Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj
‹Lód›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLód
Data wydania6 grudnia 2007
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-03985-4
Format1054s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena59,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Się czyta
[Jacek Dukaj „Lód” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Czy można kierować historią? W swej najnowszej powieści Jacek Dukaj zastanawia się nad mechanizmami dziejów: co powoduje, że zdarzenia układają się w taki, a nie inny sposób? Dlaczego jedne państwa powstają, a inne nie potrafią zaistnieć? „Lód” nie jest próbą odpowiedzi na te pytania, ale ich postawieniem.

Michał Foerster

Się czyta
[Jacek Dukaj „Lód” - recenzja]

Czy można kierować historią? W swej najnowszej powieści Jacek Dukaj zastanawia się nad mechanizmami dziejów: co powoduje, że zdarzenia układają się w taki, a nie inny sposób? Dlaczego jedne państwa powstają, a inne nie potrafią zaistnieć? „Lód” nie jest próbą odpowiedzi na te pytania, ale ich postawieniem.

Jacek Dukaj
‹Lód›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLód
Data wydania6 grudnia 2007
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-03985-4
Format1054s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena59,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Według Martina Heideggera człowiek istnieje, o ile jest postrzegany przez innych – to, kim jestem, zależy od sądu drugiego człowieka. Po przemyślenia niemieckiego filozofa sięga Dukaj w swojej najnowszej powieści. Jej główna postać, Benedykt Gierosławski, jest bardziej tym, co twierdzą o nim inni, aniżeli prawdziwym człowiekiem. Mocą konwenansów zmuszony jest odgrywać role hrabiego, hazardzisty, awanturnika, a nawet rewolucjonisty. Kim jest naprawdę? Bohater dochodzi w końcu do wniosku, że być może w ogóle nie istnieje, jest jedynie efektem wyobrażeń innych ludzi. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, Gierosławski stwierdza, że skoro go nie ma, należy mówić o sobie bezosobowo: „Mówi się prawdę, kiedy trzeba, kłamie się, kiedy trzeba. Jest się uprzejmym. Się myje się”. Zatem zamiast „ja” jest „się” – notabene również pomysł zaczerpnięty z Heideggera. Bo „się” (niem. „man”) to właśnie ogólny sąd o kimś, a także sposób bycia polegający na tym, że człowiek, zamiast poszukiwać prawdy, zdaje się na powszechną, często powierzchowną i nieprawdziwą opinię innych. Dukaj przeprowadza w „Lodzie” swojego bohatera od tak pojętego nieistnienia do świadomie podejmowanych decyzji, od niebycia ku bytowi. A wszystko rozgrywa się w alternatywnej historii świata.
Akcja powieści rozpoczyna się w 1924 roku, kilkanaście lat po tak zwanej katastrofie tunguskiej, kiedy to na terenie Syberii spadł meteoryt, wywołując wstrząsy o natężeniu zarejestrowanym przez sejsmografy nie tylko w Rosji, ale na całym świecie. W książce Dukaja z upadkiem meteorytu na Ziemi pojawia się Lód – stan, w którym zatrzymuje się historia. Właściwością Lodu jest nie tylko zamrażanie wody, ale dosłowne stopowanie wszelkiego rozwoju. „Ano, Rosja zamarzła pod Lodem i zamarzła nam Historja”, stwierdza jeden z bohaterów. Dlatego w 1924 roku nikt nie słyszał o pierwszej wojnie światowej, Imperium Rosyjskie nadal jest potężnym mocarstwem, a Polska istnieje tylko w marzeniach starzejącego się terrorysty Józefa Piłsudskiego. Ale skoro historię można zastopować, to dlaczego nie zmienić?
Bohater zostaje wysłany z Warszawy do Irkucka przez carskie Ministerjum Zimy w celu odnalezienia własnego ojca. Szybko okazuje się, że zesłany przed laty na Sybir Filip Gierosławski jest człowiekiem, który potrafi kontaktować się z Lodem. A jeśli tak, to może istnieje sposób, żeby wpłynąć na zamrożoną historię, kształtować ją podług własnej woli? Nagle wokół głównego bohatera pojawiają się agenci, zwolennicy różnorakich sekt (np. marcynowcy – czciciele Lodu), komuniści, bolszewicy i wszyscy, którzy upatrują w Lodzie realizacji swoich idei. Bo czyż Lód nie jest spełnieniem marzeń każdego rewolucjonisty? W prosty, niemalże laboratoryjny sposób można ustawić dzieje tak, by odpowiadały idei – żadnych krwawych powstań czy użerania się z oporną materią.
Dukaj jest wyjątkiem w polskiej fantastyce. Podczas gdy większość pisarzy wydaje się spętana możliwościami gatunku, autor „Lodu” potrafi go twórczo wykorzystać. W najnowszej powieści fantastyka służy mu za narzędzie do pokazania refleksji nad mechanizmami historii. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Dukaj mówił: „Może istnieją jakieś reguły ogólne, według których rozwija się historia? Jakaś »fizyka historii«?”.1) Dlatego też podróżujący z bohaterem serbski wynalazca Nikola Tesla odkrywa prawa czarnej fizyki, za pomocą której można kontrolować Lód. Jednak manipulacja historią rozgrywa się na jeszcze jednej płaszczyźnie – „nieistniejący” Gierosławski powoli zaczyna świadomie formować samego siebie, staje się inżynierem własnego „ja”, by w końcu osiągnąć – jak by ujął to Heidegger – właściwy sposób bycia. Odrzuca to, co sądzą o nim inni, i odkrywa, kim jest naprawdę. Paradoksalnie pomaga mu w tym Lód, który wszystko zamraża. Bowiem w Kraju Lutych (czyli w rejonie znajdującym się najbliżej uderzenia meteorytu) spełnia się koncepcja logiki dwuwartościowej Arystotelesa. Nie ma tam miejsca na stany pośrednie, półprawdy, szarą strefę, w której żyją ludzie niedotknięci Lodem. Najlepiej obrazują to słowa Chrystusa przewijające się przez powieść: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5, 37).
Czytając „Lód”, można odnieść wrażenie, że oprócz historii Dukajowi zamarzła trochę akcja. Powieść licząca ponad tysiąc stron jest – co tu wiele gadać – porządnie rozdęta. Sama podróż Gierosławskiego na Syberię zajmuje jakieś czterysta, a jest to ledwie wstęp do właściwej opowieści. Autor stylizuje książkę na przedwojenną powieść przygodową – także pod względem języka (świadome archaizmy i stare reguły gramatyczne) – jednak jak na przygodę stosunkowo niewiele się dzieje. Akcja „Lodu” jest bardzo przewidywalna i właściwie do miejsca spotkania z ojcem czytelnik nie zostaje niczym zaskoczony. Dopiero zakończenie przynosi bardzo ciekawy zwrot fabuły.
Koniecznie należy wspomnieć o języku książki. Oprócz wspomnianej stylizacji na międzywojenną powieść czy wprowadzenia „się” do narracji, Dukaj bawi się neologizmami wymyślonymi na potrzeby alternatywnego świata. Tak więc stworzenia żyjące Lodem noszą miano lutych a ich zionące mrozem siedliska to soplicowa. Ojciec głównego bohatera nazywany jest Ojcem Mrozem, a dwie główne frakcje polityczne cesarskiej Rosji to ottiepielnicy i liedniacy. Innym ciekawym pomysłem jest wprowadzenie ćmiatła, które zgodnie z koncepcją czarnej fizyki jest antyświatłem, tak jak ciemność jest jego brakiem. Jednak główna rola fantastyki w książce Dukaja sprowadza się do wskazania na Wielką Historię: „Idzie o to, że pytanie, na które historiozofia daje odpowiedź (błędną lub poprawną), jest najżywotniejszym pytaniem współczesności, tymczasem w literaturze te dociekania w ogóle nie znajdują odbicia”, mówi autor.
We współczesnej historiografii widać wyraźne odejście od wielkich narracji na rzecz mikrohistorii (np. Topolski, Domańska). Dukaj trochę wskrzesza trupa – w kontekście końca historii Fukuyamy czy zwrócenia się w stronę małych narracji jego powieść może wydawać się bardziej przypomnieniem dawnych idei aniżeli głosem w sprawie. Zresztą, jak autor sam przyznał: „Ja sobie w »Lodzie« ułatwiłem sprawę, ustawiając bohaterów w takim momencie dziejowym, gdy mogą o tych wszystkich Wielkich Teoriach mówić z absolutną naiwnością – ich XX wiek jeszcze nie utracił dziewictwa”. A może coś rzeczywiście jest na rzeczy? Może książki Dukaja nie należy traktować jedynie jako fantastycznych rozważań na temat Wielkiej Historii? W końcu kto wie, czy wkrótce nie dopadnie ona nas znowu?
koniec
13 stycznia 2008
1) Wszystkie wypowiedzi autora pochodzą z wywiadu „Polska z drugiej strony lustra” przeprowadzonego przez Wojciecha Orlińskiego („Gazeta Wyborcza” z 26 grudnia 2007 r.)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
— Beatrycze Nowicka

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.