Powieści Daniela Odiji można zarzucić, że ani jej główny bohater, ani fabuła nie są specjalnie oryginalne – ot, jeszcze jedna historia pisarza cierpiącego na twórczą niemoc, któremu nie układa się również życie osobiste. Z pewnością nie jest to dzieło doskonałe, ale „Niech to nie będzie sen” jest pozycją godną uwagi przede wszystkim ze względu na galerię barwnych postaci drugoplanowych oraz niezwykły, urzekający klimat opowieści o powrocie Adama Nowaka do wiejskiego ustronia.
Ucieczka na wieś
[Daniel Odija „Niech to nie będzie sen” - recenzja]
Powieści Daniela Odiji można zarzucić, że ani jej główny bohater, ani fabuła nie są specjalnie oryginalne – ot, jeszcze jedna historia pisarza cierpiącego na twórczą niemoc, któremu nie układa się również życie osobiste. Z pewnością nie jest to dzieło doskonałe, ale „Niech to nie będzie sen” jest pozycją godną uwagi przede wszystkim ze względu na galerię barwnych postaci drugoplanowych oraz niezwykły, urzekający klimat opowieści o powrocie Adama Nowaka do wiejskiego ustronia.
Daniel Odija
‹Niech to nie będzie sen›
Dla mieszczucha wieś może się jawić rajskim miejscem, w którym żyje się beztrosko i w zgodzie z naturą. Wprawdzie główny bohater „Niech to nie będzie sen” raczej nie wierzy w taką wiejską arkadię, ale próbuje rozpocząć życie na nowo w dawnym domku letniskowym swoich rodziców. Adam Nowak ma nadzieję, że odnajdzie tu spokój, który utracił po rozpadzie swojego małżeństwa z Ewą. Jednak po zamieszkaniu na wsi dopadają go ze wzmożoną siłą wspomnienia związane z jego najbliższymi, którzy odeszli z tego świata – rodzicami i bratem Sylwkiem. Jedne są wesołe, inne smutne, większość przepełniona nostalgią za „dawnymi dobrymi czasami”, w sumie nie podnoszą głównego bohatera na duchu. Naprawdę trudne okazuje się dla niego zrobienie rachunku sumienia w sprawie swoich relacji z Ewą i dorosłymi już synami. Niewątpliwie można się przejąć losem Adama, kiedy czyta się, jak bardzo cierpi, próbując zrozumieć, gdzie popełnił błędy, które spowodowały, że żona przestała go kochać, i stopniowo utracił prawdziwy kontakt ze swoimi chłopakami. Fragmenty te są wprawdzie dość przygnębiające, ale to właśnie one w znacznej mierze sprawiają, że wizerunek psychologiczny tej postaci jest interesujący i naprawdę przekonujący.
W „Niech to nie będzie sen” znajdziemy nie tylko opisy rozterek uczuciowo-rozliczeniowych Adama Nowaka, lecz również całkiem sporo interesujących historyjek z życia miejscowej wiejskiej społeczności. Warto zwrócić uwagę choćby na opowieść o sierżancie Paluchu, który z uporem maniaka ścigał na swojej starej emzetce pijanych kierowców, aby zdobyć upragniony awans i służbową hondę. Równie wciągające są relacje o strażackich popisach Tomasza Lebiody, który potrafił zarówno wyważyć drzwi nie do tej chałupy, która płonęła, jak i skutecznie wymierzyć sprawiedliwość miejscowemu esbekowi. Wyliczankę tę można by długo kontynuować, gdyż takich interesujących postaci drugoplanowych jest w powieści jeszcze wiele. Wprawdzie przy tych fragmentach nieuchronnie nasuwały mi się skojarzenia z „Opowieściami galicyjskimi” Andrzeja Stasiuka, ale mimo to z niekłamaną przyjemnością czytałem te barwnie przedstawione historie.
O atrakcyjności powieści Daniela Odiji decyduje element, na który w przypadku innych utworów często w ogóle nie zwracamy uwagi. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy - pamiętając swoje męczarnie nad niektórymi lekturami szkolnymi - mogą alergicznie reagować na „piękne opisy przyrody”, ale mnie wręcz urzekły swym urokiem takie sceny, jak choćby: „Pierwsze spojrzenie w ciemną przestrzeń między drzewami łudziło, że świat jest pusty i nie zasiedla go żadna energia. Ale w chłodnej świątyni coś się działo. To obłok komarów zawisł w bezruchu. Można go było nie zauważyć, bo zlewał się z tłem igliwia, które pokrywało skarpę. Wydawało się, ze komary wypadły poza czas i tkwiły zalane w przestrzeni, która była doskonale przejrzystym szkłem. Wokół drobnych plamek owadów błyskały refleksy światła. To pracowały przezroczyste skrzydełka. W orzeźwiającym cieniu sosen stado komarów kryło się przed słońcem”. Właśnie takie fragmenty, w których autor skupia się na pięknie natury, wzmacniają niezwykły, nostalgiczny klimat całej powieści.
„Niech to nie będzie sen” ma szanse wywołać zupełnie odmienne reakcje czytelników, zależnie od ich oczekiwań wobec współczesnej polskiej prozy. Dla jednych będzie to przykład nudnej autotematycznej powieści, w której Daniel Odija niepotrzebnie sili się na poetyckość opisów przyrody. Drudzy uznają, że jest to fascynujący obraz życia mieszkańców współczesnej polskiej wsi przedstawiony z perspektywy przybysza z miasta, dodatkowo urzekający dzięki przelanej na papier niepospolitej wrażliwości autora na piękno natury. Wreszcie znajdzie się grupa uważająca, że miała to być ambitna próba zobrazowania swoistego rachunku zysków i strat pokolenia obecnych trzydziestokilkulatków, która niestety nie wypadła w pełni przekonująco. Wprawdzie najbliższy jest mi ten ostatni pogląd, ale uważam, że warto samemu wyrobić sobie zdanie na ten temat.