Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Frank Westerman
‹Inżynierowie dusz›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułInżynierowie dusz
Tytuł oryginalnyIngenieurs van de ziel
Data wydaniaczerwiec 2007
Autor
PrzekładSławomir Paszkiet
Wydawca Iskry
ISBN978-83-244-0038-6
Format243s. 147x235mm
Cena34,90
Gatunekhistoryczna, non‑fiction
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ten okrutny XX wiek: Jak hartowała się pisarska stal
[Frank Westerman „Inżynierowie dusz” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Holender Frank Westerman, od wielu już lat parający się dziennikarstwem i pisarstwem, z zawodu jest inżynierem budownictwa wodnego. I to właśnie jego wyuczony zawód skłonił go do napisania „Inżynierów dusz” – książki opowiadającej o pisarzach radzieckich epoki socrealizmu. Westerman ruszył przede wszystkim śladem tych autorów, którzy w swoich dziełach wychwalali wielkie wodne budowle Związku Radzieckiego. W efekcie powstała kolejna intrygująca opowieść o sowieckim totalitaryzmie.

Sebastian Chosiński

Ten okrutny XX wiek: Jak hartowała się pisarska stal
[Frank Westerman „Inżynierowie dusz” - recenzja]

Holender Frank Westerman, od wielu już lat parający się dziennikarstwem i pisarstwem, z zawodu jest inżynierem budownictwa wodnego. I to właśnie jego wyuczony zawód skłonił go do napisania „Inżynierów dusz” – książki opowiadającej o pisarzach radzieckich epoki socrealizmu. Westerman ruszył przede wszystkim śladem tych autorów, którzy w swoich dziełach wychwalali wielkie wodne budowle Związku Radzieckiego. W efekcie powstała kolejna intrygująca opowieść o sowieckim totalitaryzmie.

Frank Westerman
‹Inżynierowie dusz›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułInżynierowie dusz
Tytuł oryginalnyIngenieurs van de ziel
Data wydaniaczerwiec 2007
Autor
PrzekładSławomir Paszkiet
Wydawca Iskry
ISBN978-83-244-0038-6
Format243s. 147x235mm
Cena34,90
Gatunekhistoryczna, non‑fiction
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Frank Westerman trafił do literatury kuchennymi drzwiami. Po ukończeniu studiów w 1987 roku jako inżynier i specjalista od hydrologii wyjechał do Peru, gdzie zajmował się między innymi badaniem systemów irygacyjnych budowanych przez ludy prekolumbijskie (głównie przez Indian Ajmara). Tam również rozpoczął swoją przygodę z dziennikarstwem. Pięć lat później, po powrocie do Europy, nawiązał stałą współpracę z amsterdamskim dziennikiem „de Volkskrant”, z ramienia którego oddelegowany został do ogarniętej wojną byłej Jugosławii. Przebywając w Belgradzie, dowiedział się o masowej zbrodni popełnionej przez Serbów w bośniackiej Srebrenicy, dokąd natychmiast wyruszył ze swoim kolegą po piórze Bartem Rijsem. Efektem ich pracy okazała się wydana w 1997 roku i do dziś nieprzetłumaczona na polski książka „Srebrenica. Het Zwartste scenario”. W tym samym roku Westerman postanowił zmienić otoczenie. Nawiązał współpracę z wydawanym w Rotterdamie dziennikiem „NRC Handelsblad” i wyjechał jako korespondent tej gazety do Moskwy. W Rosji spędził kolejnych pięć lat. Plonem jego pobytu w dawnym Związku Radzieckim stała się między innymi wydana przed paroma miesiącami przez Iskry opowieść o sowieckich pisarzach epoki realizmu socjalistycznego, zatytułowana – adekwatnie do tematu i zawodowych zainteresowań autora – „Inżynierowie dusz”.
Westerman, wspominając w „Inżynierach dusz” swoje studenckie lata, przytacza cytaty z dwóch lektur, które szczególnie zapadły mu w pamięć i które po latach skłoniły go do sięgnięcia po pióro i przyjrzenia się bliżej wielkim socjalistycznym budowlom wodnym w ZSRR. Pierwszy pochodzi z dzieła „Władza totalna” (1957) Karla Augusta Wittfogla, wybitnego sinologa i nawróconego ekskomunisty, który – na podstawie badań orientalnych despotyzmów (głównie cywilizacji starożytnych Chin, Egiptu i Mezopotamii) – skonstatował krótko i dosadnie: „Irygacja prowadzi do tyranii”. Nie była to szczególnie oryginalna myśl, stanowiła bowiem w zasadzie rozwinięcie teorii Karola Marksa, który prawie wiek wcześniej – i to jest drugi istotny cytat przypomniany przez Holendra – uznał, że: „Im bardziej kolosalne są budowle wodne inicjowane przez państwo, tym despotyczniejszy jest jego władca”. Czy twórca socjalizmu naukowego i ojciec chrzestny komunizmu mógł przypuszczać, że jego myśl posłuży potomnym do odkrycia prawdziwej natury pierwszego w dziejach państwa proletariackiego? Ciekawe, co stwierdziłby ów dziewiętnastowieczny filozof, przyglądając się dzisiaj Kanałowi Białomorsko-Bałtyckiemu, zatoce Kara Bogaz Goł nad Morzem Kaspijskim bądź Kanałowi Wołga-Don? Jakie byłoby jego zdanie na temat tzw. „pieriebroski”, czyli planów inżynierów sowieckich, którzy – natchnieni przez Stalina, a później kolejnych pierwszych sekretarzy KC KPZR – marzyli o zmianie biegu wielkich rzek na północy Rosji w taki sposób, aby ich wody skierować na cierpiące na jej niedostatek południe kraju? Zrewidowałby wówczas swoje poglądy?
Bez obaw jednak, książka Westermana nie jest podręcznikiem historii inżynierii wodnej. Swoje zawodowe zainteresowania holenderski dziennikarz potraktował jedynie jako punkt wyjścia do znacznie szerszych rozważań, które w skrócie można określić jako próbę docieczenia prawdziwej istoty ustroju totalitarnego. Optykę wybrał autor niezwykle interesującą. Postanowił bowiem spojrzeć na problem oczyma radzieckich pisarzy, którzy – głównie w latach 30. XX wieku – dali się ponieść wielkiej fali patosu i wręcz prześcigiwali się w tworzeniu peanów na cześć budowniczych kanałów, zapor, śluz itp. W efekcie powstał przejmujący obraz zniewolenia intelektualistów, którzy – podobnie jak i inne grupy społeczne w Związku Radzieckim – odgórnie zaprzęgnięci zostali do budowy „nowego wspaniałego świata” czy też „komunistycznego raju”. Westerman nie ma wątpliwości, że pierwsze miejsce na liście twórców, którzy przyczynili się do owego zniewolenia, należy się Maksymowi Gorkiemu. Przyglądając się bliżej autorowi „Matki”, Holender zastanawia się, jak doszło do tego, że człowiek cieszący się w Rosji sporą estymą, niechętnie witający rewolucję październikową, pod koniec lat 20. dał się mimo wszystko zwieść Stalinowi i od chwili powrotu z włoskiej emigracji do ojczyzny przez wiele lat swoim talentem i autorytetem uwiarygadniał rządy jednego z najpotworniejszych dyktatorów w dziejach świata. Dość powiedzieć, że to właśnie Gorki – uznany przez przywódcę ZSRR za pierwszego pisarza socrealistycznego i postawiony przezeń na czele sowieckiego Związku Pisarzy – był pomysłodawcą i jednym z autorów wiernopoddańczej broszury sławiącej budowę Kanału Białomorsko-Bałtyckiego1). Była ona pokłosiem zorganizowanej przez Gorkiego w sierpniu 1933 roku, za zachętą Stalina i NKWD zresztą, podróży stu dwudziestu pisarzy na miejsce wielkiej budowy. Nie byłoby w tym może nic szczególnie nagannego, gdyby nie fakt, że pracowali przy niej więźniowie łagrów, a dla około stu tysięcy – w tym wielu Polaków – kanał ów stał się grobem.
Jednak nie tylko Gorki jest bohaterem historycznego reportażu Westermana. Wiele stron holenderski dziennikarz poświęca także Konstantemu Paustowskiemu, Andriejowi Płatonowowi i Borysowi Pilniakowi2), którzy z różnych powodów – niekiedy typowo koniunkturalnych, a niekiedy po prostu ze strachu – pisali pod dyktando Stalina i Gorkiego. Autor „Inżynierów dusz” zrobił wiele, by znaleźć odpowiedź na proste, zdawałoby się, pytanie: dlaczego? Dlaczego tak wybitni pisarze, często wbrew własnym przekonaniom, tworzyli dzieła kłamliwe, sławiące niewolniczą pracę i na każdym kroku podkreślające geniusz generalissimusa Stalina? Holendra interesują również ich dalsze losy oraz – co w przypadku pisarzy sowieckich nie powinno dziwić – ich śmierć. Chcąc dociec prawdy, Westerman postanowił dotrzeć do opisywanych przez Paustowskiego, Płatonowa i Pilniaka miejsc. Wyprawił się więc zarówno daleko na północ Rosji, aby na własne oczy obejrzeć Kanał Białomorsko-Bałtycki i Wyspy Sołowieckie, jak również na południe dawnego Związku Radzieckiego, do niepodległego już dzisiaj Turkmenistanu, gdzie nad Morzem Kaspijskim, w zatoce Kara Bogaz Goł, miała się ziścić kolejna komunistyczna utopia. Przy okazji dokonywał ciekawych odkryć, jak np. istnienie filmu fabularnego „Kara-Bugaz. Czarna otchłań”, który powstał na podstawie powieści Paustowskiego w 1935 roku, ale nigdy nie został skierowany do oficjalnej dystrybucji. I wcale nie dlatego, że był nieprawomyślny. Jak się bowiem okazało, w Związku Radzieckim dzieło mogło trafić na „czarną listę” z dużo bardziej błahego powodu. Podobnie zresztą jak i jego twórca…
„Inżynierowie dusz” to nie jest dzieło historyka, ale dziennikarza, który łyknął bakcyla historii i – w sposób typowy dla amatorów-entuzjastów – zrobił wszystko, aby dogłębnie zbadać temat. Jest w tej książce dziennikarska pasja, która nie pozwala czytelnikowi się nudzić. Tym bardziej że, idąc nieco już zatartymi śladami przeszłości, Westerman przedstawia nam również współczesną Rosję, która nie potrafi – a może po prostu nie chce – poradzić sobie ze swoją komunistyczną przeszłością. Holender napisał reportaż historyczny ze wszystkimi zaletami i wadami tego typu literatury. Jednych może zachwycić sensacyjny niekiedy tom opowieści i ogromna ilość wydobytych z otchłani dziejów ciekawostek, innych natomiast – choćby tych, którzy zajmują się zawodowo badaniem przeszłości – zrazi zapewne nazbyt publicystyczny styl i niezbyt kurczowe trzymanie się chronologii. Nie zmienia to jednak faktu, że „Inżynierowie dusz” dają niezłe pojęcie o losie i powinnościach artysty w kraju totalitarnym. Dlatego też można opowieść Westermana potraktować jako ostrzeżenie. Przede wszystkim pod adresem pisarzy (i szerzej: artystów, dziennikarzy), którzy dając się zaprzęc do rydwanu oficjalnej państwowej propagandy, muszą liczyć się z tym, że kiedyś mogą zapłacić za swoje moralnie dwuznaczne zaangażowanie słoną cenę. W najlepszym przypadku może to być niepamięć czytelników, w najgorszym – więzienie i śmierć.
PS. Do listy pochwał należy też jednak dorzucić łyżeczkę dziegciu. Na stronie 106 czytamy bowiem: „Język rosyjski w reżyserii Gorkiego nabrał tępa”, natomiast na stronie 123 dowiadujemy się o „owocach, które zostały wychodowane na pustyni” [podkreślenia moje – SCh]. Tak renomowanemu wydawnictwu jak Iskry podobne wpadki po prostu nie przystoją.
koniec
25 czerwca 2008
1) Pełen tytuł tego wydawnictwa brzmiał: „Kanał Białomorsko-Bałtycki imienia Stalina. Historia budowy. Lata 1931-1934”. Swoje teksty zamieściło w nim trzydziestu sześciu spośród stu dwudziestu uczestników wycieczki. Gorki całość zredagował i napisał przedmowę. Na marginesie warto dodać, że wśród uznanych twórców, którzy zdecydowali się na tę specyficzną przejażdżkę, byli m.in. Borys Pilniak, Aleksy Tołstoj, Michaił Zoszczenko, a nawet duet satyryków Ilja Ilf i Jewgienij Pietrow.
2) Sytuacja Borysa Pilniaka była szczególnie trudna, z pochodzenia był bowiem nadwołżańskim Niemcem i w rzeczywistości nazywał się Vogau. Komuniści nie mogli mu wybaczyć przede wszystkim wczesnej powieści „Nagi rok”, którą uznano za antyrewolucyjną. Podobna w wydźwięku była ostatnia książka Pilniaka – „Magazyn solny”, której akcję umieścił w Rosji w latach 1905-1917. Z obawy przed aresztowaniem rękopis ukrył w skrzyni i zakopał w ziemi. Nie uratowało go to jednak przed więzieniem. Za kratki trafił w październiku 1937 roku, a niemal dokładnie pół roku później skazany został na śmierć. Wyrok wykonano następnego dnia.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.