Joan Aiken nie jest zbyt znaną w Polsce autorką, a szkoda – jej nasycone niezwykłym nastrojem opowiadania i powieści mogą się spodobać czytelnikom w każdym wieku. „Pokój pełen liści” to zbiór dziwnych historyjek; niektóre przypominają współczesne baśnie, inne podobne są do gotyckich opowiadań Poego, choć sceneria jest zdecydowanie dwudziestowieczna. Na pewno przypadną do gustu miłośnikom spokojnej, nieco poetyckiej fantastyki.
Przeczytaj to jeszcze raz: Bajki-niebajki
[Joan Aiken „Pokój pełen liści” - recenzja]
Joan Aiken nie jest zbyt znaną w Polsce autorką, a szkoda – jej nasycone niezwykłym nastrojem opowiadania i powieści mogą się spodobać czytelnikom w każdym wieku. „Pokój pełen liści” to zbiór dziwnych historyjek; niektóre przypominają współczesne baśnie, inne podobne są do gotyckich opowiadań Poego, choć sceneria jest zdecydowanie dwudziestowieczna. Na pewno przypadną do gustu miłośnikom spokojnej, nieco poetyckiej fantastyki.
Joan Aiken
‹Pokój pełen liści›
Tytułowy „Pokój pełen liści”, na podstawie którego w 1996 roku TVP zrealizowała spektakl Teatru Telewizji, to historia niezwykłego odkrycia, jakiego dokonuje chłopiec mieszkający w wielkim zabytkowym pałacu – dziedzictwie jego bogatej rodziny. W labiryncie korytarzy natrafia na pokój z rosnącym w nim drzewem, na którym mieszka dziewczynka z epoki elżbietańskiej. Wilfred znajduje nie tylko przyjaźń, której nigdy w życiu nie zaznał, ale także sposób na uchronienie pałacu przed sprzedażą amerykańskiemu milionerowi, który zamierza przenieść go za ocean.
Już w tej pierwszej opowieści jak na dłoni widać charakterystyczne cechy pisarstwa Aiken: oniryczny nastrój oraz łączenie elementów baśniowych z całkowicie współczesnymi (centrum handlowe, samochody, ekipa filmowa). Do tego piękny, poetycki i obrazowy język: „Niewiele wpadało tu światła przez małe, nigdy nie myte okna gęsto pokratowane ołowiem, a po kątach gromadził się kurz. (…) Gobeliny wiszące na ścianach zgrubiały od aksamitnego kurzu, gdyby Wil ich dotknął, rozpadłyby się na strzępy, ale on przemknął obok nich jak cień. Zgubił się, ale tego właśnie pragnął. Stał, przysłuchując się, jak stary pałac skrzypi i szeleści wokół niego niczym bór”. I jeszcze to, że niemal wszystkie historie w zbiorku opowiadają o ludziach przeraźliwie samotnych, czy to z przymusu, czy z wyroku losu (sieroctwo, bieda, kalectwo), czy z własnego wyboru.
Samotna jest na przykład Emelina, bohaterka „Mrocznych zaułków na Kępie Kimballa”. Wychowywana przez nieprzyjazną opiekunkę w paskudnej dzielnicy dziewczynka za przyjaciół ma tylko bezdomnego kota i starego flecistę. Magia wkracza w jej świat za sprawą czytanej książki historycznej – dziewczynka bawi się w telefonowanie do króla Cunobela z nieczynnej budki telefonicznej, pewnego razu jednak sama odbiera telefon… Opowiadanie kończy się jakby w zawieszeniu, w przeciwieństwie do bardziej wyrazistych, typowych dla baśni zakończeń innych opowieści.
Jeszcze bardziej mroczny i przygnębiający (mimo tytułu) jest „Promyk” – opowieść o samotnej nauczycielce gry na harfie, która błąkając się po śródmiejskich uliczkach jak z dziwnego snu, trafia na próbę grupy rockowej o ewidentnie demonicznej proweniencji. Jednakże głównym powodem ponurego nastroju tego opowiadania nie jest bynajmniej spotkanie muzyków z piekła rodem, a świadomość samotności i utraconych szans życiowych.
Melancholijny, a zarazem bardzo gotycki w klimacie jest tekst „Mieszkańcy zamku”. Do samotnego doktora mieszkającego w pobliżu opuszczonego zamku na wzgórzu pewnego dnia przychodzi pacjentka, która jest niema, ponieważ… w gardle ma pełno waty (ten dziwny pomysł jest typowy dla Joan Aiken). Okazuje się, że zamek jednak ma lokatorów. W baśniowo-współczesnych realiach opowiadanie traktuje – tak naprawdę – o rozczarowaniu małżeństwem i naprawianiu popełnionych błędów.
Króciutkie i nastrojowe „Szczeniątko” jako jedyne napisane jest w pierwszej osobie, a że narratorka jest pisarką, całość sprawia wrażenie opowieści snutej przez panią Aiken osobiście. Bohaterka nabywa kilka przedmiotów na licytacji i w ramach sprzedaży wiązanej zostaje właścicielką… ducha małego pieska. Prosta i bardzo ciepła historyjka z pewnością spodoba się miłośnikom psów, a także kotów, bo i kot pełni w opowieści rolę pierwszoplanową.
Niektóre opowiadania ze zbiorku przypominają klasyczne baśnie. Takie jest „Ostatnie życzenie” – nowa wersja opowieści o mężczyźnie, który poślubia łabędzicę przemienioną w kobietę. W przeciwieństwie do wielu typowych baśni, w których wypowiadanie trzech życzeń na ogół kończy się dla życzącego fatalnie, tu bohater ma świadomość ograniczeń wypływających z pokochania „obcej” i przyjmuje swój los z pełnym mądrości spokojem.
„Ile warta jest noc” to również historia przypominająca baśnie, jakie znamy z dzieciństwa – król-hazardzista przegrywa w orła i reszkę całą ciemność swojego królestwa, co doprowadza je na skraj zagłady. Dopiero córka króla wraz z wiernym rumakiem podejmuje ryzykowną wyprawę w celu przywrócenia prawdziwej nocy. Jak to w baśniach, ratunek będzie wymagał poświęcenia, lecz wszystko skończy się dobrze.
„Świński podarunek” przerabia znany motyw klątwy rzuconej na księżniczkę w trakcie chrzcin. Tym razem nie jest to ukłucie wrzecionem i zapadnięcie w sen, lecz przemiana w świnię; dalsze wydarzenia mogą polskim czytelnikom odlegle skojarzyć się ze „Świnką” Marcina Wolskiego. Jest to chyba najbardziej humorystyczne opowiadanie w całym tomie, czego przykładem niech będzie przemiana złośliwego chłopczyka w modrzew: „Zostaniesz tam, gdzie stoisz, ucząc się cierpliwości i rozwagi, aż przyjdzie minister spraw wewnętrznych i cię wybawi”.
Drugim zabawnym opowiadaniem jest „Kominek pani Fijoł”, w którym nastoletnie rodzeństwo na skutek bardzo czarodziejskiej (i bardzo pięknie opisanej) zamiany pokoju z widokiem musi radzić sobie z wykarmieniem i wychowaniem pisklęcia gryfa, co, rzecz jasna, powoduje mnóstwo drobnych rodzinnych katastrof.
W tekście „Zapodziane pięć minut” mamy kolejną feerię niezwykłych pomysłów – smok jest kustoszem muzeum przedmiotów wykonanych ze szkła, przez nieuwagę kustoszki z zegara ucieka pięć minut, a miejscowy geniusz daje jej bratu kawałek swojego czasu w postaci bezbarwnej masy przypominającej kit.
„Kupno za bezcen” jest jedną z typowych dla Joan Aiken bajek-niebajek, w której dziwne wydarzenia przytrafiają się ludziom mieszkającym w zupełnie zwykłej rzeczywistości (konkretnie w Londynie, z jego sklepami, parkami, autobusami i Muzeum Brytyjskim). Choć właściwie atmosfera kreowana przez pisarkę jest tak nierealna, że Erminia i jej matka równie dobrze mogłyby być bohaterkami którejś z baśni Andresena. Osią magicznych wydarzeń jest tutaj muzyka Haendla, dzięki której bohaterka przenosi się do tajemniczego, pięknego ogrodu.
W dwóch opowiadaniach akcja osnuta jest wokół baletu: „Orzeszki, muszelki” przedstawiają historię uczennicy elitarnej szkoły tańca, która skacząc na skakance i recytując ułożoną na poczekaniu wyliczankę, przypadkowo przyzywa samego Neptuna. Natomiast „Róża z Mętnej Wody” to dużo poważniejsza i smutniejsza opowieść o samotnej, sfrustrowanej byłej baletnicy, kalekiej na skutek nieszczęśliwego wypadku – po wielu komplikacjach pomyślne zakończenie następuje dzięki… komputerowi.
„Wiatrówna” to, można powiedzieć, opowieść o emancypacji – naiwna córka Wiatru na skutek życiowych komplikacji spowodowanych przez nieuczciwego listonosza porzuca dom ojca i zaczyna samodzielne życie. Po problemach spowodowanych przez związki zawodowe wiatrów dziewczyna zostaje fryzjerką, a wszystkie problemy rozwiązują się – jak to w baśniach – dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności.
Najmniej baśniowy jest „Placek dla Szafirki”, który zaczyna się trochę jak horror (wędrowny handlarz przybywa do gospody, która wydaje się skrywać jakiś mroczny i niezwykły sekret), potem przeradza się w przygodową opowieść dla młodzieży; wątek kryminalny kończy interwencja tytułowej Szafirki – dziwnego morskiego stworzenia.
Pomimo tego, że opowiadania Joan Aiken wydają się być częścią literatury dziecięcej, dzięki niezwykłemu, mrocznemu klimatowi i zadziwiającej wyobraźni pisarki, a także pięknemu językowi, z pewnością spodobają się też dorosłym miłośnikom fantastyki.