Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Eugeniusz Dębski
‹Hell-P›

EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHell-P
Data wydania4 kwietnia 2008
Autor
Wydawca RUNA
CyklMoherfucker
ISBN978-83-89595-42-3
Format336s. 125×195mm
Cena28,50
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Agent, władca grabi
[Eugeniusz Dębski „Hell-P” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Muszę przyznać, że Eugeniusz Dębski perfekcyjnie wybrał tytuł dla powieści „Hell-P”. Nie dlatego, że wybitnie pasuje do treści, lecz dlatego, że lektura tej książki jest jak zsyłka do piekieł, podczas której czytelnik nieprzerwanie wzywa pomocy

Paweł Sasko

Agent, władca grabi
[Eugeniusz Dębski „Hell-P” - recenzja]

Muszę przyznać, że Eugeniusz Dębski perfekcyjnie wybrał tytuł dla powieści „Hell-P”. Nie dlatego, że wybitnie pasuje do treści, lecz dlatego, że lektura tej książki jest jak zsyłka do piekieł, podczas której czytelnik nieprzerwanie wzywa pomocy

Eugeniusz Dębski
‹Hell-P›

EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHell-P
Data wydania4 kwietnia 2008
Autor
Wydawca RUNA
CyklMoherfucker
ISBN978-83-89595-42-3
Format336s. 125×195mm
Cena28,50
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Opowieść rozgrywa się we współczesnej Polsce, gdzie w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrudniony jest Kamil Stochard. Akcja zawiązuje się w momencie, gdy zostaje on oddelegowany do nowej sprawy: ma wspomóc amerykańskiego wysłannika o polskich korzeniach w rozwikłaniu tajemniczej intrygi. Jednak już po kilku stronach czytelnik przekonuje się, że intryga nie jest ani tajemnicza, ani wciągająca, a wszystkie karty od początku są wyłożone na stół. Okazuje się, że agent ze Stanów Zjednoczonych jest ekstermanem, czyli mistrzem zabijania nieludzkich przeciwników. A adwersarze to niebanalni. Cała konstrukcja świata opiera się na założeniu, że znany z prozy Lovecrafta Cthulhu istnieje i spoczywa uśpiony na dnie oceanu. Jego potworne sny „zapładniają” mózgi niektórych biednych i schorowanych ludzi, co przekształca ich w krwiożercze guimony. To właśnie one są głównymi przeciwnikami bohaterów. Dzięki agentowi Jerry′emu, bo tak ma na imię wysłannik USA, Stochard nauczy się rozpoznawać i eksterminować przeciwników.
„Hell-P” nie oferuje nic nowego. Autor opiera się na mitologii Cthulhu, by do swojej powieści przyciągnąć czytelników, lecz wielbiciele prozy Samotnika z Providence powinni omijać tę książkę szerokim łukiem. Dębski nie próbuje naśladować stylu Lovecrafta, a jedynie zadowala się wygodnym i wybiórczym żonglowaniem motywami z jego dzieł. Guimonów jest oczywiście 666, zaś ekstermanów jedynie czterech. Sam bohater, wysłuchawszy rewelacji o przyczynach takiej liczebności przeciwników po obu stronach barykady, komentuje wszystko słowami: „To takie… tandetne”. W ten sposób Dębski próbuje jak może zminimalizować sztuczność, jaka zieje z kart powieści, ale niektórych pomysłów nie da się uratować. Fabuła przypomina zlepek scen wyciętych z którejś odsłony „Blade’a”. Bohaterowie jeżdżą z miejsca na miejsce i wybijają stetryczałych staruszków oraz dzieci, zamienionych w mordercze guimony. Ponieważ główny wątek praktycznie nie istnieje, czytelnik wciąż zastanawia się do czego właściwie zmierza autor? I tu „zaskoczenie”: Dębski nie zmierza do niczego. Sceny mordów przeplatają się z długimi dyskusjami na temat pracy ekstermanów, a Stochard kilkakrotnie pyta, dlaczego nikt nie próbował zorganizować szkoleń dla większej liczby agentów, by wykończyć wszystkie poczwary. Główny bohater wykazuje się przy tym niebiańską cierpliwością i piekielną tępotą – spokojnie wysłuchuje kilka razy tych samych odpowiedzi, a po zabiciu kolejnych guimonów ponownie pyta o to samo. Trudno pozbyć się wrażenia, że Dębski tyle razy magluje ten sam temat, byle tylko dla przyzwoitości dowlec się do 300 stron.
Na szczęście Stochard, w sposób niezamierzony przez autora, nie jest postacią zupełnie obojętną czytelnikowi – swoim zachowaniem wywołuje bowiem szczery uśmiech politowania. Pracuje w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a ma mentalność małolata i cieszy się jak dziecko, gdy dostaje od Jerry’ego pistolet Desert Eagle. Na domiar złego prezent nazywa „Gnatem”. Poza tym jedną z ciekawszych zdolności bohatera jest walka… grabiami, które posłużyły mu do spacyfikowania kilku rosłych ochroniarzy i rozbiciu dwóch kamer. Stochard jest przy tym gejem – co autor opisał dość ciekawie, ale wszystko pogrzebał na końcu powieści. Gdy Jerry wyznaje, że nie żałuje spędzonej z głównym bohaterem upojnej nocy, śmiech zamiera na ustach czytelnika.
Jedną z rozrywek pary agentów jest opowiadanie dowcipów. Bohaterowie zaśmiewają się do rozpuku, a odbiorca zastanawia się, co jeszcze wymyśli autor, by powiększyć objętość powieści. Dębski nie zawodzi i wplata w narrację wątki polityczne. Stochard komentuje wyborcze hasła oraz zarysowuje swój stosunek do różnych partii i Radia Maryja, po czym powtarza ten wywód jeszcze kilka razy przy różnych okazjach. Po co autor zastosował tak zniechęcający zapychacz? „Hell-P” to ewidentnie powieść rozrywkowa skierowana do młodszego odbiorcy – tym bardziej trudno pojąć, dlaczego Dębski nasycił ją tyloma politycznymi komentarzami. Jeśli chciał zniechęcić czytelnika, udało mu się doskonale.
Zdecydowanie najgorszym elementem powieści „Hell-P” są dialogi. Kiedy postaci nie puszczają pary z gęby, książkę czyta się niemal bezboleśnie, lecz gdy tylko Dębski dopuszcza kogoś do głosu, uszy więdną i chce się płakać. Oto wypowiedź zwierzchnika Stocharda, która najbardziej chwyciła mnie za wątrobę: „Kamil, kurwa, spuszczam się na twoją inteligencję i twoje wyczucie. Jesteś leniwy jak jebany jebaka kocur i masz niuch na śmietanę i skąd nadlatuje mokra ścierka. Zrób temu gostkowi loda, niech wyjedzie zaspokojony po uszy, a nie pożałujesz.” To niestety reprezentatywny fragment.
Dębski ustami bohatera stwierdza, że proza Lovecrafta jest napisana „dość archaicznie”, a otwarcie nabija się z „Szelmostw niegrzecznej dziewczynki” Llosy. Jakość powieści „Hell-P” dowodzi, że autor mógłby się wiele nauczyć od wyszydzanych przez siebie literatów. Co więcej, Dębski za pomocą komentarzy Stocharda stara się przekonać czytelnika, że Wrocław jest stolicą polskiej fantastyki, i ta zaściankowość autora jest jednym z niewielu humorystycznych akcentów książki. Poza tym „Hell-P” to wielkie nieporozumienie.
koniec
17 maja 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Tegoż twórcy

Wycieczka w przeszłość
— Beatrycze Nowicka

W poszukiwaniu dobrej przygody
— Maciej Wierzbicki

Krótko o książkach: Styczeń-luty 2005
— Wojciech Gołąbowski, Michał R. Wiśniewski

Treściwie i dostępnie
— Wojciech Gołąbowski

Czarne czy białe?
— Agnieszka Szady

Tegoż autora

Zakalec z ambicjami
— Paweł Sasko

Końskie mordy
— Paweł Sasko

Dziwy nad dziwami
— Paweł Sasko

Coś na spanie
— Paweł Sasko

Lewe jądro Szatana
— Paweł Sasko

Z miłości do pędzli
— Paweł Sasko

Tęsknię, Lizaczku
— Paweł Sasko

Zmiana warty w Baśniogrodzie
— Paweł Sasko

Tylko dla fanatyków
— Paweł Sasko

Pogoń za zwłokami
— Paweł Sasko

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.