji, potrzebują opowieści. Inaczej dawno już nie byłoby pisarzy, reżyserów, aktorów”. W antologii wydanej nakładem Fabryki Słów czytelnik ma szansę zapoznać się z dorobkiem literackim autorki, obejmującym blisko dziesięć lat. Opowiadania poukładane są chronologicznie – od debiutu po najświeższe dokonania – i każde poprzedzone jest krótką notką opisującą kulisy powstania tekstu.
Debiut M.L Kossakowskiej, ukazał się na łamach świętej pamięci „Feniksa”. Walka rozwiedzionych rodziców o prawo do opieki nad dzieckiem jest tłem dla mrocznej przypowieści o przeznaczeniu i nieuchronności losu. Pobrzmiewają tutaj echa średniowiecznego danse macabre, śmierć jak tytułowa mucha tańczy nad głowami bohaterów, wybierając ofiarę. Pisarka posługiwała się zwięzłym językiem, bez niepotrzebnych ozdobników. Pomysł może nie najświeższy, ale twórczo rozwinięty i jak na literacki debiut całkiem niezły.
Zakony Handlowe i religia opierająca się na nadmiernym konsumpcjonizmie stanowią siłę napędową świata przyszłości. Ludzie oddają cześć Bogu, dokonując rytualnych zakupów i odbywając pielgrzymki do świątyń-supermarketów. Naczelny kapłan Wielkiej Świątyni Handlowej, Herminius Revon, wpada na trop herezji. Istnieją ludzie, którzy nie chcą robić zakupów i zadowalają się wyrobami własnej produkcji. Utwór powstał w roku 1999, kiedy supermarkety na dobre zadomowiły się w polskim krajobrazie. Tekst bardzo aktualny w świetle niedawnej ogólnokrajowej dyskusji na temat handlu w niedziele i święta. Momentami zabawny z elementami ostrej satyry, ale to taki śmiech przez łzy, bo wszystko wskazuje na to, że zmierzamy prosto w kierunku ustanowienia dnia świętego Megastora i rytualnego dokonywania zakupów.
Zapowiedź cyklu anielskiego reprezentowanego przez „Obrońców Królestwa” i „Siewcę Wiatru”. Anioł przemocy o dźwięcznym imieniu Rój nawiedza umysł zwykłego człowieka, zmuszając go do popełniania mordów w imię Najwyższego. Nie wiadomo do końca, czy anioł jest bytem rzeczywistym, czy też tylko tworem chorego umysłu. Kawałek nie najwyższych lotów – skrzydlaci wysłannicy Pana zostali opisani w późniejszych utworach Kossakowskiej o wiele lepiej.
Akcja toczy się w tajemniczej krainie, której jedynymi mieszkańcami są Alicja i mówiący Szczur. Pewnego dnia odnajdują na plaży nieprzytomnego mężczyznę. Luke Carven, którego znamy z „Muchy”, próbował popełnić samobójstwo i w efekcie wylądował w tym dziwnym miejscu, którego nie sposób opuścić. Czyściec to, piekło czy niebo? Nie wiadomo. Dziwne to i zagmatwane, pełne niedopowiedzeń, ale taka jego uroda. Moim zdaniem jedno ze słabszych opowiadań w tomie, chociaż miłośnikom nastrojowych klimatów może się podobać.
Z oceną tego opowiadania miałem problem. Jest to przebojowy kawałek opowiadający o losach Ludu Luster, dziwnej rasy ludzi-demonów zamieszkujących drugą stronę lustra. Autorka snuje historię miłości arystokraty Corneta Cruxa i obdarzonej magicznymi talentami Koral. Para kochanków na drodze do szczęścia musi sprostać wyzwaniom godnym Romea i Julii. Pomysł jest świetny, niestety trochę gorzej z wykonaniem. Akcja chwilami traci na spójności i sprowadza się do kolejnych, coraz bardziej spektakularnych mordobić. Także długość pozostawia wiele do życzenia: na 150 stronach można by wiele motywów ładnie rozwinąć, podczas gdy autorka zadowala się rozbudowywaniem głównego wątku, produkując niepotrzebne dłużyzny. Otwarte zakończenie daje nadzieję na kontynuację, w której można by parę spraw wyjaśnić. Wspomnę jeszcze o literackich analogiach, które wydają się oczywiste – kłania się Lewis Carroll z drugą częścią przygód Alicji „O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra”, zaś główny bohater i jego demoniczna rodzinka przypominają ród Amberytów z głośnego cyklu fantasy Rogera Zelazny’ego. W sumie zaledwie poprawnie, chociaż mogło być naprawdę dużo, dużo lepiej.
Nastrojowa ballada w klimatach prozy Raya Bradbury’ego. Na dalekiej planecie samotny chłopiec Matej wraz z koniem o imieniu Smutek słyszą głos tajemniczego Ojca Traw. Spotkanie zaowocuje wielką zmianą w życiu chłopca i całej ziemskiej kolonii. Najlepsze opowiadanie w tomie, w dodatku pisane w konwencji SF, co w przypadku Kossakowskiej nie zdarza się zbyt często.
Horror inspirowany mroczną twórczością Samotnika z Providence, czyli Howarda Philipa Lovecrafta. Młody, zdolny rzeźbiarz poznaje piękną dziewczynę, która ma dla niego niecodzienne zlecenie. Jak łatwo się domyślić, konsekwencje będą przerażające i niezwykle krwawe. Pod względem pomysłu i wykonania oceniłbym na mocną czwórkę z plusem.
Mistrz Ambrosius z Bractwa Sprawiedliwości i Prawdy na tropie zbrodni. Kto zamordował dzieci szlachetnego Gwalberta? Niestety, jak dla mnie kawałek zupełnie nietrafiony. Kryminał w konwencji fantasy, z łatwo przewidywalnym zakończeniem. Pisarka z aspiracjami nie powinna popełniać takich dziełek.
Druga wojna światowa. Bliżej nieokreślona wyspa gdzieś na Pacyfiku. Bezimienny stwór morduje żołnierzy japońskiego garnizonu. Kim jest zabójca? Dlaczego uwziął się na cesarskich żołnierzy? Jeden z lepszych utworów w antologii. Nastrojowy, pełen tajemnic i zagadek. Kossakowska systematycznie buduje klimat, umiejętnie dawkuje napięcie, intryguje czytelnika i zmusza go do uwagi.
Antologia „Więzy krwi” obfituje w proste, mało skomplikowane opowiadania. Przewija się w nich wątek Boga, czy też może boskiej interwencji w różnorakich – materialnych i duchowych – wymiarach. Można zarzucić autorce pewną płytkość w traktowaniu tematu, brak głębszej treści, ale ratują Kossakowską ciekawe pomysły i nastrojowe, klimatyczne wykonanie. Pisarka sprawnie posługuje się środkami stylistycznymi, szczególnie lubi metaforę, jej warsztat pisarski z biegiem lat rozwija się, „opowiada” swoje światy z coraz większą biegłością. Szkoda tylko, że w zbiorze zabrakło utworów nowych – wszystkie teksty ukazały się już wcześniej w czasopismach lub innych antologiach, przez co czytelnik może doznać wrażenia pewnej wtórności. Ocena końcowa to tylko 60%, co bynajmniej nie pokazuje rzeczywistego potencjału autorki „Zakonu Krańca Świata”.