Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mieszko Zagańczyk
‹Czarna Ikona. Tom 1›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarna Ikona. Tom 1
Data wydania1 grudnia 2006
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklCzarna Ikona
ISBN978-83-60505-16-8
Format440s. 125×195mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Czarnego ci u nas dostatek
[Mieszko Zagańczyk „Czarna Ikona. Tom 1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Publikując pierwszy tom „Czarnej Ikony” Mieszka Zagańczyka, Fabryka Słów skrzywdziła autora. Redaktor pracujący nad powieścią powinien bowiem twardo domagać się od autora skrócenia jej o co najmniej połowę. Wyszłoby zapewne wtedy jedynie opowiadanie, ale przynajmniej młody pisarz uniknąłby denerwujących dłużyzn i schematyzmu akcji, które skutecznie popsuły przyjemność lektury.

Sebastian Chosiński

Czarnego ci u nas dostatek
[Mieszko Zagańczyk „Czarna Ikona. Tom 1” - recenzja]

Publikując pierwszy tom „Czarnej Ikony” Mieszka Zagańczyka, Fabryka Słów skrzywdziła autora. Redaktor pracujący nad powieścią powinien bowiem twardo domagać się od autora skrócenia jej o co najmniej połowę. Wyszłoby zapewne wtedy jedynie opowiadanie, ale przynajmniej młody pisarz uniknąłby denerwujących dłużyzn i schematyzmu akcji, które skutecznie popsuły przyjemność lektury.

Mieszko Zagańczyk
‹Czarna Ikona. Tom 1›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarna Ikona. Tom 1
Data wydania1 grudnia 2006
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklCzarna Ikona
ISBN978-83-60505-16-8
Format440s. 125×195mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Wiemy już na pewno, że Mieszko Zagańczyk – autor znany dotychczas głównie z opublikowanej przed dwoma laty powieści „Allah 2.0” – zamierzył swą następną powieść, czyli „Czarną Ikonę”, na co najmniej dwa tomy. Dobrze, jeżeli tylko na dwa, ponieważ pierwsza odsłona tego cyklu nie pozostawia, niestety, po sobie najlepszego wrażenia. A wcale nie musiało być tak źle. Punkt wyjścia książki zapowiadał się bowiem całkiem interesująco. Akcję autor umieścił w drugiej połowie XI wieku w Bizancjum. Czas i miejsce wybrał więc jak najlepiej, gdyż był to okres wielkiego zamętu w Cesarstwie – i to zarówno politycznego (najazdy sąsiadów i wyniszczające kraj od wewnątrz walki o władzę), jak i religijnego (powstawało wiele sekt, które jawnie występowały przeciwko dominacji oficjalnego chrześcijaństwa). Zapewne po to, by było ciekawiej, Zagańczyk pozwolił sobie jednak na małą korektę w dziejach tego państwa. Otóż w 1071 roku cesarz Roman IV Diogenes nie został pokonany i wzięty do niewoli przez Turków Seldżuków po bitwie pod Manzikertem na terytorium Armenii, ale wręcz przeciwnie – bitwa ta zakończyła się jego wielkim sukcesem, a przegrani Turcy zostali zmuszeni do odstąpienia od granic Cesarstwa i wycofania się aż za Eufrat. Tym samym siedem lat później, czyli w 1078 roku, kiedy to rozgrywa się akcja powieści, Roman IV ma się całkiem dobrze1), mimo że wciąż musi stawiać czoło spiskującym na jego życie braciom Dukasom, Michałowi i Andronikowi2). W kolejnych rozdziałach poznamy zresztą źródło tego dobrego samopoczucia cesarza. I może komuś przypadnie to do gustu, mnie jednak takie wyjaśnienie wcale nie zachwyciło, tym bardziej że sam pomysł jest – delikatnie mówiąc – odgrzewany. Ostatnio posłużył się nim chociażby Thomas Harlan w „Cieniu Araratu”.
„Czarna Ikona” ma kilku równoprawnych bohaterów. Powieść dzieli się bowiem na dwa równorzędnie prowadzone wątki, które – choć wzajemnie się przenikają – to jednak w pierwszej odsłonie cyklu niewiele jeszcze mają ze sobą wspólnego. Możemy się jedynie domyślać, że w końcu zostaną one ze sobą powiązane – sądząc z rozwlekłości stylu autora, będzie to miało jednak miejsce dopiero pod koniec drugiego tomu (chyba że cała historia zaplanowana jest na trylogię). Ważnymi postaciami powieści są wspomniany już wyżej cesarz Roman oraz pełniący nieoficjalnie funkcję jego „prawej ręki” niejaki Jan Italos, zwany „Konsulem Filozofów”; rywalami tej dwójki są natomiast – również nadmienieni – bracia Dukasowie. W tym wątku Zagańczyk skupia się przede wszystkim na zakulisowych walkach o władzę, które mają doprowadzić do obalenia Diogenesa i zagarnięcia tronu przez jego nieprzyjaciół3). I to – przyznaję uczciwie – wyszło autorowi najlepiej. Porusza się on bowiem całkiem sprawnie po zakamarkach cesarskiego pałacu i ludzkich dusz. Na dodatek potrafi trzymać w napięciu, stopniowo odsłaniając karty.
Niestety, drugi wątek psuje to dobre wrażenie. Historia konstantynopolitańskiego złodziejaszka Kaliksta Belzebuba, który – chcąc zrobić wrażenie na swoim szefie – w tajemnicy przed nim wyrusza do samego serca Kapadocji, aby skraść z monastyru starożytny artefakt, tytułową Czarną Ikonę, na kilometr razi schematyzmem. Wystarczy być średnio obeznanym we współczesnej literaturze fantasy, by bez pudła przewidzieć dalszy rozwój akcji. Zagańczyk niczym nie zaskakuje. Główny bohater, poszukując Czarnego (obowiązkowo!) Mnicha – bo jakiż mógłby być, skoro i ikona jest czarna? – przeżywa liczne przygody. A to wpada w ręce bandytów, z rąk których ratuje go zakochana w nim kobieta, a to wreszcie, gdy już dociera do kresu wędrówki, koniecznie musi stanąć oko w oko z tajemniczym zakonnikiem. Banał? Niestety. Co gorsza, wszystko to zostało tak rozwleczone, że aż trudno oprzeć się pokusie przeskakiwania co kilka stron.
Przeczytawszy ostatnie zdanie pierwszego tomu „Czarnej Ikony”, jeszcze raz zerknąłem na okładkę, na której Romuald Pawlak tymi oto słowy zachęca do lektury powieści swego kolegi po piórze: „(…) Bizancjum Zagańczyka nabiera własnych rysów, nie jest kopią czegoś, co już znamy. Właśnie ta mieszanka barw oraz żywych postaci sprawia, że powieść czyta się jednym tchem”. Ufff! Owszem, powieść da się przeczytać, ale z tym „jednym tchem” to już Pawlak zdecydowanie przesadził. Ani to Bizancjum nie jest szczególnie barwne (jedyne, o co się autor postarał, to wymienienie kilku nazw topograficznych Konstantynopola – reszta mogłaby służyć opisowi każdego innego miasta w jakiejkolwiek części świata), ani też postaci nadzwyczaj żywe (Kalikst ani czytelnika ziębi, ani parzy, jest więc najgorszym możliwym typem bohatera – nudnym i całkowicie obojętnym). Poza tym autor nie potrafił się do końca zdecydować, jakim językiem mają mówić jego bohaterowie – współczesnym, czy też stylizowanym na staropolszczyznę. W efekcie raz mamy do czynienia ze stylizacją, a raz nie. Sensu w tym większego nie widać. Najpoważniejszym grzechem Zagańczyka jest jednak rozdymanie powieści na siłę. Z tych ponad czterystu stron, które stworzył, połowę można by spokojnie – bez uszczerbku dla dobra książki, a tym samym i dobra czytelnika – wyrzucić. Akcja zyskałaby wówczas na tempie, a autor nie musiałby pogrążać się w nadmiernie rozbudowanych i niczemu konkretnemu nie służących opisach. Słowem: „Czarna Ikona” to powieść tylko i wyłącznie dla najbardziej zatwardziałych entuzjastów fantasy. Jednak nawet im nie jestem w stanie zagwarantować dobrej zabawy.
koniec
27 maja 2007
1) Rzeczywistość nie była dla Romana IV Diogenesa aż tak różowa. Pod Manzikertem (19 sierpnia 1071 roku), z powodu zdrady Andronika Dukasa (syna Jana Dukasa), cesarz dostał się do tureckiej niewoli. Cieszył się jednak szacunkiem Turków, którzy – po wyrażeniu przezeń zgody miedzy innymi na płacenie corocznego trybutu (a w zasadzie haraczu) – wypuścili go na wolność. Jak się okazało, nie wszyscy byli uradowani z tego faktu. Z niewielkimi wojskami, które pozostały mu jeszcze wierne, Roman zamknął się w twierdzy Adana, gdzie obległ go Andronik Dukas. Nie będąc w stanie bronić się dłużej, cesarz postanowił skapitulować i wstąpić do zakonu. W drodze do Konstantynopola, gdy nie miał już u swego boku zbrojnej ochrony, został uwięziony i wtrącony do więzienia. Tam potraktowano go jak Juranda ze Spychowa – oślepiono rozpalonym żelazem. W wyniku kalectwa kilka miesięcy później Roman zmarł. Zastanawiające jest, że do tej tragedii przyłożył rękę najsłynniejszy chyba pisarz epoki bizantyjskiej – a prywatnie wróg Diogenesa – Michał Psellos. Ta bezprecedensowa zbrodnia została na szczęście niebawem ukarana, śmierć cesarza postanowili bowiem pomścić… Turcy, którzy ponownie najechali na Bizancjum i oderwali odeń całą wschodnią część Azji Mniejszej.
2) Gwoli ścisłości: Dukasowie mieli – co najmniej moralne – prawo domagać się władzy, byli bowiem pasierbami Romana IV Diogenesa. Matką Michała i Andronika (nie należy mylić go z Andronikiem – synem Jana Dukasa) była cesarzowa Eudokia, żona cesarza Konstantyna X Dukasa. Kiedy ten umarł w 1067 roku, Michał był jeszcze dzieckiem – władza przeszła więc w ręce matki, choć tak naprawdę opiekę nad chłopcami i w zasadzie rządy w państwie sprawował, jako cezar, brat zmarłego władcy, Jan Dukas. Eudokii taki stan rzeczy nie odpowiadał, tym bardziej że Cesarstwo wciąż było zagrożone najazdami Turków Seldżuków. Wówczas, łamiąc daną swemu mężowi na łożu śmierci obietnicę, że nie wyjdzie ponownie za mąż, postanowiła poślubić utalentowanego generała Romana Diogenesa. Jej synowie z pierwszego małżeństwa mogli więc poczuć się zagrożeni.
3) Warto jeszcze dodać, że w prawdziwym świecie Michał Dukas doczekał się wreszcie korony. Formalnie został cesarzem po uwięzieniu Romana IV Diogenesa przez Turków. Początkowo przez dwa miesiące – od VIII do X 1071 roku – współrządził z matką, Eudokią. Gdy zaś zmuszono ją do odejścia z pałacu i wstąpienia do klasztoru, został jedynowładcą jako Michał VII Parapinakes. Szczęście mu jednak nie sprzyjało. Najazdy Turków Seldżuków niszczyły kraj. Jakby tego było mało, niemal bez przerwy spiskowano przeciwko cesarzowi – wreszcie w styczniu 1078 roku zmuszono go do abdykacji. Poszedł śladem swojej matki i przywdział habit.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Między wiarą a cyberpunkiem
— Miłosz Cybowski

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.